10 lutego 2024 roku Retro Futbol wróciło po zimowej przerwie na piłkarskie boiska. Resovia rywalizowała na Stadionie Miejskim w Rzeszowie z Wisłą Płock. Było to zaległe spotkanie 17. kolejki Fortuna 1. Ligi. Pierwotnie miało ono zostać rozegrane na początku grudnia, ale nie pozwoliła na to pogoda.
Przed meczem
Resovia udanie zakończyła 2023 rok. W połowie grudnia pokonała bowiem Odrę Opole 1:0. Tamto zwycięstwo nie pozwoliło jej jednak opuścić strefy spadkowej. Rzeszowski zespół na koniec roku plasował się na szesnastej pozycji w pierwszoligowej tabeli. Rafał Ulatowski miał w przerwie zimowej sporo pracy. Sparingi były dla jego zespołu udane. Wrażenie zrobiło zwłaszcza zwycięstwo 5:0 nad FK Zeleziarne Podberezova, drużyną występującą w słowackiej ekstraklasie. Szkoleniowiec Resovii podsumował okres przygotowawczy na konferencji prasowej przed startem wiosennej części sezonu:
Za nami pięć tygodni wspólnych przygotowań. To chyba najkrótszy okres przygotowawczy w historii zimowych przygotowań w tej klasie rozgrywkowej. Wyniki meczów sparingowych każą nam optymistycznie patrzeć na rundę wiosenną. Naszym celem było to, żebyśmy stali się zespołem, który lubi rywalizację, który na wiosnę będzie chciał rywalizować z przeciwnikiem mającym swoje zasady gry. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że co innego to są przygotowanie i mecze towarzyskie, a co innego to jest liga. W związku z tym nie chcę opowiadać o hurraoptymizmie, czy o czarnych scenariuszach. Jesteśmy zadowoleni z okresu przygotowawczego.
Wisła Płock na koniec roku była w tabeli siódma, a w spotkaniu rozegranym przed wyrwaniem ostatniej kartki z zeszłorocznego kalendarza wygrała 2:0 z Zagłębiem Sosnowiec. Do rywalizacji rzeszowsko-płockiej wrócimy pod koniec tego tekstu. Spotkanie poprzedzone zostało minutą ciszy poświęconą pamięci dwóch związanych z Resovią sportowców, którzy zmarli na początku tego roku. Byli nimi Sergiusz Siekieryn i Marian Kalita. Na naszych łamach przypominamy ich kariery.
Gol na wagę półfinału
Sergiusz Siekieryn był piłkarzem Resovii w latach 1976-1986. Grał na pozycji pomocnika. Jak na zawodnika zajmującego na boisku tę pozycję, był bardzo skuteczny. W sezonie 1980/1981 odniósł z drużyną Resovii największy sukces w klubowej historii. Dotarł do półfinału Pucharu Polski.
Gdy Resovia zaczynała marsz do najlepszej czwórki Pucharu Tysiąca Drużyn to właśnie Siekieryn zapewnił jej zwycięstwo nad Carbo Gliwice, strzelając decydującego gola. Od jego bramki rozpoczęła się piękna przygoda rzeszowskiej drużyny.
Najwięcej emocji dostarczył ćwierćfinał, w którym Resovia pokonała 3:2 Łódzki Klub Sportowy. Siekieryn strzelił jednego z goli. W walce o finał nieznacznie lepsza okazała się Pogoń Szczecin.
Już na początku przygody z Resovią Siekieryn odniósł wielki sukces. W sezonie 1976/1977 awansował bowiem z drużyną do drugiej klasy rozgrywkowej. Łącznie strzelił w barwach klubu ze stolicy Podkarpacia aż pięćdziesiąt goli. Zmarł 1 stycznia 2024 roku. Miał 68 lat.
Sukcesy na lodowisku i korcie
Marian Kalita był bardzo wszechstronnym sportowcem. Największe sukcesy odnosił jako tenisista, ale wcześniej uprawiał piłkę nożną i hokej na lodzie. Pierwszy był futbol. Swoje występy na piłkarskiej murawie urodzony w Sandomierzu zawodnik opisywał w wywiadzie udzielonym w 2008 roku portalowi resoviacy.pl:
Moja przygoda ze sportem faktycznie zaczęła się od piłki nożnej, a występowałem w juniorach Towarzystwa Sportowego Sokół. W tamtych czasach nie było łatwo i zdarzało się, że graliśmy na bosaka, a przebierać się trzeba było pod drzewem. W drużynie większość kolegów była ode mnie starsza, ale jakoś sobie radziłem. Sokół grał wtedy na boisku przy ul. Langiewicza, ale w 1950 roku przeniósł się na Staromieście, a ja z czasem coraz rzadziej pojawiałem się na treningach, aż całkiem zrezygnowałem z gry w piłkę nożną.
