Związki piłki rzeszowskiej z łódzką

Czas czytania: 9 m.
0
(0)

14 sierpnia 2022 roku na Stadionie Miejskim w Rzeszowie w ramach Fortuna 1. Ligi rozegrany został mecz, w którym miejscowa Stal podejmowała Łódzki Klub Sportowy. Do stolicy Podkarpacia przyjechała więc kolejna duża piłkarska firma, bowiem niecały tydzień wcześniej Stalowcy gościli 14-krotnego mistrza Polski – Ruch Chorzów. Przy okazji tamtego meczu, opisaliśmy na łamach Retro Futbol historię „Niebieskich”. A, jako że gościliśmy także na spotkaniu Stali z ŁKS-em, napiszemy dziś o związkach piłki rzeszowskiej z łódzką.

Kluby z Rzeszowa

Zarówno w Rzeszowie, jak i w Łodzi tradycje piłkarskie są duże. Jeszcze nie tak dawno stolica Podkarpacia była z dala od dużej piłki. Długo brakowało futbolu na poziomie centralnym. Na szczęście w ostatnich latach się to zmieniło i teraz aż dwa rzeszowskie kluby występują na zapleczu Ekstraklasy. W sezonie 2019/2020 na drugi poziom rozgrywkowy awansowała Resovia. Dwa sezony później dołączyła do niej Stal. Historię obu klubów opisywaliśmy niedawno na łamach Retro Futbol.

Jednak pokrótce przypomnijmy dzieje rzeszowskich drużyn. Resovia jest jednym z najstarszych klubów w Polsce. Klub za datę powstania przyjął 1905 rok. Wielu historyków twierdzi, że Resovia oficjalnie powstała około 1909 roku.

Największym sukcesem w dziejach klubu był półfinał Pucharu Polski. Miało to miejsce w sezonie 1980/1981. Jeśli chodzi o rozgrywki ligowe, Resovia jeszcze nie miała okazji zasmakować gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale w przeszłości przez wiele lat grała na zapleczu elity i często zajmowała tam czołowe lokaty, włączając się do walki o przepustkę do grona najlepszych.

Stal spędziła w najwyższej lidze łącznie jedenaście sezonów, ostatni raz grała tam w sezonie 1975/1976. Dekadę wcześniej zajęła siódmą opozycję, co było najwyższym miejscem w historii jej startów w elicie. Największy sukces Stal osiągnęła jednak jako drugoligowiec. W sezonie 1974/1975 drużyna prowadzona przez Joachima Krajczego zdobyła Puchar Polski. To nie było jej jedyne osiągnięcie w tamtej kampanii, bowiem Stalowcy awansowali także na najwyższy szczebel ligowy. Dzięki zwycięstwu w rozgrywkach o krajowy puchar Stal reprezentowała Polskę w Pucharze Zdobywców Pucharów. Więcej o podkarpackich sukcesach w Pucharze Polskim pisaliśmy niedawno.

Stal i Resovia to oczywiście największe kluby w stolicy Podkarpacia. W mieście jest ich jednak więcej.  Jeszcze w ubiegłym sezonie na boiskach III ligi występowała założona w 1946 roku Korona. Duże tradycje ma powstały jeszcze przed II wojną światową Zimowit. Warto wspomnieć o Heiro. Klub ten zrzesza bowiem nie tylko zawodników grających w tradycyjną piłkę, ale posiada też sekcje futsalu i beach soccera. Wymienienie wszystkich klubów ze stolicy Podkarpacia i dłuższe ich opisanie to jednak temat na oddzielny tekst, który być może wkrótce zagości na naszych łamach.

Kluby z Łodzi

W Łodzi również od wielu lat prym wiodą dwa największe kluby – Łódzki Klub Sportowy i Widzew. ŁKS jest najstarszym istniejącym klubem z tego miasta. Powstał w roku 1908, rok później został oficjalnie zarejestrowany. Jest także jednym z założycieli ligi polskiej. Tytuł mistrza Polski zdobywał dwa razy – w roku 1958 i 1998. Rok przed pierwszym mistrzostwem ŁKS sięgnął po krajowy puchar.

RTS Widzew na piłkarskiej mapie Polski pojawił się w 1922 roku. Jednak już 12 lat wcześniej zarejestrowany został TMRF Widzew, czyli Towarzystwo Miłośników Rozwoju Fizycznego na Widzewie. Zainicjowali je pracownicy zakładów Towarzystwa Akcyjnego Wyrobów Bawełnianych Heinzla i Kunitzera. Władze dzisiejszego Widzewa, podobnie jak wielu historyków, uważają TMRF Widzew za protoplastę obecnego klubu. Czterokrotnie zostawał Widzew najlepszą drużyną w kraju (1981, 1982, 1996, 1997). W roku 1985 triumfował w rozgrywkach Pucharu Polski. Przed laty rozgrywał wielkie mecze w europejskich pucharach. Eliminował z międzynarodowych rozgrywek takie potęgi jak Liverpool, Manchester United, Manchester City czy Juventus.

