John Goodall – pierwsza legenda angielskich boisk

Czas czytania: 6 m.
4.5
(2)

Preston North End to nie tylko pierwszy mistrz Anglii w historii – to także pierwsza drużyna, która przez cały sezon ligi angielskiej przebrnęła niepokonana. Kluczem do sukcesu miał być John Goodall, pierwszy król strzelców i, według wielu opinii, pierwsza legenda brytyjskich boisk.

Zawsze powtarzałem, że żaden inny zawodnik nie wiedział o futbolu tyle, co mój stary przyjaciel – mawiał o nim Steve Bloomer, legendarny napastnik Derby County i Middlesbrough. John Goodall był nie tylko legendą, ale i pionierem: jako pierwszy przekroczył barierę 20 bramek w jednym sezonie Football League, jako pierwszy został capocannoniere, był pierwszym menedżerem Watford oraz najstarszym piłkarzem, który kiedykolwiek zagrał dla Szerszeni. Jakby tego było mało, wraz z bratem stali się pierwszym rodzeństwem, które reprezentowało inne drużyny narodowe.

Szkocka szkoła

Swoją piłkarską podróż rozpoczął w Kilmarnock. Choć w 1863 r. na świat przyszedł w Londynie, jego rodzice postanowili szukać szczęścia w Szkocji. Nic dziwnego, skoro sami byli Szkotami, a ojciec Johna był kapralem w Royal Scottish Fusiliers. Młody piłkarz pierwsze szlify zbierał w Kilmarnock Burns oraz Kilmarnock Athletic, w którym w wieku 17 lat zadebiutował w pierwszej drużynie.

Brat Johna, Archie, urodził się w Belfaście. Według zasad panujących pod koniec XIX wieku w Zjednoczonym Królestwie, piłkarz reprezentował kraj, który przyjął go na świat. Chcąc, nie chcąc, w 1899 r. otrzymał pierwsze powołanie do kadry Irlandii Północnej i niedługo potem spotkał się po przeciwnych stronach barykady ze swoim bratem.

Wychowany w szkockim środowisku piłkarskim Goodall przyzwyczaił się do bezpośrednich podań i twardego, morderczego wręcz stylu gry. Wydawał się być odpornym na wszystko. W Kilmarnock spędził cztery lata, po czym w 1884 r., w wieku 21 lat, dołączył do pierwszej angielskiej drużyny, Great Lever FC z hrabstwa Lancashire. Zespół do tamtej pory pięciokrotnie rywalizował w rozgrywkach FA Cup, choć ani razu nie przebrnął przez drugą rundę. Angielski futbol był wciąż amatorski, jednak przybycie Goodalla było wielkim krokiem ku profesjonalizmowi oraz powstaniu Football League.

13 września 1884 r., na Woodside Ground odbyło się spotkanie pomiędzy Great Lever a Derby County. Na ten dzień nałożyły się dwa ważne wydarzenia w historii. Z jednej strony debiut Johna Goodalla na angielskich boiskach, a z drugiej, pierwszy oficjalny mecz Baranów. Rezultat? 6:0 dla Great Lever. Nasz bohater zdobył cztery bramki i po raz pierwszy zapadł w pamięć kibiców Derby. Później sam przywdzieje barwy ich klubu, choć najpierw spędził cztery owocne lata w Preston.

Goodall dołącza do Preston

Goodall już po roku gry w Great Lever został zauważony przez Williama Sudella, prezesa Preston, wizjonera, który mocno przyczynił się do profesjonalizacji angielskiej piłki. Sudell pozyskał 22-letniego piłkarza w 1885 r. W tym samym roku profesjonalny futbol został w Anglii zalegalizowany. Zanim jednak przełożyło się to na sportową jakość zawodników, pan i władca Preston North End regularnie sprowadzał do swojej drużyny Szkotów, co poskutkowało błyskawicznym sukcesem. W 1887 r. klub osiągnął najwyższe zwycięstwo w 145-letniej historii FA Cup – wygrali 26:0 z Hyde. Jest to także najwyższy wynik w historii całej angielskiej piłki nożnej. Sam Goodall mógł być jednak rozczarowany, bowiem w tym spotkaniu zdobył tylko jedną bramkę.

W 1887 i 1888 r. Preston zaliczył serię 42 wygranych meczów, choć bardziej rozpamiętuje się ich pierwszy ligowy sezon. Arsenal to nie jedyni The Invincibles w historii.

