„Widzewiacy gryźli trawę nie tylko dlatego, żeby zwyciężyć, ale żeby Zbyszek na nich nie nakrzyczał”. Stefan Szczepłek o Zbigniewie Bońku i Widzewie lat 80.
Gdzie reprezentacja rozegrała najwięcej meczów? Na jakim polskim stadionie Stevie Wonder jeździł meleksem? Który selekcjoner grał w jednej drużynie z George’em Bestem? W czym Robert Lewandowski jest lepszy od Zbigniewa Bońka? Do księgarni w całej Polsce trafia właśnie nowe wydanie publikacji Stefana Szczepłka „Moja historia futbol. Tom II. Polska”. Książka pod naszym patronatem to idealna propozycja dla wszystkich kibiców przed zbliżającym się EURO 2016 we Francji.
Z okazji premiery książki Stefan Szczpłek spotka się z czytelnikami w Tychach w czwartek 17 marca o godz. 17.00 (Tyska Galeria Sportu – Stary Magistrat, pl. Wolności 1).
Podczas spotkania będzie możliwość nabycia książek z autografem. Link do wydarzenia:
Fragment książki:
Zbigniew Boniek był synonimem Widzewa, zespołu, który nawiązał do sukcesów Górnika i Legii. Kiedy te dwa kluby w roku 1970 grały w europejskiej elicie, łodzianie zwyciężali w rozgrywkach ligi okręgowej. Dwa lata później awansowali do drugiej ligi, a w roku 1975 do pierwszej. Prezes klubu (formalnie od roku 1978) Ludwik Sobolewski, warszawiak z Marymontu, stojący na czele łódzkiego przedsiębiorstwa budowlanego, potrafił dobierać ludzi. Jeszcze w czwartej lidze zatrudnił w roli trenera Leszka Jezierskiego, a ten w roku 1975 sprowadził z Bydgoszczy Zbigniewa Bońka. Dwa lata później Widzew, już z trenerem Pawłem Kowalskim, zdobył wicemistrzostwo Polski, rozpoczynając serię meczów o europejskie puchary.
Dopiero wtedy cała Polska zobaczyła, na czym polega „widzewski charakter”. Łodzianie po dwóch bramkach Bońka wyeliminowali Manchester City, w pewnym stopniu dzięki wybiegowi tak prostemu, że aż nie chce się wierzyć, że mógł być skuteczny. A jednak. Trener, który zastąpił Kowalskiego – Bronisław Waligóra, jeden z większych oryginałów w polskim futbolu, ubrał piłkarzy w koszulki z innymi numerami niż w lidze. Anglicy nie dość, że nie znali naszych piłkarzy, bo i skąd, to jeszcze nie mogli zrozumieć, jak można grać z numerem 9 w obronie, a z 2 w ataku. Nie bardzo wiedzieli, kto ma kogo pilnować. Nim się zorientowali – było już za późno. Ich los podzielił Manchester United. Dzięki rzutowi wolnemu Krzysztofa Surlita na Old Trafford Widzew zremisował 1:1 i ten gol, po bezbramkowym remisie w Łodzi, zadecydował o awansie.
Kiedy Widzewowi nie szło, zawodnicy nie byli dla przeciwników mili. „Widzewski charakter” polegał na walce za wszelką cenę, do końca, nawet w sytuacjach, które wydawały się beznadziejne. Taki charakter miał Boniek, to dzięki niemu zrobił karierę na Zachodzie. Boniek nie tylko potrafił bardzo dobrze grać w piłkę, ale umiał też przeciwnikowi dokuczyć, ubliżając mu i faulując. Nie miał też zrozumienia dla partnerów, którzy na boisku nie dawali z siebie wszystkiego. Widzewiacy gryźli trawę nie tylko dlatego, żeby zwyciężyć, ale żeby Zbyszek na nich nie nakrzyczał.
Tylko Włodzimierz Smolarek się go nie bał, bo miał podobny charakter. Nie należał do kategorii eleganckich piłkarzy, w jakich kibic zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Miłość fanów do Smolarka wynikała ze sposobu jego gry. Walczył do upadłego, nie było dla niego straconych piłek, biegł na bramkę po karkach przewracanych po drodze obrońców. W ten sposób strzelił gola w decydującym pojedynku z NRD w Lipsku. Został też mistrzem świata w przytrzymaniu piłki w narożniku boiska. Kiedy w meczu z ZSRR na Camp Nou należało grać na czas, Smolarek biegł do narożnika, stawiał piłkę przy chorągiewce i osłaniał ją ciałem, odpierając ataki Rosjan. Robił to kilkakrotnie, zarabiając w ten sposób dobrych kilka minut.
Podczas wygranego 2:1 meczu z Saint-Étienne (1979) bramkę dla łodzian strzelił Boniek, a dla Francuzów Michel Platini. Upłyną trzy lata i obydwaj piłkarze spotkają się w Juventusie, z którym przyjadą do Łodzi i Gdańska.
Jak na ironię losu Widzew odniósł największy sukces po odejściu Bońka. W sezonie 1982/83 wyeliminował Rapid Wiedeń z Hansem Kranklem (1:2 i 5:3) i stanął przeciw Liverpoolowi. W Łodzi wygrał 2:0. Na Anfield Road toczył fantastyczną walkę, przegrywając 2:3, ale awansując do półfinału Pucharu Mistrzów. To po Legii sezonu 1969/70 drugi taki przypadek. Angielska publiczność żegnała Polaków brawami na stojąco, a kilku piłkarzy w dowód uznania otrzymało od tamtejszych policjantów ich charakterystyczne kaski. Spełniały rolę trofeum wojennego, z czego najbardziej cieszył się Mirosław Tłokiński, zaciekły przeciwnik Zbigniewa Bońka. Po jego wyjeździe do Turynu wyraźnie odżył i wywalczył nawet tytuł króla strzelców ligi.
Książka dostępna na www.empik.com w dwóch wersjach:
– w miękkiej oprawie na http://www.empik.com/moja-historia-futbolu-tom-2-polska-mk-szczeplek-stefan,p1120942597,ksiazka-p (cena promocyjna 42,99 zł)
– w twardej oprawie na http://www.empik.com/moja-historia-futbolu-tom-2-polska-tw-szczeplek-stefan,p1120941622,ksiazka-p (cena promocyjna 50,99 zł)
Autor: Stefan Szczepłek
Data wydania: 16 marca 2016
Cena okładkowa: 49,90 zł (Miękka okładka) / 59,90 zł (Twarda okładka)
Format: 165 x 235 mm
Liczba stron: 368 (wyd. kolorowe)
ISBN: 978-83-7924-508-6 (Miękka okładka) / 978-83-7924-509-3 (Twarda okładka)