Działo się to 22 kwietnia 1970 roku. Stadion w Strasbourgu był areną trzeciego meczu pomiędzy Górnikiem Zabrze a AS Roma w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. Dwa poprzednie spotkania kończyły się remisami. Potyczka rozegrana na neutralnym terenie również nie przyniosła rozstrzygnięcia. O tym, która drużyna awansuje do finału, zadecydować musiał ślepy los. Wówczas jeszcze nie rozgrywano konkursów rzutów karnych. Wszystko zależało od tego, na którą stronę spadnie moneta. Dalszą część historii zna pewnie większość naszych czytelników. Szczęście było po stronie piłkarzy Górnika, a polscy kibice usłyszeli płynący z telewizorów okrzyk Jana Ciszewskiego o tym, że sprawiedliwości stało się zadość. Drużyna z naszego kraju awansowała jedyny raz w historii do finału europejskiego pucharu. Tamte chwile zawsze wspomina się z radością. Nic dziwnego, że wiele osób tęskni za dawnymi rozgrywkami. Było w nich mniej pieniędzy i przepychu, ale więcej niespodzianek i romantycznych historii. Przedstawiamy pięć dawnych, nierozgrywanych już pucharów. Kryteria wyboru były dość specyficzne. Dlatego rozgrywki dużej rangi mieszają się tu z zawodami dawno zapomnianymi.
Puchar Zdobywców Pucharów
Na wstępie przypomnieliśmy wielki sukces Górnika Zabrze. Wspaniała drużyna w składzie z takimi gwiazdami jak Włodzimierz Lubański, Stanisław Oślizło, Jerzy Gorgoń czy Hubert Kostka awansowała do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Półfinałowe boje z AS Roma zapisały się niezwykle mocno w pamięci polskich kibiców. Nasze piłkarstwo stało wówczas u progu wielkich osiągnięć. Legia w tym samym sezonie doszła do półfinału Pucharu Europy, a w kolejnych latach reprezentacja Polski zdobywała medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich.
We wspomnianym finale Górnik przegrał z Manchesterem City, ale do dziś był to jedyny udział w finale europejskiego pucharu polskiego klubu. Piękną kartę w PZP zapisała także Legia Warszawa, która w 1991 roku dotarła do półfinału, eliminując m.in. bardzo mocną w tamtych czasach Sampdorię Genua. Została zatrzymana dopiero przez Manchester United.
Historia Pucharu Zdobywców Pucharów zaczęła się w sezonie 1960/61. Udział w rozgrywkach wzięło tylko 10 drużyn. Najlepsza okazała się Fiorentina, która pokonała w finałowym dwumeczu Glasgow Rangers. W kolejnych latach zrezygnowano z rozgrywania finałowych dwumeczów. W ramach rywalizacji w finale odbywało się tylko jedno spotkanie. Wyjątek miał miejsce wówczas, gdy padł remis. Wtedy rozgrywano dodatkowy mecz. Stało się tak trzykrotnie (w 1962, 1964 i 1971 roku). W roku 1980 pierwszy raz o losach tego pucharu decydowały rzuty karne. Valencia pokonała w nich Arsenal.
Rozgrywki PZP pełne były niespodziewanych rozstrzygnięć. Zdarzało się, że po trofeum sięgały zespoły, które obecnie daleko są od wielkiej piłki. W 1974 roku triumfatorem został FC Magdeburg z NRD. W finale pokonał AC Milan. Siedem lat później najlepsze było gruzińskie Dinamo Tbilisi, reprezentujące wówczas ZSRR. W roku 1983 świat usłyszał o utalentowanym trenerze, który w przyszłości odnosił ogromne sukcesy z Manchesterem
United. Mowa tu oczywiście o Aleksie Fergusonie, który do zwycięstwa w PZP doprowadził szkockie Aberdeen. Trzeba też wspomnieć o rewelacyjnym KV Mechelen. W 1988 roku drużyna z małego belgijskiego miasta pokonała w finale słynny amsterdamski Ajax.
Jedynym Polakiem, który sięgnął po Puchar Zdobywców Pucharów był Zbigniew Boniek. W 1984 roku jego Juventus pokonał w finale FC Porto 2:1, a wychowanek Zawiszy Bydgoszcz zdobył jedną z bramek. Dla klubu z Turynu był to początek pięknej ery i dominacji w europejskiej piłce.
