Po obu stronach Rzeszowa – o piłkarzach, którzy grali w Stali i Resovii

Czas czytania: 9 m.
4.8
(9)

29 kwietnia 2023 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym meczu. Były nim 89. Derby Rzeszowa. Rozegrano je w ramach 29. kolejki Fortuna 1. Ligi. Spotkanie dostarczyło wielu emocji, nie tylko boiskowych. W tym tekście opowiemy o meczu, ale także o tym co dookoła, a także tradycyjnie zanurzymy się w historii.

Przed meczem

Derby Rzeszowa rozegrane w rundzie jesiennej były niezapomnianym widowiskiem. Resovia wygrała wówczas ze Stalą 4:3. Kibice zobaczyli gola strzelonego zza połowy, a sztuki tej dokonał Bartosz Kwiecień, wówczas jeszcze zawodnik Apklan Resovii, który obecnie jest graczem Korony Kielce. Tamto spotkanie zostało uznane przez „Przegląd Sportowy” za najlepszy mecz w rundzie jesiennej Fortuna 1. Ligi, a na naszych łamach pojawił się po nim tekst, w którym można przeczytać o tamtej potyczce, ale też o historii rzeszowskiej rywalizacji.

Jesienią gospodarzem była Stal, teraz w tej roli wystąpiła Apklan Resovia. Przed pierwszym gwizdkiem drużyna Mirosława Hajdy plasowała się na czternastym miejscu w tabeli, zaś zespół Daniela Myśliwca był ósmy. W poprzedniej kolejce Resoviacy bezbramkowo zremisowali w Niepołomicach z Puszczą, a Stalowcy wygrali u siebie z Sandecją Nowy Sącz 3:0.

Przed meczem kibice Stali ogłosili bojkot. Ze względu na duże zainteresowanie spotkaniem Stal zaproponowała wykupienie biletów na całą trybunę zachodnią. Nie otrzymała jednak zgody od Resovii. Przed pierwszym gwizdkiem fani Stali zebrali się więc pod stadionem i stamtąd dopingowali swoją drużynę.

Atmosfera przed tym wyjątkowym meczem była gęsta. W dniu spotkania miasto kipiało od emocji. Dla obu zespołów to starcie było czymś więcej niż tylko walką o trzy punkty. Na konferencji prasowej po meczu Stali z Sandecją zapytałem Daniela Myśliwca o to, jak wygląda jego podejście do tak ważnego wydarzenia  i jaki sposób motywacji jest jego zdaniem najlepszy. W rundzie jesiennej wypowiedzi szkoleniowca Stali były spokojne. Teraz trener podszedł do sprawy inaczej:

W rundzie jesiennej był bardzo ważny kontekst – na jakim etapie my byliśmy i na jakim etapie był przeciwnik. Wiedziałem, że naszym ogromnym atutem wtedy było to, jak atakujemy i rośniemy, uważałem, że to była najlepsza metoda. Popełniłem błąd, wyciągam wnioski. To jest dla mnie bardzo, bardzo ważny mecz. Powiem może mocno: To najważniejszy mecz odkąd jestem w Stali. Tak do tego podchodzę. Jeśli chodzi o kwestię motywacji, jeśli trzeba kogoś motywować na ten mecz, to jest problem z pobudzeniem. My chcemy zrobić wszystko, żeby na boisku pokazać prawdziwych siebie i żeby te derby były zapamiętane przez naszych kibiców.

Wszystko wskazywało na to, że boisko będzie iskrzyć od emocji. Zanim jednak opowiemy, jak wyglądały 89. Derby Rzeszowa, tradycyjnie przeniesiemy się w przeszłość. Zdarzały się przypadki piłkarzy, którzy grali dla obu największych rzeszowskich klubów. Rywalizacja Resovii ze Stalą jest dobrą okazją, by niektóre z tych przypadków przypomnieć.

Po obu stronach barykady

Niezależnie od kraju, dyscypliny czy szczebla rozgrywek są mecze wyjątkowe, elektryzujące kibiców obu drużyn szczególnie mocno. W nieskończoność można wymieniać klasyki, szlagiery czy derby, które budzą nadzwyczajne emocje. Tak jest w Polsce i za granicą, w krajach, w których sport stoi na wysokim poziomie oraz tam, gdzie rywalizacja nie odznacza się wielką jakością, w najwyższej klasie rozgrywkowej oraz w rozgrywkach o prymat na prowincji.

