Opisywanej dzisiaj książki nie kupicie nigdzie. Jest do wzięcia za darmo, ale trzeba po nią pojechać do Przasnysza. Wydawcą jest Miasto Przasnysz, a napisał ją Przemysław Prekiel, autor książek o … zasłużonych działaczach Polskiej Partii Socjalistycznej.
Jestem wielkim fanem regionalnych publikacji, ponieważ one utrwalają małe światy, w których żyjemy na co dzień. Z drugiej strony wiadomo, że na takich książkach nie da się zarobić, więc potrzebny jest lokalny pasjonat i wsparcie instytucji samorządowych. Na szczęście w tym przypadku oba warunki zostały spełnione.
Książka „MKS Przasnysz. Relacje i wspomnienia byłych piłkarzy” ukazała się w 2021 r. dzięki patronatowi Urzędu Miasta w Przasnyszu. Wpisuje się ona w proces przygotowań do obchodów 100-lecia klubu, które będą miały miejsce w 2023 r.
Napisał ją pracownik Muzeum Historycznego w Przasnyszu Przemysław Prekiel. Autor zajmuje się historią PPS-u i w tym temacie opublikował już kilka książek. Wymienić można chociażby wywiad-rzekę z prof. Krzysztofem Dunin-Wąsowiczem czy biografie Stanisława Dubois i Ludwika Cohna. W swoim dorobku ma także bardziej publicystyczne „Jaka Polska?” oraz „Trzydziestolatek w Przasnyszu”.
Przede wszystkim jest jednak miłośnikiem Przasnysza i kibicem MKS-u, więc osobą jak najbardziej odpowiednią do pisania na temat historii klubu. MKS Przasnysz gra aktualnie w IV lidze, zaliczył także kilka sezonów w trzeciej lidze. Powstał w 1923 r. i aż dziwne, że jak do tej pory nie powstała żadna książka na jego temat. Dopiero Przemysław Prekiel przy pomocy Urzędu Miasta częściowo wypełnił tę lukę.
Klub zmieniał swoje nazwy, to m.in. Węgierka, Związkowiec, Zryw, Grom czy ZWAR. Zawsze jednak reprezentował Przasnysz i jego mieszkańców. Jeszcze przed II wojną światową z przasnyskim klubem związani byli bohaterowie walki o niepodległość (…) Po wojnie przasnyski futbol odbudowywał się dość szybko. Pierwszy mecz w 1945 roku rozegrano w Przasnyszu w kwietniu i w maju ze stacjonującą w naszym mieście Armią Czerwoną. Ogromny impuls dla piłki nożnej w Przasnyszu miało przeniesienie z Wałcza ówczesnego 2. Ośrodka Rozpoznania Radioelektronicznego w lipcu 1964 roku. Pojawiali się wówczas piłkarze, którzy odbywali w naszym mieście zasadniczą służbę wojskową. Niektórzy z nich znaleźli tu swój dom, założyli rodziny. Systematycznie też podnosił się poziom sportowy, by w końcu lat 70-tych ZWAR Przasnysz awansował do III ligi. Łącznie przasnyski klub spędził w III lidze trzy sezony, a w 1980 roku dotarł do 1/16 rozgrywek Pucharu Polski, co do dziś jest historycznym wyczynem. (z tekstu na tylnej okładce)
Ten krótki fragment pokazuje nam, że naprawdę jest o czym pisać w kwestii historii futbolu w Przasnyszu. Miasto i klub z pewnością zasługuje na porządną monografię w tym temacie. Wiem od autora, że trwają prace nad ogólną historią sportu w Przasnyszu (podnoszenie ciężarów święciło tam największe triumfy), oprócz tego dr Robert Gawkowski i red. Stefan Szczepłek piszą książkę o klubach piłkarskich na Mazowszu (znajdzie się tam rozdział o MKS Przasnysz).
Póki co mamy jednak tylko (i aż) książkę Przemysława Prekiela. Nie jest to monografia klubu, lecz zbiór 21 wywiadów z byłymi zawodnikami MKS-u Przasnysz. Oczywiście ci starsi występowali w czasach, kiedy klub funkcjonował jeszcze pod innymi nazwami (np. Grom lub ZWAR), ale zawsze była to ta sama drużyna.
Wywiady ułożone są w kolejności alfabetycznej, więc czasy niemal współczesne przeplatają się nawet z latami sześćdziesiątymi. Niektórzy rozmówcy łączą różne epoki, ponieważ po czynnej grze na boisku zajęli się trenowaniem bądź działaniem w zarządzie klubu.
Rozmowy zależą w dużej mierze od przepytywanych – niektórzy odpowiadają zdawkowo i dyplomatycznie, ale kilku zdecydowało się na ujawnienie pewnych smaczków czy anegdotek po latach. Najbardziej znanym z bohaterów tej publikacji jest z pewnością Grzegorz Wędzyński: wychowanek klubu z Przasnysza i 2-krotny reprezentant Polski. W wywiadzie z nim znajdziemy sporo ciekawych fragmentów, np.:
To mistrz motywacji. Potrafił wpoić w nas, że jesteśmy najlepsi. A treningi były bardzo normalne i tradycyjne. Umiał dotrzeć do każdego piłkarza. Był opromieniony sukcesem z Barcelony, gdzie w 1992 roku prowadzona przez niego reprezentacja Polski w IO zdobyła srebrny medal. (s. 184)
To oczywiście o śp. Januszu Wójciku, który przez chwilę trenował Wędzyńskiego w Legii Warszawa. Od razu przypomina mi się fragment autobiografii Wojciecha Kowalczyka, który Grzegorza Wędzyńskiego z kolei podawał jako przykład zawodnika, z którym na pewno nie było po drodze Januszowi Wójcikowi…
Ale te 21 wywiadów to przede wszystkim historia futbolu w Przasnyszu, wątki ogólnopolskie pojawiają się sporadycznie. Kibice spoza regionu mogą kojarzyć jeszcze Mateusza Długołęckiego (szczególnie z jego niezłej gry w Dolcanie Ząbki na zapleczu ekstraklasy) czy Błażeja Kokosińskiego, bramkarza MKS-u i starszego brata Daniela (tego od „Klubu Kokosa”).
