W iele lig, zarówno tych europejskich, jak i spoza naszego kontynentu miało w swojej historii nieoczekiwanych mistrzów kraju. Zdarzały się sensacje pokroju Montpellier we Francji, Leicester w Anglii, czy Piasta Gliwice w Polsce. Nikt nie mógł jednak przypuszczać, że we Włoszech, gdy wielkie ekipy z Mediolanu dzieliły i rządziły w kraju i w Europie, scudetto może zdobyć ktoś inny. Tym kimś było Cagliari – ta sama nazwa, która dzisiaj przyprawia fanów Serie A o zachwyt.
Przed mistrzostwem
Cagliari powstało w 1920 roku. Była to drużyna, która niespecjalnie rzucała się w oczy. Z reguły we włoskim calcio rządziły zespoły bardziej z północy Włoch, które z danym okresem zmieniały się. Raz była to Genoa, która na początku istnienia rozgrywek ligowych dominowała, później był to Inter, Juventus, Grande Torino czy Milan. Mało kogo obchodziły mniejsze firmy, do których należało choćby Cagliari.
Sytuacja zaczęła zmieniać się w latach 60. wraz z nadejściem na Sardynię ikony włoskiej piłki. Do Cagliari trafił bowiem Luigi Riva. Kibicom, którzy śledzą obecnie Serie A, może się przytrafić małe deja vu, ponieważ obecnie przyjście Radjy Nainggolana znacząco zmieniło grę Cagliari. Podobnie było z Rivą, któremu dokooptowano takie postacie, jak: Nene, Domenghini i Albertosi, zrobił furorę we Włoszech.
Pierwsze symptomy wielkości Cagliari pojawiły się niemal natychmiast po przyjściu Rivy. W sezonie 1963/1964 zespół z Sardynii awansował do Serie A, by już w następnym znaleźć się w czołówce ligi. To pokazało wielkim, że zaczyna rosnąć nowa siła. Z każdym kolejnym rokiem Cagliari mierzyło coraz wyżej i nie były to plany wyssane z palca. Przełomem w poważaniu zespołu stał się rok 1969, kiedy to pierwszy raz zagrali w europejskich pucharach. Co prawda osiągnęli jedynie drugą rundę Pucharu Miast Targowych, jednak to już pokazało, że czeka ten zespół coś wielkiego.
Złoty sezon Cagliari
Nikt nie mógł przypuszczać, że ktokolwiek przełamie duopol mediolańskich drużyn. Inter i Milan, które w 1965 i 1969 roku wygrały Puchar Europy, wydawały się niezwykle trudne do pokonania. Rzeczywistość okazała się zgoła inna, ponieważ okazało się, że da się pokonać zespoły z Riverą, Facchettim, czy Burgnichem w składzie. Najpierw dokonała tego Fiorentina, co już było wielką sensacją. Większą jednak było zdobycie tytułu przez bohaterów naszej opowieści, którzy sezon wcześniej zdobyli wicemistrzostwo.
Sezon rozpoczął się znakomicie, ponieważ Cagliari nie dość, że nie przegrywało, to na dodatek traciło mało goli. Można wręcz rzec, że niektóre mecze wygrywali jak Juventus Massimiliano Allegriego – minimalistycznie – jedną bramką. Pierwszą porażkę zanotowali dopiero w dwunastej kolejce w meczu z Palermo. Warto odnotować, że rozgrywki Serie A były wówczas zupełnie inne, niż te, które znamy dzisiaj. Bardziej przypominały one polską ekstraklasę sprzed reformy ESA 37, czyli 16 zespołów i 30 meczów do rozegrania. Jedyną różnicą była liczba punktów do zdobycia, ponieważ za zwycięstwo można było dostać dwa punkty.
Scudetto Cagliari stanowiło prawdziwe wejście Sardynii do Włoch. Sardynia potrzebowała wielkiego sukcesu i miała go dzięki piłce nożnej, pokonując drużyny z Mediolanu i Turynu. Scudetto pozwoliło Sardynii uwolnić się od starożytnych kompleksów niższości i było to radosne wydarzenie – Gianni Brera
Podopieczni Manlio Scopigno szybko jednak wrócili na mistrzowską ścieżkę. Potrafili wygrać choćby z Sampdorią 4:0, z Torino 2:0, czy w takim stosunku z Lazio. Drugą porażką drużyny Scopigno było starcie z Interem na San Siro, przegrane 0:1 i od tej pory już do samego końca ligi Cagliari nie przegrało ani razu. Bardzo mocno przyczynił się do tego przede wszystkim król strzelców sezonu 1969/1970 – Luigi Riva. Strzelec 21 goli miał znaczący wpływ na grę tamtego zespołu. Niestety okazało się, że nigdy później taki wynik zespołu z Sardynii się nie powtórzył.
WOJCIECH ANYSZEK