Gdy myślimy o transferach pomiędzy zwaśnionymi klubami, na myśl bardzo często jako pierwsze przychodzi przejście Luisa Figo z FC Barcelona do Realu Madryt. W Polsce dużo emocji wzbudziły choćby transfery Jerzego Podbrożnego i Pawła Kaczorowskiego z Lecha Poznań do Legii Warszawa. Zwłaszcza że były to transfery bezpośrednie. Pół biedy, jeśli po odejściu z danego klubu piłkarz zaliczy inny zespół lub zespoły i dopiero później trafi do klubu zwaśnionego. Bezpośrednie przejście do największego rywala najmocniej uznawane jest za zdradę.

Czasem kibice szybko wybaczają, innym razem zawodnik nie może na to liczyć. Zdecydowanie gorzej mają piłkarze, którzy mocno utożsamiali się z danym klubem, całowali jego herb, przekonywali, że nigdy nie zagrają dla odwiecznego rywala. Wówczas zmiana barw boli kibiców najbardziej i szczególnie mocno wzbudza ich złość.

Często źli i zawiedzeni są nie tylko fani klubu, z którego dany zawodnik odszedł, ale również kibice zespołu, do którego ów piłkarz przyszedł. Gdy Manuel Neuer przechodził z Schalke 04 do Bayernu Monachium, sympatycy klubu z Bawarii nie chcieli go oglądać na swoim stadionie. Dopiero gdy wielokrotnie pokazywał klasę między słupkami bramki Bayernu, zaakceptowali go i wybaczyli mu klubową przeszłość.

Stal i Resovia

W tym tekście przedstawimy najciekawsze przypadki dotyczące dwóch największych klubów z Rzeszowa.  Kiedyś mało kogo dziwiło to, że piłkarze mieli w CV występy zarówno w Stali, jak i w Resovii. Waśnie między kibicami tych klubów nie były jeszcze tak duże. W ostatnich latach takich transferów nie było zbyt wiele.

Wzajemna niechęć kibiców Stali i Resovii rozwinęła się w sezonie 1991/1992. Stal Rzeszów walczyła wówczas o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Taki sam cel miała Jagiellonia Białystok. Stal wygrała z Siarką Tarnobrzeg 3:2, lecz nie awansowała do elity, gdyż Resovia przegrała z Jagą 0:1. Mówi się, że okoliczności tamtych wydarzeń były kontrowersyjne. Od tamtej pory kibice obu największych rzeszowskich drużyn, pisząc eufemistycznie, nie siedzą podczas derbów obok siebie, jak to przecież bywało przed laty.

Inne były też relacje między piłkarzami, o czym mówił w wywiadzie przeprowadzonym przez Łukasza Szczepanika i opublikowanym w rzeszowskiej gazecie „SuperNowości” Paweł Kloc, wychowanek Stali:

Ciężko powiedzieć czy dziś piłkarze obu drużyn się ze sobą spotykają. My znaliśmy się z derbowych meczów juniorskich. Kiedyś zdarzało się spotkać na piwku w knajpie i było normalnie.

W Rzeszowie i w reprezentacji

Występy zarówno w Stali, jak i w Resovii ma na koncie kilku reprezentantów Polski. Spośród nich najbardziej znany jest Jan Domarski. Żadnemu kibicowi polskiej piłki nie trzeba przedstawiać tej postaci.

17 października 1973 roku  napastnik urodzony w Drabiniance, miejscowości będącej obecnie częścią Rzeszowa, zszokował piłkarski świat, strzelając gola zamykającego reprezentacji Anglii drzwi do mistrzostw świata. Była to najważniejsza bramka w historii polskiego futbolu, gdyż bez niej nie byłoby późniejszych sukcesów.

Domarski nie tylko przyczynił się do awansu na mistrzostwa świata, ale także pojechał na tę imprezę i wespół z kolegami stanął na mundialowym podium. Biało-czerwoni po pięknej grze zajęli trzecie miejsce.

Wówczas Jan Domarski był już piłkarzem Stali Mielec, z którą dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski – pierwsze jeszcze przed mundialem, drugie dwa lata po zachodnioniemieckim turnieju. W narodowych barwach rozegrał siedemnaście meczów, strzelając dwa gole.

Jest wychowankiem Stali. Śmiało można go nazwać legendą tego klubu. Stał się klubowym rekordzistą pod względem zarówno liczby ligowych występów, jak i zdobytych bramek. To właśnie jako piłkarz klubu z Hetmańskiej Domarski debiutował w reprezentacji.

