Co jakiś czas publikujemy subiektywne złote jedenastki, czyli drużyny złożone z najlepszych piłkarzy na podstawie ich przynależności. W naszym cyklu wspominaliśmy piłkarzy drużyn klubowych i reprezentacyjnych. Była złota jedenastka alkoholików i łysych. Dziś przedstawiamy złotą jedenastkę Werderu Brema.
W latach 80 „piłkarska środa” to było święto i praktycznie jedyna okazja, by zobaczyć w telewizji mecze zagranicznych klubów piłkarskich. Niestety polskie kluby – zwłaszcza pod koniec tamtego dziesięciolecia – szybko żegnały się z pucharami i trzeba było korzystać z dużo lepszej postawy drużyn byłego ZSRR, których mecze transmitowane były w ogólnodostępnej wtedy w Polsce telewizji radzieckiej. Tak też było 4 listopada 1987, gdy w kiepskim humorze po odpadnięciu Górnika Zabrze ze szkockim Rangers FC, usiadłem z ojcem przed telewizorem, by obejrzeć mecz rewanżowy drugiej rundy Pucharu UEFA pomiędzy Werderem Brema a Spartakiem Moskwa.
Faworytem była bardzo silna ekipa Spartaka z legendarnym Rinatem Dasajewem w bramce, zwłaszcza że pierwszy mecz w Moskwie wygrała 4:1. Całe szczęście, że piłka nożna jak doskonale wiecie, jest nieprzewidywalna, i dzięki temu mogłem obejrzeć mecz nazywany później „Wunder von der Weser“, czyli po naszemu Cud nad Wezerą. Piłkarze w biało-zielonych strojach wygrali po dogrywce 6:2 i tak mi zaimponowali swoją postawą, że kibicuje im do dzisiaj. Trochę koszulek, z wyszytym na piersi charakterystycznym zielonym rombem z literą W, wisi w mojej szafie, ale niestety tylko na kilku z nich znajdują się nazwiska legend bremeńskiego klubu, które chciałbym wam tutaj przedstawić. Wybór oczywiście jest subiektywny i niekoniecznie są to najlepsi piłkarze, jacy występowali w barwach Grün-Weiss, jednak dla mnie tak właśnie wygląda „Złota Jedenastka” SV Werder Bremen.
Bramkarze
Wyboru dokonałem spośród trzech golkiperów, a byli nimi Dieter Burdenski, Oliver Reck i Tim Wise. Każdy z nich zapisał się złotymi zgłoskami w historii Werderu, ale trzeba było się zdecydować na jednego. Tym samym w bramce Złotej Jedenastki stanie Oliver Reck.
Oliver Reck
Bramkarz, który przez wielu kibiców, a zwłaszcza dziennikarzy nazywany był „Pannen-Olli”, czyli „Oli wpadka”, a to ze względu na katastrofalne błędy, jakie mu się co jakiś czas przytrafiały, zwłaszcza na początku jego przygody z Werderem. Jednak Otto Rehhagel ufał mu bezgranicznie i Oli wspaniale mu się za to odpłacał.
Każdy popełnia błędy, a dla dziennikarzy grasz dobrze albo źle, nie ma nic pośrodku – mówił Reck.
W barwach Werderu rozegrał 454 mecze, a w 166 z nich zachował czyste konto. Jego rekord 22 straconych bramek w jednym sezonie Bundesligi poprawił dopiero Oliver Kahn. Mimo że nigdy nie grał w Bayernie, zdobył w Niemczech 9 trofeów (2x mistrzostwo, 4x puchar i 2x superpuchar Niemiec). Jak na bramkarza, którego wyśmiewano przez kilka lat kariery całkiem niezłe osiągnięcia, a przecież z Werderem zdobył jeszcze Puchar Zdobywców Pucharów. W reprezentacji rozegrał tylko jeden mecz, ale był za to członkiem drużyny, która w 1996 zdobyła Mistrzostwo Europy.
