Nie sposób napisać czegoś oryginalnego o historii rywalizacji pomiędzy Lechem Poznań a Austrią Wiedeń. Temat ten został wyeksploatowany niemalże do cna, ale też nie można się temu dziwić, w końcu dwumecz z 2008 roku swoim przebiegiem wpisał się w pamięć nie tylko kibiców Lecha Poznań.
Przed meczem
Gdy okazało się, że aktualny Mistrz Polski ponownie przetnie swoją sportową ścieżkę z jednym z najbardziej utytułowanych klubów z Austrii, było wiadomo, że nie będzie to łatwy dwumecz. Austria Wiedeń nie działa dziś może na wyobraźnie tak, jak 14 lat temu, ale nie można odmówić tej ekipie jakości. Przed meczem w Poznaniu to drużyna gości była faworytem, nawet pomimo świetnego występu Lecha Poznań w przegranym tydzień wcześniej meczu wyjazdowym z Villarealem.
O tym, jak bardzo Lech i jego otoczenie chce wykorzystywać historię do budowania atmosfery około meczowej, niech świadczy spontaniczna akcja zorganizowana tuż przed meczem – Sławomir Peszko ogłosił na swoich social mediach, że będzie dostępny dla kibiców na 2 godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego, i kto jest chętny, może podejść i zrobić sobie z nim zdjęcie pod stadionem. Prosta, a zarazem bardzo fajna inicjatywa.
Przed pierwszym gwizdkiem nastroje były względnie pozytywne – mecz z Villarealem pokazał, że Lech potrafi zagrać bardzo dobry mecz z faworyzowanym rywalem. Oczywiście Hiszpanie zagrali rezerwowym składem i być może trochę nie docenili Kolejorza, niemniej pomysł na grę sukcesywnie wdrażany przez van den Broma zaczyna przynosić efekty.
Historia rywalizacji polsko-austriackiej w europejskich pucharach
Dotąd drużyny z Polski i Austrii mierzyły się w ramach europejskich pucharów 32-krotnie, a bilans jest nieznacznie na korzyść drużyn z Polski, które wygrały 14 meczów i strzeliły 50 bramek. Z kolei drużyny austriackie wygrały 13 spotkań i zanotowały 49 bramkowy dorobek strzelecki. 5 meczów zakończyło się remisem – wszystkie 1:1.
W większości przypadków mecze między ekipami z obu krajów dotyczyły faz kwalifikacyjnych / pucharowych. Tegoroczne starcie pomiędzy Lechem a Austrią Wiedeń jest dopiero trzecim rozgrywanym w ramach fazy grupowej. Na 14 dwumeczów decydujących o awansie do kolejnej rundy, aż 9 razy z tarczą z rywalizacji wracali Polacy. To właśnie Austria Wiedeń była najczęstszym egzekutorem polskich ekip, eliminując dwukrotnie Legię Warszawa (w I rundzie Pucharu UEFA w sezonie 2004/05 i 2006/07, oraz raz Ruch Chorzów, w ramach 3-rundy eliminacji do Ligi Europy).
Austria Wiedeń w sumie mierzyła się z naszymi drużynami 5—krotnie, a pozostałe dwie rywalizacje, to trójmecz (dwumecz zakończył się remisem, więc o awansie do 1/8 Pucharu Mistrzów decydował trzeci mecz) z Górnikiem Zabrze w sezonie 1963/64, oraz wspomniany na początku tekstu dwumecz z Lechem Poznań w sezonie 2008/09.
Rozgrywki | Sezon | Runda | Austriacy | Polacy | 1 mecz | 2 mecz | mecz dodatkowy |
---|---|---|---|---|---|---|---|
PM | 1963/64 | 1/16 | FK Austria | Górnik Zabrze | 1:0 | 0:1 | 1:2 |
PZP | 1964/65 | 1/16 | ESV Admira Wiedeń | Legia Warszawa | 1-3 | 0-1 | |
PM | 1965/66 | 1/16 | LASK Linz | Górnik Zabrze | 1-3 | 1-2 | |
PMT | 1969/70 | 1/32 | Wiener Sport-Club | Ruch Chorzów | 4-2 | 1-4 | |
PZP | 1978/79 | 1/16 | SSW Tirol Innsbruck | Zagłębie Sosnowiec | 1-1 | 3-2 | |
PM | 1982/83 | 1/8 | SK Rapid Wiedeń | Widzew Łódź | 2-1 | 3-5 | |
PUEFA | 1986/87 | 1/32 | Linzer ASK | Widzew Łódź | 1-1 | 0-1 | |
PUEFA | 1994/95 | 1/16 | FC Admira Wacke Wiedeńr | Górnik Zabrze | 5-2 | 1-1 | |
PUEFA | 2004/05 | RG | Liebherr Grazer | Amica Wronki | 3-1 | ||
PUEFA | 2004/05 | I RK | FK Austria Wiedeń | Legia Warszawa | 1-0 | 3-1 | |
PUEFA | 2006/07 | I RK | FK Austria Wiedeń | Legia Warszawa | 1-0 | 1-1 | |
PUEFA | 2006/07 | II RK | SV Bauwelt Koch Mattersburg | Wisła Kraków | 1-1 | 0-1 | |
PUEFA | 2008/09 | I RK | FK Austria Wiedeń | Lech Poznań | 2-1 | 2-4 | |
LE | 2010/11 | RG | FC Red Bull Salzburg | Lech Poznań | 0-1 | 0-2 | |
LE | 2010/11 | III RK | FK Austria Wiedeń | Ruch Chorzów | 3-0 | 3-1 | |
LE | 2012/13 | III RK | SV Ried | Legia Warszawa | 2-1 | 1-3 |
Pierwsza połowa
Pomimo niewielkiej delegacji kibiców z Austrii, byli oni bardzo aktywni i słyszalni jeszcze przed rozpoczęciem spotkania – to oni przejęli inicjatywę dopingową, ale kibice Lecha nie pozostali dłużni. Podobnie rozwijała się sytuacja boiskowa, bo to Austria Wiedeń jako pierwsza rzuciła się do ataku i próbowała zagrozić bramce chronionej przez Filipa Bednarka. W grze Lecha widać było dużo nerwowości w grze obronnej, a wysoki pressing rywala nie pozwalał na spokojne wyprowadzenie akcji ofensywnej. Z czasem sytuacja zaczęła się zmieniać na korzyść Lecha i to Kolejorz wykreował pierwszą, niemalże stuprocentową, szansę na bramkę – niestety zabrakło skuteczności w sytuacji sam na sam. I tak jak na trybunach, tak też na boisku mogliśmy śledzić bardzo ciekawą rywalizację.