Początkowo występował dla Stali w latach 1960 – 1972. W roku 1978, po okresie spędzonym w Stali Mielec i francuskim Nimes Olympique, wrócił do macierzystego klubu. Rok później, na koniec profesjonalnej kariery, przeniósł się do Resovii i spędził w niej trzy lata. Kopanie piłki zakończył w polonijnym klubie SAC Wisła Chicago.

Ważną postacią dla Żurawi był także Marian Kozerski, ośmiokrotny reprezentant Polski. Grał pierwsze skrzypce w drużynie, która w sezonie 1974/1975 wywalczyła awans do najwyższej klasy rozgrywkowej i, przede wszystkim, zdobyła Puchar Polski.

Występował ze Stalą w Pucharze Zdobywców Pucharów. Zachwycił norweskie media, gdy strzelił dwa gole na Ullevaal w rywalizacji przeciwko Skeid Fotball Oslo. W rewanżu dołożył jeszcze jedno trafienie. Zdobył bramkę również w kolejnej rundzie, ale Stal nie sprostała walijskiemu Wrexham AFC.

Później Kozerski pograł jeszcze w drugiej lidze francuskiej w barwach SC Hazebrouck, a gdy wrócił znad Sekwany, został zawodnikiem Resovii. Tak opowiadał na kartach książki „Był sobie piłkarz… cz. II” Antoniego Bugajskiego:

Wróciłem, by dokończyć studia na krakowskiej AWF. No i jeszcze pograłem w Resovii, ale to już bardziej dlatego, żeby utrzymać aktywność.     

O ile Kozerski bardziej związany był ze Stalą, o tyle inny reprezentant występujący w obu rzeszowskich klubach, Tadeusz Hogendorf, mocniej kojarzony jest z Resovią. Sześciokrotny reprezentant Polski był wychowankiem klubu z Wyspiańskiego. Grał w jego barwach w latach 1936 – 1938.

Później napisał piękną kartę w Łódzkim Klubie Sportowym, stając się jego legendą. Tworzył tam słynny tercet z innymi wychowankami Resovii – Stanisławem BaranemMarianem Łączem

Po zakończeniu kariery zawodniczej Hogendorf został trenerem. Jako szkoleniowiec również pracował w obu rzeszowskich drużynach. Gdy opisujemy związki Resovii ze Stalą, postać Hogendorfa może zatem stanowić sztandarowy przykład.

Historia pewnych braci

Wymienieni wyżej piłkarze nie są jedynymi reprezentantami Polski grającymi zarówno dla Stali, jak i Resovii. Maciej Nalepa ma na koncie dwa występy w narodowych barwach. Urodzony w Tarnowie bramkarz był wychowankiem Stali. Reprezentował ten klub w trakcie kariery juniorskiej. Jednak w 1996 roku został zawodnikiem Resovii.

Później występował m.in. w innych podkarpackich klubach – Stali Sanok i Stali Stalowa Wola. Wyjechał także za granicę. Spędził kilka lat na Ukrainie, z przerwą na epizod w lidze łotewskiej. W 2015 roku na krótko wrócił do Stali.

Jego o rok starszy brat Grzegorz również był bramkarzem. I podobnie jak Maciej, jest wychowankiem Stali. Pod koniec poprzedniego stulecia przeszedł do Resovii, ale spędził w niej jedynie rundę jesienną sezonu 2000/2001.

Rzeszów nie był jedynym miastem, w którym Grzegorz Nalepa grał dla dwóch czołowych drużyn. Występował bowiem w dębickich Wisłoce i Igloopolu. Jeśli chodzi o Rzeszów, pochodzący z Tarnowa bramkarz może się natomiast pochwalić występami w aż trzech klubach, gdyż reprezentował też barwy Zelmeru. W 2008 roku wrócił do Stali i był jej graczem przez kilka lat.   

Mistrz Zimbabwe

Napisaliśmy o reprezentantach Polski mających za sobą występy w Resovii i Stali, ale dla obu drużyn grał także reprezentant Zimbabwe. Co ciekawe, występował dla obu rzeszowskich klubów w trakcie jednego sezonu!

Była to kampania 2000/2001. Właśnie wówczas do Rzeszowa trafił Henry Tonderai Mutambikwa. W rundzie jesiennej był zawodnikiem Resovii, zaś wiosnę spędził w Stali. Później zaliczył epizod w Karpatach Lwów i wrócił do Polski.

