Złota Jedenastka: Kolonialna drużyna gwiazd

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Związek futbolu z historią świata jest bardzo ścisły. W przeszłości państwa europejskie zajmowały mniejsze kraje, by czerpać korzyści materialne albo po prostu zwiększać swoje terytoria. Następstwa tych podbojów widać do dziś, również w sporcie i piłce nożnej. Wielu bowiem zawodników, także gwiazd m. in. reprezentantów Francji i Holandii, ma obce korzenie.

Przed Wami subiektywne zestawienie największych graczy z kolonii:

Bramkarz: W tej kategorii wybór był najprostszy. Padło na urodzonego w Gujanie Francuskiej Bernarda Lamę. Co prawda, nie wymienia się go dzisiaj wśród tuzów na pozycji golkipera, lecz miejsce w niniejszej drużynie ma zapewnione. Dla fanów PSG jest ikoną klubu, najlepszym bramkarzem w dziejach. Zaliczył 44 występy w kadrze Trójkolorowych, a mogło być ich więcej, gdyby nie pozasportowe perypetie. Trudno nazwać Francuza pokornym. Na swoim koncie oprócz tytułów (najważniejsze to Puchar Zdobywców Pucharów i mistrzostwo kraju z PSG, a także mistrzostwo Europy i Świata z reprezentacją – w roli rezerwowego), miał konflikt z trenerem reprezentacji Aime Jacquetem czy dwumiesięczne zawieszenie za palenie marihuany w 1997 r.

Obrońcy: Defensywę tworzy trio silnych jak tur, ciemnoskórych piłkarzy. Lilian Thuram, pochodzący z Gwadelupy rekordzista występów dla Les Bleus (142 mecze z kogutem na piersi), prezentował w swej grze zarówno siłę, wytrzymałość, jak i technikę. Mówienie o wytrzymałości Liliana dziś wygląda na niesamowity paradoks, gdyż jego karierę, w wieku 36 lat, zakończyło wykrycie wady serca. Drugim filarem obrony w ułożonej przeze mnie jedenastce jest Sol Campbell, syn emigrantów z Jamajki, Reprezentant Anglii z lat 1996-07, członek legendarnych „The Invicibles”. Pamiętany przede wszystkim z gola w finale Ligi Mistrzów 2005/06 strzelonego Barcelonie (a jakże, głową), ale też z wypowiedzi dla telewizji BBC przy okazji Euro 2012. Na niedługo przed rozpoczęciem turnieju Anglicy wyemitowali dokument pt. „Stadiony Nienawiści”. Campbell ostrzegł rodaków: „Zostańcie w domu, bo możecie wrócić w trumnach”. Tymi słowami, co oczywiste, ściągnął na siebie falę krytyki w polskich mediach.

Mur obronny drużyny „kolonialnych gwiazd” uzupełnia Gio van Bronckhorst. Holender o indonezyjskich korzeniach wypłynął na szerokie wody w Barcy. Wcześniej występował w Feyenoordzie, Glasgow Rangers czy Arsenalu, lecz dopiero na Camp Nou dał się poznać jako światowej klasy gracz, zwyciężając choćby w Lidze Mistrzów po pokonaniu Arsenalu z Solem Campbellem w składzie 2:1. Sezon później opuścił Blaugranę, do zakończenia kariery w 2011 r. grał na De Kuip w koszulce Feyenoordu, gdzie łącznie spędził 8 lat. Zapisał się też w pamięci kibiców pięknym golem z dystansu na Mundialu w RPA przeciwko Urugwajowi.

Pomocnicy: Linia środkowa to trio Oranje: Ruud Gullit, Clarence Seedorf i Frank Rijkaard, okraszone liderem kadry francuskiej z przełomu wieków: Zinedine’em Zidane’em. Cała trójka reprezentantów Holandii związana jest rodzinnie z Surinamem, a Clarence Seedorf przyszedł na świat w stolicy maleńkiego kraju, Paramaribo. Łączy ich również przeszłość w Milanie i po dwa Puchary Europy wywalczone z mediolańską ekipą. Gullit z Rijkaardem byli gwiazdami przełomu lat 80. i 90. Najważniejsze trofeum piłki klubowej wywalczyli dwa lata z rzędu (1989, 1990). Rijkaard powtórzył ów wyczyn w towarzystwie Seedorfa jako gracz Ajaksu pięć lat później i trener Barcelony, mając za podopiecznego van Bronckhorsta. Ruud i Frank dołożyli do gabloty swych tytułów Mistrzostwo Europy z Holandią po wygraniu Euro 1988. Clarence zaś może pochwalić się faktem, że nikt inny nie został zwycięzcą Pucharu Europy z trzema różnymi klubami. 38-latek dokonał tego w barwach Ajaxu w 1995 r., Realu trzy lata później i przypieczętował rekord triumfami z Milanem (2003, 2007).

