„Deyna czyli obcy. Amerykański sen” — recenzja

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

Wznowienie przez wydawnictwo Zysk i S-ka biografii Kazimierza Deyny autorstwa Romana Kołtonia to dobra okazja, by przekonać się, że ten popularny dziennikarz, znany głównie z telewizji, świetnie włada piórem, ciekawie portretując jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii. Bonusem i to nie byle jakim jest reportaż Małgorzaty Kałuży i Janusza Marciniaka, którzy przyjaźnili się z Deyną w Ameryce, opisując epizod kariery legendy za oceanem.

Wiem, że Roman Kołtoń ma wielu przeciwników wśród dziennikarzy i kibiców. Zarzucają mu małą znajomość tematu, wyśmiewają wpadki, przypominają szefowanie Przeglądowi Sportowemu. Osobiście uważam, że trochę nie przystaje do współczesności, a swój telewizyjny „prime” przeżywał w 2006 roku, komentując wraz z Mateuszem Borkiem mecze Polaków podczas Mundialu w Niemczech. To jeden z tych dziennikarzy, którzy mają ogromną wiedzę o piłce, zwłaszcza historyczną z czasów sukcesów naszej reprezentacji w latach 70. XX wieku i opowiada o niej z niesamowitą pasją.

Taką książką zrodzoną z pasji jest biografia Kazimierza Deyny. Na blisko pięciuset stronach opisuje bohatera Polski lat 70. poprzedniego stulecia z drobiazgowością i nieukrywanym podziwem. Czytelnik przechodzi wszystkie etapy kariery piłkarza – legendy, porównując go z dwiema innymi gwiazdami – Johanem Cruyffem i Franzem Beckenbauerem.

Nie ma w książce skupienia na osobowości piłkarza i szukania na siłę sensacji. Co nie znaczy, że nie jest ciekawa. Kołtoń skupił się na sportowej warstwie, ale w tle pojawiają się wątki obyczajowe, polityczne, czy społeczne, a całość czyta się znakomicie. Autor wraca do przeszłości, dając czytelnikowi sporo ciekawostek, anegdot i co najważniejsze oddaje głos innym rozmówcom, którzy opowiadają o legendzie Mundialu 1974 roku niebanalne historie.

Trzeba pamiętać, że wielu ówczesnych piłkarzy miało podobny problem z zakazem wyjazdu zagranicę. Musieli grać w Polsce, mimo że ich umiejętności predysponowały ich do zrobienia kariery w czołowych klubach europejskich. Co istotne, biografia nie ma cukierkowej atmosfery, jest sporo faktów, które mogą może nie zaszokować, ale już zdziwić na pewno. I to niewątpliwie siła tej książki.

Osobne ukłony i oznaki podziwu należą się za notą biograficzną. Widać, że Roman Kołtoń to nie tylko pasjonat, ale także tytan pracy, co pokazał ostatnio w biografii Zbigniewa Bońka, która jest jeszcze dłuższa, choć niektórzy opowiadają, że przez to zbyt drobiazgowa. Czytając opowieść o Kazimierzu Deynie, ma się wrażenie, że autor przeczytał wszystkie książki na temat piłkarza i dotarł do wszystkich możliwych rozmówców. Do niektórych, co wyraźnie prezentuje w książce, dotrzeć się nie udało, ale nie z winy Kołtonia, a z powodu niechęci piłkarzy do opowieści o piłkarzu.

Siłą są też fotografie, które wzbogacają całość, która prezentuje się jak wzorcowa biografia sportowa – bez wchodzenia z butami w prywatne życie, z poszanowaniem opisywanej postaci i autentycznym podziwem, który względem Deyny wylewa się z biograficznej publikacji, co nadaje jej jeszcze dodatkowego kolorytu. Pierwsze wydanie pojawiło się kilka lat temu. W świecie wydawniczym oraz odbiorczym to przepaść i trzeba przyznać, że publikacji na podobnym poziomie trudno obecnie znaleźć.

Przyczynkiem do wznowienia tej książki jest reportaż będący owocem pracy Małgorzaty Kałuży i Janusza Marciniaka, którzy przyjaźnili się z piłkarzem w Ameryce, a następnie opisali jego życie na emigracji. Na kilkudziesięciu stronach dostajemy obraz Deyny pogubionego w życiu, wykorzystywanego przez ludzi, którzy zwęszyli pieniądze, niewolnego od nałogów, a de facto walczącego z demonami. Bonusowa cześć dorównuje podstawowej części materiału. Świetnie się czyta ten rozdział, który mniej skupia się na sprawach sportowych. W tej kwestii Deyna nadal był wzorem do naśladowania, co podkreślają wszyscy „amerykańscy” rozmówcy, a bardziej zwraca się uwagę na prywatne bolączki piłkarza.

Biografię Kazimierza Deyny polecam wszystkim szukającym dobrej lektury, którzy nie oczekują sensacji, nowych nieznanych faktów, tylko rzetelnej roboty, popartej wieloma rozmowami, a także lekturami o opisywanym bohaterze. Obecnie trudno o takie publikacje. Książka Romana Kołtonia wyróżnia się i nie straciła na językowej warstwie. Spokojnie, mogłaby służyć jako przykład dla studentów dziennikarstwa, jak pisać fascynującą, ale nienudną biografię. Obyśmy jeszcze otrzymali coś od pana Romana, bo ma naprawdę „świetne pióro” i szkoda go jedynie na felietony oraz publikacje prasowe.

Ocena: 9/10

Patryk Szczerba

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Upadek i upokorzenie – jak Anglia przyjęła zatrudnienie pierwszego zagranicznego selekcjonera

Po wyborze Thomasa Tuchela na selekcjonera reprezentacji Anglii, po Wyspach Brytyjskich przetoczyła się fala niezadowolenia i oburzenia. Jej siła nijak ma się do jednak...

Gol z połowy, rywalizacja spadkowiczów, historia klubowych ikon – reminiscencje po meczu Resovii z Podbeskidziem Bielsko-Biała

Rozegrany 13 października mecz Resovii z Podbeskidziem Bielsko-Biała w ramach 13. kolejki Betclic 2. Ligi dostarczył ogromnych emocji i niecodziennych boiskowych zdarzeń. Nasza wizyta...

Oszukać Przeznaczenie – Historia meczów Polska – Chorwacja

15 października reprezentacja Polski podejmie na Stadionie Narodowym drużynę Chorwacji. Bałkański kraj kojarzy nam się z plażami, pysznymi owocami morza oraz wspaniałymi zabytkami. Mecze...