Na pytanie o tajemnice sukcesów Werderu Reck odpowiada – Werder to bardzo rodzinny klub. Piłkarzom było stosunkowo łatwo zaadaptować się w codziennym życiu. Miasto miało w tym swój udział. Często mówi się, że Brema to wieś z tramwajami. Cicha i beztroska.
Rezerwowym bramkarzem mojej jedenastki wybrałem Dietera Burdenskiego. Polscy kibice znają go z tego, że jest właścicielem Korony Kielce, za to w Bremie jest jednym z ośmiu Honorowych Kapitanów klubu i jego rekordzistą (444 mecze) pod względem liczby występów w Bundeslidze. Jako zmiennik Recka zdobył na koniec swojej kariery w Bremie mistrzostwo Niemiec w 1988 roku.
Obrońcy
Ze względu na mnogość gwiazd w formacjach ofensywnych Werderu, zdecydowałem się na wybór jedynie trójki obrońców. Kandydatów było wielu, a nawet wśród rezerwowych zabrakło miejsca dla takich piłkarzy jak Per Mertesacker, Valérien Ismaël, Mladen Krstajic czy Bruno Pezzey. Oto gracze, których wybrałem:
Rune Bratseth
Chyba najlepszy środkowy obrońca, jaki kiedykolwiek grał w zielono-białej koszulce Werderu. Ze względu na wzrost i budowę ciała nazywano go „Łosiem”, ale Rune był przy tym bardzo szybki, równie dobrze posługiwał się lewą, jak i prawą nogą, a przy tym wyróżniał się boiskową inteligencją. O jego klasie najlepiej świadczy fakt, że w 2003 roku, z okazji jubileuszu Norweskiego Związku Piłki Nożnej w UEFA, został wybrany najlepszym norweskim piłkarzem 50-lecia. W latach 1986-1994 rozegrał dla Werderu 319 spotkań, w których zdobył 23 gole. Był liderem defensywy, o jakim marzył wtedy każdy trener.
Franz Beckenbauer powiedział o nim – Gdyby Bratseth był Niemcem, nasz problem na pozycji libero byłby natychmiast rozwiązany.
Zaś trener Otto Rehhagel pytany o Norwega powiedział – Rune jest naszą polisą ubezpieczeniową na życie.
Naldo
Brazylijczyk jest jednym z niewielu aktywnych jeszcze graczy, których umieściłem w swoim zestawieniu. Gdy tylko trafił do Bremy, z miejsca wywalczył sobie miejsce w składzie.
Jednak jako młody piłkarz musiał przejść „chrzest” w drużynie, co wspomina tak – Wypiłem tyle alkoholu tego wieczoru, że ledwo mogłem wejść po schodach do domu. Mój syn miał wtedy dopiero dziesięć dni. Ponieważ nie chciałem mu przeszkadzać, spałem w łazience.”
Dzięki swoim 198 centymetrom wzrostu zawsze był świetny w grze głową, a oprócz tego dysponuje niesamowicie silnym uderzeniem z dystansu. W Werderze rozegrał 254 mecze, w których strzelił 36 goli. Kibice go kochają w każdym klubie, w jakim występuje, a on to potrafi docenić.
Gdy w 2011 wracał po 15-miesięcznej kontuzji do gry w Bundeslidze, tak to zapamiętał – Nigdy nie zapomnę powrotu na boisko po mojej poważnej kontuzji. To było w moje urodziny, w meczu derbowym przeciwko HSV. Cały stadion wstał i krzyczał moje imię – to był wyjątkowy dzień dla mnie. Jestem pozytywną osobą i wiedziałem, że wrócę. Walczyłem i przezwyciężyłem kontuzję. Jednak urazy są niczym, gdy widzisz, ile osób w szpitalu walczy o swoje życie. Co to są trzy miesiące, gdy inni walczą z rakiem? Musimy myśleć w ten sposób – dlatego kontuzje nigdy nie są aż tak złe.
