W rzeszowskim sporcie dzieje się ostatnio tak dużo, że trudno za wszystkim nadążyć. Nadrabiamy więc zaległości związane z pierwszymi meczami piłkarzy Resovii w wiosennej części sezonu 2024/2025. Po zakończeniu rundy jesiennej Betclic 2. Ligi w rzeszowskim klubie zaszło sporo zmian. Największą było odejście trenera Jakuba Żukowskiego, którego zastąpił Piotr Kołc.
Retro Futbol obecne było na rozegranym 5 kwietnia meczu Resovii z rezerwami Łódzkiego Klubu Sportowego. Było to piąte wiosenne spotkanie drużyny ze stolicy Podkarpacia. Wizyta na tym wydarzeniu tradycyjnie stanowiła dla nas okazję do snucia piłkarskich opowieści. Tym razem w mniejszym stopniu skupimy się na historii, a więcej miejsca poświęcimy sprawom bieżącym.
Zmiana trenera
Jak wspomniano we wstępie, niedawno doszło w Resovii do zmiany na stanowisku szkoleniowca. Za kadencji Jakuba Żukowskiego rzeszowski zespół sprawił dużą niespodziankę, eliminując z Pucharu Polski Lecha Poznań. Wyniki ligowe nie były jednak zadowalające, więc klub ze stolicy Podkarpacia zatrudnił nowego trenera.
W celu przybliżenia sylwetki Piotra Kołca zajrzyjmy do jednego z marcowych wydań „Przeglądu Sportowego”, gdzie ukazał się przeprowadzony przez Bartłomieja Płonkę wywiad z nowym opiekunem piłkarzy Resovii, który między innymi odpowiadał na pytanie o to, jakim jest trenerem:
Wydaje mi się, że normalnym i mającym ludzkie podejście. Poza tym jestem konsekwentny i zaangażowany, jeżeli chodzi o pracę. Staram się twardo stąpać po ziemi i nie odlatywać. Daje mi to spokój i możliwość pracy w zawodzie, który bardzo lubię – odpowiedział szkoleniowiec Pasiaków.
Przez ponad trzy lata Kołc pełnił rolę trenera Zawiszy Bydgoszcz – klubu, który może poszczycić się dużymi tradycjami, lecz obecnie występuje w czwartej klasie rozgrywkowej. Obecny coach Resovii poprowadził zespół z największego miasta województwa kujawsko-pomorskiego w ponad stu meczach. Ze względu na markę klubu i osiągane przezeń sukcesy w przeszłości, presja była spora, o czym trener opowiadał na łamach „Przeglądu Sportowego”:
Oczywiście oczekiwania wobec każdego były ogromne. Ludzie z Bydgoszczy widzieli niedawno Ekstraklasę, wygrywali niedawno Puchar Polski i przyzwyczaili się do wyższego poziomu rozgrywek, więc trudno się temu dziwić. Nie każdy jednak rozumiał potencjał, jaki był w klubie. Możliwości sportowe trochę nas ograniczały, starałem się pokazywać, co robimy i jak pracujemy. Kiedy odchodziłem po przegranych derbach z Elaną Toruń w finale wojewódzkiego Pucharu Polski (0:1), zostałem ciepło pożegnany przez kibiców. To pokazało mi, że oni też widzieli i docenili naszą pracę.
Warto zacytować jeszcze jeden fragment wspomnianego wywiadu, w którym trener opowiadał o kulisach przyjęcia oferty z Resovii i o tym, jak długo się nad nią zastanawiał:
Prowadziliśmy rozmowy z klubem około trzech tygodni, bo niektóre rzeczy się przeciągały. Dla mnie ważne były sprawy rodzinne, bo razem z małżonką pochodzimy z Gdańska. Logistycznie musieliśmy to przemyśleć. To był jedyny znak zapytania.