Grał w Chełmiance Chełm, w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki i ponownie w Stali Rzeszów, ale w żadnym z tych zespołów nie zakotwiczył na dłużej i wyjechał do Malawi. Jeszcze przed przyjazdem do Rzeszowa zdobył mistrzostwo Zimbabwe z Dynamos Harare. W 2002 roku trafił do reprezentacji swojego kraju i rozegrał w niej pięć meczów.    

Ostatni taki przypadek

Obecnie w drużynie Apklan Resovii występuje Radosław Kanach. Został jej zawodnikiem w rundzie wiosennej sezonu 2022/2023. Od 2012 roku był piłkarzem Stali, najpierw grał w juniorach, a później w pierwszej drużynie. Z Rzeszowa przeniósł się do Cracovii, gdzie spędził sporo czasu (z dwuletnią przerwą na pobyt w Sandecji Nowy Sącz), ale nie zdołał przebić się do pierwszego składu i najczęściej grał w drużynie rezerw.

W pewnym momencie jego kariera zapowiadała się bardzo ciekawie. Kanach grał nawet w narodowych barwach w niższych kategoriach wiekowych. Zaliczył kilka występów w Ekstraklasie. Gdy w sierpniu 2020 roku wrócił do Cracovii po wypożyczeniu do Sandecji, doznał poważnej kontuzji w meczu Pucharu Polski z Chrobrym Głogów. W wyniku owej kontuzji młody pomocnik stracił rok, a później trudno było mu wrócić do dobrej formy.  

Kanach zagrał też w ostatnich Derbach Rzeszowa, które opiszemy poniżej. Wszedł na boisko w 66. minucie. Jego niedawne przejście do Apklan Resovii sprawia, że wychowanek Błażowianki Błażowa jest jak na razie ostatnim piłkarzem, który został zawodnikiem jednego z dwóch największych rzeszowskich klubów, grając w przeszłości w drugim. Jak już wspomniano, obecnie takich przypadków jest zdecydowanie mniej niż kilkadziesiąt lat temu.

Wyjątkowy mecz    

W tym miejscu płynnie wracamy do 89. Derbów Rzeszowa. O godzinie 20 sędzia Tomasz Musiał zagwizdał po raz pierwszy, dając znak do rozpoczęcia gry. Już w 13. minucie Stal objęła prowadzenie. Po podaniu Bartosza Wolskiego ładnym strzałem popisał się Patryk Małecki, zdobywając pierwszą bramkę w tym sezonie.

Piłkarze Apklan Resovii po utracie gola zaczęli atakować, ale nie potrafili zagrozić bramce Krzysztofa Bąkowskiego. Poważną sytuację stworzyli natomiast gracze Daniela Myśliwca, ale Andreja Prokić spudłował, uderzając piłkę głową po dośrodkowaniu Damiana Michalika.

Tuż przed końcem pierwszej połowy to właśnie ci dwaj zawodnicy byli architektami drugiej bramki dla Stali. Świetną akcję zaprezentował wspomniany Prokić, wyłożył piłkę, a do bramki skierował ją Michalik.

Druga połowa zaczęła się znakomicie dla Aplkan Resovii. Tuż po zmianie stron padł bowiem gol kontaktowy. Kamil Antonik ograł obrońców Stali, później Mehdi  Lehaire po nieudanej próbie strzału posłał piłkę do Marka Mroza, a były pomocnik GKS Jastrzębie oddał strzał, który przedłużył nadzieję kibiców Resovii.

Zespół Mirosława Hajdy starał się pójść za ciosem. Okazje mieli Bartłomiej Eizenchart i Ruben Hoogenhout. Stal także stwarzała zagrożenie pod bramką rywala. Ponownie mógł trafić Michalik, ale chybił po podaniu Małeckiego. Później bliski szczęścia był Krzysztof Danielewicz, ale jego strzał oddany z kilku metrów obronił Branislav Pindroch.

Od 88. minuty Apklan Resovia musiała grać w osłabieniu, gdyż czerwoną kartkę, będącą konsekwencją dwóch żółtych, otrzymał Bartłomiej Wasiluk. Końcówka była emocjonująca, ale więcej goli nie padło. Stal wygrała z Resovią 2:1.

