Sebastien Thill i inni reprezentanci ze Stali Rzeszów

Czas czytania: 9 m.
5
(6)

W dzisiejszym tekście poruszymy kilka wątków. Tradycyjnie przeniesiemy się w przeszłość, ale zajmiemy się również bieżącymi sprawami. Okazję do podjęcia pewnych tematów stanowiły dla nas dwa mecze – spotkanie Stali Rzeszów z Wisłą Płock, na którym Retro Futbol gościło 15 września 2023 roku oraz rywalizacja Portugalii z Luksemburgiem w eliminacjach Euro 2024. W barwach kraju z Beneluksu zagrał Sebastien Thill, nowy zawodnik Stali. Stał się on pierwszym piłkarzem tego klubu z występem w zagranicznej reprezentacji. Jednak w przeszłości Stalowcy grali w kadrze naszego kraju. I właśnie m.in. o nich dziś opowiemy.

Przed meczem

Piłkarze przystępowali do 8. kolejki Fortuna 1. Ligi po przerwie na mecze reprezentacji. Stal Rzeszów przed spotkaniem z Wisłą Płock zajmowała siedemnaste miejsce w tabeli z dorobkiem czterech punktów. Mogło ich być nieco więcej, ale w poprzedniej serii gier drużyna Marka Zuba przegrała na wyjeździe z Motorem Lublin 2:3, straciwszy decydującego gola w szóstej doliczonej minucie.

Zespół z Płocka, spadkowicz z ekstraklasy, zgromadził po siedmiu meczach dziewięć punktów, co dawało mu dziesiątą pozycję. Przed przerwą na reprezentacyjne granie zawodnicy Marka Saganowskiego pokonali 3:0 Polonię Warszawa. Do walki o pierwszoligowe punkty wrócimy pod koniec naszego tekstu. Wcześniej przedstawimy nowego piłkarza rzeszowskiej Stali, a także powspominamy innych reprezentantów, którzy przywdziewali barwy Żurawi.

Transfer dający nadzieję

Poprzedni sezon był bardzo udany dla Stali Rzeszów. Drużyna ze stolicy Podkarpacia, jako beniaminek, zajęła szóste miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi. Dzięki temu uzyskała prawo gry w barażach o awans do Ekstraklasy. W półfinale barażowej rywalizacji lepsza okazała się Bruk-Bet Termalica Nieciecza, ale wynik uzyskany przez rzeszowian i tak robił duże wrażenie.

Już pod koniec tamtej kampanii było wiadomo, że pracę w Stali zakończy Daniel Myśliwiec, jeden z najciekawszych trenerów młodego pokolenia. O sprawie jego odejścia z klubu napisano już wiele, nie tylko w rzeszowskich, ale także ogólnopolskich mediach. Po udanym sezonie z drużyny odeszło wielu czołowych graczy, natomiast już po rozpoczęciu obecnego  sezonu piłkarzem zespołu z Hetmańskiej przestał być Bartłomiej Poczobut, który podpisał kontrakt z ekstraklasową Puszczą Niepołomice.

Wyniki Stali na początku sezonu 2023/2024 są bardzo niezadowalające. Nowy szkoleniowiec, Marek Zub, mający na koncie duże sukcesy m.in. na Litwie, starał się tonować nastroje, zachować spokój, przekonać kibiców, że lepsze rezultaty w końcu przyjdą. Na razie jednak trudno o optymizm, zwłaszcza że skład jest dużo słabszy niż w pierwszym sezonie Stalowców po powrocie na zaplecze Ekstraklasy.

Dużą nadzieją dla kibiców Żurawi był transfer Sebastiena Tilla. Piłkarza z takim CV w Stali Rzeszów w ostatnich latach nie było. Pod względem piłkarskiego dorobku Luksemburczyk jest jedną z najciekawszych postaci na pierwszoligowych boiskach. W tym tekście postaramy się go bliżej przedstawić.

Strzelał gole gigantom

Był 28 września 2021 roku. Na Estadio Santiago Bernabeu wielki Real Madryt grał w drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów z mistrzem Mołdawii, Sheriffem Tyraspol. Hiszpańska drużyna była zdecydowanym faworytem, lecz gdy zegar pokazywał 90. Minutę, ciągle utrzymał się remis 1:1. Kibice „Królewskich” liczyli na to, że ich zawodnicy w końcu wcisną zwycięskiego gola i dadzą im wymęczone zwycięstwo.

