„Być liderem” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Sir Alexa Fergusona nie trzeba przedstawiać żadnemu z piłkarskich fanów. Szkocki menadżer przez ponad 26 lat zasiadał na ławce trenerskiej Manchesteru United. W książce „Być liderem” wspólnie z Michaelem Moritzem stara się pokazać co robić, żeby skutecznie kierować grupą ludzi i prowadzić ich do sukcesów.

Na początek kilka technicznych faktów o książce. Jej polskie wydanie ukazało się w 2017 roku nakładem krakowskiego wydawnictwa SQN. Tłumaczenia dokonał Krzysztof Cieślik. Twarda oprawa, biała okładka z czarno-białym zdjęciem portretowym Fergusona i złocone napisy nadają książce niezwykle elegancki wygląd. Na ponad 350 stronach przeczytamy przede wszystkim opowieść sir Alexa, ale nie brakuje też ciekawych zestawień statystycznych, przygotowanych w atrakcyjnej kolorowej formie oraz wyimków z archiwum słynnego szkoleniowca.

Book Sale Instagram Post 75

Kilkadziesiąt stron zostało też zostawionych dla drugiego ze współautorów. Michael Moritz, bo o nim mowa, nie jest aż tak znany wśród ludzi futbolu, ale już w świecie inwestycji i firm technologicznych to postać całkiem sporej sławy. Od połowy lat 80. XX wieku związany jest z firmą inwestycyjną Sequoia Capital, znanej z tego, że brała udział w tworzeniu i organizowaniu takich marek, jak Apple, Google, PayPal i YouTube. Podobnie, jak Ferguson może poszczycić się tytułem „sir”.

W epilogu do omawianej książki porównuje funkcjonowanie największych firm z Doliny Krzemowej z zarządzaniem jednym z czołowych klubów piłkarskich świata. Oprócz oczywistych różnic znajduje także szereg podobieństw, a postać Fergusona jest dla niego wzorem takiego sposobu kierowania ludźmi, który pozwala na osiąganie spektakularnych sukcesów. Moritz porównuje Fergusona do szefów wielkich przedsiębiorstw, który przez lata potrafili kształtować całą firmę.

„Szczególnie pociągali mnie ci nieliczni, którym przez długi czas udało się zachować głód sukcesu i którzy potrafili nakłonić innych do wytężonej pracy” (s.312) – pisze Moritz i być może udaje mu się tym zdaniem najlepiej opisać charakter i rolę Fergusona jako szkoleniowca.

Prezes Sequoia Capital właściwie nie dostrzega żadnych wad szkockiego trenera. Podziwia jego obsesję na punkcie pracy (s.327) i wiele innych cech. Przytoczmy fragment prawdziwej laudacji na cześć sir Alexa:

„Wszystko zawdzięcza samemu sobie, bardzo ceni lojalność (i odwzajemnia ją z nawiązką), nie toleruje próżniactwa, pozerstwa i samochwalstwa, nie potrafi również ukryć swej pogardy dla darmozjadów na wysokim szczeblu, którzy przychodzą na mecz z całą świtą i domagają się za darmo najlepszych miejsc na trybunach. Choć sam ciężko pracował przez całe życie, uważa, że miał lekko w porównaniu z górnikami, rolnikami, rybakami, robotnikami na polach naftowych, hutnikami czy stoczniowcami […] Z natury jest optymistą […] sir Alex nie jest chciwy i nigdy nie czuł potrzeby posiadania wielkiego domu czy stajni rzadkich samochodów […] sir Alex ma pamięć szachisty […]”

Można oczywiście zżymać się, że Moritz opisuje Fergusona w tak jednoznacznie pozytywnym tonie, ale z drugiej strony trudno, żeby krytykował słynnego szkoleniowca, skoro razem zdecydowali się napisać książkę i od lat się przyjaźnią. Opinie zasłużonego inwestora w ciekawy sposób zamykają całość publikacji, ale nie są powodem, dla którego większość fanów sięgnie po książkę „Być liderem”. Dla większości czytelników ciekawsze powinno być to, co do powiedzenia miał o sobie sam Ferguson.

Urodzony w robotniczej rodzinie w Govan, sir Alex stara się przekazać odbiorcom książki, które cechy charakteru i postępowania dają podstawy do myślenia o osiągnięciu sukcesu. W pierwszej kolejności stawia tutaj solidne wychowanie, jakie otrzymał od ciężko pracujących rodziców i etos pracy, którego jego zdaniem brakuje niektórym trenerom młodszego pokolenia. Wiele pisze też o dyscyplinie, zasadach i wytrwałości (s.118), sprawowaniu kontroli (s.212), wyznaczaniu zadań (s.216). Wszystko to oczywiście brzmi dość ogólnie, ale Ferguson wnioski formułuje na podstawie setek przykładów ze swojej długiej kariery, a nie na bazie przypadkowego podręcznika coachingu. Warto przywołać kilka takich historii. W sezonie 2011/2012 Ferguson odsunął trzech piłkarzy od składu, po tym, jak przyszli pijani na trening po imprezie bożonarodzeniowej. Osłabiony Manchester United uległ Blackburn Rovers 2:3. Na koniec sezonu United przegrało tytuł z lokalnym rywalem tylko gorszą różnica bramek. Z kolei w 1995 roku klub nałożył karę dyskwalifikacji na Erica Cantonę (zawieszenie zostało wydłużone przez FA) za kopnięcie kibica Crystal Palace. Bez Francuza w składzie piłkarze United nie zdołali wyprzedzić w tabeli Blackburn Rovers i zostali tylko wicemistrzami. Choć oba opisane przypadki pozbawiły United tytułów, to sir Alex nie ma wątpliwości, że postąpił słusznie, zwięźle podsumowując:

„W dłuższej perspektywie zasady okazują się jednak ważniejsze niż doraźne korzyści” (s.38).

Ferguson podkreśla też, że w ciągu trenerskiej kariery starał się zawsze utrzymywać dystans między nim a piłkarzami. Pomagało mu to nie tylko zyskać szacunek graczy, ale również podjąć wiele „nieprzyjemnych i bezwzględnych decyzji” (s. 112). Z dużą niechęcią wypowiada się o piłkarskich agentach:

„Są dziś wszędzie i troszczą się niemal wyłącznie o to, by nabić własną kabzę i popsuć stosunki zawodników z klubami i menedżerami (s.248)”.

Czasem dostaje się też właścicielom klubów – Szkot uważa, że ciężko wśród nich spotkać kogoś, kto byłby dobrym zarządcą. Do grona swoich przyjaciół Ferguson zalicza tylko kilkoro ludzi. Przywołuje tutaj słowa własnego ojca o tym, że do niesienia trumny potrzeba tylko sześciu osób (s.268).

Sir Alex sam siebie nie postrzega jednak jako nieczułego tyrana i nie ma sobie zbyt wiele do zarzucenia. Przyznaje, że zawsze miał problem ze zwalnianiem pracowników (s.140), trochę żałuje sprzedaży Jaapa Stama, ale stanowczo odrzuca zarzuty o wymuszanie na sędziach przedłużania meczu (słynne „Fergie Time”). Przejęcie na lotnisku Dimitara Berbatova, który miał podpisać kontrakt z City, Ferguson poczytuje za swój sukces. Z podobną satysfakcją sir Alex opisuje sytuację z 2010 roku, gdy między dwoma meczami z Bayernem kazał udawać Wayne’owi Rooneyowi, że jego kontuzja jest poważniejsza niż w rzeczywistości. Wszystko po to, aby zmylić przeciwnika. (s.266)

Z wielką dumą AF wypowiada się o manchesterskiej młodzieży. Gdy przed sezonem 1995/1996 pozbył się z drużyny kilku doświadczonych graczy i postawił na wychowanków, wieszczono mu, że „z dzieciakami nic nie wygra”. Jak wszyscy wiemy, była to jedna z najbardziej nietrafionych prognoz w historii futbolu. Wydaje się, że decyzja o postawieniu na młodych zawodników w połowie lat 90. jest jedną z tych, którą sir Alex najbardziej się chlubi.

Czytelnik nieprzychylny Fergusonowi mógłby wiele jego wypowiedzi uznać za przejaw buty, a chyba bardziej obiektywne jest uznanie ich za wyraz dużej pewności siebie. Prawdopodobnie to jedna z tych cech, która pozwoliła sir Alexowi osiągnąć tak liczne sukcesy.
Szkot w bardzo umiejętny sposób dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniami. W przeciwieństwie do autorów wielu książek motywacyjnych jest żywym dowodem na potwierdzenie swoich teorii, a jego sukcesy są łatwo mierzalne za pomocą pucharów i tytułów. Ferguson nie udaje kogoś, kim nie jest, nie próbuje być milszy niż w rzeczywistości, zdecydowanie stawia na szczerość. To wszystko należy zaliczyć do wielkich zalet książki „Być liderem”.

Dla niektórych wadą może być zbytnia pewność siebie autora, lecz kto, jak kto, ale Ferguson ma prawo być osobą o ugruntowanym poczuciu własnej wartości. W książce czasami pojawia się kilka truizmów np. o tym, że warto wcześnie wstawać (s.150), że przed meczem odczuwa się niepokój (s.165) lub że warto mieć sieć zaufanych kontaktów. Nie może to zmienić jednak ogólnej oceny książki, która musi być bardzo wysoka.

Większość polskich fanów Manchesteru United z pewnością już z tą książką się zapoznało. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, powinni szybko nadrobić zaległości w lekturze. Sympatykom innych klubów też warto polecić opisywaną publikację, bo choć Fergusona można lubić już nie, to ciężko zignorować jego pełną sukcesów karierę trenerską.

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka Alex Ferguson. Być liderem oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

JAKUB TARANTOWICZ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Jakub Tarantowicz
Jakub Tarantowicz
Rocznik 1987. Kibic Łódzkiego Klubu Sportowego i Manchesteru United. Szczęśliwy mąż. Dumny tata dwóch córeczek. Z wykształcenia historyk. Od wielu lat pracownik księgarni historycznej w Łodzi

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!