Na pomeczowej konferencji prasowej Mirosław Hajdo pogratulował zwycięzcom, ale docenił też zaangażowanie swoich piłkarzy:

Gratuluję oczywiście zespołowi Stali Rzeszów zwycięstwa, moim chłopakom dziękuję, że dążyli cały czas do zmiany rezultatu. Mieliśmy taki moment, że wydawało się, iż Ruben nie może tego zepsuć, ale udało się szczęśliwie dla Stali, że akurat tego nie trafił. Stal później też miała dwie takie sytuacje, że mogła skończyć. To w zasadzie tyle, co chcę powiedzieć na temat tego spotkania. Liczyliśmy na pewno na inny wynik, jesteśmy trochę rozczarowani, ale taki jest sport. Jeszcze raz dziękuję chłopakom za zaangażowanie i walkę do końca.       

Daniel Myśliwiec cieszył się z wyniku oraz z gry swoich zawodników. Było widać, że towarzyszy mu uczucie ulgi, wszak przed meczem kilka razy mówił, że 89. Derby Rzeszowa będą najważniejszym spotkaniem w jego dotychczasowej karierze.

Cieszymy się ze zwycięstwa. Jestem zaskoczony, jak moi piłkarze w meczu derbowym są w stanie go kontrolować. Pomimo tego początku, gdzie może trochę zbyt frywolnie wykonaliśmy w zasadzie jedno podanie, które przeciął Kamil Antonik, w konsekwencji czego te przebitki spowodowały, że straciliśmy bramkę, to jestem dumny z moich piłkarzy, że po prostu taki mecz są  w stanie tak kontrolować, tworzyć taką liczbę sytuacji i szkoda tylko, że wcześniej ich nie wykorzystali.  

W zespole Stali Rzeszów zagrało kilku piłkarzy z dużym doświadczeniem derbowym. Niejedne derby Rzeszowa ma na koncie Andreja Prokić. Patryk Małecki, w czasach występów w Wiśle, wielokrotnie grał przeciw Cracovii i z wielkimi emocjami podchodził do tych spotkań. Krzysztof Danielewicz też posmakował derbów Krakowa, tyle że jako zawodnik Pasów. Bartłomiej Poczobut występował zaś w derbach Łodzi, gdy jako gracz Widzewa rywalizował z ŁKS. Zapytałem trenera Myśliwca czy duże doświadczenie derbowe jego piłkarzy miało znaczenie w kontekście zwycięstwa nad Resovią.

Proszę sobie wyobrazić, że posadziłem na ławce rezerwowych Wiktora Kłosa, który rozegrał kapitalny mecz i był głównym aktorem zwycięstwa nad Sandecją. Sadzając go na ławce, podjąłem ryzykowną decyzję, patrząc na zaufanie, jakie mam wśród piłkarzy, ale wiedziałem, że to jest kapitał, którego nie da się wytrenować, trzeba po prostu przeżyć te derby – odpowiedział szkoleniowiec Stali.

Zakończenie

Często przy okazji ważnych meczów mówi się, że było ciekawie na boisku i poza nim. Słowa te stały się poniekąd utartym powiedzeniem, nadmiernie używanym frazesem. Jednak w przypadku 89. Derbów Rzeszowa idealnie pasują do sytuacji.

Meczowi, którego stawką były nie tylko trzy punkty, ale także prestiż i ogranie lokalnego rywala, towarzyszyło wiele emocji. Dużo działo się nie tylko na murawie. Trzeba przyznać, że derby Rzeszowa mają mocną renomę na krajowym piłkarskim podwórku. Stoją wysoko w derbowej hierarchii pod względem kibicowskim, a i na poziom piłkarski w tym sezonie przy okazji spotkań Resovii ze Stalą nie można było narzekać.

Ciekawie jest zwłaszcza obecnie, gdy oba rzeszowskie zespoły rywalizują na zapleczu Ekstraklasy, wszak jeszcze do niedawna w stolicy Podkarpacia brakowało piłki na wysokim szczeblu krajowym. W sezonie 2022/2023 jesienią wygrała Resovia, zaś w rundzie wiosennej zwycięstwo odniosła Stal. Czekamy na kolejne derby, które napiszą następny rozdział tej wyjątkowej rywalizacji.    

Źródła, z których korzystałem:

  • Antoni Bugajski – „Był sobie piłkarz… cz. I”
  • Antoni Bugajski – „Był sobie piłkarz… cz. II”
  • Grzegorz Ignatowski, Andrzej Potocki, Mariusz Świerczyński (pod redakcją) – „Polskie kluby w europejskich pucharach”
  • 90 minut.pl
  • PodkarpacieLive.pl
  •  „Przegląd Sportowy”
  • „Nowiny”
  • „SuperNowości”

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4.8 / 5. Licznik głosów 9

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.