Właśnie w 90. minucie padła bramka. Tyle tylko, że nie dla gospodarzy, a dla zespołu gości. Jej zdobywcą był Sebastien Till. Gol strzelony w stolicy Hiszpanii był prawdopodobnie  najważniejszym trafieniem w dotychczasowej karierze bohatera naszego tekstu. Zapewnił bowiem sensacyjną wygraną jego drużynie. Wygraną, o której mówił cały świat i która stała się jednym z najbardziej sensacyjnych wyników w historii Champions League.

W następnej kolejce luksemburski pomocnik znów strzelił gola na słynnym stadionie. Tym razem trafił do siatki na legendarnym San Siro, a właściwie Stadio Giuseppe Meazza, bowiem tę nazwę powinniśmy zastosować, gdyż tego dnia na kultowym mediolańskim obiekcie grał Inter. Sheriff walczył ambitnie, po golu Thilla remisował, ale ostatecznie to gospodarze wygrali 3:1.

Mistrzowie Mołdawii zajęli w grupie trzecie miejsce za Realem i Interem. Wyprzedzili Szachtar Donieck, dzięki czemu zagrali w fazie pucharowej Ligi Europy, gdzie musieli uznać wyższość portugalskiej Bragi. Jednak w pierwszym meczu wygrali 2:0, a jedną z bramek zdobył z rzutu karnego reprezentant Luksemburga. Kiedy Sebastien Till strzelał gole w europejskich pucharach, nikt nie spodziewał się, że dwa lata później zostanie piłkarzem Stali Rzeszów.

Piłkarski dorobek

Sebastien Till urodził się 29 grudnia 1993 roku. Piłkarską karierę zaczynał w klubie CS Petange, z którego w 2012 roku przeniósł się do Progresu Niedercorn i był związany z tą drużyną przez dekadę, lecz w tym czasie był wypożyczany, najpierw do rosyjskiego FK Tambow, a następnie do wspomnianego już Sheriffa.

O jego wielkich chwilach w klubie z Naddniestrza już wspominaliśmy. W 2022 roku Thill przeniósł się do Niemiec, zostając graczem Hansy Rostock, lecz furory tam nie zrobił. Grał mało, w końcu trafił do drużyny rezerw, ale i w niej niczego wielkiego nie pokazał.

Dużo o nowym piłkarzu Stali Rzeszów opowiedział nam Łukasz Karpiak, skaut Widzewa Łódź, sympatyk i znawca luksemburskiego futbolu. Tak ocenia transfer przeprowadzony przez klub ze stolicy Podkarpacia:

Transfer Thilla oceniam jako zaskoczenie. Prawdę mówiąc, sądziłem, że po nieudanej przygodzie w Hansie wróci do Luksemburga lub do Sheriffa. Sebastien jest piłkarzem, który potrzebuje spokoju – w sensie musi czuć się doceniany i mieć pewny plac, by rozbłysnąć. Tak było w Mołdawii oraz w Progresie, gdy zaczął grać dużo lepiej po odejściu swojego brata do Rosji. Musi być centralną postacią, by rozwinąć skrzydła. Z jednej strony może to mieć w Stali, z drugiej musi wpaść w rytm meczowy, bo ostatni rok ma stracony. 

Jak już wspomniano na początku tekstu, Sebastien Thill stał się niedawno pierwszym piłkarzem Stali Rzeszów, który wystąpił w reprezentacji zagranicznego kraju. 11 września na Estadio Algarve Portugalia podejmowała nadspodziewanie dobrze radzący sobie w eliminacjach mistrzostw Europy Luksemburg.

Zwycięstwo drużyny z Półwyspu Iberyjskiego nie było niespodzianką, lecz rozmiary tegoż zwycięstwa mogły zdziwić. Zespół Roberto Martineza wygrał bowiem aż 9:0. Sebastien Thill wszedł z ławki na drugą połowę, gdy jego ekipa przegrywała 0:4. Później na boisku pojawił się także brat głównego bohatera tego tekstu – Vincent. W reprezentacji gra również kolejny z braci, Olivier, ale w meczu z Portugalią nie wystąpił.