Nigdy na poziom Widzewa i ŁKS-u nie wszedł Start Łódź. Jednak klub ten w przeszłości występował na drugim poziomie rozgrywkowym, w latach 60. otarł się nawet o awans do elity. Wybitny działacz Ludwik Sobolewski, przed zbudowaniem potęgi Widzewa, pracował właśnie w Starcie. Największe sukcesy odnosiła sekcja siatkówki kobiet, która zdobywała tytuły mistrza Polski i odnosiła świetne wyniki w europejskich pucharach. Piłkarski zespół występuje obecnie w A-klasie.

Wspomnieć trzeba też o Włókniarzu. W tym klubie pierwsze trenerskie kroki stawiał, pracując z młodzieżą, późniejszy selekcjoner Wojciech Łazarek (piłkarz wspomnianych Startu i ŁKS-u). Włókniarz tylko jeden sezon spędził na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Mocne były za to sekcje tenisa stołowego i kolarstwa.

Przed wojną funkcjonowało w Łodzi kilka klubów, o których również warto w tym miejscu napisać. Już pod koniec XIX wieku powstało stowarzyszenie istniejące jako łódzka ekspozytura międzynarodowego Touring Club. Zostało ono reaktywowane po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i przyjęło polską nazwę Klub Turystów. Autorzy księgi pamiątkowej „Łódzki OZPN 80 lat 1920-2000” wydanej przez wydawnictwo GiA pisali:

Niezwykła jest historia tego klubu, niemal od pierwszych dni istnienia, a na dodatek aż do dzisiaj w powszechnej pamięci sympatyków sportu pozostaje on pod nieprawdziwą nazwą! Pisze się o nim KS Turyści, co jest tylko bezmyślnym powielaniem popularnego skrótu, używanego przez kibiców, a także co mniej dociekliwych dziennikarzy.

W marcu 1932 roku Klub Turystów połączył się ze Stowarzyszeniem Sportowym Union Łódź – założonym w 1897 roku klubem mniejszości niemieckiej. W ten sposób powstał Union-Touring Łódź. W najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał on tylko jeden sezon, w dodatku niepełny, ponieważ piłkarska rywalizacja została wówczas przerwana przez wybuch II wojny światowej.

Kilka słów poświęćmy też drużynie ŁTS-G Łódź. Jej pełna nazwa to Łódzkie Towarzystwo Sportowo-Gimnastyczne. Był to klub mniejszości niemieckiej założony w 1908 roku, chociaż jego statut został zatwierdzony w roku 1911. W elicie ŁTS-G grał zaledwie przez jeden sezon, w roku 1930, i zakończył rozgrywki na ostatnim miejscu w tabeli.

O wszystkich wspomnianych wyżej łódzkich klubach, można byłoby napisać oddzielne teksty (i pewnie kiedyś to zrobimy). Dziś jednak, jako że gościliśmy na meczu Stali z ŁKS-em, skupimy się na szeroko pojętych związkach piłki rzeszowskiej z łódzką.

Z Rzeszowa do Łodzi

Na przestrzeni lat nie brakowało piłkarzy, którzy urodzili się w Rzeszowie, a później grali w łódzkich klubach. Postaramy się opowiedzieć o niektórych z nich. Jako pierwsza na myśl przychodzi postać Tadeusza Hogendorfa. Na łamach Retro Futbol poświęciliśmy mu oddzielny tekst. Hogendorf przyszedł na świat w roku 1918. Był związany z dwoma największymi rzeszowskimi klubami. Karierę zawodniczą zaczynał bowiem w Resovii, a kończył w Stali. Później był także trenerem obu klubów.

Najlepsze czasy jego kariery miały miejsce, gdy był piłkarzem Łódzkiego Klubu Sportowego. Grał w jego barwach w latach 1945-1952. Później przez kilka lat reprezentował barwy Gwardii Łódź – klubu, który słynął m.in. z sekcji kolarstwa i boksu. Jako szkoleniowiec również pracowała w łódzkich klubach – Włókniarzu i Gwardii.

