Polska – Kazachstan na przestrzeni lat

Czas czytania: 7 m.
0
(0)

Dziś czeka nas bardzo ważny mecz w kontekście odbudowania morale. Polacy nie mogą pozwolić sobie na błąd z najsłabszą drużyną w grupie, w dodatku przy wsparciu publiczności na Stadionie Narodowym. Bilans z reprezentacją Kazachstanu jest oczywiście korzystny, bo inaczej być po prostu nie może. To trochę tak, jakby zapytać jaki jest Twój bilans w bójkach z młodszym bratem. Nie należy jednak ani na moment pomyśleć o tym, że trzy punkty dopiszą się same. Pozytywem jest to, że już w kilka dni da się zamazać duński blamaż. Oto historia pojedynków Polska – Kazachstan. 

Skąd w ogóle Kazachstan w Europie?

Nasi przeciwnicy aż tacy ciency nie są, co mogą potwierdzić zawodnicy Legii Warszawa. Michał Pazdan czy Krzysztof Mączyński ujrzą znajome twarze w postaciach: Jurija Łogwinienki, Dmitrija Szomki, Romana Murtazajewa, czy Serykżana Mużykowa, którzy to eliminowali ich w trzeciej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów w barwach Astany. Oby to bardziej ich zmotywowało niż przestraszyło. W rankingu FIFA Kazachowie wyprzedzają choćby Finów czy Gruzinów, z którymi mierzyliśmy się w poprzednich eliminacjach. Do tej pory Polacy czterokrotnie grali z reprezentacją tego kraju. Pechowy okazał się tylko ten najświeższy pojedynek, w którym nie udało się zdobyć trzech punktów, mimo prowadzenia 2:0. Cztery spotkania, trzy wygrane i remis. Bilans bramek wynosi 9:3 na korzyść reprezentacji Polski.

Kazachstan ogłosił niepodległość 16 grudnia 1991 roku po upadku Związku Radzieckiego. Początkowo, przez kilka lat występował w strefie azjatyckiej. Kazachowie postanowili być jak Zbigniew Buczkowski w „Dniu Świra” i przenieśli się do rozgrywek w Europie. Nikomu się tam nie chce jechać i wszyscy się tylko denerwują. Wracając do filmu Koterskiego, to „można sobie tam łeb, dupę ogolić”. Astanie bliżej jest do Pekinu niż choćby do Rzymu. W takiej samej długości, w jakiej udajemy się do Astany, nieco dalej na południe przejechalibyśmy przez Turkmenistan, Uzbekistan i Kirgistan. 12% tego kraju leży w Europie. Jest to państwo z dziewiątą największą powierzchnią na świecie, jednak żyje tam blisko dwa razy mniej ludzi niż w Polsce.

kazachstan
W ten sposób Kazachstan próbował podbić Europę

Przed przeniesieniem się do struktur UEFA, wcześniej ogrywali sobie: Bahrajn, Nepal, Pakistan, Irak. Później zaczęli grać mecze towarzyskie i eliminacyjne z reprezentacjami europejskimi. Na dzień dobry dostali między innymi w cymbał dwa razy od Wysp Owczych, więc można było od razu usiąść i zapłakać. Przez prawie pięć lat nie wygrali żadnego meczu, aż w końcu się zdenerwowali i zagrali towarzysko z sąsiadami z Kirgistanu i Tadżykistanu. Pierwsze zwycięstwo reprezentacji Kazachstanu w poważnym meczu, to dopiero eliminacje Euro 2008, w których pokonali Serbów 2:1 (wówczas byli z nami w jednej grupie). Nikt przez wiele lat nie wiedział o co chodzi Kazachom w poszukiwaniu swojej europejskości. Teraz zauważamy, że na klubowym podwórku znaczą coraz więcej.

Wróćmy jednak do pojedynków Polski z Kazachstanem.

Poznań – 6 czerwca 2003 – mecz towarzyski

Po pięciu spotkaniach na ławce trenerskiej Zbigniew Boniek niespodziewanie podał się do dymisji. Jeszcze w tym samym miesiącu prezes PZPN, Michał Listkiewicz, ogłosił Pawła Janasa nowym selekcjonerem. Janas miał wziąć w swoje ręce awans do ME 2004. Po bramce Laizansa przegraliśmy z Łotwą i w kiepskim stylu pokonaliśmy 2:0 San Marino. Pierwszy w historii mecz z Kazachstanem zagraliśmy towarzysko. Było to szóste spotkanie za kadencji Janasa. Pojedynek o tyle istotny, bo poprzedzał bezpośrednio eliminacyjne starcie ze Szwedami, najmocniejszym grupowym rywalem.