Tak wysoka porażka musiała boleć zawodników z Beneluksu, lecz należy pamiętać, że robiący ostatnio spore postępy Luksemburg zajmuje w grupie trzecie miejsce – za Portugalią i Słowacją – i nadal ma niemałe szanse na awans. Łukasz Karpiak opowiedział nam, jak wygląda sytuacja pomocnika Stali w kadrze narodowej:

W kadrze przegrywa rywalizację, ale nie oszukujmy się – rywalizować z Barreiro, Pereirą czy swoimi braćmi jest ciężko. Nawet gdy grał w Sheriffie, nie był czołową postacią w kadrze. Trzeba też pamiętać, że Sebastien jest najstarszy z całego rodzeństwa (Olivier i Vincent), ale mówiono, że najmniej utalentowany. Ma też trochę pecha, że w środku musi rywalizować z naprawdę dobrymi pomocnikami, którzy daliby sobie radę w silniejszych kadrach niż luksemburska.

Dotychczas Sebastien Thill rozegrał w reprezentacji 32 mecze, zdobywając dwie bramki. Nie ma wątpliwości, że najlepszy czas w karierze spędził w Sheriffie. Sięgnął z nim po dwa tytuły mistrza Mołdawii oraz po krajowy puchar. Niestety w innych klubach już tak dobrze mu się nie wiodło.

Sebastien miał pecha do klubów – w Mołdawii został piłkarzem roku w Sheriffie i postanowił spróbować sił w Hansie, gdzie nie dał rady. W Rosji też sobie nie poradził. W mojej ocenie, dla jego kariery, lepiej by było zostać w Sheriffie, gdzie nadal byłby czołową postacią. Inną sprawą jest, że dobre występy w Lidze Mistrzów trochę przyćmiły jego braki, które w mojej ocenie trochę skreślają go, jeżeli chodzi o silniejsze ligi – słaba gra w obronie, przeciętna mobilność. Uważałem, że po Mołdawii mógłby dać radę sobie w zespołach z polskiej ligi, ale też nie tych czołowych. W tym momencie to transfer podobny do ściągnięcia Tima Halla do Wisły. Gdy Hall odchodził z Ukrainy, wydawało się, że może być wzmocnieniem Śląska, który się nim interesował. Ściągnięcie go z Portugalii po kompletnie nieudanym pobycie było obarczone ryzykiem i potrzebą czasu, którego Wisła nie miała.

Niedawno „Przegląd Sportowy” opublikował ranking dziesięciu najciekawszych transferów tego sezonu w Fortuna 1. Lidze. Przyjście Thilla do Stali Rzeszów znalazło się w tym zestawieniu, trafiając na dziesiąte miejsce.

Po pomocniku można oczekiwać, że stanie się liderem zespołu Marka Zuba – napisano w gazecie.

O tym czy tak będzie, powinniśmy się przekonać wkrótce. Nadzieja na pewno jest, a właśnie nadziei potrzebują teraz, po nieudanym początku sezonu, kibice Stali Rzeszów. Na czym tę nadzieję, w przypadku luksemburskiego piłkarza, można opierać? Łukasz Karpiak opowiedział nam o zaletach Thilla:

Atutem jest lewa noga – dużo nią potrafi zrobić. Uderzyć z dystansu, zagrać prostopadłą piłkę. Również technicznie jest zaawansowany. Jeżeli wróci do formy, nawet w 80% z pobytu w Tiraspolu, powinien zostać czołową postacią w I lidze. Ale potrzeba do tego czasu i poczucia, że będzie w zespole czołową postacią. 

Inni reprezentanci w Stali

Dużo miejsca w tym tekście poświęciliśmy aktualnym sprawom. Aby wprowadzić pierwiastek retro, opowiemy też o innych piłkarzach Stali Rzeszów, którzy grali w reprezentacji.

Wspomnieliśmy, że Sebastien Thill został pierwszym zawodnikiem, który wystąpił w zagranicznej kadrze narodowej, będąc w tym czasie graczem Żurawi. Jednak wcześniej być może był już piłkarz mający na koncie grę zarówno w Stali, jak i w reprezentacji kraju innego niż Polska (tyle że prawdopodobnie nie w tym samym czasie). Nie mamy jednak co do tego pewności.

Zawodnik, o którego chodzi to Henry Mutambikwa z Zimbabwe, mistrz tego kraju z drużyną Dynamos Harare. Jego historia  jest szalenie ciekawa. Pisaliśmy już o nim na łamach Retro Futbol przy okazji tekstów o zagranicznych piłkarzach Stali oraz Resovii, a także zawodnikach grających w obu klubach ze stolicy Podkarpacia.