Hogendorf nie był jedynym rzeszowskim piłkarzem grającym w barwach ŁKS-u na przełomie lat 40. i 50. Razem z nim występowali tam Marian Łącz i Stanisław Baran. Wszyscy trzej tworzyli „słynną rzeszowską trójkę”. Wcześniej grali razem w Baltii Gdańsk i to właśnie z Trójmiasta przenieśli się do Łodzi. Tak o kulisach tego transferu mówił Tadeusz Hogendorf:

Przez trzy dni chodzili za nami przedstawiciele łódzkiego klubu. Zapraszali nas do nocnego lokalu, gdzie śpiewała specjalnie dla nas primadonna warszawskiej operetki, Beata Artemska. Panowie z Łodzi właśnie przy pomocy pani Artemskiej namawiali nas do przeprowadzki do ŁKS-u. My stanowczo odmawialiśmy, bo w Gdańsku mieliśmy wyśmienite warunki.

Działacze Łódzkiego Klubu Sportowego nie odpuszczali. Bardzo zależało im na tym, by piłkarze z Rzeszowa zasilili skład ich drużyny. W końcu transfer doszedł do skutku, a jego historia wydaje się nieprawdopodobna. O wszystkim opowiadał Hogendorf:

Od naszego transferu zależało czy ŁKS zagra w I lidze. Po raz kolejny zaprosili nas do nocnego lokalu. Kelner przyniósł nam dobre wino, potem wsiedliśmy do amerykańskiego, czarnego forda, trochę zaszumiało nam w głowach… Gdy obudziliśmy się na drugi dzień, na ulicach zobaczyliśmy… tramwaje i zorientowaliśmy się, że jesteśmy w Łodzi. Ostatecznie zdecydowaliśmy się podpisać deklarację na grę w ŁKS, potem jeszcze dostaliśmy „zaskórniaka” i takim sposobem trafiliśmy do Łodzi, dokąd wówczas przeniosło się z Warszawy życie kulturalne, ponieważ stolica była niemal doszczętnie zniszczona.

Tadeusz Hogendorf rozegrał w barwach reprezentacji Polski sześć meczów, zdobywając dwie bramki. Zmarł w czerwcu 2010 roku.

Historia Mariana Łącza jest jedną z najciekawszych w polskim piłkarstwie. Tekst o tym piłkarzu również pojawił się na naszych łamach. Zdumiewa, zwłaszcza po latach, fakt, że zawodnik łączył grę w piłkę na najwyższym krajowym poziomie z pracą aktora. Łącz urodził się w grudniu 1921 roku. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał jeszcze przed II wojną światową w Resovii. W drużynie ŁKS-u grał w latach 1946-1950. W roku 1949 został wicekrólem strzelców rozgrywek ligowych.

W Łodzi nie tylko grał w piłkę, ale także studiował w Państwowej Wyższej Szkole Aktorskiej. W roku 1950 ukończył studia na PWST w Warszawie. Miał na koncie wiele ról filmowych i teatralnych. Z aktorstwem związała się jego córka, Laura Łącz, która w wywiadzie przeprowadzonym na łamach „Przeglądu Sportowego” przez Piotra Wołosika tak opowiadała o swoim ojcu:

Trener zdejmował go z boiska chwilę przed końcem pierwszej połowy,  by kibice mogli brawami nagrodzić swojego „Makusia”. Wiedzieli, że po przerwie na boisko nie wróci. 

Ze stadionu ruszał prosto do teatru, by tam zachwycać tę publiczność, która od popisów piłkarskich wolała występy aktorskie. Pogodzenie obu ról było jednak bardzo trudne. W artykule „Marian Łącz – najlepszy piłkarz wśród aktorów” opublikowanym na portalu Onet Sport możemy znaleźć taką anegdotę:

Pewnego dnia pędził do teatru, by zagrać w „Ożenku” Nikołaja Gogola. Wpadł do garderoby tuż przed swoją kwestią, szybko założył strój, perukę i zziajany wybiegł na scenę. Zdziwił się, bo publiczność przywitała go salwami śmiechu. Powód wesołości widzów odkrył, gdy spojrzał w dół – na jego nogach wciąż tkwiły korki i getry piłkarskie. Komu jak komu, ale jemu zostało to wybaczone bez chwili wahania.

Marian Łącz w powszechnej świadomości został zapamiętany m.in. z ról w „Janosiku” i „Alternatywach 4”. Trzy razy zagrał w reprezentacji Polski. Zmarł w sierpniu 1984 roku.

Stanisław Baran wprawdzie nie urodził się w Rzeszowie, ale to w tym mieście zaczynał piłkarską karierę, jako wychowanek Resovii. Na świat przyszedł w kwietniu 1920 roku w Górze Ropczyckiej – małej miejscowości położonej na Podkarpaciu.