Pierwszą, historyczną bramkę w starciu z tym krajem zdobył Artur Wichniarek już w drugiej minucie. W reprezentacji zawsze szło mu ciężko. Wydawało się w tamtym momencie, że po dziewięciu meczach bez gola w kadrze, wreszcie się przełamał. Napastnik Arminii Bielefeld mógł już po dziesięciu minutach mieć na koncie hat-tricka, jednak był nieskuteczny. Jacek Krzynówek i Tomasz Kłos to jedyni reprezentanci, którzy zagrali wówczas po 90 minut. Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy, swoją jedyną bramkę w kadrze zdobył Tomasz Dawidowski. Mecz ze Szwecją był jego ostatnim. Miał w swojej karierze wielkie problemy z kontuzjami. Na 3:0 z karnego podwyższył Jacek Krzynówek. Wynik mógł być jeszcze bardziej okazały, ponieważ Polacy aż trzykrotnie obijali obramowanie bramki.

Na stadionie wówczas pojawiło się blisko 8 tysięcy ludzi. Polacy po początkowym naporze rozpoczęli mecz szachowy, co publice nie spodobało się na tyle, że zaczęli gwizdać. Wtedy pokazał się najmłodszy w składzie, niespełna dwudziestoletni Marcin Burkhardt, który napędzał akcje ofensywne. Zmiennicy zaprezentowali w drugiej połowie o wiele lepszy futbol. Burkhardt był później przez jakiś czas regularnie powoływany przez Pawła Janasa. Jak zwykle niezawodna Encyklopedia FUJI serwuje kilka ciekawostek z tego spotkania: był to 83. rywal Polaków, po raz pierwszy opaskę kapitana założył Tomasz Hajto, zagrało aż siedmiu graczy Wisły Kraków, a Karpaty Lwów stały się dzięki występowi Michała Nalepy, setnym klubem zagranicznym mającym w składzie reprezentanta Polski.

Bardzo słabo zaprezentowali się: Paweł Kryszałowicz, grający w pierwszej połowie środku pola Jacek Krzynówek i Mirosław Szymkowiak jako… prawy pomocnik. Janas tak nakombinował, że po meczu sam był zdenerwowany. Czytamy jego wypowiedź na portalu wp.pl:

Nie będę nikogo wyróżniał w naszym zespole, gdyż traktuję to spotkanie jako kolejny etap selekcji przed meczem w Sztokholmie. Nie chcę, aby przez pozostałe cztery dni zgrupowania we Wronkach niektórzy piłkarze poczuli się zbyt pewnie, a inni nie wierzyli w szansę występu przeciwko Szwedom. Na pewno jednak skład na środowy mecz nie będzie się pokrywał z tym jaki rozpoczął spotkanie z Kazachstanem.

Decyzje Janasa: słabego z Kazachstanem Kłosa zastąpił Baszczyńskim, który potem i tak zszedł, a zmienił go… Kłos. Bąk został przesunięty na środek obrony za Głowackiego, a Stolarczyk zagrał zamiast Żewłakowa. Krzynówek biegał już po skrzydle, natomiast w swoim środku pola zagrał Szymkowiak. Wrócił też kontuzjowany Zdebel, który nabawił się urazu przed Kazachstanem. Na prawej stronie zagrał najlepszy zmiennik z Kazachstanem, czyli Tomasz Dawidowski. W ataku liczyliśmy na skuteczność Wichniarka, a powolnego w sparingu Kryszałowicza, zmienił Kamil Kosowski. Co więc nam dał ten Kazachstan? Pokazał, że Paweł Janas kompletnie nie miał pomysłu na podstawowy skład ze Szwecją. Z tego kombinowania wyszła później trójka w plecy od sympatycznych Skandynawów.

