W pierwszej części cyklu o Match-Fixingu można było zapoznać się z definicyjnym aspektem problemu, jak i jednymi z najwcześniejszych przypadków wypaczania wyników spotkań. Oczywiste jest to, że problematyka ta dotyczy praktycznie każdego kraju, w którym piłka nożna funkcjonuje na stopie profesjonalnej. Tym samym też dotyczy naszego rodzimego podwórka. Wszyscy słyszeli o „Fryzjerze” i o tym, jakie lody kręcił w polskiej piłce. W tej części cyklu przybliżymy przypadki ustawiania spotkań w Polsce.
Amica Wronki – Aluminium Konin
Ten dzień zna większość starszych kibiców z Konina. Poznań, Bułgarska i około 7 tysięcy konińskich sympatyków. Kto oglądał film „Piłkarski Poker”, śmiało może podpisać ten tytuł pod to spotkanie.
Przeczytaj także: „Match-Fixing – ustawianie spotkań”
Tego dnia rozegrano spotkanie finałowe Pucharu Polski, któremu przewodził arbiter Marek Kowalczyk, w późniejszym czasie nazywany „wybitnym reżyserem”. Mecz ten jest również nazywany jednym z największych przekrętów w polskiej piłce. Lista błędów z tego spotkania mogłaby posłużyć co najmniej jako scenariusz to serialu. W trakcie finału wcześniej wspomniany Kowalczyk pokazał aż sześć żółtych kartek w ciągu kilku minut w tym jedną czerwoną w dla Andrzeja Jaskoty, kapitana drużyny z Konina. Za co? A za to, że ten został celowo kopnięty piłką przez piłkarza Amiki, Radosława Bilińskiego. Co o przebiegu meczu myśleli kibice?
– Je… sędziego…, „Złodzieje… czy Pojedziemy do Lublina i spalimy sku… .
Kabaret, żart, cyrkowa Amica „Fryzjera”, która to spotkanie wygrała 5:3 po dogrywce. Po zakończeniu spotkania zaczęto coraz głośniej mówić o ustawieniu finału, co potwierdził w 2009 roku były piłkarz klubu z Wronek i ex-reprezentant reprezentacji Polski – Paweł Kryszałowicz. Podczas przesłuchania we wrocławskiej prokuraturze zeznał:
– Pamiętam mecz finału Pucharu Polski Amica Wronki-Aluminium Konin. To było słynne spotkanie. Nie mam wątpliwości, że mecz został ustawiony. Słyszałem, że tam miała miejsce licytacja między tymi dwoma klubami, kto da więcej sędziemu. Z tego, co ja słyszałem, to na sędziego poszło wtedy z Amiki 150 tysięcy złotych. Pamiętam, że po tym meczu była wśród zawodników składka. Płaciliśmy pieniądze z premii za zdobycie tego tytułu. Nie pamiętam czy fizycznie przekazaliśmy te kwoty, czy też były nam one potrącone. To organizował Ryszard F.
Jerzy Kasalik (trener Aluminium Konin):
„Jestem pełen uznania dla swoich zawodników. Zagrali doskonały mecz. To sędzia nie pozwolił nam zdobyć Pucharu Polski. Zatem nie pogratuluję trenerowi Wąsikiewiczowi sukcesu, choć nie on jest odpowiedzialny za to, co dziś stało się na boisku. Taki sędzia nie miał prawa prowadzić spotkania tak dużej rangi.”
