„Był sobie piłkarz… cz. III” – recenzja

Czas czytania: 4 m.
4.7
(7)

„Był sobie piłkarz” po raz trzeci? „Czemu nie?” – zdaje się mówić autor, Antoni Bugajski i przedstawia nam sylwetki kolejnych 40 mniej i bardziej znanych byłych polskich piłkarzy.


Poprzednie dwie części serii ukazały się, odpowiednio w 20202021 r. Po raz kolejny autor posłużył się sprawdzoną, reportażową formą. Spośród opisanych 40 postaci, udało mu się skontaktować z wszystkimi, którzy wciąż żyją oraz z rodzinami tych graczy, którzy już odeszli. Książka, podobnie jak dwie poprzednie części, ma 288 stron i ukazała się w ramach serii „Biblioteczka Przeglądu Sportowego”.

Ktoś mógłby powiedzieć, że kolejna część takiej serii nie ma sensu,  bo w biografiach byłych zawodników wiele motywów się powtarza. Trudno byłoby się z taką opinią zgodzić. Każdy życiorys jest jednak inny i często nawet podobne wydarzenia z życia dwóch piłkarzy mogły być odbierane przez nich w różny sposób. To oczywistość, ale godna przypomnienia w tym kontekście.

O kim zatem przeczytamy w trzeciej części serii „Był sobie piłkarz?” Na okładce uwagę mogą przykuwać nazwiska Klose i Podolski. Nie chodzi jednak o znanych reprezentantów Niemiec, ale ich ojców — Józefa i Waldemara. Obaj panowie opowiadają o losach swoich i swoich rodzin, choć słynnym synom poświęcają zdecydowanie mniej miejsce. Nie można się temu dziwić – o Miroslavie i Lukasie pisano dużo i często, o ich ojcach – znacznie rzadziej, choć też mają za sobą udane kariery piłkarskie.


Szczególnie ciekawe były dla mnie te rozdziały, w których autor opisał losy piłkarzy związanych z Łódzkim Klubem Sportowym. Już przed lekturą książki (patrząc na spis treści) ucieszyłem się, że Antoni Bugajski dotarł do całkiem sporej liczby byłych graczy ŁKS. Najstarszy z nich, Wiesław Jańczyk, to prawdziwa legenda klubu z Alei Unii. Pan Wiesław jest jednym z dwóch wciąż żyjących mistrzów Polski AD 1958. Pięć lat przed zdobyciem tytułu w piłce nożnej, został (również z ŁKS-em) mistrzem Polski w koszykówce. Kilka lat spędził w Australii, miał poważne plany matrymonialne związane z …Violettą Villas, wrócił do Polski i pracował w ambasadzie australijskiej w Warszawie. Jego niebanalny życiorys aż prosi się o opisanie w dłuższej formie. Niemal równie interesująco prezentują się też losy innego byłego gracza ŁKS, Stefana Szefera, piłkarza, który zagrał po 3 mecze w reprezentacji Polski i USA. W amerykańskich barwach­­­­­­­ ­­­­wystąpił dwa razy przeciwko Polsce. Zupełnie inny kierunek piłkarskiej emigracji wybrał Witold Bendkowski, zawodnik, który w barwach ŁKS-u zagrał w lidze aż 376 razy. Na początku lat 90. Wyjechał do Korei Południowej. Po niespełna trzech sezonach wrócił do Łodzi i zdążył jeszcze zostać mistrzem Polski (miał wówczas 37 lat).

Ciekawe, choć niestety też smutne były losy Jana Lubańskiego i Tomasza Jasiny. Pierwszy z nich to solidny obrońca łódzkiego zespołu z lat 70.  Zbieżność nazwisk ze słynnym napastnikiem była przypadkowa – częściej pomagała niż przeszkadzała. Jasina to, z kolei, znany dziś komentator sportowy. Jego przygoda z ŁKS-em trwała tylko sezon. Obu wspomnianych tu byłych piłkarzy do opuszczenia Łodzi skłoniły życiowe tragedie. Córka Jana Lubańskiego zmarła w wieku 10 lat, a dziecko Tomasza Jasiny odeszło kilka dni po narodzinach. Lubański, chcąc zmienić środowisko, wyjechał po pewnym czasie z żoną do Kanady. Jasina opuścił Łódź i wrócił do Stalowej Woli.

Streszczam te dramatyczne wydarzenia opisane w książce, żeby pokazać, na jaką dużą szczerość i otwartość w rozmowie z autorem zdecydowali się byli zawodnicy. Trzeba docenić to, że Antoni Bugajski umiał zdobyć duże zaufanie u swoich rozmówców. Lubański i Jasina są dobrymi, ale nie jedynymi przykładami osób, które zdecydowały się opowiedzieć autorowi o osobistych dramatach.