Wynik: zwycięstwo 3:0

Ałmaty – 7 października 2006 – el. ME 2008

W kolejnych eliminacjach do Euro spotkaliśmy się w jednej grupie z Kazachstanem. Reprezentacja pierwszy raz w historii awansowała do mistrzostw Europy, a cała Polska kochała się w Smolarku i w powiedzeniach Leo Beenhakera. Ebi natomiast z całą pewnością zakochał się w Kazachstanie (strzelił im w sumie cztery gole), a zakochałby się jeszcze bardziej, ale premiera „Borata” w Polsce miała miejsce w listopadzie, natomiast spotkanie było w październiku.

Mecz z Kazachstanem był naszym trzecim w eliminacjach. Wcześniej przydarzyła się porażka u siebie z Finami i remis z Serbią. Trzy punkty były tu obowiązkiem, choć Kazachowie zremisowali z mocną Belgią i Azerbejdżanem, w obu przypadkach na wyjeździe. Mieli zatem więcej punktów po dwóch wyjazdach niż my po dwóch spotkaniach domowych. Zdobyliśmy trzy punkty po elektrycznych podaniach, stratach piłki i ogólnie dziadowskiej grze, ale… jakże one były cenne! Ebi Smolarek podzielił się z Super Expressem ciekawą anegdotą z tamtego meczu:

Mecz był ciężki, nie szło nam, po 45 minutach było 0:0. W szatni w trakcie przemowy Leo Beenhakkera szukałem możliwości skupienia. Miałem założony ręcznik na głowę, starałem się skoncentrować, zebrać myśli. Nagle podszedł do mnie Kowalewski i zerwał mi ten ręcznik z głowy. Miał pretensje, że izoluję się od zespołu, tak według niego wyglądało moje zachowanie. Przez moment było bardzo nieprzyjemnie. Byłem zły za to, co zrobił. Mówię w końcu do niego: „Słuchaj, ty skoncentruj się na tym, żeby nie stracić gola, a ja na pewno jakiegoś strzelę”. Zaśmiał się tylko, ale okazało się, że kilka minut po przerwie trafiłem do bramki. Po meczu Wojtek mnie przeprosił i od tamtego momentu byliśmy już kolegami.

Na bokach obrony zagrali wówczas Grzegorz Bronowicki i Paweł Golański. Obaj zaprezentowali się bardzo przeciętnie, by za cztery dni… rozegrać swój mecz życia przeciwko Portugalii. Niedługo potem Golański trafił do Bukaresztu, a Bronowicki zasilił szeregi Crveny Zvezdy. Taką moc miał tamten wieczór. Beenhaker wystawił na krycie Cristiano Ronaldo i Simao Sabrosy – Bronowickiego, który debiutował kilka dni wcześniej z Kazachami. Golański był nieco bardziej doświadczony. To był bowiem jego… czwarty występ w kadrze.

W meczu z Polską Kazachowie zostali ograbieni z karnego i trafili w poprzeczkę. W pierwszej połowie mieliśmy zatem sporo szczęścia. Wtedy też swój charakter pokazał Beenhaker, który skorygował ustawienie wędką dla Mariusza Lewandowskiego. Łysy pomocnik zaklął pod nosem i nie podał ręki trenerowi. Trudno bowiem znieść opuszczenie boiska w 30. minucie i to nie z powodu kontuzji.

Z tamtym spotkaniem wiąże się jeszcze jedna sytuacja. Arno Pijpers, wówczas selekcjoner reprezentacji Kazachstanu, był bardzo dobrze znany Smolarkowi. Trenował bowiem Ebiego w młodzieżówce Feyenoordu. Holenderski trener chciał go wyrzucić z drużyny na wypożyczenie, ponieważ uznał, że ten nie jest mu potrzebny. Ebi się zbuntował i postanowił poczekać na swój moment. Ten przyszedł w chwili zatrudnienia Berta Van Marwijka. Napastnik był więc podwójnie zmotywowany. Polacy stworzyli sobie kilka okazji, ale bardzo nieskuteczny był Grzegorz Rasiak. W tamten dziadowski wieczór, swoim przebojowym wejściem, trzy punkty uratował jednak bohater tamtych eliminacji, człowiek, który chciał coś udowodnić. Ebi Smolarek pokonał bramkarza Kazachstanu i wywieźliśmy z trudnego terenu trzy punkty. A jak trudny był to teren? Jeszcze raz oddajmy głos samemu bohaterowi tamtego spotkania, ponownie fragment wywiadu z Super Expressu:

Tam wtedy wszystko było do dupy. Ośrodek, w którym mieszkaliśmy – koszmar. Boisko do treningu – tragedia. Murawa w trakcie meczu – szkoda gadać, specjalnie nieskoszona przez gospodarzy, żeby spowolnić naszą grę. Ale daliśmy radę.

