Jak Santos walczył przeciwko Polsce?

Czas czytania: 7 m.
0
(0)

W 2000 roku do Krakowa przybyła portugalska ekipa FC Porto. Ówczesny trener ekipy „Smoków” Fernando Santos wtedy nie spodziewał, że Polska będzie kojarzyła mu się bardzo dobrze. Portugalczyk ma na swoim koncie 7 spotkań przeciwko drużynom znad Wisły i zero porażek. Czy taki sam bilans przegranych spotkań będzie mieć Santos z reprezentacją Polski?

26.10.2000 Wisła Kraków – FC Porto 0:0, III runda Pucharu UEFA

Wicemistrz Polski Wisła Kraków kontra zdobywca Pucharu Portugalii i wicemistrz Portugalii FC Porto. Takie starcie miało miejsce w III rundzie Pucharze UEFA. Trenerzy obu drużyn Orest Lenczyk i Fernando Santos spodziewali się wygranej w spotkaniu. Żaden z panów nie mógł być w pełni usatysfakcjonowany z wyniku starcia. Santos narzekał na padający deszcz, który przeszkodził z opanowaniem piłki przez jego graczy. FC Porto miało jednego kreatora w składzie, ale za to jakiego. Chodzi o urodzonego w Brazylii słynnego Portugalczyka Deco.

Natomiast piłkarze Wisły nie stanowili takiego zagrożenia przeciwko FC Porto, jak rundę wcześniej w meczu z Realem Saragossa. Olgierd Moskalewicz mógł strzelić trzy bramki, ale Siergiej Owczinnikow pozostał niepokonany, choć w końcówce meczu wypuścił piłkę, tak że jeden z Wiślaków oddał niecelny strzał wślizgiem na bramkę portugalskiej ekipy. Groźne strzały zza pola karnego Wisły oddali Esquerdinha i Chinho. Oba uderzenia były jednak niecelne.

9.11.2000 FC Porto – Wisła Kraków 3:0, III runda Pucharu UEFA

Rewanż Wisły z Realem Saragossą zapisał się w annałach historii polskiego futbolu. W spotkaniu z FC Porto, to jednak polska drużyna przegrała trzema bramkami. Ekipa Santosa znajdować się wówczas w gazie, gdyż nie przegrała jedenastu ostatnich spotkań (8 wygranych i 3 remisy). W formie była też Wisła (8 meczów bez porażki). Swoją passę przedłużyły „Smoki”.

Nieszczęście polskiej ekipy na Estadio das Antas zaczęło się szybko. W czwartej minucie Ljubinko Drulovic podał w polu karnym do Peny, a ten wykorzystał okazję, strzelając na 1:0. Gra Krakowian nie zachwycała. Lepiej prezentowali się gospodarze. W 61. minucie meczu Dmitrij Aleniczew, który wykonywał rzut różny, poślizgnął się. Jednak wcześniej dośrodkował na głowę będącego wówczas w wybornej formie Peny. Wiślaków w końcówce meczu dobił Aleniczew. Najgroźniejsza akcja ekipy Oresta Lenczyka miała miejsce w 76. minucie, gdy futbolówka po woleju kapitana Radosława Kałużnego uderzyła w słupek bramki. Fernando Santos na następne starcie z polską ekipą musiał zaczekać ponad 10 lat.

29.03.2011 Grecja – Polska 0:0, mecz towarzyski

Najbardziej absurdalne pożegnanie z reprezentacją Polski? Mocnym pretendentem jest sytuacja z Michałem Żewłakowem. W 2011 roku obrońca odłożył reprezentacyjne korki na miejsce w Grecji. Oczywiście przez lata Polak grał Olympiakosie Pireus, ale ówczesny rekordzista pod względem liczby występów w reprezentacji zasłużył na pożegnanie na ojczystej ziemi. Andrzej Juskowiak w „Przeglądzie Sportowym” powiedział: „Gdyby ktoś niezorientowany oglądał ten mecz i miał wskazać osobę, która kończy reprezentacyjną karierę, to na pewno nie wytypowałby Michała”. Kwiaty i patera od prezesa PZPN Grzegorza Laty i sekretarza generalnego związku Zdzisława Kręciny, a także gra przy półpełnym stadionie to mało, jak na pożegnanie z kadrą po sto dwóch występach.

