Film „Józef Kałuża – legenda wiecznie żywa” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Józef Kałuża – to imię i nazwisko zna chyba każdy, kto interesuje się historią polskiej piłki nożnej, a już z pewnością jest to postać nieobca wszystkim fanom Cracovii. Większość kibiców życiorys Kałuży zna jednak dość pobieżnie. Próbę zmiany tej sytuacji i przybliżenia szerszemu gronu odbiorców biografii tego niezwykłego człowieka podjęli twórcy filmu dokumentalnego „Józef Kałuża – legenda wiecznie żywa”.

Premiera filmu odbędzie się w poniedziałek 26 grudnia 2022 roku na kanale Sportowa Kultura w serwisie YouTube. Twórcami tej trwającej 66 minut produkcji są Krzysztof Baranowski (blog i plebiscyt „Sportowa Książka Roku”, autor książki „Żółto-czarni. 80 lat historii klubu sportowego Wieczysta”) oraz Tomasz Gawędzki (były rzecznik prasowy Cracovii, autor takich książek, jak „Cracovia znaczy Kraków”, czy „Jak oni komentują?”, współautor „Euro 1960-2020. Historia piłkarskich mistrzostw Europy”). W filmie wystąpiło też kilka innych osób zajmujących się dziejami polskiego futbolu, ale o nich za chwilę.

Dzięki uprzejmości twórców miałem okazję zobaczyć ich dzieło już kilka dni przed oficjalną premierą. Film zaczyna się od kilku ujęć współczesnego Krakowa (głównie z lotu ptaka lub raczej lotu drona) i archiwalnych zdjęć przedstawiających Józefa Kałużę zarówno w sytuacjach prywatnych, jak i podczas meczów i treningów. Archiwalne zdjęcia poddane zostały profesjonalnej koloryzacji, dzięki czemu prezentują się niezwykle efektownie. W tle widzowie mogą usłyszeć hymn Cracovii skomponowany i zaśpiewany przez Macieja Maleńczuka. Już pierwsze minuty filmu zdecydowanie zachęcają do jego dalszego oglądania.

W jednej z pierwszych scen Krzysztof Baranowski odwiedza kamienicę przy ulicy Dembowskiego 7 na  krakowskim Podgórzu – w miejscu tym Kałuża mieszkał z żoną i córką. Następie otrzymujemy kilka informacji o tym miasteczku, które z czasem stało się dzielnicą Krakowa. Kolejne minuty filmu to spotkanie z Pawłem Gaszyńskim – jednym z najlepszych dokumentalistów polskiej piłki nożnej, autorem książki „Zanim powstała liga”. Gaszyński na podstawie dokumentów z epoki (jak np. spisy ludności) stara się jak najdokładniej przedstawić sytuację rodzinną Kałuży i rozstrzygnąć kwestię dotyczącą miejsca i daty jego urodzenia.  

W dalszej części widzowie poznają kilka faktów dotyczących gry Kałuży w Cracovii – debiut z EAC Budapeszt 7 kwietnia 1912 r., 18 lat gry, 416 spotkań i 456 strzelonych bramek. Duża część tych meczów to oczywiście gry towarzyskie, ale i tak ta statystyka robi wrażenie. Opis gry Kałuży nie jest jednak ograniczony w filmie do suchych statystyk. Na podstawie ówczesnej prasy i wspomnień kolegów z boiska odtworzono sposób gry i cechy charakteru głównego bohatera filmu. O usposobieniu i temperamencie Kałuży opowiada też widzom Leszek Jarosz, dziennikarz sportowy, autor książki „Historia mundiali” i współpracownik magazynu „Kopalnia. Sztuka futbolu”.
Wypowiedzi red. Jarosza są jednym z najciekawszych elementów filmu. Ogromna wiedza i zajmujący sposób opowiadania to zdecydowanie wartości dodane filmu.

Kolejny etap tej produkcji filmowej to opowieść o dwóch zagranicznych wojażach Cracovii – w 1921  na Węgry i w 1923 do Hiszpanii. Oba wyjazdy łączy postać węgierskiego szkoleniowca „Pasów” Imre Pozsonyi’ego, który miał ambicję pracować w najlepszych klubach hiszpańskich.
Hiszpańskie tournée to główny temat kolejnych minut filmu. Być może niektórzy z widzów mogą w tym momencie uznać, że autorzy filmu popadli nieco w dygresje. Trzeba jednak pamiętać, że Kałuża był czołową postacią Cracovii i trudno opowiadać o nim bez mówienia o przebiegu spotkań z hiszpańskimi gigantami. Cracovia zagrała w Hiszpanii po dwa mecze z Barceloną, Valencią, Realem,  Celtą i Sevillą i choć aż 8 spotkań przegrała, to do Kałuży ciężko było mieć pretensję. Część filmu dotyczącą hiszpańskiej eskapady zamyka podsumowanie autorstwa węgierskiego historyka i polonisty, Miklós Mitrovits.

Krótkie cięcia i znajdujemy się kilkanaście lat później (trochę szkoda, że dokonano tutaj aż tak dużego przeskoku czasowego). Złowrogo wyglądające przebitki filmowe z III Rzeszy wprowadzają nas w temat Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936. Komentatorem tych wydarzeń jest Daniel Lis, autor książki „Stulecie przeszkód. Polacy na igrzyskach”. Jego opowieść brzmi bardzo ciekawie i ukazuje nam realia, w jakich Polska reprezentacja przystąpiła do turnieju piłkarskiego na berlińskich igrzyskach. Skąd ten wątek w filmie o Kałuży? To właśnie on pełnił wówczas funkcję „kapitana związkowego”, którą można porównać z dzisiejszą posadą selekcjonera (choć kapitan związkowy nie prowadził w ogóle treningów).
Twórcy filmu dość dokładnie odtwarzają przebieg kolejnych spotkań Polaków w Berlinie, na czele z wygranym 5:4 meczem z Wielką Brytanią i przegranym 2:3 meczem o III miejsce z Norwegią. Kałuża wspominany jest tutaj szczególnie w kontekście odsunięcia od składu w meczu półfinałowym z Austrią Michała Matyasa. Z powodu porażki Polaków, decyzja ta wywołała mnóstwo kontrowersji i skłoniła Kałużę do publicznego przyznania się do błędu.