Jak wiadomo, w PZP rywalizowały zespoły, które triumfowały w pucharze swego kraju. Kiedy jednak jakiś klub zdobył w jednym sezonie dublet, zapewniał sobie udział w Pucharze Europy (później Lidze Mistrzów), a do PZP przystępował finalista krajowego pucharu. Do ciekawej sytuacji doszło w latach 90. w Holandii. Wówczas w rozgrywkach Ligi Mistrzów występowali także wicemistrzowie mocniejszych krajów. Gdy w finale Pucharu Holandii zagrały dwie najlepsze drużyny ligowych rozgrywek, o prawo startu w PZP rywalizowały półfinaliści krajowego pucharu – SC Heerenveen i Twente Enschede. Awansowali ci pierwsi.
Rozwój wspomnianej Ligi Mistrzów powoli zabijał prestiż Pucharu Zdobywców Pucharów. Przez lata był to drugi najważniejszy europejski puchar, po Pucharze Europy. Kiedy w Champions League najmocniejsze federacje zaczęły wystawiać nawet po cztery drużyny, Puchar Zdobywców Pucharów stracił na znaczeniu. Ostatni raz zagrano o niego w sezonie 1998/99. Na Villa Park w Birmingham Lazio pokonało Real Mallorca 2:1.
Najczęściej po Puchar Zdobywców Pucharów sięgała FC Barcelona, która triumfowała cztery razy. Jeśli chodzi o kraje, najwięcej zwycięstw miała Anglia. Kluby z tego kraju wygrywały ośmiokrotnie. Puchar Zdobywców Pucharów miał niepowtarzalny klimat i wielu starszych kibiców wspomina te rozgrywki z nostalgią. Jednak taki format pewnie nie pasowałby do obecnych czasów. Pozostaje nam tylko uśmiechnąć się, kiedy telewizja przypomina rzuconą monetę dającą radość piłkarzom Górnika czy Zbigniewa Bońka strzelającego w finale i prowadzącego do triumfu wielki Juventus.
Puchar Intertoto
O ile wspomnienia o Pucharze Zdobywców Pucharów wywołują łezkę wzruszenia, o tyle na myśl o Pucharze Intertoto pojawia się uśmiech. Trochę nostalgiczny, a trochę ironiczny. Były to rozgrywki trochę… dziwne. Ich format często się zmieniał. Była to jednak przede wszystkim droga do tych „właściwych” pucharów.
Historia Pucharu Intertoto rozpoczęła się w 1961 roku. Początkowo format rozgrywek był zbliżony do tradycyjnych pucharów, jednak pod względem prestiżu Puchar Intertoto zdecydowanie ustępował trzem głównym pucharom. Mocny polski akcent miał miejsce w sezonie 1963/64. Wówczas doszło do polskiego półfinału, w którym zmierzyły się Polonia Bytom i Odra Opole.
Pierwsze spotkanie odbyło się w Bytomiu. Gospodarze, chociaż do przerwy przegrywali, ostatecznie wygrali 2:1. W rewanżu rozegranym w Opolu gole nie padły. Polonia Bytom awansowała do finału.
Najważniejszy mecz odbył się w Wiedniu. Wśród widzów znaleźli się piłkarze wielkiego Realu Madryt, którzy dzień później rozgrywali finał Pucharu Europy przeciwko Interowi Mediolan. Przeciwnikiem bytowian był Slovan Bratysława. Górą była drużyna z Czechosłowacji, która wygrała 1:0.
W kolejnym sezonie Na Polonię nie było mocnych. Tym razem finał rozegrany został na zasadzie dwumeczu. Rywalem zespołu z Bytomia był Lokomotiv Lipsk. W NRD gospodarze wygrali 3:0. Polonia zdołała jednak odrobić straty przed własną publicznością, zwyciężając 5:1.
Od 1967 roku zmienił się format Pucharu Intertoto. Rozgrywano jedynie fazę grupową. Rozgrywki nie miały więc zwycięzców. Tak było do roku 1994. W tym czasie polskie kluby kilka razy wygrywały swoje grupy. Najczęściej dokonywały tego Wisła Kraków, Pogoń Szczecin oraz wspomniana Polonia Bytom.
W roku 1995 powrócono do rozgrywania meczów finałowych. Odbyły się jednak… dwa równorzędne finały. W kolejnym roku zapoczątkowano rozgrywanie aż trzech finałów. W 1998 do jednego z nich dotarł Ruch Chorzów, ale przegrał z Bologną.
