Górnik Łęczna – klub, o którym śpiewał Krzysztof Cugowski

Czas czytania: 6 m.
5
(6)

25 listopada Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie miejscowa Stal w meczu 16. kolejki Fortuna 1. Ligi podejmowała Górnika Łęczna. Mecz był dla nas okazją do przedstawienia historii klubu z Lubelszczyzny.

Przed meczem

Pierwszoligowe drużyny wróciły do rywalizacji po przerwie na mecze reprezentacji. Zanim zespoły narodowe zakończyły walkę w eliminacjach mistrzostw Europy, Stal wygrała 2:1 na wyjeździe z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, Górnik zaś zremisował bezbramkowo u siebie z Polonią Warszawa.

Zdecydowanie wyżej w tabeli przed tą kolejką plasowała się ekipa z Łęcznej. Zespół prowadzony przez Ireneusza Mamrota przystępował bowiem do szesnastej serii gier, będąc na czwartym miejscu. Stal zajmowała trzynastą pozycję.

Do zapowiadanego meczu jeszcze wrócimy. Wcześniej opowiemy historię klubu, który przyjechał do stolicy województwa podkarpackiego w poszukiwaniu pierwszoligowych punktów.

Lubelszczyzna jest im wdzięczna

Górnik Łęczna, Górnik Łęczna, Lubelszczyzna jest ci wdzięczna – śpiewa w hymnie opisywanego klubu Krzysztof Cugowski, wokalista legendarnej Budki Suflera. Urodzony w Lublinie artysta miał w swym dorobku wiele zdecydowanie lepszych utworów, lecz o piosence ułożonej na cześć Górnika Łęczna warto napisać, gdyż mało który polski klub piłkarski jest wysławiany głosami wybitnych muzyków.

Górnik Łęczna założony został w 1979 roku. W 2007 męska sekcja piłkarska została wydzielona z wielosekcyjnego GKS Górnik Łęczna. Utworzono wówczas spółkę akcyjną – Górnik Łęczna S.A. Pod szyldem stowarzyszenia GKS Górnik Łęczna działają natomiast kobieca drużyna piłki nożnej, a także sekcje tenisa, zapasów i MMA.

Klub zaczął bardzo szybko piąć się po krajowych szczeblach. Dotarcie na drugi poziom rozgrywkowy zajęło mu mniej niż dekadę, a zaczynał on przecież od B-klasy. Awans na zaplecze elity miał miejsce w 1988 roku, lecz drużyna z Łęcznej spędziła tam tylko jeden sezon. Powrót miał miejsce w roku 1996.

Po siedmiu kampaniach gry na drugim poziomie Górnik – w sezonie 2002/2003 – w końcu awansował po barażach do Ekstraklasy, wówczas zwanej jeszcze pierwszą ligą. Przez kolejne cztery sezony łęcznianie rywalizowali w elicie. Najlepszy sezon w klubowej historii – 2004/2005 – ekipa z Lubelszczyzny zakończyła na siódmym miejscu. Wkrótce doszło jednak do najczarniejszego momentu w dziejach klubu…

Ciemna strona księżyca

Nie ma ciemnej strony księżyca, w rzeczywistości księżyc cały jest ciemny. Takie słowa można usłyszeć pod koniec wydanego w 1973 roku pięknego albumu „The Dark Side of the Moon” zespołu Pink Floyd. Brzmi to bardzo pesymistycznie, wierzyć jednak trzeba, że nie jest to do końca prawda. Świat składa się wszak także z rzeczy pozytywnych.

Górnik Łęczna w swej ponad 40-letniej historii również znalazł się po ciemnej stronie księżyca. Stało się to w 2007 roku, gdy klub został ukarany w wyniku śledztwa w sprawie afery korupcyjnej. Karą za ustawienie dwudziestu meczów była degradacja o dwie klasy rozgrywkowe. Trzeba było też zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych, a pierwszy sezon po przymusowym spadku drużyna rozpoczęła z sześcioma ujemnymi punktami.

Wyjście z kryzysu

Tylko jeden sezon spędził zespół z Lubelszczyzny na trzecim poziomie rozgrywkowym. Szybko awansował i przez kilka lat grał na zapleczu elity. Warto przypomnieć, że w 2011 roku klub z Łęcznej zmienił nazwę i występował pod szyldem GKS Bogdanka. Po nieco ponad dwóch latach wrócił jednak do nazwy historycznej.

