Koszulki piłkarskie i ich historia

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Futbol od swoich korzeni nieustannie ewoluuje. Modyfikacjom ulegają nie tylko przepisy, styl gry oraz taktyka. Piłkarze korzystają z coraz to nowocześniejszego i lepiej wyglądającego sprzętu. Wyposażenie jest także środkiem, dzięki któremu bogacą się kluby. Szczególnie ważne w tym kontekście są koszulki, które także dziś różnią się od swoich odpowiedników z początków piłki nożnej.

W latach 70. XIX wieku trykoty ani trochę nie przypominały strojów sportowych. Dziś porównalibyśmy je do stroju klauna w cyrku. Spodnie do kolan o szerokich, wręcz „napompowanych” nogawkach lub zwykłe do kostek. Górną część ówczesnego ubioru piłkarza stanowiła bawełniana koszula z kołnierzykiem, długim rękawem oraz ściągaczami. Gra zapewne była daleka od komfortowej. Znaczny ciężar, który musieli dźwigać na sobie zawodnicy niewątpliwie utrudniał bieg za piłką. Szybko więc zdecydowano się na zmiany. U progu dwudziestego stulecia zwężono nogawki spodenek i pozostawiono jedynie dwa guziki przy koszuli. Spora część futbolistów grała w… czapkach. Zaraz później przyszedł czas na pożegnanie z kołnierzykiem. Jeszcze przed pierwszymi mistrzostwami świata guziki zostały zastąpione przez sznurowanie.  Większe problemy sprawiał pasek od spodenek. Gdy zachodziła konieczność wymiany tej części garderoby, długo to zajmowało. Szorty na gumę weszły do powszechnego użycia dopiero po II wojnie światowej, w ramach rewolucji, która dotknęła ubrania piłkarzy.

Pierwsze metamorfozy

W Wielkiej Brytanii zaczęto z kolei numerować poszczególnych piłkarzy. Niezwykły jest przypadek Celtiku Glasgow z początku lat 60., który zamieszczał numery nie na koszulkach, a szortach. W tamtym czasie piłkarską modę zdominowała prostota i minimalizm. Przez pewien czas stopniowo skracano spodenki, toteż zdjęcia z lat 50. aż po 70. Pokazują Pelego, Cruyffa czy Deynę w spodenkach, sięgających ledwie do połowy uda. Wycofano się z kołnierza na rzecz obecnie przyjętego wcięcia pod szyją. Użyto po raz pierwszy sztucznych tworzyw do produkcji. Swą działalność rozpoczynała założona przez Adiego Dasslera – niemiecka firma Adidas. Wypuściła ona pionierski model korków, odkrywający kostkę. Dzięki temu, co jasne, uległa poprawie wygoda i swoboda ruchów piłkarzy w znaczny sposób się zwiększyła.

W złotej erze polskiego futbolu, a więc Orłów Górskiego i Górnika Zabrze, dokonano kolejnej fali przemian na trawiastym wybiegu. 41. lat temu Leeds United wprowadził u siebie białe koszulki, stając się jednocześnie prekursorem w kwestii ich marketingowego wykorzystania. Pawie zaczęły sprzedawać stroje wśród swoich kibiców. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, więc śladem Anglików poszły zespoły z całego świata. Efekty możemy obserwować dziś, chociażby na ulicach czy w firmowych sklepach. Swoje loga na trykotach umieścili też producenci.

(Niezbyt) tania odzież

W 1973. roku grający w Bundeslidze Eintracht Brunszwik, podpisał umowę sponsorską z lokalnym producentem alkoholi – przedsiębiorstwem Jägermeister. Za miejsce na piersiach zawodników. Kontrakt opiewał na kwotę 100 tysięcy marek niemieckich. „Związek” ten trwał przez kolejne 14 lat, a w 1983 próbowano nawet zmienić nazwę klubu dodając człon „Jägermeister”. Projekt zawetowała krajowa federacja, ale koncepcja sponsorów na froncie koszulki przyjęła się wyśmienicie.