Fernando Santos świetnie rozpoczął przygodę z grecką kadrą. 6 wygranych i 2 remisy na początek reprezentacyjnej kariery można uznać za bardzo dobry start. Selekcjoner czuł się w kraju ze stolicą w Atenach jak ryba w wodzie. W 2010 roku Portugalczyka wybrano na najlepszego trenera w Grecji w pierwszej dekadzie XXI wieku. Natomiast spotkanie z Polską było chwilowym oddechem od eliminacyjnych spotkań.

Samo spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Dobre okazje mieli Kostas Mitroglou, Robert Lewandowski, Sławomir Peszko czy Ludovic Obraniak, jednak żaden z tych piłkarzy nie zdobył gola. Spotkanie z Polską dla Santosa okazało się jednym z siedemnastu meczów z rzędu bez porażki w reprezentacji Grecji, natomiast Franciszek Smuda połowicznie kupił czas starciem z „Błękitno-Białymi” po porażce z Litwą.

8.06.2012, Polska – Grecja 1:1, faza grupowa Euro 2012

Grupa marzeń. Tak o grupie A Euro 2012 myśleli Polacy, Czesi, Rosjanie i Grecy. Dla Biało-Czerwonych był to najważniejszy mecz w historii rozegrany w Polsce. Franciszek Smuda i Fernando Santos, tak jak kilkanaście miesięcy temu starli się przeciw sobie. Mecz otwarcia mistrzostw Europy na Stadionie Narodowym był świętem kibicowskim. Na murawie jednak też się działo.

„Ściana marzeń i ściana pragnień” mogła eksplodować już w czwartej minucie, gdy Rafał Murawski zza pola karnego oddał bardzo dobry strzał. Uderzenie obronił jednak Konstantinos Chalkias. Stadion eksplodował kilkanaście minut później. Piłkę na połowie Greków przejął Ludovic Obraniak. Polak urodzony we Francji podał do Jakuba Błaszczykowskiego. Skrzydłowy świetnie dośrodkował na głowę swojego kolegi klubowego Roberta Lewandowskiego, który umieścił piłkę w siatce. Polska grała lepiej od Greków. Drużynie Smudy pomógł Sokratis Papastathopoulos, który w 44. minucie spotkania wyleciał z boiska z powodu otrzymania dwóch żółtych kartek i w konsekwencji czerwonej kartki.

Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Polskie zakończenie tego przysłowia miało miejsce w 51. minucie. Nieporozumienie między Wojciechem Szczęsnym a Marcinem Wasilewskim wykorzystał Dimitrios Salpingidis. Wspominany Grek, który wszedł na boisku w przerwie, dał się we znaki polskiej kadrze kilkanaście minut później. Wojciech Szczęsny sfaulował w polu karnym ówczesnego gracza PAOKu Saloniki. Kara była bolesna, ponieważ bramkarz otrzymał czerwoną kartkę. Jednak potem pewien polski piłkarz napisał swoją historię.

Piłkę na jedenastym metrze ustawił autor pierwszej bramki na Euro 2004, mistrz Europy z tamtego roku i kapitan Greków Georgios Karagounis. Doświadczony zawodnik uderzył w prawą stroną bramki. Łatwy strzał obronił Przemysław Tytoń, który tą obroną zyskał chwałę.

Remis 1:1 był dla obu ekip dość korzystny. Żadna ekipa nie musiała w drugim meczu grać o wszystko. Po meczu zagraniczne media uznały, że mecz wygrał Santos. Okazało się, że portale dobrze antycypowały grecką przyszłość na Euro w Polsce i na Ukrainie. Selekcjoner Grecji skrytykował pierwsze 20 minut swojej ekipy. Potem Santos chwalił swoich podopiecznych za poradzenie sobie z presją i pewność siebie.

Potem okazało się, że spotkanie o wszystko miało miejsce w trzecim starciu grupowym. Polska jednak uległa Czechom, a Grecja Fernando Santosa pokonała Rosjan, którzy grupę zaczęli o zwycięstwa 4:1 nad naszymi południowymi sąsiadami.

Portugalski trener Hellenów przed starciem ćwierćfinałowym z Niemcami mówił o starciu Dawida z Goliatem. W Biblii wygrał Dawid, ale na boisku lepszy okazał się faworyzowany Goliat z Niemiec.