Horst-Dieter Höttges
Legendarny obrońca Grün-Weißen sprzed złotej ery Rehhagela. Przez 14 lat spędzonych w pierwszym zespole Werderu rozegrał 420 meczów w Bundeslidze, co daje mu drugie miejsce w historii klubu, a pierwsze spośród graczy z pola. Miał pseudonim „Eisenfuß” czyli Żelazna Stopa. W Bundeslidze zdobył 55 goli, z czego aż 36 z rzutów karnych. Był bardzo szanowany przez najlepszych niemieckich graczy.
Gerd Müller mówił o nim – Był jednym z najtrudniejszych rywali, z którymi miałem do czynienia , a Uwe Seeler dodawał – Nigdy nie unikał pojedynków, ale zawsze grał fair.
Był z reprezentacją Niemiec trzykrotnie na MŚ w latach 1966, 1970 i 1974, a w sumie rozegrał w narodowych barwach 66 meczów.
Rezerwowi
Wśród rezerwowych umieściłem: Franka Baumanna, Ulricha Borowkę i Thomasa Schaafa.
Wszyscy trzej mieli udział wielu sukcesach Werderu nie tylko jako piłkarze, a także jako trener (Schaaf) czy dyrektor sportowy (Baumann).
Thomas Schaaf to najmłodszy debiutant w historii Werderu. Gdy wchodził na boisko w meczu z VfL Bochum w 1979 miał 17 lat 11 miesięcy i 19 dni. Blisko pobicia jego rekordu był Maximilian Eggestein, ale obecny pomocnik Zielono-białych był podczas debiutu starszy od Schaafa o dwa dni. Schaaf przez ponad 40 lat był związany z Werderem, aż do swojego odejścia w maju 2013 roku. Jako piłkarz i trener był współautorem wszystkich największych sukcesów w historii klubu. Ostatnio powrócił do Bremy jako dyrektor techniczny.
Ulrich Borowka był piłkarzem dość ograniczonym technicznie, ale bardzo twardym i nieustępliwym. Mimo że nie był znany z niesportowego zachowania, to były legendarny niemiecki piłkarz Olaf Thon wspomina, że gdy debiutował w Bundeslidze, Borowka przywitał go słowami „Połamię ci obydwie nogi”. Podczas swojej kariery miał duże problemy z alkoholem, o czym dobitnie przekonali się kibice łódzkiego Widzewa. Obecnie zajmuje się pomocą innym piłkarzom z uzależnieniami.
Frank Baumann był wzorem zawodowego piłkarza, zawsze spokojny i opanowany, posiadał wielki szacunek wśród innych graczy. Po 10 latach gry w Bremie został asystentem dyrektora sportowego Klausa Allofsa, a obecnie sam jest dyrektorem sportowym Werderu.
Pomocnicy
I tu zaczęły się schody. Postawić na współczesne legendy, czy na graczy z drugiej połowy poprzedniego stulecia. Wybrałem tych, których lepiej pamiętam, choć niekoniecznie są to lepsi piłkarze od dawnych legend.
Mario Basler
Ten piłkarz musiał się znaleźć w mojej jedenastce, ponieważ jest jednym z moich ulubionych niemieckich graczy wszech czasów. To bardzo kolorowa i kontrowersyjna postać. Zawsze mówił, to co myślał, nie zwracając uwagi na to, czy jego słowa mogły kogoś urazić. Lubił zabawę, alkohol i papierosy, a mimo to wielokrotnie był najlepszym piłkarzem swojego zespołu. Jego rzuty wolne i rożne przeszły do historii Bundesligi, a on sam jest jedynym graczem, któremu w jednym sezonie udało się strzelić trzy bramki z rzutów rożnych.
Jak wam powiem, że ciężko nad tym pracowałem, to i tak nikt mi nie uwierzy. A jak powiem, że to był głównie talent, to wszyscy stwierdzą, że miałem po prostu szczęście. Niech każdy sobie myśli, co chce – tak mówił o swoich umiejętnościach w wykonywaniu stałych fragmentów gry.