Afera barażowa – Garbarnia Szczakowianka Jaworzno – Lukullus Świt Nowy Dwór Mazowiecki
O co chodzi? Taki przydomek prasa nadała nieprawidłowościom związanym ze spadkiem do II Ligi Garbarni Szczakowianki Jaworzno w 2003 roku. W roli głównej obok zespołu z Jaworzna wystąpiła ekipa Lukullusa Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. 22 czerwca 2003, mecz, który wedle ustaleń został sprzedany przez siedmiu piłkarzy zespołu Lukullusa. Finalnie przez sąd zostało skazanych dożywotnio sześciu piłkarzy, to jest Rafała Rutę, Grzegorza Miłkowskiego, Marka Zawadę, Adama Warszawskiego, Macieja Krzętowskiego oraz Macieja Lewnę. Siódmym był Boris Pesković, którego zawieszono na dwanaście miesięcy. Tak niska kara wynikała z samowolnego przyznania się do winy. Dlaczego zdegradowano Garbarnię? Ponieważ ukarano klub walkowerem, a dodatkowo na starcie rozgrywek II ligi dołożono karę 10 ujemnych punktów.
Klub z Jaworzna próbował odwoływać się od nałożonej kary przez Wydział Dyscypliny, jednak NKO (Najwyższa Komisja Odwoławcza) utrzymała karę dla klubu w mocy. Z małym wyjątkiem. Dożywotnie kary dla wcześniej wspomnianej szóstki zostały skrócone do siedmiu lat. Syzyfowa praca odwoławcza Garbarni trwałą w najlepsze. Sprawa trafiła przed oblicze Trybunału Arbitrażowego, który to w 2003 roku w całości uchylił decyzję PZPN.
Karuzela trwała w najlepsze. PZPN wobec takiego rozstrzygnięcia złożył zażalenie na decyzję TA do sądu cywilnego. Sprawę więc musiano rozpatrzyć w całości od nowa przez Wydział Dyscyplinarny PZPN. Czego można było się spodziewać, w całości potrzymał on swoje pierwotne postanowienie. Klub ponownie zgłosił się do NKO, tam również rezultat był taki sam. Włodarze Garbarni ponownie zaskarżył kary do Trybunału Arbitrażowego, który w 2005 roku je uchylił, jednak tym razem powołał się na przedawnienie karalności czynu. Jeśli nadążacie, to jedziemy dalej. PZPN od tego postanowienia złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego RP, która to w całości została odrzucona.
To nie koniec. Sprawa toczy się już czwarty rok. Tym razem przed Sądem Okręgowym w Warszawie, 9 maja 2007 roku rozpoczął się proces, w którym to syndyk masy upadłościowej Szczakowianki zażądał od PZPN kwoty w 9 milionów, 89 tysięcy 568 złotych, jako zadośćuczynienie za utracone wpływy od sponsorów klubu, zysków od Canal+ z tytułu praw transmisyjnych, sprzedaży biletów. Reasumując, na tę kwotę składały się wszelkie korzyści majątkowe, które klub utracił na przestrzeni lat. Wedle syndyka takie straty doprowadziły do bankructwa spółki i upadku zespołu. 31 stycznia 2008 roku sąd oddalił w całości roszczenie. 6 listopada 2008 Sąd Apelacyjny potrzymał orzeczenie Sądu Okręgowego.
Mistrz wyroków – arbiter Piotr W.
Niestety, nazwisko z kropką z powodu toczących się spraw prokuratorskich wobec byłego sędziego. Dlaczego rekordzista? Został skazany po raz piąty! Tym razem przez Sąd Rejonowy Kraków Krowodrze. Oskarżony podał się dobrowolnie odpowiedzialności karnej za przyjmowanie korzyści majątkowych za ustawianie spotkań.
Tym razem otrzymał karę roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres lat dwóch. Konkretniej mówiąc, dotyczyły ustawiania następujących meczów:
– Cracovia – Ruch Chorzów (17 sieprnia 2003),
– RKS Radomsko – Podbeskidzie Bielsko-Biała (3 września 2003).
Piotr W. został już wcześniej skazany w sprawach związanych z Garbarnią Szczakowianką Jaworzno, KSZO, Ceramiką Opoczno, Stasiakiem Opoczno, Piastem Gliwice oraz w sprawie „Fryzjera”. Afera barażowa
PAWEŁ KLAMA