Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii w rozegranym 9 lutego 2025 roku meczu 25. kolejki Pekao Bank 1. Ligi znów zaprezentowali się przed swoimi kibicami w hali Podpromie. Było to już piąte w tym sezonie spotkanie Pasiaków rozegrane w największym sportowym obiekcie stolicy Podkarpacia. Rywalem była Decka Pelplin, a na potyczce gościło także Retro Futbol.
Zwycięska seria rzeszowskich koszykarzy została przerwana wyjazdową porażką z ŁKS Coolpack Łódź. Więcej o ostatnich meczach zespołu Wojciecha Bychawskiego pisaliśmy tutaj. Starcie z ekipą z Pelplina zapowiadało się bardzo ciekawie, a jego atrakcyjność potęgował fakt gry na Podpromiu. Wcześniej Resoviacy odnieśli tam zwycięstwa nad Miastem Szkła Krosno i rezerwami Trefla Sopot oraz ponieśli porażki z Kotwicą Kołobrzeg i Muszynianką Sokołem Łańcut.
Sentymentalne powroty
Trener Decki Pelplin Rafał Knap wychował się w Rzeszowie i zawodowo związany był podkarpacką koszykówką, co zresztą podkreślił na pomeczowej konferencji prasowej:
Dla mnie takie miasto, jak Rzeszów powinno mieć co najmniej pierwszą ligę. Jest tu świetna infrastruktura, są ludzie, którzy robią wszystko, żeby koszykówka stała na wysokim poziomie, jest wspaniała publiczność. Chapeau bas! Czapki z głów przed tymi ludźmi. Mam Rzeszów w sercu. Tutaj się wychowałem, nieopodal rynku, na ulicy Baldachówka, od znajomych dowiedziałem się po latach, że była to niebezpieczna dzielnica. Jakoś tego nie odczułem. Chciałbym częściej przyjeżdżać do Rzeszowa, odwiedzać bliskich, spotykać się z rodziną, ale następnym razem chciałbym wywieźć z pięknego Rzeszowa zwycięstwo.
Ostatnie słowa szkoleniowca gości mogą zdradzać, jak rozstrzygnęło się zapowiadane we wstępie spotkanie. Zanim jednak je opiszemy, poświęcimy kilka zdań otoczce tej rywalizacji. Nie tylko bowiem dla trenera Knapa przyjazd na Podkarpacie miał wymiar sentymentalny. Z regionem tym związany był także zawodnik Decki Mateusz Szczypiński. W przeszłości grał w barwach podkarpackich klubów – Miasta Szkła Krosno, Sokoła Łańcut i Niedźwiadków Przemyśl. Przed rozpoczęciem spotkania zaprezentował miłe i kulturalne zachowanie, podchodząc do strefy prasowej, by przywitać się z miejscowymi dziennikarzami. Później pokazał zaś klasę na parkiecie.
W drużynie OPTeam Energia Polska Resovii występuje z kolei Maksymilian Formella, który w sezonie 2023/2024 był zawodnikiem Decki. Gdy jednak kilka minut po godzinie 15 rozpoczął się mecz, sentymenty musiały ustąpić. Dla obu zespołów najważniejsze było zwycięstwo. Rzeszowianie zapewne chcieli wziąć rewanż za trzynastopunktową porażkę poniesioną na początku listopada w Pelplinie. Goście, zajmujący miejsce w pierwszej ósemce ligowej tabeli, pragnęli natomiast po raz drugi ograć ekipę ze stolicy Podkarpacia.
Walka do końca
Kibice, którzy tego dnia pojawili się w hali na Podpromiu obejrzeli dramatyczny mecz. Gospodarze byli poważnie osłabieni. W ich składzie zabrakło bowiem zmagającego się z kontuzją stawu skokowego Dawida Zaguły oraz Macieja Koperskiego, który złamał palec u dłoni.
Spotkanie lepiej zaczęło się dla przyjezdnych, lecz ich przewaga została roztrwoniona i pierwsza kwarta zakończyła się remisem. W drugiej części dominowali już rzeszowianie, którzy na dłuższą przerwę schodzili, ciesząc się dziewięciopunktowym zapasem.