Poruszająca jest też m.in. historia Marka Motyki. Katowany przez ojca-alkoholika, który zabraniał mu grać w piłkę, przeszedł trudną życiową próbę. Po śmierci matki Motyka musiał zarabiać na utrzymanie swoje i siostry, choć nie był nawet pełnoletni. Jego siostra zginęła w wieku 24 lat w wypadku samochodowym. Jak widać, życie byłego piłkarza Wisły nie było usłane różami. Ten szereg nieszczęść nie przeszkodził mu jednak zostać solidnym ligowym obrońcą (232 mecze), a nawet reprezentantem Polski (8 gier).


Motywem, który powtarza się wielokrotnie w opowieściach rozmówców Antoniego Bugajskiego, jest emigracja. Lista piłkarzy, którzy legalnie lub po kryjomo wyjechali „za chlebem”, jest naprawdę długa. Kierunki? Przede wszystkim USA, Kanada, RFN i Skandynawia.

Niektórym wiodło się za granicą znakomicie, innym zdecydowanie gorzej. Znajdziemy w książce takich piłkarzy, którzy deklarują, że nie mają zamiaru odwiedzać ojczyzny. Są też tacy, którzy wrócili, choć w innych krajach mieli zdecydowanie lepsze warunki finansowo-materialne. Motywy ich decyzji są tak bardzo różnorodne, jak można to sobie wyobrazić. Czytelników, którzy chcieliby je poznać, odsyłam do książki.

O czym jeszcze przeczytamy w opisywanej tu publikacji?
Poznamy choćby historię Adolfa Krzyka, urodzonego na terenie dzisiejszych Czech (Morawska Ostrawa) przedwojennego bramkarza reprezentacji Polski, który nigdy nie zagrał w najwyższej lidze w naszym kraju. To on stał w bramce biało-czerwonych podczas ostatniego meczu przed wybuchem II wojny światowej – wygranego 4:2 pojedynku z Węgrami.  Warto też zapoznać się z opowieścią Waldemara Tumińskiego, zawodnika Legii, który zagrał dla „Wojskowych” w ponad 200 meczach i którego szczególnie polubił Deyna lub historią Wiesława Ciska, który trafił do Widzewa z Legii w rozliczeniu za Dariusza Dziekanowskiego. Kibicom Pogoni i Lecha z pewnością zainteresuje historia Mirosława Justka, który zmarł przedwcześnie w wieku zaledwie 50 lat.

Każda z opisanych czterdziestu historii to dzieje ludzkich radości, miłości, smutków i dramatów. Każdą z nich warto przeczytać, aby w byłych idolach z boiska dostrzec nie tylko lewego obrońcę, środkowego pomocnika czy bramkarza, ale człowieka z krwi i kości.

Mimo wielu tragicznych wydarzeń opisanych na kartach książki „Był sobie piłkarz” cz. III jest bardzo przyjemną lekturą dla miłośników historii polskiego futbolu.

NASZA OCENA: 8/10

JAKUB TARANTOWICZ

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka Był sobie piłkarz… cz. III oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4.7 / 5. Licznik głosów 7

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Jakub Tarantowicz
Jakub Tarantowicz
Rocznik 1987. Kibic Łódzkiego Klubu Sportowego i Manchesteru United. Szczęśliwy mąż. Dumny tata dwóch córeczek. Z wykształcenia historyk. Od wielu lat pracownik księgarni historycznej w Łodzi

Więcej tego autora

Najnowsze

Reprezentanci Polski z wizytą w Rzeszowie – reminiscencje po meczu Resovii z Wieczystą Kraków

W rozegranym 16 listopada 2024 roku meczu 18. kolejki Betclic 2. Ligi Resovia zmierzyła się z Wieczystą Kraków. Faworytem tego starcia była drużyna ze...

Powrót do przeszłości: Retro Mecz i jego geneza

W grudniu 1923 roku Polski Związek Piłki Nożnej zdecydował, iż w następnym roku nastąpi rezygnacja z rozgrywek mistrzowskich. Za najważniejsze zadanie uznano wówczas odpowiednie...

Wroniecki rodzynek – jak Amica starała się bronić honoru polskiej piłki w Pucharze UEFA

Dwie dekady temu, celem uatrakcyjnienia rozgrywek Pucharu UEFA, Unia Europejskich Związków Piłkarskich zdecydowała się, wzorem Ligi Mistrzów, wprowadzić fazę grupową. Po rundach kwalifikacyjnych oraz...