Transfery
Do wiosennej części sezonu Resovia przystępowała bez kilku zawodników, którzy po rundzie jesiennej odeszli z klubu. Maciej Górski i Marcin Urynowicz zostali zawodnikami Podbeskidzia Bielsko-Biała, Bartłomiej Wasiluk zasilił Zagłębie Sosnowiec, a Mateusz Bondarenko stał się graczem rezerw Zagłębia Lubin. Wszyscy wymienieni nadal występują więc w Betclic 2. Lidze.
Rzeszowska drużyna została jednak też wzmocniona kilkoma piłkarzami. Dawid Bałdyga przyszedł z Lechii Tomaszów Mazowiecki. Dominik Banach nie mógł liczyć na grę w ekstraklasowym Radomiaku, w Resovii zaś dostaje szanse, choć w dotychczasowych meczach nie zawsze wychodził w podstawowej jedenastce. Maciej Kowalski-Haberek nie przebił się do składu Polonii Warszawa, w barwach Pasiaków jak na razie we wszystkich wiosennych spotkaniach grał przez 90 minut, z wyjątkiem starcia z rezerwami Zagłębia, gdy bardzo szybko otrzymał dwie żółte kartki i wcześnie musiał opuścić boisko.
Jakub Letniowski, który nie przebił się w Łódzkim Klubie Sportowym, w Resovii też początkowo nie miał łatwo i wchodził z ławki rezerwowych, ale ostatnie potyczki zaczynał na placu gry od pierwszej minuty. Podstawowym zawodnikiem rzeszowian stał się także inny były piłkarz ŁKS – Adrian Małachowski.
Obiecujący początek
Warto dodać, że nowym kapitanem Resovii został Radosław Bąk, który w sierpniu skończy dopiero 21 lat. Powierzenie opaski kapitańskiej tak młodemu zawodnikowi nie jest codziennością. Pomocnik wydaje się jednak być gotowy do pełnienia tej roli, o czym mówił na konferencji prasowej przed inauguracją rundy wiosennej:
W tak młodym wieku opaska kapitana jest dla mnie zarówno dużym wyróżnieniem, jak i odpowiedzialnością. Bardzo się cieszę, że moja ciężka praca na treningach i meczach została w taki sposób wynagrodzona. Jest to bardzo duża motywacja do jeszcze cięższej pracy.
Ligowe zmagania w 2025 roku zaczęły się dla Resovii obiecująco. Na początku marca do Rzeszowa przyjechał inny spadkowicz – Zagłębie Sosnowiec. Drużyna Marka Saganowskiego jest w czołówce Betclic 2. Ligi i ma ogromne ambicje związane z powrotem na zaplecze elity. Dodatkowy smaczek tej rywalizacji stanowił fakt, że w zespole gości wystąpił były kapitan Pasiaków – wspomniany Bartłomiej Wasiluk.
Resoviacy szybko wyszli na prowadzenie po golu cytowanego powyżej obecnego kapitana. Na dwadzieścia minut przed końcem wyrównał Kamil Biliński i w spotkaniu padł remis, który, jeśli spojrzeć na siłę rywala, mógł stanowić dla drużyny z Podkarpacia dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami.
W jeszcze lepszych nastrojach piłkarze Piotra Kołca byli po wyjazdowej potyczce z Olimpią Grudziądz, którą pokonali 3:0. Kilka dni później prowadzili w Rzeszowie do przerwy z Rekordem Bielsko-Biała, ale przegrali 1:2. Następnie przydarzyła się bolesna porażka 1:4 w Lubinie, gdzie resoviacy szybko uzyskali prowadzenie, ale później, jak już wspomniano, musieli grać w osłabieniu, czego efektem była strata aż czterech goli.
Emocjonująca końcówka
Nieco więcej miejsca poświęcimy zapowiadanemu we wstępie spotkaniu z rezerwami Łódzkiego Klubu Sportowego. W bramce gości stanął Hubert Idasiak, brat naszego byłego redakcyjnego kolegi Patryka Idasiaka. Golkiper mający za sobą występy w młodej drużynie Napoli na początku starcia z Resovią popisał się efektowną interwencją po strzale Adriana Małachowskiego.
