„30 lat Ligi Mistrzów — tom 1” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Liga Mistrzów. Dla jednych najpiękniejsze i najlepsze rozgrywki piłkarskie na świecie, dla drugich symbol konsumpcjonizmu i rządów wielkich pieniędzy w futbolu. W tym roku przypada 30 lat od momentu jej utworzenia. O tym, co działo się w każdym z poszczególnych sezonów, napisał w swojej książce Leszek Orłowski.

Będąc uczciwym, trzeba od razu powiedzieć, że wydana właśnie książka „30 lat Ligi Mistrzów” to tom 1, w którym opisano 15 sezonów – od kampanii 1992/93 do 2006/07 włącznie. Jak nietrudno się domyślić tom 2 będzie obejmował sezony 2007/2008 – 2021/2022.

Book Sale Instagram Post 26


Autora książki, czyli Leszka Orłowskiego nie trzeba specjalne długo przedstawiać, bo kibice w Polsce doskonale go znają. Od 25 lat związany z tygodnikiem „Piłka Nożna”, a od 19 również ze stacją Canal+ Sport.  W ostatnich latach wszedł z przytupem na rynek książki piłkarskiej, publikując aż pięć książek poświęconych futbolowi hiszpańskiemu.

Przejdźmy zatem do meritum, czyli do książki, na której okładce widzimy połowę charakterystycznego uszatego pucharu. Autor już we wstępie zaznacza, że jego praca poświęcona jest przede wszystkich boiskowym wydarzeniom, a nie np. finansowym dziejom Champions League. Książka nie jest też spełnionym snem miłośników statystyk. Na jej lamach znajdziemy kod QR, po którego zeskanowaniu będziemy mogli przejść do dokumentu z wynikami i tabelami z wszystkich 15 sezonów. W samej książce ograniczono się do grafik ze składami i strzelcami bramek z samych meczów finałowych. Czy jest to wada tej publikacji? Dla niektórych być może tak, ale zanim ktoś uzna to za niedociągnięcie, powinien przeczytać całą książkę i dopiero stwierdzić, czy rzeczywiście brak tabel i wyników mu przeszkadza. Prawda bowiem jest taka, że Leszek Orłowski w swoją narrację wplata ogromną liczbę wyników, strzelców goli, składów, danych o ustawieniach taktycznych i naprawdę nie brakuje tego rodzaju informacji. Miłośnicy „twardej faktografii” znajdą też coś dla siebie.

Wiemy już, czym nie jest publikacja dziennikarza „Piłki Nożnej”. Czym zatem jest? Pierwsze słowo, które przychodzi do głowy to: opowieść. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, postaci zwycięskich i tragicznych, chwil triumfu i momentów klęski.
Opis każdego z sezonów zaczyna się od przeniesionej z przeszłości jednej sceny (najczęściej związanej z finałem) – nie zawsze najbardziej charakterystycznej, ale zawsze takiej, która w jakiś sposób podsumowuje te konkretne rozgrywki. Przykładowo rozdział o sezonie 1998/1999, w którym triumfował Manchester United, autor zaczyna w następujący sposób:

„Ile to jest 103 sekundy? W koszykówce całe morze czasu, w piłce ręcznej dużo, w hokeju sporo, ale w piłce nożnej bardzo niewiele. Strzelenie dwóch goli w takim przedziale czasowym zdarza się niezwykle rzadko, po przecież po trafieniu do siatki zegara się nie zatrzymuje, a gra nie od razu zostaje wznowiona – jedni muszą się pocieszyć, a drudzy pokłócić z sędzią albo ze sobą. Zaczyna się od środka boiska, a stamtąd jest przecież daleko do bramki przeciwnika, na drodze do niej stoi zaś 11 rywali. A jednak właśnie tyle w doliczonym czasie gry drugiej połowy finału Ligi Mistrzów potrzebował Manchester United, by strzelić dwa gole  i wydrzeć zwycięstwo Bayernowi, czyli drużynie, która była w tym meczu lepsza i Puchar Europy jej się zwyczajnie należał”.

