„Słodko – gorzka autobiografia pokolenia dzisiejszych 30- i 40- latków” – tak właśnie Przemysław Rudzki reklamuje swoją najnowszą książkę „Futbol i cała reszta”.
Czytaliście „Gracza”? Autor „Futbolu i całej reszty” twierdzi, że jego najnowsze dzieło jest dużo lepsze od debiutu literackiego. Jak jest naprawdę?
Książka opowiada historię kilku przyjaciół, którzy całe swoje dzieciństwo i młodość spędzili w małym miasteczku na Śląsku. Historia zaczyna się, gdy jako młodzi chłopcy podziwiają reprezentację Polski, która właśnie zdobywa historyczne trzecie miejsce na Mundialu w Hiszpanii. To wtedy zaczyna rodzić się ich miłość to najpiękniejszej gry zespołowej. Miłość, która później będzie przenoszona na osiedlowe boisko. Każdy z nas, nieważne czy urodził się w latach 70-, 80- czy 90- tych zaczynał tak samo, prawda?
Nie dajcie się zwieść pozorom. Futbol, pomimo tego, że jest w życiu przyjaciół ważny, jest tak na dobrą sprawę tylko tłem wydarzeń. Co prawda każdy rozdział rozpoczyna się od podania roku wydarzeń, a także krótkiego opisu co w tym czasie w futbolowym świecie miało miejsce, jednak książka przede wszystkim opowiada o ich relacjach i powolnym, aczkolwiek nieuniknionym wchodzeniu w dorosłość. Tak więc razem z przyszłymi – niedoszłymi piłkarzami pierwszy raz palimy papierosy i pijemy alkohol, a także podglądamy koleżanki, by ujrzeć choć kawałek ich młodego, nagiego ciała. Szczególnie z Karpiem przeżywamy zawody miłosne. Dość jednak o fabule.
„Futbol i cała reszta” moim zdaniem kapitalnie oddaje tak zwaną „małomiasteczkowość”, gdzie każdy zna każdego, i nie sposób jest ukryć wstydliwe fakty ze swojego życia. Twój ojciec pije? Wiedzą o tym wszyscy. Niejednokrotnie zdarza się, że informacje podróżują dużo szybciej niż pociągi TGV.
A jakie są moje odczucia w stosunku do tej lektury? Cytując klasyka napiszę, że „momenty były”. Były momenty śmiechu, a także swoistego rozczarowania, szczególnie w momencie, gdy któryś z bohaterów podejmował decyzję, której efektem było zerwanie znajomości. Były też momenty słabe, gdzie moim zdaniem dane fragmenty były wciskane na siłę, niejednokrotnie nie pasując do całości. Mniej wrażliwych może też zaboleć nadużywanie słowa „kurwa”, szczególnie w etapach dzieciństwa bohaterów. Jednak te fragmenty zostawię do indywidualnego rozpatrzenia, kwestia tego, kto jak szybko zaczął używać tego niezwykle popularnego przerywnika.
Podsumowując. „Futbol i cała reszta” nie jest wbrew temu co twierdzi autor książką dla każdego. Jeśli urodziłeś się w nowym milenium, a Twoim idolem z dzieciństwa jest David Beckham czy Cristiano Ronaldo w TEJ KSIĄŻCE NIE ZNAJDZIESZ NIC DLA SIEBIE. Jeżeli szukasz ambitnej lektury, z której dowiesz się sporo o historii futbolu, także nie wydawaj na nią pieniędzy (polecamy zostać na naszej stronie, www.rfbl.pl, przecież nikt nie pisze lepiej o historii niż my). A co w momencie, gdy nie spełniasz żadnego z powyższych warunków? Zainwestuj niewiele ponad trzydzieści złotych. Ta niewielka kwota pozwoli Ci spędzić długie jesienne wieczoru na wspominaniu swojej młodości.
Aha i pamiętajcie: nie siedźcie na piłce bo zrobi się jajo!
DAMIAN BEDNARZ
Obserwuj @retro_magazyn Follow @d_bednarz