Mario trafił do Werderu z Herthy BSC latem 1993 roku za 2,2 miliona marek (ok. 1,7 miliona euro). Przez trzy lata występów w barwach Grün-Weißen rozegrał 121 meczów i zdobył w nich 44 gole. Mimo że był pomocnikiem to w sezonie 1994/1995 z 20 golami został królem strzelców Bundesligi (razem z Heiko Herrlichem). „Super Mario”, bo tak jest najczęściej nazywany w Niemczech, nie osiągnął z Werderem wielkich sukcesów (puchar i dwa superpuchary Niemiec) i zdecydował się odejść do Bayernu, i to z występów w barwach klubu z Monachium najbardziej znają go kibice w Europie.
Diego
Drobny Brazylijczyk trafił do Bremy z FC Porto latem 2006 roku. Szybko się okazało, że 6 milionów euro, które wydał na niego dyrektor sportowy Werderu Klaus Allofs, było jedną z najlepszych inwestycji w historii Zielono-białych. Diego Ribas da Cunha, bo tak brzmi jego pełne nazwisko, przez trzy lata gry dla Grün-Weißen czarował swoimi umiejętnościami na stadionach Bundesligi. Jego kapitalna technika, wspaniałe strzały z dystansu i znakomite podania były ozdobą każdego meczu Werderu z udziałem Brazylijczyka. Zresztą co będę opowiadał, sami zobaczcie.
Wiadomo było, że prędzej czy później trafi do wielkiego klubu i tak się stało, gdy latem 2009 roku za 24,5 miliona euro przeszedł do Juventusu. Dla Werderu rozegrał 132 mecze, w których zanotował 54 gole i 42 asysty.
Przed MŚ w Rosji, Diego zapytany o wspomnienia z gry w Bremie powiedział – Nadal jestem fanem i życzę im wygranej w każdym meczu. Pamiętam uroczystości, radość, gole, niezapomniane popołudnia i wieczory, zwycięstwa, tłumy kibiców które witały nas po zdobyciu Puchar Niemiec. To był cudowny dzień. Fani skandowali moje imię. To miłe wspomnienia, gdy myślę o Bremie. Byłem bardzo szczęśliwy w Bremie, w klubie, w mieście.
Johan Micoud
Chyba trudno znaleźć kibica Werderu, który by nie doceniał, jak wspaniałym piłkarzem był „Le Chef”. Kapitalna technika, przegląd pola, podania z dokładnością co do centymetra, Micoud był prawdziwym liderem Werderu. Liczby, które podsumowują jego czteroletni okres gry w Bremie, mówią same za siebie. 169 meczów, 47 goli, 57 asyst, mistrzostwo i puchar Niemiec. I pomyśleć, że trafił do Bremy dopiero w wieku 29 lat.
Dziennikarz klubowej strony Werderu Max Brosta tak pisał o tym, jakie wrażenie zrobił na nim Micoud w swoim pierwszym występie w zielono-białej koszulce – To jest ten jeden, bardzo krótki moment. Widzisz człowieka pierwszy raz i od razu wiesz: To wszystko! Prawdziwa miłość. To wydarzyło się 10.09.2002 w meczu Werder – 1. FC Nürnberg. Johan Micoud po raz pierwszy założył koszulkę z zielono-białym diamentem na piersi. Wywalczony rzut karny, gol, znakomite podania i niezrównany przegląd pola. Fani Werderu obserwują 29-latka ze zdumieniem. Są zakochani, zakochani w jednym z najlepszych piłkarzy, który kiedykolwiek kopnął piłkę w tym hanzeatyckim mieście. Udało mu się, po zaledwie jednym meczu,fanów Grün-Weiss. On jest geniuszem, artystą piłki, francuski rozgrywający nadaje raczej szaremu dotąd wizerunkowi zielono-białych na przełomie tysiąclecia ponownie nowego blasku.
Nic dodać, nic ująć.
Torsten Frings
Po raz pierwszy trafił do Bremy w 1997 roku za 100 tys. marek (70 tys. euro) z Alemannia Aachen.
