Zagłębie Węglowe, czyli polityczne podziały na Śląsku

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Na Śląsku od zawsze dochodziło do podziałów. Najważniejszym z nich była kwestia identyfikowania się z jednym z dwóch krajów – Polską oraz Niemcami. Wielu ze Ślązaków uważało się za Niemców, inni zaś za naszych rodaków. Co to ma wspólnego z piłką nożną? Chociażby reprezentacje narodowe oraz wiele kontrowersji związanych z „obroną niemieckości”.

W 1940 roku trener reprezentacji Rzeszy Sepp Herberger przeprowadził kurs, na którym źle zostało odebrane zachowanie Paula Cyganka. Ten lewoskrzydłowy rozmawiał z innym zawodnikiem, uczestniczącym na tym spotkaniu po polsku! Prawdopodobnie chodziło o Ewalda Dytko. Obaj byli Górnoślązakami, którzy wcześniej reprezentowali Polskę. Po tym incydencie Herberger skreślił obu z jego słynnego notesu. Cyganek zagrał w koszulce z białym orłem na piersi jedno spotkanie, w tym czasie reprezentował Fablok, drużynę zakładowej fabryki lokomotyw z Chrzanowa. Dytko był bardziej stabilnym zawodnikiem, grając w drużynie Dębu Katowice, posiadał stałe miejsce w naszej kadrze. Zagrał w trzech z dotychczasowo rozegranych pięciu spotkań przeciwko Niemcom, więc trener Rzeszy mógł wyrobić sobie o nim dobre zdanie, oglądając go również na mistrzostwach świata w 1938 roku, gdy Polska zmierzyła się Brazylią.

Przeczytaj także: „Polsko – niemiecka historia piłki”

Piłkarze z Górnego Śląska wraz z rozpoczęciem II wojny światowej stali się ponownie obywatelami III Rzeszy. Nazwiska spolonizowane w latach trzydziestych ubiegłego wieku, ponownie przybrały swoją „niemiecką” formę. Aż trzydziestu pięciu z nich zostało zaproszonych na kurs, który prowadził właśnie Herberger. Oprócz Dytki i Cyganka było tam dziewięciu byłych reprezentantów Polski: Ewald Cebulla (Śląsk Świętochłowice), Eryk Tatuś/Erich Tatusch, Edmund Giemsa, Teodor Peterek, Gerard Wodarz (wszyscy Ruch Chorzów), Erwin Nyc/Nytz (Polonia Warszawa), Leonard Piątek/Piontek (AKS Chorzów) oraz bracia Ryszard i Wilhelm Piec/Pietz (Naprzód Lipine).

Na dzień przed rozpoczęciem kursu „Kattowitzer Zeitung” Urząd Rzeszy ds. Piłki Nożnej, bardzo pewny siebie oświadczył „Francja została zwyciężona”. Szef sportu, który był na najwyższym stanowisku w Rzeszy, Hans von Tschammer und Osten, kazał zintegrować Górnoślązaków w strukturach niemieckich. Stadion w Chorzowie, noszący imię wojewody Michała Grażyńskiego, nazywał się później Tschaammer-Osten-Kampfbahn.

Na Hidenburg-Stadion w Bytomiu, odbył się ostatni mecz między reprezentacjami Wschodniego oraz Zachodniego Śląska. Rozegrano go w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Taki mecz miał na celu wyłonić nową reprezentację całej niemieckiej prowincji Śląska. Były to tak zwane „mecze testowe”. Spotkania między niemieckimi i polskimi Górnoślązakami w latach dwudziestych i trzydziestych wzbudzały sporo emocji pośród widzów z obu granic. Podczas ostatniego takiego starcia, Wschód wygrał z Zachodem 4:3, a w zwycięskim zespole świetnie pokazał się Ernest Wilimowski, który strzelił trzy gole. Czwartego dołożył Georg Adolf Wostal (jako Jerzy Wostal dla reprezentacji Polski strzelił 4 bramki w 10 meczach).

Wostal był kontrowersyjną postacią. W lipcu 1939 roku, na wyjazdowym meczu we Lwowie podobno prowokował publiczność „antypolskimi wypowiedziami”

Zachowanie się graczy chorzowskich było skandaliczne – Przegląd Sportowy

Jerzy został aresztowany za obrazę państwa polskiego. Gazety donosiły, że zamienił kilka słów po niemiecku z austriackim trenerem Pogoni, co usłyszała publiczność.