W 23 minucie po jednej z kolejnych akcji Lecha Austriacy znaleźli okazję do kontry i niewiele zabrakło, żeby to właśnie drużyna gości wyszła na prowadzenie — tym razem to Austriakom zabrakło chłodnej głowy pod bramką, a i Filip Bednarek zachował zimną krew, broniąc nie najlepszy strzał w kierunku długiego słupka. Dwie minuty później Polak ponownie obronił strzał na bramkę.
Ta część gry była pokazem bardzo ofensywnego futbolu obu stron, obfitującego w próby długich podań za linię obrony – zwykle nieskutecznych. To się zmieniło w 27 minucie, gdy świetne podanie wykorzystał Mikael Ishak, który wyprowadził Lecha na prowadzenie. Radość nie trwała jednak długo, bo dwie minuty później wynik wyrównał Matthias Braunoeder.
5 minut później Pedro Rebocho sprokurował rzut karny, ale Filip Bednarek zatrzymał kapitana drużyny rywali Lukasa Muehla – to jeszcze mocniej nakręciło trybunę za plecami Polaka i ukoronowało i tak już bardzo emocjonującą pierwszą połowę. Finalnie po 45 minutach obie drużyny schodziły do szatni z jedną bramką na koncie i nie sposób odnieść wrażenia, że dla obu był to niedosyt.
Druga połowa
Pomimo 15-minutowej przerwy, piłkarze nie zwolnili tempa i po powrocie na boisko ruszyli do ataku. Taktyka Lecha i Austrii Wiedeń pozostała bez zmian – prostopadłe podania, często z głębi pola i próby szybkich ataków mogły podobać się kibicom, bo dawały dużo dynamiki. Ani gospodarze, ani goście nie zamierzały zadowalać się jednym punktem i bramka wisiała w powietrzu. Decydujące dla strzelenia bramki były jednak interwencje obrońców, którzy przecinali ostatnie podania i blokowali strzały.
Optycznie to Austriacy wydawali się przeważać nad Lechem w pierwszych 10 minutach drugiej połowy. Udało się im nawet strzelić bramkę, ale była ona poprzedzona faulem na obrońcy Lecha Poznań. W 65 minucie Lech przełamał rywala, a Michał Skóraś wyprowadził Kolejorza na prowadzenie, wykańczając fenomenalne podanie Pereiry.
Zwykle przy prowadzeniu polskie drużyny mają nawyk bronienia wyniku – ten element taktyczny nie występuje jednak w słowniku trenerskim van den Broma. Lech w dalszym ciągu nacierał na Austriaków, próbując rozstrzygnąć mecz bez niepotrzebnych nerwów – i ta taktyka się opłaciła, bo w 75 minucie Velde wyczarował bramkę z fatalnego przyjęcia piłki w polu karnym. Przy 3:1 mecz wydawał się być już rozstrzygnięty, jednak Lech ku uciesze kibiców nie stracił apetytu na kolejne gole i nacierał na bramkę strzeżoną przez Christiana Fruchtla. To się opłaciło, bo w 89 minucie na 4:1 kolejną bramkę strzelił Velde. Entuzjazm udzielił się nawet spikerowi stadionowemu, który skomentował wynik 4:1 nie do końca poprawnym nawiązaniem do poprzedniego meczu obu drużyn.
Mecz zakończył się wynikiem 4:1, Lech Poznań awansował na drugie miejsce w tabeli Ligi Konferencji i pozwala wierzyć, że stadion przy Bułgarskiej będzie areną europejskich pucharów na wiosnę . Do rozstrzygnięcia pozostały jeszcze 4 mecze, ale Lech ma wszystko w swoich rękach. Mecz z VIllarealem i Austrią Wiedeń budzą ogromny entuzjazm.