Wywiad: Kushtrim Munishi, czyli pierwszy piłkarz z Bałkanów od czasów wojny

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Był pierwszym piłkarzem z Bałkanów, który po II wojnie światowej zagrał w polskiej I lidze. Nad Wisłą spędził tylko jedną rundę, ale nasz kraj wspomina dobrze. Ba! Umie nawet trochę powiedzieć w naszym języku. Przed Wami Kushtrim Munishi.

Kushtrim Munishi urodził się 17 marca 1973 roku w Prisztinie (wtedy Jugosławia, dziś Kosowo). Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w tamtejszym KF Prisztina. 28 lat temu zagrał w nieoficjalnym meczu Kosowa z Albanią i strzelił w nim gola. Niedługo potem trafił do Zagłębia Lubin. W Skarbie Kibica „Piłki Nożnej” omyłkowo wzięto go za…Słoweńca. Dopiero w kolejnym wydaniu gazety sprostowano błąd. W polskiej I lidze zadebiutował 13 marca 1993 roku w meczu Miedziowych z Górnikiem Zabrze. Kilka miesięcy później opuścił Dolny Śląsk, zagrawszy dla Zagłębia 11 spotkań. Później występował w Bułgarii, Austrii, a przede wszystkim w swojej rodzimej lidze Kosowa (wtedy jeszcze Kosowo nie było niepodległym państwem, a liga nie działała pod auspicjami UEFA). 6 razy zdobył mistrzostwo swojego kraju, 3 razy puchar i 2 razy superpuchar. Uznawano go za najlepszego piłkarza i sportowca Kosowa. Po zakończeniu kariery został trenerem i zdobył licencję UEFA Pro. Przez 10 lat pracował w KF Prisztina, głównie jako trener grup młodzieżowych, ale przez krótki czas także jako szkoleniowiec pierwszej drużyny. Od 3 lat pracuje w FFK (Kosowska Federacja Piłki Nożnej). Prowadzi młodzieżowe reprezentacje Kosowa kobiet.

Dominik Górecki: Kushtrim, byłeś pierwszym bałkańskim piłkarzem, który trafi do polskiej I ligi po II wojnie światowej. Jak to się stało, że trafiłeś do Polski?

Kushtrim Munishi: Grałem wtedy w II lidze jugosławiańskiej, w klubie KF Prisztina. Menedżer Valentin Bokaljić pokazał działaczom Zagłębia kasetę wideo z moimi występami. Obejrzeli nagranie i kilka dni później otrzymałem propozycję podpisania umowy.

Nie bałeś się opuścić rodzinnego domu?

To była trudna decyzja. Nie wiedziałem nic o Polsce i o polskiej lidze. Menedżer przekonał mnie jednak do tego transferu. Mówił, że Zagłębie było mistrzem Polski, a potem grało w europejskich pucharach przeciwko Milanowi. Z perspektywy czasu uważam, że przejście do Zagłębia nie było błędem.

Gdy wyjeżdżałeś z Jugosławii, Twój kraj był w stanie wojny domowej.

To prawda, ale akurat na terenie Kosowa, gdzie mieszkałem, nie było wtedy działań wojennych.

Ale w 1999 roku w Kosowie wybuchła wojna. Walki toczyły się na ulicach twojej rodzinnej Prisztiny.

Nie było mnie wtedy w Prisztinie, ponieważ grałem w Austrii. Pamiętam jednak, że bardzo bałem się o moją rodzinę, która mieszkała w stolicy.

W 1993 roku trafiłeś do Zagłębia, które miało dość silną drużynę.

Rzeczywiście to był dobry zespół. Sławomir Majak i Radosław Kałużny to byli świetni zawodnicy. Obaj potem trafili do Bundesligi. Również Daniel Dyluś miał duże umiejętności.

Jak porozumiewałeś się z trenerem i kolegami?

Po pierwsze po angielsku, a po drugie… po polsku. Znam język serbsko-chorwacki, który jest nieco podobny do waszego.

Pamiętasz swój debiut w polskiej lidze?

Graliśmy wtedy przeciw Górnikowi Zabrze, który wtedy też miał silny zespół. Przegraliśmy 0 do 1. Zagrałem 65 minut i zaprezentowałem się nieźle. Miałem jednak mały problem, ponieważ najlepiej czułem się na pozycji napastnika, a trener chciał, bym grał w środku pola.

Dlaczego Twój pobyt w Lubinie trwał tak krótko?

Jak wspomniałem, w Polsce nie było mi źle, mam z waszego kraju same dobre wspomnienia. Ale czułem się samotny. Nie było tu żadnych moich rodaków. Dlatego zdecydowałem się na powrót do Prisztiny. A niedługo potem wyjechałem grać do Austrii, gdzie było mi nieco łatwiej, bo było tam kilku Kosowian.