W sezonie 2000/2001 Mutambikwa zagrał po obu stronach Rzeszowa. W rundzie jesiennej był piłkarzem Resovii, zaś na wiosnę przeszedł do Stali. Po zakończeniu kampanii wyjechał na Ukrainę, stając się graczem Karpat Lwów, ale szybko wrócił do Polski, a w rundzie wiosennej sezonu 2001/2002 ponownie zawitał do Stali.

Wikipedia podaje, że Mutambikwa rozegrał pięć meczów w reprezentacji Zimbabwe, strzelając jednego gola. Żadne inne źródła nie potwierdzają jednak tych informacji. Najbardziej prawdopodobne wydaje się więc to, że były zawodnik rzeszowskich drużyn reprezentował swą ojczyznę w meczach nieoficjalnych.

W Stali Rzeszów grało sporo piłkarzy mających na koncie występy w reprezentacji Polski. Jednak kilku z nich zakładało biało-czerwony strój, zanim dołączyło do klubu z Hetmańskiej. Należeli do tego grona Tadeusz Hogendorf, Kazimierz Trampisz oraz, w ostatnim czasie, Patryk Małecki.

Dariusz Marciniak trafił do narodowej kadry już po odejściu z Rzeszowa. Natomiast Maciej Nalepa był wychowankiem Stali, grał w juniorach tego klubu, później stał się reprezentantem, a po latach wrócił na Hetmańską, zostając piłkarzem pierwszej drużyny.

Czterech zawodników reprezentowało nasz kraj, grając w tym czasie w Stali. Każdemu z nich poświęciliśmy na łamach Retro Futbol oddzielny tekst. Stanisław Majcher, bramkarz rzeszowskiej Stali w latach 60., zadebiutował w reprezentacji 11 września 1966 roku. Wystąpił w towarzyskim spotkaniu przeciwko NRD w Erfurtcie, stając się pierwszym rzeszowskim piłkarzem, który zagrał w seniorskiej reprezentacji Polski. Ogółem uzbierał w kadrze trzy mecze.

Prawdopodobnie najsłynniejszy piłkarz w dziejach Stali Rzeszów, występujący w tym klubie w latach 1960 – 1972 Jan Domarski, też debiutował w reprezentacji jako zawodnik Żurawi. Miało to miejsce 4 sierpnia 1967 roku w Moskwie, kiedy Polacy przegrali 1:2 ze Związkiem Radzieckim w eliminacjach olimpijskich.

Jednak zdecydowaną większość meczów z Orzełkiem Domarski rozegrał jako zawodnik Stali Mielec. Już po przenosinach do lotniczego miasta piłkarz urodzony w Drabiniance strzelił na Wembley najsłynniejszego gola w dziejach polskiego futbolu i zajął wspólnie z kolegami z drużyny Kazimierza Górskiego trzecie miejsce na mistrzostwach świata w RFN. Kończył karierę, mając na koncie siedemnaście reprezentacyjnych występów, w których zdobył dwie bramki.

Legendą Stali Rzeszów był również Marian Kozerski. Wszystkie mecze, które rozegrał w narodowych barwach, zapisał na konto jako gracz rzeszowskiego klubu. Spotkań było osiem, Kozerski strzelił w nich dwa gole. Jego debiut miał miejsce 20 kwietnia 1969 roku w Krakowie w wygranym 8:1 meczu z Luksemburgiem w eliminacjach mistrzostw świata.

Jako piłkarz Stali debiutował w reprezentacji (w 1971 roku w Hamburgu przeciwko RFN) także Marian Ostafiński. Jednak większość spotkań w kadrze urodzony w Przemyślu obrońca rozegrał, będąc zawodnikiem Ruchu Chorzów. Krótko po transferze do śląskiego klubu Ostafiński pojechał na igrzyska olimpijskie w Monachium, gdzie był częścią prowadzonej przez Kazimierza Górskiego drużyny, która zdobyła złoty medal. Wychowanek Polonii Przemyśl wystąpił w reprezentacji jedenaście razy.

Mecz w Rzeszowie

Na koniec opowiemy o tym, jak Stal Rzeszów radziła sobie w zapowiadanym we wstępie meczu z Wisłą Płock. Pierwsza połowa była bezbarwna. Bliżej zdobycia bramki była drużyna z województwa mazowieckiego, jednak Jakub Wrąbel obronił groźny strzał Marcina Biernata, który później doznał kontuzji i został zniesiony z boiska na noszach.