W historii każdego klubu zdarzają się legendarne mecze, o których mówi się nawet po latach. W przypadku zespołów z niższych lig chodzi zazwyczaj o Puchar Polski. Kiedyś pisałem o Wisłoce Dębica, gdzie do dziś wspomina się przegrany dopiero w karnych mecz PP z Górnikiem Zabrze. Identycznie było w Przasnyszu w 1980 r.
Pamiętna data dla przasnyskich kibiców to 3 września 1980 roku. 1/16 Pucharu Polski i mecz z Bałtykiem Gdynia.
Byłem wtedy trenerem naszej drużyny. Bramkarz Zbigniew Jeliński zagrał kapitalny mecz. Przyjechaliśmy z obozu z Popowa. Przegraliśmy w karnych. Kibiców na stadionie było około trzech tysięcy. Całe miasto żyło piłką nożną. Na tym pamiętnym meczu były naprawdę tłumy. Od stadionu od ulicy Makowskiej to tłum szedł aż po nieistniejącą już dziś restaurację „Wenecja”.
Czytałem relację z tego meczu w Dzienniku Bałtyckim. Nasza drużyna mogła ten mecz wygrać.
Ależ oczywiście. Trochę nas zlekceważyli. Myśmy ten mecz wybiegali. Mieliśmy świetny skład. Nasza drużyna była mocna fizycznie. Miałem piłkarzy bardzo inteligentnych.
Odpaść w karnych to trochę pech?
Na pewno, choć było w tym trochę mojej winy. Pamiętam, że do karnych wystawiłem Zenka Mordwę, który zagrał fantastyczny mecz. Ale oddychał już „rękawami”. Był zmęczony. Nie strzelił tego karnego. Nie miałem do niego pretensji. Wszyscy byli dumni z naszej drużyny. (s. 54)
Tak o tym pamiętnym meczu mówił ówczesny trener Cezary Kiszkurno. Pamiętnych meczów jest oczywiście dużo więcej i można o nich sporo się dowiedzieć z ust bezpośrednich uczestników wydarzeń. Wiele jest także powiedziane o otoczce – o tym, jak funkcjonował klub, jaki wpływ na niego miała znajdująca się w mieście jednostka wojskowa czy ogólnie o życiu w tym mieście przed laty.
Pomysł na taki zbiór wywiadów z zawodnikami jest przedni i tutaj wielkie słowa uznania w stronę autora, Urzędu Miasta i Muzeum Historycznego w Przasnyszu. Nigdy nie miałem okazji oglądać MKS-u Przasnysz w akcji, a jednak chłonąłem te historie, czasem naprawdę czułem gorycz porażki lub radość ze zwycięstwa. Każdy klub, mały i duży, powinien dbać o swoją pamięć i spisywać relacje zasłużonych dla niego ludzi.
Jak w przypadku większości takich lokalnych wydawnictw, trochę do życzenia pozostawia redakcja tekstu. Jest sporo literówek, co oczywiście nie wpływa na merytorykę, ale zawsze warto unikać takich rzeczy. Chętnie bym też zobaczył bardziej rozbudowane biogramy 21 „wywiadowanych” i może umieściłbym je przed rozmową, a nie po niej. W przypadku Jana Krzykowskiego taki biogram w ogóle się nie pojawił – zapewne zdarzyło się przeoczenie na etapie pracy nad składem.
Na wielki plus 56 stron z kolorowymi zdjęciami na kredowym papierze, które świetnie ilustrują 200 stron tekstu. Na początku mamy też wstęp napisany przez prezesa klubu Jacka Klingera. Ogólnie jest to naprawdę przyjemna publikacja i zdecydowanie warto mieć ją w swoich zbiorach, nawet jak się nie ma zbyt wiele wspólnego z Przasnyszem.
Minusem jest fakt, że książki nie można nigdzie kupić. Została wydana przez instytucje publiczne, które nie mogą zarabiać na jej sprzedaży. Można o nią zapytać i otrzymać (zanim się wyczerpie nakład) w Urzędzie Miasta w Przasnyszu bądź w siedzibie Muzeum Historycznego mieszczącym się na rynku.
NASZA OCENA: 8/10
Książka „MKS Przasnysz. Relacje i wspomnienia byłych piłkarzy” to bardzo ciekawa lokalna publikacja. Zasadniczo powinna być uzupełnieniem tradycyjnej monografii klubu, ale na takową trzeba jeszcze poczekać. Tym lepiej, że powstał zbiór takich rozmów. Może to być interesująca lektura dla kibiców MKS-u i inspiracja dla miłośników innych klubów, aby spróbowali napisać coś podobnego.
BARTOSZ BOLESŁAWSKI