Nazwiska dawno niesłyszane. Jak Węgrzy stali się częścią historii światowego futbolu

Czas czytania: 2 m.
5
(1)

W pierwszej połowie lat 50. Węgry były bezsprzecznie najlepszą drużyną narodową na świecie. Po zdobyciu olimpijskiego złota w Helsinkach, Złota Jedenastka na przestrzeni kilku miesięcy dwukrotnie rozgromiła Anglików. Puskás i spółka stali się punktem odniesienia dla innych nacji. Grali ultraofensywny i urzekający futbol, lecz nie zdołali wywalczyć Złotej Nike. Ich wkład w rozwój piłki nożnej docenił Jonathan Wilson w książce pt. Nazwiska dawno niesłyszane. Jak złoty wiek węgierskiej piłki ukształtował współczesny futbol, która ukazała się w serii SQN Originals i jest dostępna na ⏩ https://bit.ly/retro-wegry

Fragment 📖

Na mundial w 1954 roku do Szwajcarii Węgrzy jechali w roli faworytów. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju wygrali na rozgrzewkę z Luksemburgiem 10:0, a później rozgromili 9:0 Koreę Południową w pierwszym meczu fazy grupowej. Drużynę RFN, występującą na mistrzostwach po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej, ograli niemal równie łatwo – 8:3. W czterech spotkaniach reprezentacja Węgier zdobyła 34 bramki. Wydawało się, że jest nie do zatrzymania.

Ale podczas pierwszego meczu z Niemcami, przy stanie 5:1 dla Węgier, środkowy obrońca Kaiserslautern Liebrich wszedł z tyłu w nogi Puskása. I był to faul, którego konsekwencje wykroczyły daleko poza wydarzenia tamtego dnia na boisku w Bazylei. To właśnie wtedy zaczął się upadek węgierskiego futbolu. Napastnik Honvédu musiał zejść z  boiska, a prześwietlenie wykazało złamanie kostki. Nie zagrał w dwóch kolejnych spotkaniach, a kiedy wrócił na finał – w którym Węgry po raz kolejny miały zagrać z reprezentacją RFN – ewidentnie nie był w pełni formy.

Rzecz jasna wywołało to spekulacje, że Liebrich specjalnie polował na Puskása. Przecież gdyby było inaczej – argumentowano – dziesięć minut wcześniej nie zmieniłby się pozycjami z grającym na prawej stronie Juppem Posipalem. Jest jednak zasadnicza różnica między wydelegowaniem słynącego z ostrej gry zawodnika do krycia najbardziej kreatywnego przeciwnika a celowym działaniem na rzecz wyeliminowania go z gry. Sebes powtarzał wprawdzie, że było to celowe działanie, ale być może tak sprawnemu organizatorowi jak on nie mieściło się w głowie, że na boisku zdarzają się także rzeczy, które nie wynikają ze starannego planowania. W książce Captain of Hungary Puskás pisał o „złośliwym kopnięciu w tył mojej kostki (…), kiedy wcale nie byłem przy piłce”, ale z czasem jego frustracja osłabła na tyle, że przypisywał ów faul raczej niezdarności Liebricha niż jego brutalności. Z kolei Hidegkuti w autobiografii nazywa to wejście „normalnym wślizgiem, powszechnie akceptowanym w świecie piłki” i dodaje, że Niemiec „po prostu próbował powstrzymać Puskása, który skręcił kostkę”.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.