Trzy minuty po rozpoczęciu drugiej części Wisła wyszła na prowadzenie. Bramkarz gospodarzy odbił piłkę po strzale Dawida Kocyły, ale nie poradził sobie przy dobitce dobrze znanego na Podkarpaciu Łukasza Sekulskiego, byłego piłkarza Stali Stalowa Wola. Kilka minut później zawodnicy Marka Zuba wreszcie stworzyli zagrożenie pod bramką rywali, ale szansy nie wykorzystał sprowadzony niedawno ze Slovana Bratysława Adler.

Zespół z Płocka starał się utrzymać korzystny wynik. Stal nie potrafiła poważnie zagrozić bramce Bartłomieja Gradeckiego. W doliczonym czasie dwie żółte kartki otrzymał Kamil Kościelny, przez co gospodarze musieli grać w dziesiątkę.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem rzeszowianie powinni wyrównać. Gradecki wypuścił piłkę po dośrodkowaniu, przejął ją Jesus Diaz, strzelił z kilku metrów, ale spudłował. Wisła wygrała w stolicy Podkarpacia 1:0.

Jestem bardzo zadowolony z tego, co zrobiliśmy. Wywozimy trzy punkty, tak jak planowaliśmy. Jest to wygrana na wyjeździe po dłuższym czasie, z tego, co się orientuję, jest to ponad rok. Pierwszą połowę bardzo dobrze kontrolowaliśmy. Myślę, że mieliśmy dwie, trzy sytuacje, z których mogliśmy pokusić się o strzelenie gola. Druga połowa do momentu kontuzji Marcina Biernata też układała się bardzo dobrze. Po tym, jak zawodnicy dowiedzieli się, że nasz filar defensywy znoszony jest na noszach, to Stal Rzeszów przejęła inicjatywę w meczu – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Marek Saganowski, trener zwycięzców.

Marek Zub, szkoleniowiec Stali, podsumował:

Przegraliśmy mecz, którego nie musieliśmy przegrać, na skutek braku koncentracji. Muszę powiedzieć o tym, że przeciwnik praktycznie zrobił przy bramce to, co musiał. Natomiast u nas zabrakło zdecydowania i takiej pozytywnej energii do wybronienia się przed stałym fragmentem. Przypominało to trochę sytuację z pierwszych naszych meczów, gdy też traciliśmy bramkę. Mimo tego, że nie mieliśmy zbyt wielu sytuacji do zdobycia bramki, to ten mecz nie musiał skończyć się przegraną.

Ponieważ dużą część tego tekstu poświęciliśmy Sebastienowi Thillowi, warto wspomnieć o występie Luksemburczyka. Były uczestnik Ligi Mistrzów wszedł na boisko w 65. minucie. Niczego wielkiego nie pokazał, widać, że jeszcze potrzebuje czasu.

Był to jego drugi mecz w barwach Stali. Przed przerwą na reprezentację Thill grał przez nieco ponad dwadzieścia minut w spotkaniu z Motorem Lublin. Kilka dni po rywalizacji z Wisłą Płock reprezentant Luksemburga zagrał od początku do końca w meczu Pucharu Polski przeciwko Miedzi II Legnica. Stalowcy wygrali na wyjeździe 3:0.

Czy Sebastien Thill będzie dużym wzmocnieniem słabo spisującej się na początku sezonu Stali? Czy będzie miał wpływ na poprawę jej wyników? Kibice rzeszowskiego klubu mają nadzieję, że tak. CV Luksemburczyka robi spore wrażenie. Najbliższy czas pokaże, czy przełoży się to na dobre występy w pierwszoligowych rozgrywkach.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 6

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka o awans, wyrównane mecze, historia Franciszka Niemca – kwiecień koszykarskiej Resovii

W naszej tradycyjnej serii poświęconej występom koszykarzy OPTeam Resovii przyszła pora na podsumowanie kwietnia. Był to bardzo intensywny miesiąc dla zawodników Kamila Piechuckiego. Drużyna...

150 lat historii reprezentacji Anglii w jednej wielkiej księdze!

To pozycja, która obowiązkowa powinna znaleźć się na półce każdego fana futbolu. „W poszukiwaniu zaginionej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872-2022” Paula Haywarda to licząca...

Sensacyjny Senegal. MŚ 2002 i „Lwy Metsu”

Tylko cztery raz w historii reprezentacjom z Afryki udało się zagrać w ćwierćfinale MŚ, bądź wyżej. W 2002 roku tej niełatwej sztuki dokonał Senegal....