Najbardziej opornie zerwanie z tradycją przyjmowano w dwóch hiszpańskich klubach o niezwykłej historii: FC Barcelona i Athletic Club. Barca, nim zaczęła czerpać korzyści z reklam, pomogła dzieciom. Sezon 2006/07 był pierwszym, gdy Duma Katalonii zgodziła się na jakikolwiek emblemat. Decyzja ta z początku nie pociągała za sobą korzyści finansowych. Wręcz przeciwnie, porozumienie dawało 1,5 miliona euro UNICEFowi – funduszowi na rzecz dzieci, funkcjonującemu przy ONZ. Dopiero rok 2011 rozgniewał środowisko cules. Wtedy to miejsce UNICEFu zajęła Qatar Foundation. Jednak to tylko przedsmak prawdziwej burzy, która rozpętała się dwa lata później. Poszło o jedno słowo. „Foundation” odeszło w niebyt, a pojawiło się „Airways”. W dziwnych okolicznościach zerwano z ponad stuletnim dziedzictwem Blaugrany.

Nieco łagodniej wkroczył sponsor na stroje Athletic Club. Po 110. latach czystości trykotu, ustąpiono jedynie lokalnym firmom. Od 2008 roku klub za reklamę na koszulce wspierała baskijska kompania paliwowa Petronor. Po niej przyszła kolej na czołowy bank regionu – Kutxabank, który łoży do dziś miliony na piłkarską wizytówkę Kraju Basków. Choć globalizacja postępuje, to Los Leones swą postawą udowadniają, że da się funkcjonować na niezłym poziomie, bez utraty ideałów.

Zadziwiająco późno trykoty zawodników „wyposażono” w nazwiska. Jak to najczęściej bywa w futbolu, także i w tym względzie pierwszeństwo przypadło Anglikom. Gwiazdy (i nie tylko) boisk Premier League zostały niejako ochrzczone w sezonie 1993/94. Tropem Wyspiarzy podążyła FIFA, decydując o nazwiskach na plecach uczestników mundialu w Stanach Zjednoczonych.

W dzisiejszych czasach już każdy klub uległ pokusie zarobienia dodatkowych pieniędzy. Niektórzy sponsorzy wręcz stali się ikonicznymi i są wspominani po latach. Za idealne przykłady niech posłużą: Teka wspierająca w latach 90. Real Madryt, Sharp firmujący Manchester United w pamiętnym finale LM 1998/99, czy O2, z którym ostatnie mistrzostwo Anglii wygrali „The Invicibles”, jak zwano niepokonany zespół Arsenalu z sezonu 2003/04.

Wyróżnić się z tłumu

Na Bliskim Wschodzie miał miejsce przypadek, gdy polityka wdarła się nie tylko do piłki nożnej, ale także na reprezentacyjne koszulki. I w żaden sposób nie przyniosło to dumy futbolistom. Reprezentanci Iraku za czasów dyktatury Saddama Husajna zmuszeni byli grać z wizerunkiem prezydenta na piersiach.

Określenie „piłkarska moda” niektórzy potraktowali (zbyt) dosłownie. Pierwszy, notabene, jaskrawy przypadek to meksykański golkiper Jorge Campos. Wychodził on na boisko zawsze w charakterystycznych, fluorescencyjnych różowo-zielonych spodenkach i bluzie z długim rękawem. Najdziwniejsze pomysły są dziełem Kameruńczyków. W turniejach Pucharu Narodów Afryki zadziwili świat. Najpierw w 2002 roku w Mali ich koszulki straciły rękawy. O ile afrykańska federacja przystała jeszcze na tę nowinkę, to bardziej konserwatywna FIFA zakazała użycia bluzek bez rękawów w mistrzostwach świata. Lecz to nie koniec, bo kameruńscy designerzy posunęli się o krok dalej. Na następnym PNA Nieposkromione Lwy pokazały światu jednoczęściowe kostiumy. Koszulki zszyto ze spodenkami. Na szczęście żadnemu z ówczesnych podopiecznych nie przydarzyła się niespodzianka w postaci uszkodzenia kostiumu, gdyż pewnie musiałby udać się do szatni.

Przeczytaj także: Buty piłkarskie – krótka historia

Na przestrzeni dziejów, odzież piłkarska, przeszła jak widać niesamowitą metamorfozę, bogatą w ciekawostki. Pewne jest tylko jedno, jeszcze wiele zaskoczeń z rąk, a raczej głów projektantów Nike, Adidasa lub Pumy nas czeka.

JAKUB BARANKIEWICZ

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!