Równie genialny, a może nawet lepszy dorobek przypadł w udziale Zidane’owi. Rodzice Zinedine’a jeszcze przed jego urodzeniem przyjechali do Francji, znaleźli tam pracę, lepsze życie, a także jak się okazało nową ojczyznę dla ich syna. Pomocnik kojarzony jest przede wszystkim z Juventusem Turyn i Realem Madryt. Na Bernabeu zwyciężył w Lidze Mistrzów. Stało się to 15 maja 2002 r. Finał z Bayerem rozstrzygnął na korzyść Królewskich cudownym wolejem, przy którym Butt nie miał nic do powiedzenia, wynik 2:1 widniał już na tablicy do końca spotkania. Międzypaństwowy dorobek „Zizou” nie ustępuje klubowemu. Mistrzostwo Świata i Europy (1998 i 2000) wraz z Les Bleus robią wrażenie. Przeciwnicy talentu łysego pomocnika wypomną mu zachowanie z końcówki finału niemieckiego Mundialu. Wówczas potraktował z byka Marco Materazziego i wyleciał z boiska. W efekcie Francuzi przegrali puchar w rzutach karnych. Tłumaczył się, po długim milczeniu, że Włoch obraził jego siostrę. Dziś Zidane rozpoczyna karierę szkoleniową, prowadząc trzecioligowe rezerwy Królewskich.

Napastnicy: „Czarna Perła”, „Digger” i „Niszczyciel siatek”. Pod tymi przydomkami kryją się odpowiednio Eusébio, John Barnes i Paulino Alcantara. Pierwszy z nich wychował się w portugalskiej kolonii, Mozambiku. Zaczynał karierę w tamtejszym Sportingu Lourenço Marques, filialnej ekipy Sportingu Lizbona. Dziwi więc przejście czarnoskórego gracza w 1960 r. do Benfiki Lizbona, będącej największym rywalem Lwów. Eusébio, lider Orłów z Estadio da Luz, uczynił Benfikę wielką drużyną, dając jej 2 Puchary Europy i wiele innych trofeów. Przewodząc reprezentacji Portugalii, dochrapał się czwartej lokaty na świecie podczas angielskich Mistrzostw Świata. W Lizbonie spędził 15 lat, później grał w mniejszych klubach Portugalii i USA, gdzie miał nawet okazję do występów w jednej drużynie z Pelém. Zmarł po długiej chorobie 5 stycznia 2014.

John Barnes, Anglik jamajskiego pochodzenia, to z kolei legenda Liverpoolu, który wzmocnił odchodząc z Watfordu latem 1987 r. Kibiców na Anfield cieszył swą grą przez dekadę, reprezentował w tym czasie także Lwy Albionu. Z The Reds został dwukrotnie mistrzem kraju. Ostatni raz przed 25 laty. Później Liverpoolczycy wznosili ku niebu różne puchary, niemniej nie dane im było, po dziś dzień, świętować mistrzostwa Anglii. Pseudonim Barnesa wziął się od ksywki bohatera popularnego wtedy serialu „Dallas” o tym samym nazwisku.

Na koniec musimy cofnąć się do zamierzchłych czasów, ośmioletni Paulino Alcantara przyjechał do Barcelony w roku 1905. Zanim rozpoczął swą błyskotliwą karierę na Camp Nou minęło tylko 7 lat. 25 lutego 1912 r. został najmłodszym graczem w historii FC Barcelony. Tego dnia liczył sobie ledwie 15 lat i 4 miesiące. Nie przeszkadzało mu to zachwycać widzów i ogrywać starszych rywali w meczach o najwyższą stawkę, już w debiucie ustrzelił hat-tricka. Koszulkę Blaugrany zakładał do 1927 roku z dwuletnią przerwą (1916-18), kiedy pobierał naukę w ojczyźnie. Grał w kadrach Hiszpanii i Filipin, lecz bez znaczących osiągnięć. Rekord liczby bramek w historii Barcy (369 trafień) odebrał mu dopiero 16 marca 2014 Leo Messi. Czarną plamą na wizerunku Filipińczyka są konszachty z faszystami w czasach hiszpańskiej wojny domowej. Odszedł ze świata żywych 13 lutego 1964 r.

Każdy z piłkarzy w mojej drużynie zapewne zajmuje poczesne miejsce wśród sław futbolowych, jeśli nie swojego kraju, to klubu, w którym występował. Wielu z nich to wręcz gwiazdy światowego futbolu. Pomyśleć, że gdyby nie dawne dzieje Francja czy Holandia nie miałaby w składzie kilku gwiazd z Zidane’em, Thuramem czy Rijkaardem na czele. Powstaje pytanie czy wtedy osiągnęłyby (szczególnie mam na myśli Trójkolorowych) tak świetne rezultaty.

Jedenastka z dawnych kolonii: Lama – Thuram, Sol Campbell, Giovanni van Bronckhorst – Seedorf, Zidane, Rijkaard, Gullit – Eusebio, Paulino Alcantara , Barnes

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...