Dla Łódzkiego Klubu Sportowego grał w latach 1946-1958. Pracował jako trener w aż trzech łódzkich klubach – oprócz ŁKS-u były to Włókniarz i Orzeł. Dla reprezentacji rozegrał dziewięć meczów. Wystąpił m.in. w wygranym 4:2 spotkaniu z Węgrami (27 sierpnia 1939 roku). Był to ostatni mecz polskiej drużyny narodowej przed wybuchem II wojny światowej. Stanisław Baran zmarł w maju 1993 roku. Życiowy bieg zakończył w Łodzi.

W ostatnich latach także znaleźć można było zawodników, którzy wędrowali z Rzeszowa do Łodzi. Mniej znanym piłkarzem niż trzej wyżej wymienieni był Karol Wójcik. Urodził się w kwietniu 1983 roku w Rzeszowie. Jest wychowankiem Stali. W Łódzkim Klubie Sportowym grał w sezonie 2001/2002, gdy ŁKS walczył na drugim poziomie rozgrywkowym. Wójcik był także zawodnikiem Wisły Kraków, ale grał głównie w drugiej drużynie. Później wrócił do Stali i to właśnie w barwach swego macierzystego klubu występował najdłużej.

Sławomir Szeliga urodził się w lipcu 1982 roku w Rzeszowie. Także kopał piłkę w Łodzi, ale w przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej zawodników, nie grał dla Łódzkiego Klubu Sportowego, a dla Widzewa. Był jego zawodnikiem w latach 2005-2008. Miał okazję zagrać z tym klubem w Ekstraklasie, podobnie jak później z Cracovią. W 2015 roku wrócił do Stali Rzeszów, której był wychowankiem. Zdecydowanie można uznać go za legendę tego klubu. Karierę zakończył w sezonie 2021/2022, awansując z rzeszowskim zespołem do 1. Ligi. Obecnie pracuje jako trener drugiej drużyny Stali.

Z Łodzi do Rzeszowa

Byli też piłkarze, którzy przebyli drogę w przeciwnym kierunku. W grudniu 1946 roku urodził się w  Łodzi Henryk Jałocha. Był wychowankiem Łódzkiego Klubu Sportowego, ale w późniejszych latach mocno związał się z Podkarpaciem i to nie tylko ze stolicą tego regionu. Był bramkarzem Stali Rzeszów i Stali Mielec. Jako trener pracował w drużynie mieleckiej oraz w Igloopolu Dębica.

Jeszcze w roli zawodnika miał duży udział w największym sukcesie w dziejach Stali Rzeszów. W 1975 roku zdobył z tym klubem Puchar Polski, gdy w finale rzeszowianie pokonali po rzutach karnych drugą drużynę ROW-u Rybnik.

Obecnie w Stali występuje Bartłomiej Poczobut. Urodził się wprawdzie w Szczecinku w województwie zachodniopomorskim (w lipcu 1993 roku), ale był zawodnikiem Widzewa, dla którego grał w latach 2019-2021. Po spotkaniu Stali z ŁKS-em wywiad z piłkarzem przeprowadził Łukasz Pado, dziennikarz rzeszowskich „Nowin”. Zapytał zawodnika o to, czy mecz był dla niego, jako byłego Widzewiaka, szczególny. Poczobut odpowiedział:

Myślę, że tak, dostałem sporo wiadomości i po meczu i przed meczem. Dużo osób z Łodzi życzyło mi powodzenia i mobilizowało mnie. Myślę, że ten mecz cieszy podwójnie. Był on na pewno dla mnie ważniejszy, ale nie układałem sobie tego szczególnie w głowie.

Walka o punkty

W tym miejscu możemy płynnie przejść do wspomnianego meczu Stali Rzeszów z Łódzkim Klubem Sportowym. Kibicom zasiadającym na trybunach Stadionu Miejskiego, a także piłkarzom biegającym po jego murawie towarzyszyła piękna, słoneczna pogoda. Spotkanie rozpoczęło się wcześnie, bowiem już o godzinie 12.40.

Przystępując do meczu, Stal miała w dorobku pięć punktów. Łodzianie byli w dużo lepszej sytuacji, bowiem przed potyczką w Rzeszowie zdołali zgromadzić aż dwanaście oczek. Faworytami byli zatem zawodnicy Kazimierza Moskala.

Po kilkunastu minutach gry gospodarze zdołali poważnie zagrozić bramce rywali. Andreja Prokić podawał do Łukasza Góry, ten jednak strzelał niecelnie. Serbski zawodnik znów szukał asysty, ale jego podania nie wykorzystał tym razem Patryk Małecki, którego powstrzymał bramkarz drużyny gości, Dawid Arndt.