Przychodził do Werderu jako napastnik, ale rozwinął się piłkarsko, dopiero gdy przesunięto go na pozycję defensywnego pomocnika. Po 162 meczach w Bundeslidze w zielono-białych barwach latem 2002 przeniósł się za 8,5 miliona euro do ówczesnych mistrzów Niemiec Borussii Dortmund, skąd po dwóch latach trafił do monachijskiego Bayernu. Po jednym sezonie gry w Monachium latem 2005 roku, za 5 milionów euro, ponownie trafił do Bremy, gdzie grał do maja 2011. W sumie w barwach Grün-Weißen rozegrał 449 meczów, strzelił 52 gole i zanotował 61 asyst. Do tego trzeba dodać sukcesy w reprezentacji Niemiec, 79 meczów, 10 goli, udział w MŚ 2002 i 2006 oraz ME 2008. Był wzorem defensywnego pomocnika, wszechstronny, agresywny, dynamiczny. Prawdziwy lider zespołu na boisku i poza nim. Ile znaczył dla fanów Werderu, można zobaczyć na filmie z jego pożegnalnego meczu. Każdy gracz klubu z Bremy chciałby, by kiedyś cały stadion zaśpiewał „Lebenslang Grün-Weiss” tylko dla niego.
Rezerwowi
Dieter Eilts, Mirko Votava, Arnold „Pico“ Schütz, Andreas Herzog.
Dieter Eilts to legendarny defensywny pomocnik ekipy Otto Rehhagela. Przez całą 18-letnią karierę związany z Werderem, a w pierwszym zespole rozegrał 516 meczów (15 goli). Do tego trzeba dodać jeszcze 134 występy w drugim zespole. W 1996 roku został wraz z reprezentacją Niemiec Mistrzem Europy.
Mirko Votava to niemiecki pomocnik czeskiego pochodzenia. Razem z Eiltsem dyrygował drugą linią Werderu za czasów „króla Otto”. Votava jest najstarszym piłkarzem, który strzelił gola w Bundeslidze, gdy pokonał bramkarza VfB Stuttgart, miał na karku 40 lat i 171 dni.
Arnold „Pico“ Schütz reprezentował Werder od 1955 do 1972 roku i licząc występy we wszystkich rozgrywkach, zakładał trykot klubu z Bremy rekordowe 826 razy. Podczas pierwszych Nordderby (mecze pomiędzy Werderem a HSV) rozegranych w Bundeslidze 12 grudnia 1963 roku zdobył trzy bramki, a Werder wygrał 4:2. Oprócz wielkich umiejętności, dla kibiców Werderu ważne jest również to, że Schütz był miejscowym chłopakiem, który dorastał w dzielnicy Bremy Walle. Niestety legendarny napastnik zmarł w wieku 80 lat 14 kwietnia 2015 roku.
Andreas Herzog to najlepszy z wielu Austriaków, którzy reprezentowali barwy Werderu. Rekordzista pod względem ilości występów w reprezentacji Austrii (103) grał w Bremie w latach 1992-1995 oraz 1996-2001 w przerwie przez jeden sezon reprezentował Bayern Monachium. Jako piłkarz Grün-Weißen rozegrał 307 meczów, w których strzelił 72 gole i 81 razy asystował przy bramkach kolegów.
Napastnicy
Tutaj miałem największe problemy z wyborem, i to nie tylko trzech piłkarzy do pierwszej jedenastki, ale także trzech rezerwowych. Dość powiedzieć, że wśród sześciu wyróżnionych nie znaleźli się tacy napastnicy jak: Ivan Klasnic, Karl-Heinz Riedle, Manfred Burgsmüller, Frank Neubarth, czy też obecny kapitan i największa gwiazda zespołu Max Kruse.