Cóż lepiej mogło podsumować zwycięską dla „Czerwonych Diabłów” kampanię, jak nie refleksja nad tymi niespełna dwoma minutami, w ciągu których rozstrzygnął się finał rozgrywek 1998/1999?


Po tych symbolicznych wstępach autor przechodzi do konkretów. Zamieszcza kilka zdań dotyczących zmian w formule rozgrywek czy obiecanych nagród za poszczególne osiągnięcia. Parę słów poświęca też przebiegowi eliminacji, ze szczególnym uwzględnieniem niespodzianek (choć tych jest naprawdę niewiele, jak na okres 15 lat). W książce nie mogło zabraknąć też opisów zmagań polskich drużyn. Najwięcej miejsca, z oczywistych względów, poświęca Legii z sezonu 1995/1996 i Widzewowi z rozgrywek 1996/1997.

Kolejne wersy poszczególnych rozdziałów to wreszcie omówienia najciekawszych meczów fazy grupowej i pucharowej. Leszek Orłowski nie przedstawia oczywiście każdego spotkania, ale wybiera te, w których działo się coś godnego uwagi. Często swoją opowieść przeplata licznymi ciekawostkami, czasami mocno zaskakującymi lub szczegółowymi. Przykładowo, z pierwszego rozdziału dowiadujemy się, że mecz Glasgow Rangers – Club Brugge był pierwszym w Lidze Mistrzów sędziowanym przez polskiego arbitra. Był nim Ryszard Wójcik, który w tym spotkaniu wyrzucił z boiska Marka Hateleya, ojca Toma, przyszłego zawodnika Śląska i Piasta.  O wiele bardziej interesujące wydają się te informacje, które dotyczą naprawdę kluczowych spotkań i zawodników. Wiedzieliście, że Edgar Davida dostał w historii swoich występów w Champions League aż 4 czerwone kartki? Albo, że Filippo Inzaghi tak bardzo bał się strzelać jedenastki w konkursie rzutów karnych w finale w 2003 r., że ukrył się przed trenerem i kolegami? Lub też o tym, że piłkarze Deportivo przed słynną „remontadą” w meczu z Milanem absolutnie nie wierzyli w możliwość awansu i nie kryli się ze swoim zwątpieniem przed prasą? To oczywiście tylko kilka przykładów w brzegu. Rzeka tego rodzaju faktów płynie przez kolejne strony szerokim strumieniem.

Zwycięzca każdej edycji jest przez autora traktowany priorytetowo. Leszek Orłowski opisuje pokrótce każdego zawodnika podstawowego składu zwycięzców, pochyla się nad założeniami taktycznymi, ustawieniem, atmosferą panującą w drużynie. Obficie przytacza wypowiedzi samych piłkarzy, zamieszczone zarówno w prasie, jak i w wydawanych po latach biografiach i autobiografiach. Jednymi z częściej cytowanych książek (szczególnie w rozdziałach dotyczących sezonów dwudziestopierwszowiecznych) są „Pirlo. Myślę, więc gram” i publikacje sygnowane przez Carlo Ancelottiego. Trudno się temu dziwić, wszak te dwie postacie miały decydujący wpływ na grę Milanu, który w latach 2003-2007 tylko raz nie dotarł przynajmniej do półfinału, a trzykrotnie grał w wielkim finale.

Mówiąc o triumfatorach, autor stara się odpowiedzieć na pytanie, co dana drużyna wniosła do rozwoju piłki nożnej. Jak istotna była wygrana Milanu z Barceloną w 1994, kończąca epokę „Dream Teamu” Cryuffa? Jak na europejski futbol wpłynęło zwycięstwo amsterdamskiej młodzieży w 1995? Czy to Carlo Ancelotti wymyślił ustawienie „choinkę”? Czy też jak Barcelona pod wodzą Rijkaarda przełamała w 2006 roku wieloletni europejski impas i stała się wzorem gry dla wielu drużyn na całym kontynencie?

