„Sport w Polsce międzywojennej” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Książka „Sport w Polsce międzywojennej. Działalność oświatowa stowarzyszeń sportowych w Łodzi” jest typowo naukową monografią, ale miłośników historii sportu nie powinno to zniechęcić do sięgnięcia po nią. Nie jest to jednak też lektura dla każdego.

Zacznijmy od kilku słów o autorze. Piotr Kędzia jest doktorem nauk społecznych, zatrudnionym na Wydziale Nauk o Wychowaniu w Pracowni Wychowania Fizycznego i Zdrowotnego Uniwersytetu Łódzkiego.  Kibicom sportowym dał się jednak poznać, jako utalentowany lekkoatleta i uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Atenach i Pekinie. Prezentowana książka, opublikowana przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, należy do serii „100 lat niepodległości”. Publikacja liczy 418 stron i jest nieco zmienioną wersją pracy doktorskiej autora.

We wstępie autor zaznacza, że w pracy „klasyfikacji polskich zrzeszeń sportowych dokonano na podstawie  ich wkładu w umacnianie struktur państwowości polskiej oraz identyfikowania się z rodzimą kulturą” (s.13). Warto podkreślić, że autor rzeczywiście trzyma się kryterium narodowościowego klubów. W związku z tym analizie nie zostały poddane np. kluby mniejszości niemieckich, jak choćby Turyści Łódź i ŁTSG, których piłkarskie drużyny grały przecież w I lidze. Same wyniki sportowe są w książce sprawą drugorzędną.

Pierwszy z czterech rozdziałów opisuje powstawanie i kierunki działalności stowarzyszeń sportowych w odrodzonej Rzeczypospolitej. Autor nie ogranicza się tutaj tylko do terenu Łodzi i okolic, ale przedstawia sytuację w całym kraju, szczególnie dużo miejsca poświęcając klubom z Galicji. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że właśnie Lwów i Kraków były kolebką polskiego sportu i wzorem dla innych części kraju. W pierwszym rozdziale doceniona została rola klubów sportowych na różnych polach działalności, czego dowodem jest choćby poniższy fragment:


„To właśnie stowarzyszenia sportowe, będąc zwornikiem różnorodnych aktywności, wprowadziły do życia społecznego takie zjawiska, jak sport masowy i wyczynowy, zasadę fair play, ruch kibicowski i inne” (s.28)


Kędzia bardzo wnikliwe przedstawia powody powstawania zrzeszeń sportowych, uwzględniając szeroki kontekst społeczny i polityczny, choć czasami popada w zbyt daleko idące nawiązania do innych dziedzin życia. Z drugiej jednak strony, pamiętajmy, że przedstawienie tła dla badanego tematu jest niezbędnym wymogiem pracy naukowej, więc można autorowi wybaczyć pewną dygresyjność. Tym bardziej że przy okazji podaje wiele ciekawych faktów.

Znawców prawa może zaciekawić podrozdział poświęcony podstawom prawnym działalności klubów sportowych. Autor zwrócił tutaj uwagę na fakt, że polskie stowarzyszenia sportowe powstawały pod rządami trzech zaborców. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę szybko zaistniała potrzeba unifikacji przepisów dających podstawę prawną do prowadzenia działalności sportowej. Ostatecznie sprawa została rozstrzygnięta już po zamachu majowym z 1926 roku. Sport został wówczas poddany niemal całkowicie kontroli państwowej, a kluby musiały rejestrować się w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego.

Przedstawiony tutaj opis licznych spraw organizacyjno-prawnych stowarzyszeń sportowych często ciągnie się przez długie partie tekstu. Z jednej strony świadczy to o dużej wiedzy autora, z drugiej jednak może być nieco nużące dla laika niezaznajomionego z terminologią prawniczą.

Przejdźmy do rozdziału drugiego, w którym Kędzia zajmuje się już tylko stowarzyszeniami sportowymi z Łodzi. Przedstawia ich genezę, zapisy statutowe, podstawy funkcjonowania czy też rolę działaczy w życiu organizacyjnym. W tym miejscu po raz kolejny trzeba pochwalić autora za zgromadzenie i skorzystanie z bardzo bogatego materiału źródłowego. W rozdziale tym przedstawiono największe polskie kluby sportowe z Łodzi i ich organizację.

Prym wiódł tutaj wielosekcyjny Łódzki Klub Sportowy, ale wiele miejsca poświęcono również łódzkim gniazdom Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, oddziałowi YMCA, Łódzkiemu Towarzystwu Cyklistów-Turystów, Towarzystwu Zwolenników Sportu, TMRF Widzew i w późniejszym okresie Robotniczemu Towarzystwu Sportowego Widzew, RKS Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, KS WiMa, czy też Aeroklubowi Łódzkiemu.
Piotrowi Kędzi udało się dotrzeć do tak szczegółowych informacji, jak okoliczności reaktywacji klubów po I wojnie światowej,  czy też kwestie miejskich subwencji (wielkie kontrowersje wzbudzało to, kto dostanie taką pomoc i jak wysoką).