Rekordowa seria zakończyła się w marcu 1888 r., gdy w finale FA Cup zespół przegrał 1:2 z West Bromwich Albion. Ten zimny prysznic był prawdopodobnie niezbędny przed rozpoczęciem pierwszego w historii sezonu ligi angielskiej. Tam żadnej wpadki już nie było. Drużyna nie przegrała ani jednego meczu, Goodall zaś znalazł się na ustach wszystkich kibiców – zdobył 21 bramek w 21 meczach, pauzując tylko w jednym spotkaniu i dokładając do tego dwa gole w Pucharze Anglii, w którym, a jakże, Preston było niepokonane.

John Goodall stał się pierwszym superstrzelcem Football League. Zespół zaliczył 18 zwycięstw i cztery remisy w lidze. Na pięć rozegranych w FA Cup wygrał wszystkie pięć. W tabeli zgromadzili 40 punktów, a dodatni bilans bramek wyniósł 59. Druga w tabeli Aston Villa była daleko w tyle – 29 punktów i tylko 18 goli strzelonych więcej niż straconych.

W 1888 r. urodzony w Londynie Goodall zadebiutował w spotkaniu z Walią. Był to mecz rozgrywany w ramach British Home Championship. Anglicy wygrali 5:1, a John strzelił jedną z bramek. W ramach tych rozgrywek zapunktował też przeciwko Szkocji, a Synowie Albionu zwyciężyli w całym turnieju.

Przejście do Derby County

Piłkarska Anglia doznała szoku, gdy w 1889 r. John, wraz ze swoim bratem Archiem, przenieśli się do Derby County. To był pierwszy głośny transfer w lidze angielskiej, a kwoty i inne szczegóły umowy były zachowane w tajemnicy. Krąży jednak legenda, że w zamian za podpisanie kontraktów, bracia mieli stać się najemcami dobrze prosperującego pubu The Plough przy London Street w Derby. W czasach, gdy piłkarze nie zarabiali fortuny, było to znaczne zabezpieczenie przyszłości.

John Goodall spędził w Derby 11 sezonów. Nie zdobył ani jednego trofeum, choć uchodził za centralny punkt tzw. złotego pokolenia drużyny Baranów. Gdy pierwszy król strzelców w historii ligi angielskiej przychodził do Derby, ci zajmowali dziesiąte miejsce w tabeli i zaledwie cztery punkty dzieliły ich od samego dna. Przez ponad dekadę Barany zajmowały kolejno miejsca: 7., 11., 10., 13., 3., 15., 2., 3., 10., 9. i 6. Do tego doszły niezłe wyniki w FA Cup – dwa półfinały i finał. Goodall trzykrotnie został najlepszym strzelcem zespołu, ustanowił klubowy rekord sześciu spotkań z rzędu ze zdobytą bramką. To osiągnięcie zostało wyrównane, do dziś nikt go jednak nie pobił.

Mawiano o nim Dobry Johny lub Szczery Johny. Cieszył się reputacją dżentelmena. W Derby nie imponował osiągnięciami strzeleckimi w takim stopniu jak w Preston, jednak miał opinię najważniejszego piłkarza w zespole. Był też pierwszym Baranem, który otrzymał powołanie do angielskiej kadry.

Nie tylko indywidualne osiągnięcia były dla niego ważne. Stał się mentorem dla młodego Steve’a Bloomera. Bloomer był 15-latkiem, gdy Goodall dołączył do Derby. Dziś jest uważany za najlepszego gracza w historii zespołu.

Goodall był moim idolem gdy byłem dzieciakiem. Był moim nauczycielem, dzięki niemu czułem się w Derby County bezpiecznie. Gdy razem graliśmy nigdy mnie nie zawiódł, otrzymałem od niego mnóstwo wskazówek i porad. Johny Goodall był wspaniałym piłkarzem, wielkim kapitanem i dżentelmenem z natury. Jego przybycie z Preston North End wywarło na mnie wielki wpływ. Zawsze powtarzałem, że żaden inny zawodnik nie wiedział o futbolu tyle, co mój stary przyjaciel – mówił Bloomer.

Choć grał dla Derby do 1900 r., jego mecz benefisowy został rozegrany cztery lata wcześniej. W 1896 r. Barany zmierzyły się z drużyną angielskich dżentelmenów. Pomimo fatalnej pogody na trybunach zebrało się pięć tysięcy widzów, którzy pomogli zebrać 277 funtów. Niezbyt zawrotna suma? Cóż, tyle zarabiał wówczas najlepszy strzelec Derby. Przez dwa lata.