Do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis. Najwięcej działo się w końcówce spotkania. Co prawda już na początku drugiej części łodzianie objęli prowadzenie, gdy Oliwier Sławiński popisał się piękną indywidualną akcją i pokonał Jukuba Tetyka, ale to w ostatnich minutach emocje weszły na zdecydowanie wyższy poziom.

Kiedy w 86. minucie Lamine Coulibaly oddał efektowny strzał z dystansu, podwyższając na 2:0 dla przyjezdnych, wydawało się, że drużyna Piotra Kołca poniesie trzecią porażkę z rzędu. Już jednak dwie minuty później Radosław Kanach celnie uderzył piłkę głową po rzucie rożnym, co dało nadzieję kibicom rzeszowskiej drużyny. W doliczonym czasie gospodarze wciąż atakowali i doprowadzili do remisu po tym, jak Paweł Tomczyk dopadł do piłki odbitej od poprzeczki i umieścił ją w bramce.
Na pewno strata punktów stanowiła dla piłkarzy Resovii niedosyt, ale remis wywalczony w takich okolicznościach, gdy nadzieja już odpływała, może pozytywnie podziałać na drużynę i dodatkowo ją zmotywować. O mentalny aspekt odrobienia strat tuż przed końcowym gwizdkiem zapytaliśmy na pomeczowej konferencji prasowej Piotra Kołca, który odpowiedział:
Trzeba szukać pozytywów, nie można patrzeć tylko na negatywną stronę. Przed nami jest jeszcze dużo roboty, dużo meczów. Musimy patrzeć też w pozytywny sposób. Mówimy sobie dużo rzeczy na analizach, nie głaszczemy się i mówimy też o rzeczach negatywnych, ale uważam, że jeżeli mamy szukać pozytywów, to trzeba to przekuć, pokazać zawodnikom, że należy być odważnym i zdeterminowanym w każdej minucie, nie tylko przez pięć, czy dziesięć minut. Myślę, że można to przekuć w taki sposób, żeby były dobre efekty.
Trzy mecze z rzędu bez porażki
Jeśli weźmiemy pod uwagę wiosenne mecze, po spotkaniu z rezerwami Łódzkiego Klubu Sportowego drużyna Resovii miała na koncie pięć punktów wywalczonych w pięciu konfrontacjach. Zapytaliśmy trenera o to, jak ocenia ten bilans i czy ogólnie jest z niego zadowolony.
Nie jesteśmy zadowoleni. Zaczęliśmy nieźle – od remisu i zwycięstwa. Później były trzy mecze, w których nie wygraliśmy, więc nie możemy być zadowoleni. Wiadomo, że jest to liga bardzo wyrównana i w każdym meczu trzeba mocno się napracować, żeby wygrać, ale liczyliśmy, że będzie więcej punktów. Nie jest też tak, że załamujemy ręce. Wiemy, ile jest pracy, ile jest rzeczy do zrobienia – odpowiedział Piotr Kołc.
Jego zespół miał bardzo intensywny terminarz. W środku tygodnia do Rzeszowa przyjechała Polonia Bytom, drużyna plasująca się w czołówce drugoligowych rozgrywek. Ekipa ze Śląska była faworytem, ale spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Resovia w pierwszej połowie miała nawet rzut karny, ale nie wykorzystał go Bartłomiej Eizenchart. W końcówce goście musieli radzić sobie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla bramkarza, ale wynik się nie zmienił.
Trzy dni później rzeszowianie wygrali na wyjeździe 2:0 z KKS Kalisz po golach Gracjana Jarocha i Bartłomieja Eizencharta. Od trzech meczów pozostają zatem niepokonani. Po dwudziestu sześciu kolejkach drużyna Piotra Kołca zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli Betclic 2. Ligi.