Nieco ponad pół godziny od pierwszego gwizdka, piłka wpadła do bramki ŁKS-u. Skierował ją tam Dawid Olejarka, ale chwilę później okazało się, że w tej sytuacji był spalony i gol nie został uznany.

Stal mocno atakowała, ale bramkarz przyjezdnych spisywał się doskonale. Zatrzymywał strzały Dominika Marczuka oraz wspomnianego Olejarki. Później uratował jednego ze swoich obrońców przed zdobyciem samobójczej bramki.

Gol padł dopiero w drugiej połowie. Dwie minuty po jej rozpoczęciu Prokić dośrodkował w pole karne, piłkę próbował wybić Bartosz Szeliga, ale nieszczęśliwie skierował ją do własnej bramki. Od tej pory gospodarze prowadzili w pełni zasłużenie.

Dużo do gry gości wniósł wprowadzony dziesięć minut po przerwie Ibe-Torti Kelechukwu. Był bardzo aktywny, często uciekał obrońcom Stali. W jednej sytuacji po jego strzale zawodników Daniela Myśliwca uratowała nawet poprzeczka. Gole już więcej nie padły. Dobrze spisali się obaj bramkarze, zarówno wspomniany Arndt, jak i grający w zespole gospodarzy Przemysław Pęksa.

Po końcowym gwizdku na Stadionie Miejskim zapanowała wielka radość. Stal Rzeszów po dobrej grze pokonała Łódzki Klub Sportowy 1:0. Na pomeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy Daniel Myśliwiec wyraził zadowolenie z gry swoich zawodników:

Cieszę się, że wygraliśmy. Drużyna potwierdziła, że mimo niesprzyjających okoliczności i terminarza dała radę. Mieliśmy jeden z najdłuższych wyjazdów, w momencie kiedy był najkrótszy czas na regenerację. Wielu zawodników zagrało w każdym meczu pełne 90 minut, a i tak jakość naszej gry była bardzo optymalna.

Zakończenie

Jak widać, związki piłki rzeszowskiej z łódzką były na przestrzeni lat bardzo mocne. Spotkanie Stali Rzeszów z Łódzkim Klubem Sportowym stanowiło dobrą okazję do tego, by przypomnieć kilku świetnych piłkarzy, o których napisaliśmy w tym tekście.

Futbol składa się z wielkich historii. To właśnie one są jego solą. Przy okazji następnych spotkań rozgrywanych w Rzeszowie postaramy się znaleźć kolejne ciekawe historie i przedstawić je na łamach Retro Futbol.

Źródła, z których korzystałem:

  • Praca zbiorowa – „Księga pamiątkowa. Łódzki OZPN 80 lat 1920-2000”
  • Marek Wawrzynowski – „Wielki Widzew”
  • Robert Gawkowski, Jakub Braciszewski – „Historia polskiej piłki nożnej”
  • Grzegorz Ignatowski, Andrzej Potocki, Mariusz Świerczyński (pod redakcją) – „Polskie kluby w europejskich pucharach”
  • Wywiad Łukasza Pady z Bartłomiejem Poczobutem na portalu Nowiny24 – https://nowiny24.pl/bartlomiej-poczobut-pilkarz-stali-rzeszow-duzo-osob-z-lodzi-zyczylo-mi-powodzenia-i-mobilizowalo-mnie/ar/c2-16693447
  • Artykuł „Resovia, muzyka i podróże” – wspomnienie Tadeusza Hogendorfa” autorstwa Marcina Jeżowskiego opublikowany na portalu Resoviacy.pl –  http://www.resoviacy.pl/res_artykuly_tadeusz_hogendorf_muzyka_i_podroze_wspomnienia.html

Artykuł „Nestor rzeszowskiej piłki – Tadeusz Hogendorf” autorstwa Cezarego Kassaka opublikowany na portalu resoviacy.pl – http://www.resoviacy.pl/res_artykuly_tadeusz_hogendorf_nestor_rzeszowskiej_pilki.html

Artykuł „Aktor, o którym Rzeszów zapomniał” autorstwa Cezarego Kassaka opublikowany na portalu Nowiny24 – https://nowiny24.pl/aktor-o-ktorym-rzeszow-zapomnial/ar/5987479

Artykuł „Marian Łącz – najlepszy piłkarz wśród aktorów” opublikowany na portalu Onet Sport – https://sport.onet.pl/pilka-nozna/marian-lacz-najlepszy-pilkarz-wsrod-aktorow/31e6s

90 minut.pl

„Nowiny”

„Przegląd Sportowy”

„Piłka Nożna”

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!