Niemal wszystko to, o czym w tej recenzji było napisane, daje bardzo pozytywny obraz publikacji „30 lat Ligi Mistrzów – tom 1”. Czy w związku z tym, można pokusić się o stwierdzenie, iż jest to książka wolna od wad? Chyba jednak nie, ale trzeba przyznać, że wady te są wyjątkowo niewielkie i nie wpływają na odbiór całości.
Znajdziemy w książce kilka nieścisłości faktograficznych. Widzew nie był mistrzem Polski w 1999 r. (jak pisze autor), gdy przystępował do eliminacji Champions League. Jak wicemistrz zastępował wykluczoną z pucharów mistrzowską Wisłę. Nie jest prawdą, że w drugiej fazie grupowej w sezonie 1999/2000 zagrały cztery drużyny z Hiszpanii – było ich tylko trzy. Przy takiej liczbie przytaczanych przez autora faktów można mu wybaczyć tych kilka pomyłek.

Leszek Orłowski nie boi się też stawiać kontrowersyjnych tez. Dla jednych czytelników będzie to dowód na niezależne myślenie autora, dla innych powód to skrytykowania go. O karierze Zidane’a w Realu pisze, że był to „średnio udany pobyt w klubie” widziany przez kibiców „przez pryzmat tego, co zrobił w Glasgow”. Czytając o niezwykłym triumfie Liverpoolu z 2005 roku i o jednym z liderów drużyny, Luisie Garcii dowiadujemy się, że „szkoda, że w 2004 roku dał się skusić Benitezowi i odszedł z Barcy, bo można przypuszczać, że Leo Messi lubiłby z nim grać”. Polscy kibice Realu i Liverpoolu mogą być zaskoczeni takimi opiniami, ale nie powinno ich to zniechęcić do sięgnięcia po książkę.

Przygotowanie tej publikacji z całą pewnością zajęło autorowi mnóstwo pracy i czasu. Efekt jest więcej niż zadowalający. Każdy, kto w latach 1992-2007 zasiadał w środowe (a czasem i wtorkowe) wieczory przed telewizorem, żeby ekscytować się zmaganiami najlepszych klubowych drużyn Europy, powinien teraz przeczytać tę książkę. A gdy przeczyta, to z wypiekami na twarzy czekać na drugi tom.

NASZA OCENA: 8/10

JAKUB TARANTOWICZ

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka 30 lat Ligi Mistrzów. Tom 1 oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Jakub Tarantowicz
Jakub Tarantowicz
Rocznik 1987. Kibic Łódzkiego Klubu Sportowego i Manchesteru United. Szczęśliwy mąż. Dumny tata dwóch córeczek. Z wykształcenia historyk. Od wielu lat pracownik księgarni historycznej w Łodzi

Więcej tego autora

Najnowsze

„Narcoball” – książka o tym, jak kartele zawłaszczyły kolumbijski futbol

Pablo Escobar kochał trzy rzeczy: władzę, pieniądze i futbol. Dwie pierwsze z jego pasji zostały bardzo dokładnie przedstawione w książkach i filmach. Nikt jednak...

Skradziona Złota Piłka – dlaczego Raul nie wygrał plebiscytu „France Football” w 2001 r.?

W Madrycie nieprzyznaniu Viniciusowi Juniorowi Złotej Piłki towarzyszą szok i niedowierzanie. Podobne reakcje w stolicy Hiszpanii miały miejsce 23 lata temu, gdy plebiscytu magazynu...

Wspomnienie dawnej potęgi – wizyta na meczu Asseco Resovia – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

W ostatnich latach sportowym skojarzeniem z Częstochową jest piłka nożna. Dzieje się tak za sprawą Rakowa, który jest czołową drużyną futbolowej Ekstraklasy i mistrzem...