Od Baranów do Szerszeni

Czas Goodalla na The Baseball Ground zakończył się, gdy piłkarz miał już 37 lat. Nie zamierzał jednak zakończyć kariery i podpisał umowę z zespołem z Merseyside, Brighton Tower FC. Klub istniał od czterech lat, od dwóch grał w Football League, ale właściciele klubu byli zbyt ambitni. Zatrudnili wielu byłych reprezentantów Anglii, jednak na stadionie mieszczącym 80 tysięcy fanów zasiadało ich ledwie około tysiąca. Klub został rozwiązany w 1901 r. z powodu bankructwa. Goodall w tym czasie rozegrał tylko sześć spotkań, do siatek rywali trafiał zaś dwukrotnie. Później przeszedł do drugoligowego Glossop North End, gdzie spędził trzy lata, a w 35 spotkaniach strzelił osiem goli.

Pierwszoligowe kluby zatraciły jakiekolwiek zainteresowanie 40-latkiem. Został grającym menedżerem występującego w Southern League Division 2 Watford. Jak pisaliśmy wcześniej, był zarazem pierwszym trenerem zespołu w historii. Już w pierwszym sezonie pracy wygrał ligę i awansował do Southern League Division 1. Goodall po raz drugi w życiu stał się wówczas Invincible, gdyż Szerszenie na 20 spotkań zwyciężyły 18 razy, tylko dwukrotnie remisując. W Watford grał do 1907 r. W 62 meczach strzelił 14 goli. Wciąż prowadził zespół, choć buty zawiesił już na kołku.

W 1910 r., po owocnych siedmiu latach, postanowił sprawdzić się za granicą. Trafił do RC Roubaix, klubu z północnej części Francji. I właśnie tam w wieku 47 lat postanowił na jakiś czas zawiesić emeryturę. Ponownie włożył piłkarski trykot i spędził w zespole dwa lata. Następnie wrócił na Wyspy, gdzie został grającym menedżerem walijskiego Mardy, występującego w Southern League.

Rok 1913 to dla 50-letniego Goodalla ostateczny koniec kariery. Zarówno tej zawodniczej jak również menedżerskiej. Legendarny zawodnik zanotował 150 goli w 370 meczach w swojej bogatej karierze. Dla reprezentacji zagrał 14-krotnie, strzelając tuzin goli. Dwukrotnie był najlepszym strzelcem w lidze.

Dobry Johny to ciekawa postać. Absolutny dżentelmen, świetny piłkarz. Na początku kariery pracował jako tokarz, bowiem nie był w stanie wówczas utrzymać się z gry w piłkę. Goodall był także utalentowanym krykiecistą. Gdy reprezentował Derby, grywał dla Derbyshire, a po przejściu do Watfordu padło na Hertfordshire. Lubił także golfa, curling i kręgle. Był miłośnikiem sportu, bez którego nie mógł oddychać.

Zmarł w 1942 r. w Watford, gdzie został pochowany na tamtejszym cmentarzu. Jego grób przez lata pozostawał nieopisany, ale w 2018 r. z klubowych środków Watford sfinansowano nowy nagrobek. Dziś, poza Preston, Derby i Watford, mało kto o nim pamięta, chociaż według statystyk, ustanowił aż osiem różnych rekordów w lidze angielskiej. Poza suchymi liczbami, nie można zapominać o niepoliczalnych osiągnięciach, jak chociażby nauczenie wielkiego futbolu Steve’a Bloomera. Goodallowi należy się pomnik. Na szczęście, miana pierwszego capocannoniere ligi angielskiej nie odbierze mu nikt.

ŁUKASZ STACHOWIAK

[/su_spoiler]

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4.5 / 5. Licznik głosów 2

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...

Jakie witaminy i minerały są ważne dla biegaczy?

Bieganie to nie tylko pasjonująca forma aktywności, ale także sposób na zadbanie o zdrowie i kondycję. Odpowiednia dieta, bogata w witaminy i minerały, może...

Przełamanie w starciu z liderem – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Weegree AZS Politechnika Opolska

Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii w meczu 9. kolejki Bank Pekao 1. Ligi podejmowali Weegree AZS Politechnikę Opolską. Spotkanie rozegrane zostało w przeddzień Święta...