Andrzej Kowal i jego powrót do Rzeszowa – wizyta na meczu Asseco Resovia – Cuprum Stilon Gorzów Wielkopolski

Czas czytania: 6 m.
5
(5)

Początek obecnego sezonu PlusLigi nie jest udany dla siatkarzy Asseco Resovii. Rozegrany 3 listopada 2024 roku mecz z Cuprum Stilonem Gorzów Wielkopolski miał dla rzeszowskiego klubu wyjątkowe znaczenie nie tylko dlatego, że w stolicy Podkarpacia bardzo potrzebują punktów. Smaczku rywalizacji dodawał bowiem fakt, że szkoleniowcem zespołu z województwa lubuskiego jest trenerska legenda Pasiaków – Andrzej Kowal.

O naszej ostatniej wizycie na meczu siatkarzy Asseco Resovii przeczytać można tutaj. Po domowym spotkaniu z Norwidem Częstochowa zawodnicy Tuomasa Sammelvuo odnieśli dwa zwycięstwa – na wyjeździe 3:0 z AZS Olsztyn i u siebie 3:2 ze Stalą Nysa. Rzeszowskich kibiców cieszyła zwłaszcza druga wygrana, gdyż Resoviacy przegrywali już 0:2, ale zdołali odwrócić losy rywalizacji.

Cuprum Stilon Gorzów Wielkopolski to nowy klub na siatkarskiej mapie Polski. Powstał w wyniku fuzji KGHM Cuprum Lubin i Agencji Inwestycyjnej Stilon Gorzów Wielkopolski. Stało się tak, gdyż miasto Lubin przestało wspierać Cuprum, przez co klub ten nie mógł występować w PlusLidze. Lubińscy kibice nie chcieli zgodzić się na fuzję, czemu dali wyraz pod koniec zeszłego sezonu. Nowy klub jednak powstał, co oznacza, że siatkówka przeniosła się z miasta miedzi do Gorzowa Wielkopolskiego.

W mieście kojarzonym głównie z żużlem są również tradycje siatkarskie, o których być może nie pamiętają młodsi kibice. W roku 1997 Stilon zdobył Puchar Polski, trzy lata później sięgnął zaś po srebrny medal w ligowych rozgrywkach. Udział w tych sukcesach miał między innymi były reprezentant Polski, a teraz prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski. Klub obecnie występujący w PlusLidze nie jest kontynuatorem tradycji tamtej drużyny, pisze więc własną historię i jak na razie radzi sobie całkiem dobrze, gdyż przed spotkaniem z Asseco Resovią odniósł pięć zwycięstw w dziewięciu meczach.

Duży wkład w te wyniki ma wspomniany na początku Andrzej Kowal, który wcześniej odnosił sukcesy z rzeszowskim klubem, a teraz wrócił do Polski po dwóch latach pracy w Czechach. Zanim więc opowiemy o spotkaniu zapowiedzianym we wstępie, przybliżymy sylwetkę 53-letniego szkoleniowca urodzonego w leżącej na Podkarpaciu Nowej Sarzynie.

Wyczekiwany tytuł

Był 22 kwietnia 2012 roku. Kibice Resovii od 37 lat czekali na mistrzostwo Polski dla swojej drużyny. Trwała jednak dominacja Skry Bełchatów, która zdobyła siedem tytułów z rzędu. Klub z województwa łódzkiego znów dotarł do finału, ale decydującą rywalizację o złoto PlusLigi lepiej zaczęli rzeszowianie, którzy wygrali pierwsze dwa mecze na wyjeździe.

Gdy toczona do trzech zwycięstw rywalizacja przeniosła się do Rzeszowa, najpierw zwycięstwo odniosła Skra, ale wspomniany dzień miał przynieść chwilę wielkiego triumfu klubowi ze stolicy Podkarpacia. Resovię od wielkiego momentu dzieliło jedno zwycięstwo. Gospodarze wygrali 3:0, wprawiając w euforię ponad 4000 kibiców zgromadzonych w hali Podpromie. Mistrzostwo Polski wróciło do Rzeszowa. Trenerem, który po prawie czterech dekadach wprowadził Resovię na krajowy szczyt był Andrzej Kowal.