Dalsza część filmu to rozmowy o myśli szkoleniowej Kałuży i o udziale Polaków w mistrzostwach świata w 1938 roku. Autorzy ponownie oddają tutaj głos Leszkowi Jaroszowi, a także Michałowi Zachodnemu, autorowi „Polskiej myśli szkoleniowej”. Poznajemy tutaj kulisy pracy kapitana związkowego i sposób jego wyboru  (Kałuża rywalizował ze słynnym Wacławem Kucharem). Wiele miejsca poświęcono też meczom eliminacyjnym do mundialu – naszym rywalem była Jugosławia – oraz samemu spotkaniu z Brazylią na mistrzostwach. Redaktor Jarosz opowiada o tym owianym legendą spotkaniu z podziwu godną dokładnością.

W tym momencie w filmie kończy się część, umownie mówiąc, przedwojenna. Znajdujemy się teraz wraz z Józefem Kałużą w szkolnej klasie. Trwa okupacja, a legenda Cracovii nie zajmuje się już futbolem. Jest nauczycielem, a jednym z jego uczniów jest  Stefan Szlachtycz – dzisiaj wiekowy już reżyser filmowy i teatralny. Zawarte w filmie wspomnienia Szlachtycza to jeden z mocniejszych punktów całej produkcji filmowej.  Były uczeń Kałuży zaznacza, iż jego nauczyciel nie lekceważył swoich obowiązków i od razu zapowiedział rozochoconym podopiecznym, że na lekcjach nie będą zajmowali się futbolem. Uczniom jednak potrafił zaimponować znakomitą znajomością polskiej literatury, umiejętnościami muzycznymi, a także oryginalnym strojem w stylu angielskim. Pracował też nad książką – podręcznikiem taktyki piłkarskiej. Jedyny egzemplarz przekazał znanemu księgarzowi i byłemu piłkarzowi Tadeuszowi Geberthnerowi. Dlaczego nie doszło do wydania książki? Szczegółów dowiedzą się Państwo z filmu.

Szlachtycz przywołuje też niezwykłą historię, według której niemieccy okupanci zaproponowali Kałuży poprowadzenie reprezentacji III Rzeszy. Wysoko postawieni wojskowi kilkukrotnie prowadzili z legendą Cracovii rozmowy na ten temat. Krzysztof Baranowski, jeden z twórców filmu nie daje jednak do końca wiary w tę część opowieści Szlachtycza:

„Cóż, podczas rozmowy z Panem Stefanem od razu wydawało mi się to nieprawdopodobne, co poddaliśmy od razu polemice. Jednak nasz rozmówca uważa z całkowitą pewnością, że właśnie taką propozycję złożono Józefowi Kałuży, więc jak mógłbym podważać jego słowa, gdy mnie przy tym nie było?

Podjęliśmy później ten temat z wieloma osobistościami zajmującymi się historią polskiego futbolu – Pawłem Gaszyńskim, Mariuszem Kowollem, czy Leszkiem Jaroszem. Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie uważali, że taka propozycja złożona Kałuży wydaje się po prostu niemożliwa. Jednak proszę pamiętać, że Pan Stefan jest ostatnim żyjącym człowiekiem, który miał osobistą styczność z naszym bohaterem. Dlatego też przez wzgląd na szacunek do niego pokazujemy ten wątek.

Z czym taka propozycja mogła się wiązać? Na pewno podpisaniem Volkslisty. Czymś jeszcze? Ciężko powiedzieć. Kałuża był Polakiem, trudno przyjąć do wiadomości, że Niemcy chcieliby go mieć w tamtym okresie u siebie. Takie są jednak wspomnienia naszego filmowego gościa”.

Ostatni z ważnych wątków poruszonych w filmie to kwestia przyczyn śmierci Józefa Kałuży. Definitywnie na ten temat wypowiada się na archiwalnym nagraniu córka byłego piłkarza, Irena Kałuża.

Podsumowując, trudno nie uznać filmu Krzysztofa Baranowskiego i Tomasza Gawędzkiego za bardzo dobry. W produkcji poruszono wiele wątków z życia Kałuży i zaproszono do współpracy wiele postaci, które potrafiły w merytoryczny sposób wypowiedzieć się na temat biografii legendy Cracovii. Ewentualne niedociągnięcia widziałbym w niedostatecznym przedstawieniu niektórych lat z kariery Kałuży (np. druga połowa lat 20.) i pewnej dygresyjności przy omawianiu tematów hiszpańskiego tournée Cracovii oraz sytuacji politycznej wokół Igrzysk w Berlinie. Nie są to jednak wady takiego kalibru, żeby przysłonić szereg zalet tego filmu.
Zapraszam do oglądania od 26 grudnia 2022 roku.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Jakub Tarantowicz
Jakub Tarantowicz
Rocznik 1987. Kibic Łódzkiego Klubu Sportowego i Manchesteru United. Szczęśliwy mąż. Dumny tata dwóch córeczek. Z wykształcenia historyk. Od wielu lat pracownik księgarni historycznej w Łodzi

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.