30.06.2016 Polska – Portugalia 1:1, k: 3:5, ¼ finału Euro 2016

Fernando Santos to szkoleniowiec, który kojarzy się z najważniejszymi meczami polskiego futbolu w XXI wieku. Po spotkaniu otwarcia Euro 2012 czas nadszedł na rozegranie ćwierćfinału podczas mistrzostw Europy 2016. Faworytem była Portugalia prowadzona przez Santosa, mimo że jego ekipa podczas pierwszych czterech spotkań Euro zremisowała cztery razy. W spotkaniu z Chorwacją obie ekipy zanotowały zaledwie dwa strzały celne. Portugalia na bramkę Daniela Subasicia oddawała uderzenie tylko pięć razy. Po jednym z takich uderzeń Ricardo Quaresmy, zespół z Półwyspu Iberyjskeigo wygrał spotkanie z Chorwacją po dogrywce 1:0.

Przed meczem selekcjoner Portugalii Fernando Santos był zachowawczy i mówił, że Polska to bardzo silny zespół. Szanse swojej ekipy na awans do drugiego z rzędu półfinału Euro Santos ocenił na 50 procent.

Robert Lewandowski już w drugiej minucie spotkania z Portugalią umieścił piłkę w siatce Rui Patricio. Polak strzelił wówczas najszybszego gola na Euro 2016 i drugą pod względem szybkości bramkę w historii mistrzostw Europy. Cristiano Ronaldo oddał pięć uderzeń na bramkę Biało-Czerwonych, ale portugalski as nie stanowił większego zagrożenia dla polskiej bramki. Inaczej było z pewnym młokosem.

Po golu najszybszym czas przyszedł na bramkę najmłodszego strzelca w historii mistrzostw Europy w fazie pucharowej. Renato Sanches w trzydziestej trzecie minucie spotkania z Polską wyrównał wynik ćwierćfinału. Portugalczyk dokonał tego, mając niespełna dziewiętnaście lat. Uderzenie pomocnika uwydatniło jedyną słabość polskiej defensywy na Euro 2016, czyli tracenie goli z dystansu.

Po tej bramce wybitnych sytuacji na zwycięstwo nie było. Za zagrożenie można uznać strzał Cedrica z dystansu oraz niefortunną interwencję Artura Jędrzejczyka, która niewiele minęła bramkę Łukasza Fabiańskiego.

Rzuty karne potoczyły się lepiej dla Portugalii. Bohaterem ludzkich serca stał się Jakub Błaszczykowski. Polak, choć nie wykorzystał rzutu karnego, to niemal nikt nie miał do niego pretensji. Ponownie portugalskim bohaterem stał się skrzydłowy Quaresma. To bowiem on zdobył bramkę, pieczętująca awans Portugalii do półfinału mistrzostw Europy.

Po dwóch latach selekcjoner Fernando Santos uznał, że zwycięstwo w ćwierćfinale Euro 2016 było zasłużone. Tuż po meczu Portugalczyk stwierdził: „Karne to loteria, ale musisz być odważnym”. Sam trener stwierdził, że początek dla jego ekipy nie był zbyt udany. Ponownie drużyna Santosa źle rozpoczyna mecz z Polską na Euro… Reprezentacja Portugalii przedłużyła do dwunastu spotkań, bilans meczów bez porażki w meczach o stawkę.

11.10.2018 Polska – Portugalia 2:3, mecz fazy grupowej Ligi Narodów

Równo 12 lat po wspaniałym spektaklu Euzebiusza Smolarka i kolegów na Stadionie Śląskim w Chorzowie ponownie rozegrano spotkanie Polska – Portugalia. Dalsze analogie? Jerzy Brzęczek, tak jak Leo Beenhakker dopiero zaczynał karierę z kadrą oraz strzelone dwie bramki przez reprezentację Polski. Niestety, na tym skończyły się paralele pomiędzy tymi starciami. Po raz pierwszy od dwudziestu dwóch lat do Polski przyjechał aktualny mistrz Europy.

Przed meczem Fernando Santos stwierdził, że co prawda Polska jest w trudnej sytuacji, ale posiada silną drużynę tak jak w 2012 i 2016 roku. Mimo posiadania przez Polskę mocnej ekipy zdaniem szkoleniowca mistrzów Europy, żadnego spotkania przeciwko ekipie prowadzonej przez Fernando Santosa nie udało się wygrać Biało-Czerwonym.