Wynik: zwycięstwo 1:0

Warszawa – 13 października 2007 – el. ME 2008

Trzeci mecz z Kazachstanem najbardziej zapada w pamięci. Wszystko przez hat-trick Euzebiusza Smolarka w dziesięć minut i awarię oświetlenia na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Do przerwy przegrywaliśmy 0:1, co było frustrującym rezultatem. Mierzyliśmy się przecież ze 120. reprezentacja w rankingu FIFA, a do tego reprezentacją, która, uwaga, wygrała na wyjeździe poprzednio… z Macau, 14 kwietnia 2001 roku, w ramach eliminacji do MŚ 2002. Wówczas jeszcze grali w grupie azjatyckiej.

Mecz rozpoczął się minutą ciszy dla zmarłego przed kiloma dniami taty Marcina Wasilewskiego. Polakom pozostały do końca trzy spotkania i dwa z nich musieli wygrać. Już od początku z pazurem zaatakowali Kazachów, jednak ci odpowiedzieli kontrą i do przerwy schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Dwie minuty drugiej połowy i… zgasło światło na ponad dwadzieścia minut. Porównywano to do sytuacji w słynnym trzecim meczu Górnika z AS Romą. Po awarii w Polaków wstąpiły nadprzyrodzone siły i Smolarek załadował hat-tricka w dziesięć minut. Jak podaje niezawodna Encyklopedia FUJI – tylko Lubański i Kryszałowicz popisali się wcześniej szybszymi hat-trickami. Świetnie dysponowany tamtego dnia był Wojciech Łobodziński. Napędzał akcje skrzydłem, jednak król tamtego wieczoru mógł być tylko jeden. Ebi ponownie zgasił swojego trenera z Feyenoordu, tym razem jednak jeszcze dobitniej. Wiele stworzonych szans, totalna dominacja, prawdziwy pazur, walka i zaangażowanie. Na pewno wyglądało to o wiele lepiej niż w Ałmatach.

Miesiąc później pokonaliśmy Belgię i awansowaliśmy na upragnione Euro, i to z pierwszego miejsca, przed Portugalią. Smolarek w całych eliminacjach strzelił dziewięć goli (z czego cztery Kazachom) i zajął trzecie miejsce wśród europejskich strzelców, za Davidem Healym z Irlandii Północnej oraz za Eduardo da Silvą z Chorwacji.

Zwykle światło gaśnie, kiedy idzie się spać. Tymczasem ta ciemnica nas obudziła – czytamy na sport.pl wypowiedź Ebiego Smolarka, bohatera tamtego spotkania.

Wynik: zwycięstwo 3:1

Astana – 4 września 2016 – el. MŚ 2018

Czwartego spotkania raczej nie ma sensu przypominać. Wszyscy przecież pamiętamy jak na sztucznej murawie w Astanie zainaugurowaliśmy obecne eliminacje. Po bramkach Kapustki i Lewandowskiego wydawało się, że reprezentacja przywiezie spokojne trzy punkty. W drugiej połowie pokarał nas Siergiej Chiżniczenko, który nie zdołał zrobić kariery w Koronie Kielce.

Nam jednak kazachski napastnik wcisnął dwie bramki w siedem minut. Wszystko wyglądało tak, jakby w przerwie zawodnicy zamienili się koszulkami. Był to nieprzyjemny, choć potrzebny kubeł zimnej wody po Euro, w którym byliśmy tak blisko strefy medalowej. Kazachowie pokazali, że trzeba się znowu napocić, by zagrać w kolejnym wielkim turnieju.

Wynik: remis 2:2

Warszawa – 4 września 2017 – el. MŚ 2018

Dopiero co doznaliśmy sromotnej klęski z Danią. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewa, że Kazachowie ponownie urwą nam punkty. Już dwa razy dostali w Polsce „trójkę”. Raczej się nie pogniewacie, gdyby taki prezent otrzymali po raz kolejny, prawda?

Wynik: ?

PATRYK IDASIAK

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...