Po zmianie stron zawodnicy z siedmiotysięcznego miasta leżącego w województwie pomorskim ruszyli do odrabiania strat. Wyszli nawet na prowadzenie, wygrali trzecią kwartę różnicą ośmiu oczek, lecz po jej zakończeniu na tablicy wyników widniała minimalna przewaga drużyny Wojciecha Bychawskiego.
Taki stan rzeczy zwiastował wielkie emocje przed ostatnią częścią meczu i rzeczywiście dostarczyła ona ogromnych wrażeń. Miejscowi musieli gonić wynik, co udało się dzięki świetnej postawie wspomnianego Maksymiliana Formelii. W końcówce to właśnie były gracz klubu z Pelplina wziął sprawy w swoje ręce, zdobywając w ostatnich minutach osiem punktów. W całym spotkaniu uzyskał ich piętnaście.

Goście próbowali uratować mecz. Kilka sekund przed syreną oznajmiającą jego zakończenie mieli dwa rzuty wolne przy dwupunktowym prowadzeniu rzeszowskiego zespołu, więc w hali unosił się zapach dogrywki. Tylko jeden z tych rzutów okazał się jednak celny, dzięki czemu OPTeam Energia Polska Resovia po zaciętym boju wygrała z Decką Pelplin 83:82.
Świetna forma Ukraińca
Najwięcej punktów dla pokonanych (dwadzieścia) zdobył wspomniany wcześniej Mateusz Szczypiński. Wśród zwycięzców najskuteczniejszy był Oleksandr Mishula, który zgromadził 22 oczka. Był to już siódmy mecz z rzędu, w którym Ukrainiec mógł pochwalić się najlepszą zdobyczą w ekipie Pasiaków.
Mishula zasilił drużynę z Rzeszowa pod koniec zeszłego roku i zadebiutował w derbowym spotkaniu z Muszynianką Sokołem Łańcut. Szybko stał się kluczowym zawodnikiem zespołu ze stolicy Podkarpacia. Błyszczy nie tylko skutecznością, ale także ładną dla oka, efektowną grą.
Wrażenie robi jego koszykarskie CV. Zawodnik, który w kwietniu skończy 33 lata, może pochwalić się między innymi mistrzostwem Ukrainy oraz wywalczeniem krajowego pucharu. Występował też w Turcji i Czechach oraz przede wszystkim w takich rozgrywkach, jak Liga Mistrzów FIBA, czy FIBA Europe Cup. Rozgrywał też mecze w pierwszej reprezentacji swego kraju, z którą brał udział w mistrzostwach świata i – kilkukrotnie – w mistrzostwach Europy.
Pomeczowe echa
W czwartej kwarcie opisywanego powyżej spotkania z Decką Pelplin Ukrainiec musiał udać się do szatni, gdyż został ukarany przez sędziów drugim przewinieniem technicznym. Gdy opuszczał parkiet, miejscowi kibice zgotowali mu owację. Trener OPTeam Energia Polska Resovii Wojciech Bychawski odniósł się do tej sprawy na pomeczowej konferencji prasowej:
Mam świadomość tego, że pewnie zostanę ukarany, może finansowo, ale nie dam rady przechodzić koło takich rzeczy, jak wydarzenia z początku trzeciej kwarty. Ktoś, kto to ogląda, zamiast zastanawiać się nad moimi słowami, powinien to zobaczyć i zastanowić się, czy tak to powinno wyglądać. To, co robimy, jest odpowiedzialnym i drogim przedsięwzięciem, ale również emocjonalnym, opartym na ludzkim zdrowiu i zaangażowaniu. Tak nie powinno się karać młodych ludzi, bo na to nie zasługują. Jest mi smutno z tego powodu, bo jestem kolejnym trenerem, który w tym sezonie o tym mówi. Nikt naszego głosu nie słucha i nie wyciąga wniosków. Ja, gdy przegrywam mecze, jestem zwalniany, moje dziecko nie ma co jeść, nie mam za co spłacać kredytu. Dlaczego odpowiedzialność wyciągana jest tylko z jednej strony? Tego nie wiem.
