Dzisiejszy futbol jest dyscypliną, pełną wyrzeczeń. Sukces zawsze musi iść w parze z ciężką pracą na treningach i odpowiednim podejściem poza boiskiem. Jest jednak coś jeszcze, o czym wiele osób nie mówi. To psychika, od której być może zależy najwięcej. Przynajmniej tak to przedstawiają Jerzy Dudek i Paweł Habrat w książce „Pod Presją”.
Jerzego Dudka nie trzeba nikomu przedstawiać. Ten doświadczony golkiper reprezentacji Polski wiele razy mierzył się z ogromną presją, która wiązała się z grą w ważnych meczach i opowiedział o tym w książce „Pod Presją”. Z kolei Paweł Habrat jest cenionym psychologiem sportowym, który pracuje w tym zawodzie od 2006 roku. Razem napisali coś w rodzaju przewodnika, który ma pokazać jak wielki wpływ ma psychologia na wyniki sportowe i ma nauczyć jak sobie radzić z najpopularniejszymi problemami natury psychologicznej. Zamysł jest ciekawy, wykonanie też nienajgorsze, ale coś jednak mocno razi w oczy.
Książka ma 181 stron, jednak czyta się ją jakby miała maksymalnie 50. Duża czcionka, spore odstępy, wycinki prasowe, oraz niezliczona ilość zdjęć sprawiają, że ta pozycja sprawia wrażenie napompowanej do granic możliwości.
Mimo, że książka przedstawia futbol od strony psychologicznej, nie udało się uniknąć pewnych banałów, sprawiających, że w niektórych momentach wydaje się, że mamy do czynienia z czymś tak oczywistym jak instrukcja obsługi spinacza do papieru.
Na pytanie czy warto przeczytać „Pod Presją” trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Na pewno jest to pozycja, z którą powinni zapoznać się kandydaci na piłkarzy. Ta książka może być dla nich pierwszym spotkaniem z psychologią sportu a do czegoś takiego ta pozycja jest wprost idealna. Dla przeciętnego kibica, pochłaniającego książki sportowe, przeprawa przez tę pozycję może być nieco trudniejsza, ale to nie znaczy, że nie znajdzie on nic dla siebie. Są tutaj fragmenty z Jose Mourinho, który w szatni przemawia do piłkarzy po przegranym meczu z Barceloną 0:5, dowiecie się jak Jerzy Engel motywował piłkarzy przed mundialem w Korei i Japonii, a także przekonacie się dlaczego rola rezerwowego bramkarza jest znacznie ważniejsza niż wam się do tej pory wydawało. I właśnie ten fragment przytoczymy.
Moja rola w Realu wcale nie była taka łatwa. Od poniedziałku trenowałem na każdych zajęciach tak, jakbym miał zagrać w meczu. Aż przychodził piątek, znaliśmy już skład i wiedziałem, że nie zagram. A od kolejnego poniedziałki musiałem z takim samym zaangażowaniem szykować się do następnego meczu ze świadomością, że moje szanse na grę są mizerne. Ale robiłem to za każdym razem, najlepiej jak umiałem. Wiedziałem, jaka jest moja rola w zespole i wcale nie uważałem, że rezerwowy nie ma na nic wpływu. Wręcz przeciwnika. Każdy piłkarz w zespole może, i powinien maksymalnie pomagać drużynie. Bo to wpływa na atmosferę i osiąganie sukcesu. Jak to zrobić, jeśli siedzi się na ławce? Zawsze starałem się wspierać kolegów, którzy grali. Krzyknąć im coś, żeby wiedzieli, że ja też gdzieś tam jestem. Że nie śpię w kącie i nie myślę o niebieskich migdałach, tylko jestem z nimi, mimo że nie gram. Po meczu wychodziłem, żeby im pogratulować, powiedzieć coś dobrego, przybić piątkę. Tak, zawsze byłem zaangażowany w mecz od początku do końca. Niektórym może się wydawać, że ławka rezerwowych to koniec świata, ale wcale tak nie jest. Czasami można dostać tylko 5 minut w meczu i zostać bohaterem. Ale jeśli wyjdziecie nawet na 5 minut mentalnie do tego nieprzygotowani, to znacznie trudniej będzie wam coś zdziałać.
GRZEGORZ IGNATOWSKI
Jeśli szukasz tej książki, lub innej pozycji o tematyce sportowej, zachęcamy do odwiedzenia strony Sendsport.pl
Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE