Na świecie istnieje wiele mniej lub bardziej prawdopodobnych teorii spiskowych. Według jednej amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu, według innej potężną dziurę w centrum Guatemala City wydrążyli kosmici, a według kolejnej Elvis Presley wciąż żyje. Wiele lat temu pojawiła się też teoria, według której mistrzostwa świata w 1958 roku w ogóle się nie odbyły.
Manipulacja CIA – budynki i cienie
O co w ogóle chodzi? O opinię, iż cały turniej został sfabrykowany przez CIA. Miał to być wielki sprawdzian siły transmisji telewizyjnej, wywierającej coraz większy wpływ na ludzi w czasie „Zimnej wojny”. Skąd taki pomysł? Zaczęło się od tego, że niejaki Bror Jacques de Wærn stwierdził, że na zapisie telewizyjnym z meczu rozegranego w Göteborgu pomiędzy Szwecją i RFN są widoczne budynki, których w tym mieście nigdy nie było. Problem dotyczył również cieni zawodników. Miały one padać pod niemożliwym o tej porze roku kątem. Te fakty miały rozpocząć poszukiwania dowodów na to, że mistrzostwa świata w 1958 roku nigdy się nie odbyły. A przynajmniej, że nie odbyły się one w Szwecji.
Studiowałem stadion Råsunda na wszelkie sposoby, sprawdziłem możliwe kąty padania cieni i porównałem je ze zdjęciami. Doszedłem do wniosku, że jeśli mistrzostwa miały odbyć się w Szwecji, cienie piłkarzy musiały być znacznie dłuższe – mówił de Wærn.
Świadkowie broniący tajemnicy
Znalezienie żyjących świadków, którzy mogliby potwierdzić, iż turniej rzeczywiście miał miejsce, jest bardzo trudne. Było to jedną z podstaw teorii spiskowej. Owszem, kilku bohaterów potwierdziło, że brało udział w tym turnieju, ale natychmiast pojawiły się podejrzenia, że są oni strażnikami pilnie skrywanej tajemnicy. De Wærn na potwierdzenie swojej tezy wyjawił, że udało mu się zebrać wiele zdjęć i dokumentów, potwierdzających początkowo niewiarygodną teorię. Według De Wærna podobnych budynków nigdy nie było w Göteborgu, są one natomiast w Los Angeles. Układanka ze spiskiem CIA zaczęła więc nabierać sensu.
Później sprawy miały się nieco wymknąć spod kontroli. Ludzie lubią teorie spiskowe i często na siłę dopasowują dowody na jej potwierdzenie. Tak miało być też tym razem. Osoby, które wzięły udział w filmie wspominały, że pojawiły się nawet groźby ze strony zwolenników teorii De Wærna. Jedną z takich osób miał być sam prezydent UEFA: – To bardzo poważna sprawa i musimy potraktować to poważnie – mówił Lennart Johansson. Film nosił nazwę „Conspiracy 58” i powstał w szwedzkiej telewizji w 2002 roku.
Wyznanie prawdy
W końcu autor teorii przyznał, że to wszystko było tylko eksperymentem. De Wærn chciał po prostu sprawdzić w jaki sposób dobrze opakowana teoria spiskowa wpłynie na opinię publiczną.
Więcej ludzi niż sobie wyobrażałem nie zrozumiało, że ten film był oszustwem i to wciąż we mnie siedzi. To przerażające, jak łatwo oszukać publikę. Ja chciałem pokazać ludziom, że nie mogą wierzyć we wszystko, co widzą w telewizji, albo czytają w Internecie. Wszyscy powinni podchodzić do tego krytycznie. Inaczej nie będziemy w stanie stwierdzić gdzie jest granica pomiędzy dokumentem a fikcją. Jednak wielu ludzi wciąż wierzy, że mistrzostwa świata z 1958 roku mają w sobie coś dziwnego. Czasem spotykam ludzi, którzy nawet nie widzieli filmu i nic o nim nie wiedzą, ale słyszeli, że z tym turniejem było coś nie tak.
Kiedyś dwóch czeskich studentów postanowiło nagrać film. Rozwiesili oni plakaty, na których informowali o otwarciu wielkiego hipermarketu o nazwie „Czeski sen” oraz o potężnych promocjach, które będą obowiązywać w dzień otwarcia. Nikt nie zadał sobie trudu sprawdzenia, kto stoi za całym przedsięwzięciem. Kiedy nadszedł dzień otwarcia tłum ludzi zebrał się w miejscu, gdzie lada chwila miał nastąpić szał zakupów. Nikt nie zastanawiał się dlaczego hipermarket jest zlokalizowany w szczerym polu i dlaczego parking jest oddalony o jakieś 500 metrów. Po przecięciu wstęgi nastąpił więc 500-metrowy sprint do sklepu, który okazał się… atrapą. Ten eksperyment doskonale pokazuje, jak bardzo ludzie są podatni na sugestie.
Pewnie gdyby dziś znalazł się jakiś człowiek, który użyłby wiarygodnych argumentów, przemawiających za tym, że Lionel Messi i Cristiano Ronaldo są kosmitami z odległej planety, też znaleźliby się ludzie, którzy by w to uwierzyli. Teorie spiskowe należy więc traktować z przymrużeniem oka, ponieważ prawdziwe spiski zazwyczaj nie zostają wykryte przez człowieka szukającego niepasujących budynków i źle padających cieniów.
Chyba, że wierzycie, iż De Wærn mówił prawdę, a CIA w jakiś sposób zdołało go uciszyć…
GRZEGORZ IGNATOWSKI