Szkoleniowiec rzeszowskiego zespołu ponownie poruszył tę kwestię po jednym z zadanych mu pytań. Niepierwszy raz w ostatnim czasie zwrócił uwagę na to, że Mishula, który jest czołowym przedstawicielem rozgrywek Pekao Bank 1. Ligi, bywa bardzo często faulowany przez rywali:
Być może to przewinienie techniczne dla Saszy w końcówce było słuszne. Z czego ono jednak wynikało? Apeluję do władz ligi od dwóch tygodni – temu chłopakowi stanie się w końcu krzywda. Od pięciu meczów jest polowanie na niego. Dlaczego? Bo wszedł do ligi gracz, który, przynajmniej ofensywnie, przewyższa tę ligę o głowę. Zamiast chcieć być lepszymi, grać przeciwko niemu lepiej, rozwijać się, to staramy się od pięciu meczów zrobić mu krzywdę. Wystarczy zobaczyć, co się stało w meczu w Łodzi – deptanie po achillesach, łapanie, przepychanie. W końcu zrobią facetowi krzywdę, dlatego, że umie grać w koszykówkę. Potem się dziwimy, że nie wytrzymuje on ciśnienia. A jak ma wytrzymywać ciśnienie? Jak długo można sobie pozwalać na takie rzeczy? Przed każdym meczem słyszę, że sędziowie zwrócą na to uwagę, a kolejni zawodnicy robią mu na złość. Jeśli nie zmienimy kultury, to nigdy nie będziemy lepsi. Gdy mamy w lidze lepszych zawodników, to powinniśmy się starać od nich uczyć i rywalizować z nimi.
Kilka chwil wcześniej trener ciepło wypowiedział się o grze Wojciecha Szpyrki, który dostał szansę w wyniku wspomnianych kontuzji w drużynie i w pełni ją wykorzystał:
Pan Bóg ma wobec mnie postanowienia solenne, więc nawet gdy przez pięć dni mówię, że będę się gryzł w język, to niestety nie da rady. To, co mówię i co czuję, utożsamia mnie jako człowieka. Gratulacje dla mojej drużyny za znakomity mecz. Graliśmy dziś bez Dawida Zaguły i Maćka Koperskiego. Czasami jednak tak w życiu bywa, że kłopoty jednego gracza, budują kolejnego. Znakomite wejście w mecz miał Wojtek Szpyrka, który długo czekał na to, by dostać ważną szansę. Oddał Resovii to, co od niej dostał – ma wsparcie, trybuny go uwielbiają i niosą, bo jest on człowiekiem stąd, jest cichym, pracowitym i pokornym chłopakiem.
Rozgrywający OPTeam Energia Polska Resovii także pojawił się na konferencji i tak podsumował zwycięstwo swojej drużyny:
Wiedzieliśmy, że przeciwnik będzie bardzo fizyczny. Utrzymaliśmy ten mecz. Cieszymy się, ponieważ takie mecze na styku tym bardziej napawają nas optymizmem.
Trener gości Rafał Knap ogromnie żałował przegrania drugiej kwarty:
Przegraliśmy jednym punktem, przesypiając jedną kwartę. Druga kwarta zaważyła o końcowym wyniku. Była nerwowa atmosfera, dużo fauli niesportowych, ale to znaczy, że obie drużyny są charakterne, biją się i chcą wygrywać, ponieważ ani my, ani Resovia nie jesteśmy jeszcze pewni utrzymania. Chcemy też bić się o play-offy, więc każde zwycięstwo jest na wagę złota.
Po dwudziestu pięciu kolejkach Decka Pelplin ma spore szanse na udział w fazie play-off, zajmuje bowiem szóste miejsce w tabeli. Sytuacja OPTeam Energia Polska Resovii również jest zdecydowanie lepsza niż jeszcze kilka tygodni temu. Rzeszowianie plasują się w ligowych rozgrywkach na czternastej pozycji. Liderem jest Miasto Szkła Krosno.