Dziś śledzisz to, co dzieje się w Ekstraklasie?

Tak, sprawdzam czasem wyniki Zagłębia, innych polskich drużyn oraz reprezentacji Polski.

Przed przyjazdem do Polski wziąłeś udział w bardzo ważnym wydarzeniu dla Kosowian. Reprezentacja Kosowa (wtedy jeszcze Kosowo było częścią Jugosławii) zagrała nieoficjalny mecz przeciwko drużynie Albanii.

Tak, to było dla mnie ogromne przeżycie. Graliśmy w Tiranie na stadionie Dinama. Co prawda przegraliśmy 3:1, ale to właśnie ja strzeliłem jedyną bramkę dla naszej drużyny. Byłem wtedy bardzo dumny.

W jakich okolicznościach odbył się ten mecz? Nie byliście wtedy przecież niepodległym państwem.

Ten mecz mógł się odbyć, ponieważ Albańczycy i Kosowianie są w zasadzie jednym narodem. Można powiedzieć, że jesteśmy braćmi.

W kosowskiej drużynie zagrał wtedy także Ardian Kozniku, który potem – już w barwach reprezentacji Chorwacji – zdobył brązowy medal na Mistrzostwach Świata w 1998 roku.

Już wtedy był bardzo dobrym zawodnikiem. Występował wówczas w Hajduku Split i bardzo się cieszyliśmy, że z nami zagra. Jego występ był dla nas dodatkową motywacją.

Inną gwiazdą, z jakąś miałeś przyjemność grać, był Goran Djorović. On także zagrał na Mistrzostwach Świata w 1998 roku.

Z Goranem znamy się od dziecka. Zaczynaliśmy razem w FK Prisztina.

Kolejny piłkarz z tamtej drużyny, Muharrem Sahiti, dziś jest asystentem selekcjonera reprezentacji Kosowa.

Z Muharremem także grałem w Prisztinie. To mój przyjaciel. Dziś razem pracujemy w FFK. Jako drugi trener współpracuje dziś z selekcjonerem Bernardem Challandesem.

Największe sukcesy osiągnąłeś, grając w swojej rodzimej lidze.

6 razy byłem mistrzem Kosowa, trzy razy wygrałem puchar i raz superpuchar. 3 razy byłem królem strzelców. W sumie w lidze Kosowa zdobyłem 215 bramek. Wybrano mnie nie tylko na najlepszego piłkarza, ale i na najlepszego sportowca w Kosowie.

Po zakończeniu kariery zacząłeś pracę trenerską. Najwięcej czasu spędziłeś jako trener młodzieży. Masz jakichś znanych wychowanków?

Oczywiście, pracowałem między innymi z Edonem Zhegrovą, który gra dziś w FC Basel i jest jednym z najważniejszych piłkarzy naszej drużyny narodowej. Inny mój wychowanek, Emir Sahiti, trafił do Hajduka Splita, a obecnie dobrze radzi sobie na wypożyczeniu w HNK Šibenik. Mamy w Kosowie wielu utalentowanych piłkarzy.

Od kilku lat pracujesz jednak jako trener młodzieżowych reprezentacji Kosowa kobiet. Praca z paniami to chyba duże wyzwanie?

Na początku nie byłem optymistą, ale szybko okazało się, że ta praca daje wiele satysfakcji. Osiągnęliśmy już kilka sukcesów W 2018 roku wygraliśmy UEFA Development Tournament. W 2020 zaś zwyciężyliśmy w zorganizowanym w Bolzano turnieju Il Calcio è Rosa. Kilka moich zawodniczek trafiło do pierwszej reprezentacji.

ROZMAWIAŁ DOMINIK GÓRECKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Dominik Górecki
Dominik Górecki

Samorządowiec, dziennikarz, sadownik, miłośnik podróży i fan futbolu. Entuzjasta Serie A, Bundesligi i piłki afrykańskiej. Od dzieciństwa zakochany w Juventusie.

Więcej tego autora

Najnowsze

Piłkarskie losy Radosława Majewskiego – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów ze Zniczem Pruszków

W rozegranym 10 listopada 2024 roku meczu 16. kolejki Betclic 1. Ligi Stal Rzeszów podejmowała Znicz Pruszków. Dla obu drużyn było to starcie o...

Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka – recenzja

Książka „Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka” to zapis z kilkunastomiesięcznej podróży Anity Werner i Michała Kołodziejczyka do Tanzanii, Turcji, Rwandy i Brazylii. Futbol jest...

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...