Później przyszedł czas na hokej i tenis. W tych dyscyplinach Kalita osiągał bardzo dobre wyniki. Był kapitanem hokejowej Resovii, z którą święcił sukcesy w latach 50. Chyba jeszcze lepszymi rezultatami mógł pochwalić się na kortach tenisowych. Sześć razy z rzędu wygrywał mistrzostwa województwa rzeszowskiego. Był tenisowym samoukiem.
W 1961 roku zajął siódme miejsce w plebiscycie rzeszowskiej gazety „Nowiny” na najlepszego sportowca Podkarpacia. Po zakończeniu kariery zawodniczej został trenerem tenisa. Ze sportem związany był także jego syn Paweł, który najpierw uprawiał pływanie, później zaś został koszykarzem i występował z Resovią na drugim szczeblu krajowych rozgrywek. Jako działacz także był związany z tym klubem i pracował m.in. w sekcji piłkarskiej. 15 stycznia 2024 roku podano informację o śmierci Mariana Kality. Wszechstronny sportowiec Resovii miał 90 lat.
Mecz w Rzeszowie
Zapowiadane we wstępie zaległe spotkanie 17. kolejki Fortuna 1. Ligi dostarczyło wielu emocji. Resovia zaczęła bardzo odważnie. Już na samym początku mogła objąć prowadzenie, ale Kamil Mazek trafił w słupek.
Mecz szybko się uspokoił i kibice nie oglądali wielu groźnych sytuacji. W 22. minucie gospodarze przeprowadzili jednak bardzo dobrą akcję. Bartłomiej Eizenchart świetnie wyłożył piłkę, a Marcin Urynowicz dał rzeszowianom prowadzenie. Kilkanaście minut później zdobywca pierwszej w tym spotkaniu bramki mógł trafić po raz drugi, ale minimalnie spudłował.
Druga połowa lepiej zaczęła się dla zespołu z Płocka. W 55. minucie do remisu doprowadził Fryderyk Gerbowski, który głową skierował piłkę do siatki. Trzy minuty później Wisła już prowadziła po trafieniu Łukasza Sekulskiego. Dla byłego zawodnika Stali Stalowa Wola był to drugi w tym sezonie gol strzelony w Rzeszowie. Napastnik trafił bowiem także we wrześniu, gdy jego drużyna mierzyła się ze Stalą.
Rzeszowianie ambitnie walczyli o remis, ale dobrze w bramce przyjezdnych spisywał się Krzysztof Kamiński. W 86. minucie padła jednak bramka na 2:2. Dośrodkował Dylan Lempereur, a niepilnowany Bartłomiej Wasiluk trafił po uderzeniu głową.
Warto dodać, że w spotkaniu z Wisłą Płock zadebiutował nowy zawodnik Resovii Edvin Muratović. Napastnik został wypożyczony z Racing FC Union Luksemburg do końca sezonu. Ma 26 lat, w reprezentacji Luksemburga rozegrał do tej pory trzynaście meczów i strzelił jednego gola. W sobotę przebywał na boisku od początku do końca i zaliczył solidny występ.
Dobrze oglądało się grę Resovii. To dopiero pierwszy mecz po zimowej przerwie, więc jest za wcześnie na wygłaszanie pochwał, ale trzeba przyznać, że zespół z Rzeszowa wyglądał bardzo solidnie. Na konferencji prasowej swoją drużynę chwalił trener Rafał Ulatowski:
Odbieram ten mecz jako powiew wiosny wokół drużyny, wokół klubu. Tak jak dzisiaj w Rzeszowie panuje najpiękniejszy dzień pogodowy od momentu, kiedy tutaj przyszedłem, tak na boisku widać, że graliśmy wiosennie. Czasami świeci piękne słońce, a niespodziewanie przyjdzie deszcz. Tak było w drugiej połowie, kiedy po dwóch wrzutach z autu bardzo łatwo straciliśmy dwie bramki. Respekt, szacunek dla chłopaków za to, że walczyli. Zdecydowaliśmy się na zmiany. Szatnia była fenomenalnie skoncentrowana, żeby się rozwijać, trenować, nie narzekać.
Dariusz Żuraw, trener Wisły Płock czuł duży niedosyt:
Rozegraliśmy dwie różne połowy, niestety pierwsza była zbyt słaba, żeby myśleć o trzech punktach. W drugiej co prawda udało się trochę skorygować pewne rzeczy, wyszliśmy na prowadzenie, ale nie ustrzegliśmy się błędów w końcówce, stąd tylko jeden punkt. Oczywiście dodajemy go, bo to jest mecz zaległy, ale na pewno mogliśmy wyciągnąć więcej. W pierwszej połowie byliśmy za daleko od przeciwnika, byliśmy spóźnieni, przegrywaliśmy zbyt wiele pojedynków, a żeby w tej lidze wygrywać, trzeba pracować przez dziewięćdziesiąt minut. Tego nam dzisiaj zabrakło.
Resovię czeka teraz wyjazd do Bielska-Białej na mecz z walczącym o utrzymanie Podbeskidziem. Oba zespoły są sąsiadami w dolnej części tabeli. Wisła Płock pojedzie natomiast do Gdańska zmierzyć się z zajmującą czwarte miejsce Lechią.