Ailton
Słynny „Kugelblitz” (Kulisty Piorun) swoją posturą nie przypominał topowego napastnika, a mimo to był nie do powstrzymania na niemieckich boiskach. Wiecznie uśmiechnięty Brazylijczyk, strzelał gola za golem, choć jego początki w Bremie były trudne. Nie był ulubieńcem trenera Magatha, co wydaje się zrozumiałe, wiedząc jak różne podejście do futbolu, mają obydwaj panowie. Wszystko zmieniła zmiana na stanowisku szkoleniowca Werderu i pod rządami Thomasa Schaafa Ailton stał się postrachem obrońców Bundesligi. Od sezonu 1999/2000 strzelał dla Werderu kolejno 12, 14, 16, 16 i rekordowe 28 goli w sezonie. Łącznie w 214 występach w zielono-białej koszulce zdobył 106 goli i zanotował 41 asyst.
Ailton nigdzie już nie czuł się tak dobrze, jak w Bremie i gdy po zakończeniu kariery pytano go, dlaczego odpowiadał – Ja kocham Werder. A inne kluby, cóż… To tak jakby żenić się z kobietą, której się nie kocha. Werder jest tylko jeden.
Marco Bode
Choć jest wychowankiem amatorskiego VfR Osterode 08, Marco Bode to żywa legenda Werderu, do którego trafił w 1988 roku i grał w nim przez kolejne 14 lat. Obecnie jest prezesem klubu z Bremy. Przez wiele lat był rekordzistą Werderu pod względem ilości zdobytych bramek w Bundeslidze (101), a jego wynik poprawił dopiero w 2016 roku Claudio Pizarro. Ogółem rozegrał jako piłkarz Grün-Weißen 495 meczów, w których strzelił 135 goli i 65 razy asystował przy bramkach kolegów. Marco Bode słynął z tego, że grał bardzo czysto, nigdy nie został wyrzucony z boiska, a przez całą karierę otrzymał tylko 13 żółtych kartek. Równolegle z karierą piłkarską studiował matematykę i filozofię, ale nie ukończył tych studiów.
Prezes honorowy Werderu Klaus-Dieter Fischer i wspomina negocjacje kontraktowe z Marco – Był jednym z nielicznych, którzy nigdy nie mieli agenta, sam wiedział czego chce i zawsze działał bardzo uczciwe. Nigdy nie negocjował poważnie z innym klubem.
Claudio Pizarro
Jedyny z wybranych przeze mnie piłkarzy, który nadal gra w Werderze. „Pizza” to nie tylko legenda Grün-Weißen, ale i całej Bundesligi. Peruwiańczyk jest najlepszym zagranicznym strzelcem Bundesligi, obcokrajowcem, który rozegrał najwięcej meczów w Bundeslidze (w pucharze Niemiec posiada te same rekordy), najlepszym strzelcem w historii Werderu i jeszcze posiadaczem wielu innych rekordów. Niedawno awansował na drugie miejsce wśród najstarszych strzelców Bundesligi i jeszcze w tym sezonie, jak się postara, może wyprzedzić Mirko Votavę. Wspaniały piłkarz i jeszcze lepszy człowiek. Znakomity przykład dla młodych graczy jak prowadzić swoją karierę.
Rezerwowi
Wynton Rufer, Rudi Völler, Miroslav Klose
Nowozelandzki napastnik Wynton Rufer to jeden z najlepszych piłkarzy pochodzących z regionu Oceanii, wybrany nawet najlepszym piłkarzem tego regionu świata w XX wieku. W Werderze grał w latach 1989-1995 i zdobył dla Bremeńczyków 104 gole w 242 meczach.
Rudi Völler to jeden z najlepszych napastników w historii niemieckiej piłki, a w latach 1982-1987 najlepszy napastnik Werderu. W 174 meczach zdobył aż 119 bramek. Do niego należy rekord Bundesligi w ilości zdobytych goli w pierwszych 100 meczach dla jednego klubu (73 gole dla Werderu).
Miroslav Klose to napastnik doskonale znany wszystkim kibicom piłki nożnej. Urodzony w Polsce niemiecki zawodnik jest z dorobkiem 16 goli najskuteczniejszym piłkarzem w historii Mistrzostw Świata, a jego 71 goli dla reprezentacji Niemiec to również rekord. Werder reprezentował w latach 2004-2007 i w 132 meczach w zielono-białej koszulce zdobył 63 gole oraz zanotował 47 asyst.