Rozdział trzeci opisuje działania sportowo-wychowawcze klubów. Z punktu widzenia kibica piłkarskiego ta część publikacji może być uważana za najciekawszą. Przeczytamy tu o rozwoju poszczególnych sekcji stowarzyszeń, organizowanych przez nie zawodach i turniejach. Dowiemy się o tym, jak właściciele fabryk „rozpoczęli szereg działań na rzecz upowszechniania aktywności ruchowej wśród swoich pracowników” (s. 219), poznamy prężną działalność sekcji piłkarskiej KS WiMa, która w pewnym momencie miała aż cztery drużyny piłkarskie (trzy w trzech kolejnych klasach rozgrywkowych i juniorzy), czy też uzyskamy szereg informacji o wspieraniu przez kluby sportu szkolnego, propagowaniu idei olimpijskiej i zasad „fair play”.

W tej części książki trochę miejsca poświęcono też ruchowi kibicowskiemu. O sympatykach ŁKS przeczytamy:

„[…] podejmowali działania zmierzające do stworzenia zorganizowanej struktury kibicowskiej. Zapoczątkowali wówczas używanie różnorodnych przedmiotów podkreślających tożsamość zrzeszeniową oraz zainaugurowali tradycję rozgrywania towarzyskich meczów piłki nożnej z kibicami innych łódzkich drużyn. […] Warta podkreślenia jest także frekwencja widzów na meczach piłki nożnej ŁKS. W 1931 r., dzięki sympatykom tego klubu, Łódź miała najwyższą przeciętną liczbę kibiców na meczach ligowych w Polsce” (s.259)

Na kilka słów pochwały od autora zasłużyli także kibice Widzewa. Z opisywanego rozdziału dowiadujemy się, że siedem lat (od 1922 do 1929) kupowali oni dla zawodników sprzęt sportowy.

Warto przy okazji wspomnieć, że autor w całej książce nie szczędzi ciepłych słów łódzkim zrzeszeniom, ich działaczom, sportowcom i kibicom. Wymienia i chwali szereg inicjatyw poszczególnych stowarzyszeń, nie szukając na siłę powodów do krytyki.

To optymistyczne spojrzenie Piotra Kędzi na działalność klubów najbardziej uwidacznia się w rozdziale czwartym. Właściwie dopiero tu autor w większym wymiarze przechodzi do tematu zasygnalizowanego w podtytule książki. Praca oświatowa i kulturalna klubów sportowych z Lodzi obejmowała więcej dziedzin życia, niż może się wydawać.

Jedną z głównych aktywności pozasportowych stowarzyszeń z Łodzi było popularyzowanie czytelnictwa. Tutaj szczególne zasługi poniosły Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” i ŁKS. Oba ta stowarzyszenia regularnie organizowały odczyty, z tym że w „Sokole” stało się to z czasem substytutem słabnącej działalności sportowej.

Autor na tyle zgłębił ten temat, że dotarł nawet do nazwisk prelegentów i tematów takich odczytów. Dominowały tutaj kultura, podróże, literatura, kino i muzyka oraz oczywiście teoria sportu. W sprawie czytelnictwa warto dodać informację o gromadzeniu bogatych księgozbiorów przez poszczególne kluby, a nawet o wydawaniu własnych publikacji. W tym miejsce znów może nas zaskoczyć skrupulatność autora, któremu udało się ustalić, w jakich drukarniach drukowano klubowe książki, kalendarze czy zaproszenia na mecze.

Kędzia jeden z podrozdziałów poświęca też kursom organizowanym przez kluby. Kursy te były organizowane w  celu zapewnienia sobie wykwalifikowanej kadry trenerskiej, choć zdarzały się również zajęcia dość nietypowe, jak np. kurs sanitariuszy sportowych zorganizowany z inicjatywy RKS TUR.

Bardzo ważnym elementem działalności klubów było świętowanie jubileuszy lub przyjmowanie nowych członków do stowarzyszenia. Oddajmy tu głos autorowi:

„Kultywowanie tych zwyczajów było czynnikiem pobudzającym życie wewnętrzne członków, uczyło ich szacunku do historii, zaspokajało potrzebę afiliacji, budowało poczucie tożsamości oraz tworzyło swego rodzaju tradycję sportową” (s. 314).

Z mniej oczywistych obszarów aktywności warto wymienić organizację wycieczek pieszych i rowerowych, organizację przyjęć i balów, a nawet zakładanie chórów, orkiestr i baletów oraz przygotowywanie sztuk teatralnych i seansów filmowych.


Przechodząc powoli do podsumowania całości, warto podkreślić, że ostatni rozdział książki, choć dla fana piłki nożnej może nie być najważniejszy, wyróżnia się najciekawszym i najszerszym przedstawieniem tematu. I choć jest to odczucie bardzo subiektywne, jest on najbardziej wciągający i najprzyjemniejszy w odbiorze.

Cała publikacja to książka bardzo dobra pod względem naukowym, spełniająca wszelkie kryteria takiej pracy. Imponująca jest bibliografia, z której autor skorzystał i jego dociekliwość oraz dbałość o to, aby opisać nawet najmniejszy szczegół. Czasem może irytować zbyt nużący styl pisania, ale nie jest to cecha dominująca publikacji. Po książkę z pewnością mogą sięgnąć fani łódzkiego sportu, nie tylko piłki nożnej, a może nawet właśnie prędzej osoby zainteresowane historią innych dyscyplin.

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka Sport w Polsce międzywojennej. Działalność oświatowa stowarzyszeń sportowych w Łodzi oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Jakub Tarantowicz
Jakub Tarantowicz
Rocznik 1987. Kibic Łódzkiego Klubu Sportowego i Manchesteru United. Szczęśliwy mąż. Dumny tata dwóch córeczek. Z wykształcenia historyk. Od wielu lat pracownik księgarni historycznej w Łodzi

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!