W Resovii jako zawodnik i trener

Zawodnicza kariera Andrzeja Kowala nie była tak bogata, jak trenerska. Pierwsze siatkarskie kroki późniejszy szkoleniowiec stawiał pod koniec lat 80. w Pogoni Leżajsk, skąd przeszedł do Avii Świdnik, a następnie, w roku 1990, do Resovii. W rzeszowskim klubie grał najpierw przez sześć lat, nie był to jednak złoty czas dla Pasiaków, którzy wówczas występowali głównie w drugiej klasie rozgrywkowej.  

Po krótkim pobycie w Górniku Radlin, Kowal wrócił do Rzeszowa, pograł przez kilka lat na zapleczu elity, po czym skończył z uprawianiem siatkówki. Być może osiągnąłby więcej gdyby nie kontuzje, które dokuczały mu w trakcie kariery. Bohater tego tekstu nie był wszak pozbawiony siatkarskiego talentu, został nawet powołany do juniorskiej reprezentacji Polski, ale nie zrobił wielkiej furory na krajowych parkietach.

Szybko zaczął kolejny rozdział przygody z siatkówką, gdy w październiku 2004 roku został asystentem Jana Sucha, w tamtych czasach pierwszego trenera Resovii, świetnego siatkarza, czterokrotnego mistrza Polski w barwach rzeszowskiego klubu. Dojrzewał przy nim, zbierał trenerskie doświadczenie, a kiedy pod koniec 2007 roku Such w wyniku podania się do dymisji przestał pełnić funkcję, zastąpił go właśnie Kowal.

W momencie kiedy zrezygnowałem z funkcji trenera Resovii, polecałem władzom, aby postawiły na Andrzeja. Tak też się stało, ale poprowadził zespół tylko do końca sezonu i potem zatrudniono Ljubomira Travicę. Andrzej większą szansę otrzymał dopiero w kolejnych latach i od razu sięgnął po mistrzostwo Polski – opowiadał niedawno na łamach „Przeglądu Sportowego” Jan Such.  

W istocie było tak, jak w powyższej wypowiedzi siatkarskiej legendy Resovii. Kowal bardzo krótko stał na czele sztabu szkoleniowego. Gdy do Rzeszowa przyjechał Ljubomir Travica, młody szkoleniowiec wrócił na stanowisko asystenta. Chorwat zaimponował tym, że szybko nauczył się języka polskiego, rzeszowskich siatkarzy prowadził zaś z sukcesami, zdobywając srebrny i dwa brązowe medale mistrzostw Polski, ale nie zdołał poprowadzić Resovii do wymarzonego złota.

Spełnione marzenie

Po odejściu Travicy z Resovii, stery w drużynie znów przejął Kowal, tym razem na dłużej. Tak zaczęło się pasmo jego sukcesów w stolicy Podkarpacia. Najpierw było wspomniane już, wyczekiwane od ponad trzydziestu lat mistrzostwo Polski okraszone, niestety przegranym, finałem Pucharu CEV. Rok później rzeszowianie obronili tytuł po finałowym zwycięstwie nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, doszli także do finału Pucharu Polski.

W kolejnym sezonie rzeszowscy gracze musieli uznać wyższość Skry Bełchatów i zadowolić się srebrem, ale po roku odzyskali krajowy prymat, zwyciężywszy w finałowych bojach Trefl Gdańsk. Doszli też do decydujących meczów w Pucharze Polski i Ligi Mistrzów. W rozgrywanym w Berlinie Final Four najważniejszych europejskich rozgrywek zawodnicy Andrzeja Kowala pokonali Skrę Bełchatów, ale w meczu o najcenniejszy klubowy puchar przegrali z Zenitem Kazań.

Trzy tytuły mistrza Polski, dwa srebrne medale PlusLigi, krajowy Superpuchar, sukcesy na arenach europejskich – to dorobek Andrzeja Kowala w roli trenera siatkarzy Resovii. Przede wszystkim jednak szkoleniowiec pochodzący z Nowej Sarzyny sprawił, że zasłużony klub spełnił marzenia swoich kibiców i dokonał tego, o czym w Rzeszowie śniono od pokoleń.

