Andrea Pirlo. Myślę, więc gram – recenzja

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

Lekka, łatwa, przyjemna, ale też ambitna, bogata i inteligentna – taka jest biografia Andrei Pirlo „Myślę, więc gram”. Książka, która ukazała się nakładem wydawnictwa SQN, jest pozycją obowiązkową dla każdego szanującego się fana futbolu. Po jej przeczytaniu można dojść do wniosku, że gdyby pióro umiało mówić, to powiedziałoby o Pirlo dokładnie to samo, co chciałaby powiedzieć piłka (odsyłamy do wywiadu Rafała Steca z Brazuką).

Book Sale Instagram Post 2024 02 21T230532.625

Andrea Pirlo wraz z Alessandro Alciato stworzyli książkę, do której chętnie będziecie wracać wspomnieniami. Dlaczego? Bo jest w niej dosłownie wszystko, czego szuka fan piłki nożnej, a do tego podano to w idealnych dawkach. Mamy na przykład kulisy niedoszłego transferu reprezentanta Włoch do Barcelony, znajdziemy opis emocji związanych z finałem Ligi Mistrzów w 2005 roku, czy wykonywaniem rzutu karnego w finale mistrzostw świata. Przekonamy się jak bohater stadionów opanował do perfekcji wykonywanie rzutów wolnych, dowiemy się też, że Pirlo w jednym z zespołów juniorskich miał przekręcony licznik. Prawda, że ciekawe? To jeszcze nie wszystko. Autorzy tej książki potrafią sprawić, że zupełnie inaczej spojrzycie na Filippo Inzaghiego, czy na nazwisko pewnego holenderskiego piłkarza. Tak, Pirlo i Alciato sprawili, że słowo „Huntelaar” stało się zabawne.

Jeśli chodzi o samego Pirlo, to zapewne mieliście o nim wyrobione zdanie i to zarówno jako piłkarzu, jak i człowieku. Spokojny, opanowany, inteligentny – to pierwsze słowa, które przychodzą na myśl. Owszem, czytając tę książkę można znaleźć fragmenty, w których główny bohater przedstawia siebie jako człowieka lubiącego żartować i robić kawały, ale po przeczytaniu całości ma się wrażenie, jakby właśnie wróciło się z bezludnej wyspy, na której był tylko czytelnik i książka. A Pirlo? Po powrocie z tej wyspy ukształtował się obraz piłkarza, który nawet w ekstremalnych sytuacjach zachowuje spokój. Poniższy scenariusz wydaje się być całkiem realny:

− Panie Pirlo, pańska żona właśnie urodziła.
− OK.
− To bliźniaki.
− OK.
− Jeden jest czarny, a drugi ma skośne oczy.
− OK, w porządku.

Mimo spokojnego charakteru Pirlo, w książce znajduje się wiele zabawnych fragmentów. Jeśli chcecie się dowiedzieć jaki był w szatni Alberto Gilardino lub co przed meczami jadł Filippo Inzaghi, pomocnik Juventusu śpieszy z odpowiedzią. Ale uważajcie, bo tutaj też może być ekstremalnie. − Mówiąc wprost: srał. − pisze Pirlo o Filippo Inzaghim:

Srał na potęgę. Nikomu by to pewnie nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że robił to w szatni, zaraz przed meczem. Denerwował przy tym wszystkich, bo w całej szatni panował smród nie do wytrzymania − zwłaszcza jeśli była niewielka. Potrafił pójść do kibla trzy razy w ciągu dziesięciu minut.

Biografia Pirlo jest zupełnie inna od pozostałych. Główny bohater nie opowiada jakim to jest wspaniałym piłkarzem, nie wspomina jak było mu ciężko, on po prostu snuje swoją opowieść. Można ją śmiało postawić na tej samej półce co: „Tor”, „Ja, Ibra”, „Futebol”, czy „Spalony”. Jest też dużo smaczków związanych z szatnią i z poszczególnymi zawodnikami. Królują opowieści z Gennaro Gattuso, czy też jak nazywa go Pirlo „Rino de Janeiro” w roli głównej. Przykład? Proszę bardzo, oto jedna z anegdot:

Byliśmy we Florencji, a trener Lippi postanowił dać nam wolny wieczór. Poszliśmy niemal całą grupą na kolację. W obozie został jedynie Gattuso. Kiedy wróciliśmy, byliśmy już trochę podpici. No, może nieco bardziej niż „trochę”. Rozmawialiśmy w holu, nikomu nie chciało się spać i szukaliśmy jakiegoś zajęcia. Nagle wszyscy wpadliśmy na ten sam pomysł: − Idziemy do Rino, pozawracamy mu dupę. Spał już, ze swoją uroczą szlafmycą na głowie. Po drodze do jego pokoju De Rossi znalazł gaśnicę. Chwycił ją i powiedział: − Idę ugasić Gattuso. Zapukaliśmy do drzwi, a kiedy ten otworzył, przecierając oczy, Daniele wycelował w niego gaśnicę i nacisnął spust. Po chwili uciekł do swojego pokoju, w którym mieszkałem i ja, zostawiając mnie na pastwę tego pokrytego pianą potwora w gaciach. Gattuso krzyczał coś niezrozumiale, ale to wystarczyło, żebym zorientował się, że całkowicie się obudził. Próbowałem uciekać, ale wiedziałem, że jestem przegrany już na starcie. Kiedy chce cię dorwać Gattuso, możesz próbować uciekać, ale on i tak cię dopadnie. Jesteś gazelą, a on lwem.

Książkę „Andrea Pirlo. Myślę, więc gram” można kupić klikając tutaj.

GRZEGORZ IGNATOWSKI

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...

Jakie witaminy i minerały są ważne dla biegaczy?

Bieganie to nie tylko pasjonująca forma aktywności, ale także sposób na zadbanie o zdrowie i kondycję. Odpowiednia dieta, bogata w witaminy i minerały, może...

Przełamanie w starciu z liderem – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Weegree AZS Politechnika Opolska

Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii w meczu 9. kolejki Bank Pekao 1. Ligi podejmowali Weegree AZS Politechnikę Opolską. Spotkanie rozegrane zostało w przeddzień Święta...