Powrót ten podziałał chyba na piłkarzy mobilizująco, gdyż wkrótce – w sezonie 2013/2014 –  awansowali oni do Ekstraklasy. Po trzech kampaniach spadli, najpierw na drugi, a zaraz potem na trzeci szczebel. Znów się podnieśli i wrócili do najwyższej ligi, w której rywalizowali w sezonie 2021/2022, ale znów zagościli tam tylko na chwilę.

Obecny sezon jest dla drużyny z Łęcznej drugim z rzędu na zapleczu elity. W rozgrywkach najwyższej klasy Górnik spędził łącznie osiem sezonów. Szkoda tylko, że podczas jednego z nich (chodzi o kampanię 2016/2017) rozgrywał mecze na stadionie w Lublinie, co oczywiście bardzo nie podobało się kibicom.

Pucharowe sukcesy

W poprzednim sezonie Górnik Łęczna osiągnął imponujący wynik w Pucharze Polski. Drużyna z Lubelszczyzny awansowała do półfinału. W drodze do najlepszej czwórki eliminowała Arkę Gdynia, Koronę Kielce, Piasta Gliwice i Pogoń Siedlce. Gdy od finału na Stadionie Narodowym dzielił zawodników z Łęcznej tylko jeden krok, nieznacznie lepszy okazał się Raków Częstochowa.

Warto wspomnieć także o sukcesie w nieistniejącym już Pucharze Ekstraklasy. W sezonie 2006/2007 również w tych rozgrywkach Górnik dotarł do półfinału. W fazie grupowej ekipa z Łęcznej zajęła drugie miejsce za Koroną Kielce, wyprzedziła zaś Widzew Łódź i Cracovię.

W ćwierćfinale wyższość zespołu z województwa lubelskiego musiała uznać Legia Warszawa. W półfinałowym dwumeczu Górnik wygrał pierwszą część rywalizacji z późniejszym triumfatorem pucharu, Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski, ale w rewanżu przegrał aż 0:5.

Wielki trener

Wracamy do Rzeszowa, zanim jednak opowiemy o meczu Stali z Górnikiem, poświęcimy kilka zdań człowiekowi bardzo zasłużonemu dla polskiego, zwłaszcza podkarpackiego sportu. Spotkanie, o którym mowa była we wstępie, poprzedziła minuta ciszy. Była ona poświęcona Marianowi Basiakowi – wybitnemu trenerowi boksu.

Marian Basiak zmarł 18 listopada 2023 roku. Miał 82 lata. Jego zasługi dla polskiego boksu były ogromne. To w dużej mierze dzięki niemu została reaktywowana pięściarska sekcja Stali Rzeszów. Dużo zawdzięcza mu również Igloopol Dębica. Marian Basiak poprowadził bowiem ten klub do dwóch tytułów drużynowego mistrza Polski. Z powodzeniem szkolił też zawodników Tarnovii.

Zawodu trenera uczył go najwybitniejszy szkoleniowiec w dziejach polskiego boksu – słynny Feliks Stamm. Basiak pracował także z kadrą narodową, pod jego skrzydłami walczyli m.in. Andrzej Gołota i Tomasz Adamek.

Największy sukces legendarny trener odniósł w kwietniu tego roku, doprowadzając Łukasza Różańskiego do tytułu zawodowego mistrza świata organizacji WBC w wadze bridgerweight. Polak w starciu o pas pokonał w Rzeszowie przez TKO Chorwata Alena Babicia

Mariana Basiaka wspominał na konferencji prasowej po meczu z Górnikiem Łęczna trener piłkarzy Stali Rzeszów, Marek Zub:

Miałem okazję poznać trenera Basiaka, pracując i grając w piłkę kilkanaście lat temu w Dębicy, był on wtedy trenerem Igloopolu. Wspominam go jako osobowość trenerską. Bardzo często patrzyłem na treningi, które prowadził z bokserami. Miałem okazję z nim dyskutować, nie tylko o sporcie. Wówczas, jako młody piłkarz, wyczułem wielką osobowość związaną z pracą w sporcie.  

Stal – Górnik

Kibice opisywanego w tym tekście klubu nie mieli po meczu w Rzeszowie powodów do radości. Tego dnia zdecydowanie lepiej zaprezentowali się gospodarze. W pierwszym składzie Stali wyszli zawodnicy, dla których reprezentacyjna przerwa była bardzo pracowita.