Zagraniczne wyjazdy

Po wspomnianych sukcesach Andrzej Kowal związany był z Asseco Resovią między innymi jako dyrektor sportowy. W roku 2018 wyjechał na krótko do Rumunii, by zdobyć wicemistrzostwo tego kraju z klubem ACS Volei Municipal Zalau. Gdy wrócił do Polski, pod jego wodzą przyzwoicie w rozgrywkach PlusLigi prezentował się Ślepsk Malow Suwałki. Niedawno były trener Resovii spróbował szczęścia w Czechach, gdzie z drużyną VK Jihostroj Ceske Budejovice wywalczył tytuł mistrzowski.

Teraz Andrzej Kowal wrócił do ojczyzny i jak na razie z powodzeniem prowadzi ekipę z Gorzowa Wielkopolskiego. Bez dwóch zdań jest jednym z najlepszych polskich trenerów, choć przez ostatnie lata chyba został nieco zapomniany. W przeszłości dowodził reprezentacją Polski B, z którą w 2015 roku zdobył brązowy medal Ligi Europejskiej oraz zajął czwarte miejsce w Igrzyskach Europejskich. Czy kiedyś zostanie selekcjonerem pierwszej kadry? Jan Such w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” stwierdził, że jest na to duża szansa:

Cieszy mnie to, że po dość długim czasie nasi trenerzy w PlusLidze znaczą coraz więcej. Liczę, że nadejdzie taki czas, że Polak otrzyma szansę w kadrze. Być może nastąpi to już po Nikoli Grbiciu? Jednym z kandydatów powinien być wówczas właśnie Kowal.

Mecz w Rzeszowie

Przed zapowiadanym we wstępie meczu Asseco Resovii z Cuprum Stilonem Gorzów Wielkopolski można było się przekonać, że sukcesy Andrzeja Kowala są w Rzeszowie pamiętane. Gdy spiker wyczytał nazwisko obecnego trenera gorzowskiej drużyny, kibice zgromadzeni w hali Podpromie zareagowali owacją.

462539694 510114522177593 1526353892599344447 n
Fot. Grzegorz Zimny

Pierwszy set był bardzo emocjonujący. Goście mieli już kilka punktów przewagi. Gdy prowadzili 20:17, wydawało się, że wygrają tę partię. Ostatecznie jednak grano na przewagi, oba zespoły miały piłki setowe, ale lepsza okazała się Asseco Resovia, która po ponad 40 minutach walki wygrała 35:33.

W drugiej partii gospodarze szybko uzyskali kilkupunktową przewagę, ale zawodnicy z Gorzowa Wielkopolskiego odrobili straty, a w połowie seta zaczęli odjeżdżać, dzięki czemu wygrali bardzo pewnie 25:18.

462558791 497991923217447 796568919176683905 n
Fot. Grzegorz Zimny

W trzecim secie poziom emocji był podobny, jak w pierwszym. Długo trwała wyrównana walka, w końcówce zawodnicy Andrzeja Kowala odskoczyli i mieli trzy piłki setowe, których jednak nie wykorzystali, więc znów trzeba było grać na przewagi. Rzeszowianie zachowali więcej zimnej krwi i zwyciężyli 31:29.

Tak wielkich wrażeń nie dostarczyła czwarta partia, która od początku układania się po myśli gości. Cuprum Stilon był w tej części meczu lepszy pod każdym względem, dzięki czemu wygrał 25:17 i doprowadzili do tie-breaka.

462539084 1235181651028374 2138989349958649395 n
Fot. Grzegorz Zimny

Decydująca partia była zacięta, przed zmianą stron siatkarze Asseco Resovii mieli punkt przewagi. Przesądzające okazały się dwie akcje wygrane w końcówce przez gości, którzy objęli prowadzenie 13:11 i nie wypuścili zwycięstwa, kończąc wynikiem 15:13. Tytuł MVP otrzymał zawodnik przyjezdnych Kamil Kwasowski.

Sentymentalny powrót Andrzeja Kowala do Rzeszowa był udany dla byłego siatkarza i trenera Asseco Resovii. Opisany w tym tekście szkoleniowiec już wcześniej wygrywał w stolicy Podkarpacia, gdy prowadził drużynę Ślepska Suwałki. Teraz kolejny raz pokazał trenerski kunszt.

Asseco Resovia – Cuprum Stilon Gorzów 2:3 (35:33, 18:25, 31:29, 17:25, 13:15)

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 5

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...