Rozfantyzowana publiczność lwowska wznosiła okrzyki <<Hitlerowcy, szwaby, tu w polskim mieście mówi się po polsku>>

Nie został im dłużny zbyt długo, ponoć szybko odpowiedział w obraźliwy sposób. Policja musiała go chronić przed rozwścieczonymi widzami. Na policji zeznania złożyły osobistości ze sfer wojskowych i cywilnych. Po trzech dniach opuścił areszt we Lwowie i powrócił na Górny Śląsk.

Niemiec za wszelką cenę

Całe zdarzenie z Wostalem parę tygodni później skomentował „Kicker”, który opisywał Jerzego jako odważnego obrońcę niemieckości. Niemiecki dzienik „Warschauer Zeitung” informował, że jako „volksdeutsche” zawodnicy typu Dytko, Peterek czy Pietz byli przed wojną represjonowani przez władze polskie. O Peterku mówiono, że podczas igrzysk olimpijskich w Berlinie chciał pozostać w Niemczech na stałe, jednak „polscy szpicle” mu w tym przeszkodzili. Sprawy podobnie miały się z Wodarzem czy Dytką. Świadkowie opowiadali w przypadku Wodarza jednak co innego. Jako polski żołnierz dostał się do niewoli niemieckiej, udało mu się uciec, ale szybko go schwytano. Niemiecki oficer umyślnie kopnął go w kolano, kiedy wydało się, że jest reprezentantem Polski. Przez ten incydent, musiał pauzować aż trzy miesiące, które spędził w lazarecie. W tym czasie trenerem reprezentacji Śląska został Kurt Otto.

Kluby na wschodnim Górnym Śląsku, które należały do polskiej ligi nie zostały zlikwidowane, lecz otrzymały niemieckie nazwy. Często pozostawały, takie jak już były, jako że większość z nich powstała w latach dwudziestych z klubów niemieckich. Przykładowo Ruch Chorzów nosił nazwę Bismarckhütter Ballspiel Club. Ta restrukturyzacja była narzucona przez nazistowskie przywództwo z Berlina, które chciało wymazać trwający 17 lat okres przynależności wschodniego Górnego Śląska do Polski.

Problem z Górnoślązakami

Władze narodowosocjalistyczne chciały podzielić ludność na Niemców i Polaków, jednak ten wydający się prosty podział sprawił sporo problemów. Co trzeba było zrobić, w przypadku Górnoślązaków, którzy w domu posługiwali się gwarą śląską? Z tego powodu wprowadzono kategoryzację według volkslisty:

– lista I obejmowała wszystkie osoby, „które przed wybuchem wojny aktywnie przyznawały się do niemieckości”;

– na liście II umieszczone zostały wszystkie osoby, które co prawda nie były aktywne w organizacjach niemieckich, ale „udowodniły swoją przynależność do niemieckości”

– lista III dotyczyła „osób pochodzenia niemieckiego, które nawiązały relacje z polskością, ale wykazywały skłonności, by ponownie wrócić do niemieckości” Im przyznawano obywatelstwo „do odwołania”;

– na liście IV umieszczono nazwiska osób pochodzenia niemieckiego „które całkowicie poddały się wpływom polskim i działały na niekorzyść Niemiec – fragment książki „Czarny orzeł, biały orzeł” autorstwa Thomasa Urbana

I w taki oto sposób Piotr zamieniał się w Petera, Paweł w Paula, Łukasz w Lukasa. Kto nie chciał zmienić imienia, uznawany zostawał za zdrajcę. To samo dotyczyło osób z niemieckimi nazwiskami, które nie poddawały się rejestracji. Wszyscy pozostali na Górnym Śląsku reprezentanci Polski podpisali volkslistę. Także piłkarze z polskim językiem ojczystym dostawali się na II listę, aby móc grać. Wszyscy zostali rozrzucenie po klubach niemieckich, podczas wojny często ukrywali przeciwników narodu niemieckiego. Stosowano również groźby wywozu do obozów koncentracyjnych, gdy któryś nie chciał zgodzić się na grę w jednym z klubów. Taką sytuacje przeżył chociażby Erwin Nytz, który dwa razy stawiał się w gestapo, gdy odmówił przyłączenia się do 1.FC Kattowitz.

MARIUSZ ZIĘBA

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...