Sebastien Thill walczył z reprezentacją Luksemburga w eliminacjach mistrzostw Europy. Najpierw wszedł na ostatnie kilkanaście minut spotkania z Bośnią i Hercegowiną, później zaczął w podstawowej jedenastce rywalizację z Liechtensteinem i spędził na boisku prawie godzinę. Luksemburg wygrał oba mecze i zajął w grupie trzecie miejsce. W przyszłym roku drużyna z Beneluksu powalczy o awans na Euro w barażach. Wyjazd piłkarza Stali na wielki turniej byłby dużą sprawą dla podkarpackiego futbolu.

Szymon Łyczko wrócił z Indonezji, gdzie reprezentacja Polski U-17 rywalizowała w mistrzostwach świata w tej kategorii wiekowej. Zawodnik klubu z Hetmańskiej wyszedł od pierwszych minut tylko w spotkaniu z Japonią, w meczach z Senegalem i Argentyną wchodził zaś z ławki rezerwowych. Niestety, Polacy ponieśli w turnieju trzy porażki.

Patryk Warczak został powołany do reprezentacji Polski U-20, ale spotkanie z Czechami spędził na ławce rezerwowych. To jednak właśnie on był jednym z najlepszych zawodników spotkania z Górnikiem.

Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem przewagi gospodarzy. Gracze Marka Zuba stworzyli kilka dobrych okazji. Już na początku bliski szczęścia był wspomniany Warczak, ale jego strzał obronił Maciej Gostomski. Później szanse marnowali także Thill, Alder Da Silva i Szymon Kądziołka.

Gole zaczęły padać dopiero w drugiej części. Wszystkie zostały strzelone przez drużynę z Rzeszowa. Cztery minuty po zmianie stron akcję prawą stroną przeprowadził Warczak, dostał się w pole karne, strzelił z ostrego kąta, a piłka znalazła się w siatce po nieudanej interwencji Gostomskiego. Bramkarzowi gości zapisano samobójcze trafienie.

W 70. minucie kibice oklaskiwali piękną bramkę dziewiętnastoletniego Karola Łysiaka, który przejął piłkę, a potem oddał fenomenalny strzał z dystansu, sprawiając, że sytuacja drużyny Ireneusza Mamrota stała się bardzo trudna. Gospodarze skupili się na defensywie, oddając nieco inicjatywę przyjezdnym. Żaden z zawodników Górnika nie był jednak w stanie pokonać Jakuba Wrąbla.

W doliczonym czasie padła za to jeszcze jedna bramka dla miejscowych. Wiktor Kłos minął w polu karnym Gostomskiego, bramkarz sfaulował zawodnika Stali, za co najpierw zobaczył żółtą kartkę. Po analizie VAR sędzia zmienił kolor kartonika na czerwony. Do bramki wszedł obrońca Souleymane Cisse, który  po chwili został pokonany z rzutu karnego przez wspomnianego Adlera Da Silvę.

Zwycięstwo 3:0 bardzo ucieszyło Marka Zuba, zwłaszcza że był to dla jego drużyny ostatni mecz w tym roku przed własną publicznością:

Starałem się zbudować podejście do dzisiejszego meczu, ostatniego w tym roku na naszym stadionie, na bazie naszego pierwszego występu tutaj w rundzie jesiennej, poprzez budowanie kontrastu. Celem było zbudowanie kontrastu wynikowego i obrazu, jaki drużyna zostawiła na boisku. Z mojego punktu widzenia to się udało – mówił na pomeczowej konferencji trener Stali, nawiązując do porażki 2:5 z Odrą Opole w pierwszej kolejce.

Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec przyjezdnych, tłumaczył powody porażki:

Zacznę od gratulacji dla gospodarzy, bo wygrali w pełni zasłużenie. Może dziwnie to zabrzmi, ale największe pretensje mam do zespołu za pierwszą połowę. Jak chcesz wygrać mecz, to musisz być bardziej zdeterminowany – nie tylko utrzymywać się przy piłce, ale też szukać podania otwierającego i, przede wszystkim, uderzania do bramki.

Czy był to najlepszy mecz Stali Rzeszów z rozegranych dotychczas w rundzie jesiennej Fortuna 1. Ligi? Szkoleniowiec drużyny z Podkarpacia stwierdził, że tak. Pożegnanie z publicznością było więc bardzo udane. W 2023 roku Żurawie rozegrają jeszcze cztery wyjazdowe spotkania – trzy w lidze (z Polonią Warszawa, Odrą Opole i GKS Tychy) i jedno w Pucharze Polski (z Wisłą Kraków).    

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 6

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.