Mecz pod względem bramek dla Polski był pewnym symbolem. Po raz pierwszy z orzełkiem na piersi bramkę strzelił Krzysztof Piątek. Natomiast nikt się nie spodziewał tego, że po raz ostatni w kadrze bramkę (i to piękną) zdobył Jakub Błaszczykowski. Chyba, że przyjdzie na to czas, w meczu pożegnalnym, choć na razie nie wiadomo, czy do takiego starcia dojdzie

W meczu dominowała Portugalia. Bramki dla przyjezdnych zdobyli: Andre Silva, Kamil Glik (samobój) i Bernando Silva, który zabawił się w Renato Sanchesa z 2016 roku. Dobrych sytuacji nie wykorzystali Piotr Zieliński, Jan Bednarek oraz Sanches, którego strzał sprzed linii bramkowej wybił Tomasz Kędziora.

Po spotkaniu Santos mówił, że był to wbrew pozorom trudny mecz. Trener podtrzymał też swoją opinię na temat klasy Biało-Czerwonych. Potem Portugalczyk dodał swoje clue piłkarskie: „Wiele się o tym mówi, że ważniejsza jest dla nas obrona niż atak, a prawda jest taka, że dla nas najważniejsze jest wygrywanie”.

20.11.2018 Portugalia – Polska 1:1, mecz fazy grupowej Ligi Narodów

Pierwsze skojarzenie polskie spojrzenie futbolu na Guimares? Marek Saganowski, który w trakcie sezonu spędzonego w Portugalii zdobył 12 goli w lidze. W listopadzie 2018 na boisku miejscowej Victorii zmierzyły się reprezentacje Portugalii i Polski. Obie ekipy zagrały bez swoich wodzów Cristiano Ronaldo i Roberta Lewandowskiego. Do tego oba zespoły de facto grały o nic. Polska bez względu na wynik meczu spadała z Ligi Narodów, a utrzymała się przez decyzję UEFA kilka miesięcy później. Natomiast Portugalczycy już wcześniej zapewnili sobie awans do Final Four Ligi Narodów, którą potem wygrali.

Przed spotkaniem selekcjoner Santos mówił o drużynie Jerzego Brzęczka: „Oni nie grali tak źle, jak wygląda ich pozycja w naszej grupie. Uważam, że obie ostatnie porażki Polaków były przypadkowe. Teraz będą na większym luzie i myślę, że są w stanie wygrać z nami. Dlatego powinniśmy w sposób dojrzały podejść do tego spotkania”. Do tego szkoleniowiec z Portugalii dodał, że jego drużyna musi wygrać mecz. Otóż nie.

Pierwsi bramkę strzelili gospodarze. Polskę „ukuł” duet Sanches – Andre Silva, którzy nie po raz pierwszy błysnęli w ofensywie w meczu z Biało-Czerwonymi. Ekipa Brzęczka się nie poddała. Jeszcze w pierwszej połowie strzał po główce Tomasza Kędziory znalazł się na poprzeczce.

Druga połowa to czas lepszej gry Polski. Do tego przyczynił się Danilo, który za sfaulowanie w polu karnym Arkadiusza Milika otrzymał czerwony kartonik. W deszczowy wieczór w starciu z Beto stanął sam poszkodowany. Polski napastnik z przyczyn formalnych musiał dwukrotnie strzelać z jedenastu metrów. Milik zdobył dwie bramki, ale oczywiście zaliczono tylko jedno trafienie. W drugiej połowie Portugalczycy nie oddali ani jednego celnego uderzenia na polską bramkę. Remis z Selecao był wręcz rozczarowanie dla Brzęczka i jego podopiecznych.

Fernando Santos po spotkaniu chwalił drużynę: „Przez te kilka miesięcy udało mi się wprowadzić do drużyny nowych zawodników i przećwiczyć kilka wariantów taktycznych. Mimo wielu zmian udało nam się nie zatracić tożsamości i nie zgubić głównego celu, jakim pozostają zwycięstwa. Jestem bardzo zadowolony. Osiągnęliśmy to, co chcieliśmy, wygraliśmy grupę”.

Trener Santos mógł być dość dumny ze swoich zawodników ze wszystkich spotkań przeciwko Wiśle Kraków i reprezentanci Polski. Bilans tych starć to: 2 zwycięstwa i 5 remisów. Zawsze ekipa Santosa przechodziła dalej, jeśli w rozgrywkach pucharowych (Puchar UEFA, Euro) grała przeciw Polsce. Jakie wspomnienia będzie mieć Portugalczyk, prowadząc reprezentację Polski? Czas pokaże.

Źródła

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!