W 2006 roku doszło do kolejnej transformacji rozgrywek. Znów nie odbywały się finały. Wyłaniano jedenaście drużyn, które przystępowały do rywalizacji w drugiej rundzie eliminacji Pucharu UEFA.
Ostatnia edycja Pucharu Intertoto miała miejsce w 2008 roku. Kiedy Puchar UEFA przekształcił się w Ligę Europy, zmieniając format, Europejska Federacja Piłkarska podjęła decyzję o zlikwidowaniu tych specyficznych rozgrywek.
Podejście niektórych klubów do Pucharu Intertoto nie zawsze było poważne. Zdarzało się, że zespoły z mocniejszych lig wystawiały rezerwowe składy. Transmisje spotkań także nie były standardem. Czasem jednak dane było nam oglądać zmagania w tych rozgrywkach. Wspominając ten puchar, możemy poczuć nutkę nostalgii i przypomnieć sobie beztroskie, wakacyjne chwile okraszone namiastką piłkarskich emocji.
Puchar Mitropa
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich opisanych w tym tekście pucharów, Puchar Mitropa to rozgrywki zdecydowanie mniej znane. Z wielu względów nie zapisały się tak mocno w powszechnej świadomości. Ich tradycja jest jednak dłuższa niż znanych dziś europejskich pucharów. Historia Pucharu Mitropa rozpoczęła się bowiem już w 1927 roku.
W zmaganiach uczestniczyły drużyny z Europy Środkowej. Jednym z inicjatorów powstania tych rozgrywek był austriacki trener Hugo Meisl, który wówczas pełnił funkcję prezesa Austriackiego Związku Piłki Nożnej. Decyzję o organizacji zawodów podjęto na zebraniu w Wenecji.
W pierwszej edycji zagrały kluby z Austrii, Węgier, Czechosłowacji i Jugosławii. Po trofeum sięgnęła Sparta Praga. Z czasem do rywalizacji dołączyły drużyny włoskie, a potem także szwajcarskie i rumuńskie.
Rozgrywki zostały zawieszone w 1940 roku z powodu II Wojny Światowej. Po zakończeniu największego w dziejach konfliktu zbrojnego kontynuowano rywalizację pod szyldem Pucharu Zentropa. Z czasem przywrócono poprzednią nazwę, ale powstanie w latach 50. Pucharu Europy sprawiło, że prestiż środkowoeuropejskiego pucharu mocno podupadł.
W latach 80. o puchar rywalizowały drużyny z drugich lig. W 1992 roku rozgrywki odbyły się ostatni raz. Wygrał je jugosłowiański Borac Banja Luca, a finał oglądało na stadionie mniej niż tysiąc widzów.
Puchar Liptona
Kolejne z mniej popularnych rozgrywek. O Puchar Liptona rywalizowały tylko dwie drużyny – reprezentacje Argentyny i Urugwaju. W ramach walki o to trofeum stanęły naprzeciwko siebie 29 razy.
Na początek warto przedstawić postać sir Thomasa Liptona. Wiele osób na pewno kojarzy to nazwisko z herbatą. Takie skojarzenia są właściwe. Lipton był brytyjskim przedsiębiorcą. Stał się milionerem, kupił plantacje herbaty w Sri Lance i prężnie działał w branży herbacianej. Stworzył słynną markę Lipton. Wprowadził wiele innowacji, jak choćby używanie specjalnych pojemników, dzięki którym herbata zachowywała świeżość.
Był także wielkim fanem sportu. Kilka lat temu opisywano na łamach Retro Futbol pewien turniej zorganizowany dzięki pomocy Thomasa Liptona i będący poniekąd pierwszymi nieoficjalnymi mistrzostwami świata. Była to romantyczna historia, o której warto poczytać więcej.
Cztery lata wcześniej, w 1905 roku Lipton zainicjował wspomnianą rywalizację między Argentyną a Urugwajem. Były to wówczas najmocniejsze piłkarsko kraje Ameryki Południowej. Brazylia dopiero później miała osiągnąć wielkość.
Wpływy z meczów przekazywane były na cele charytatywne. Początkowo mecze rozgrywane były co roku, na zmianę w Buenos Aires i Montevideo. W pierwszej edycji padł bezbramkowy remis, co sprawiło, że trofeum powędrowało do piłkarzy z Urugwaju. Zasady były bowiem takie, że w przypadku remisu, puchar przyznawany był drużynie gości.
Puchar Liptona zaczął cieszyć się w obu krajach dużą popularnością, która w latach 20. została zatrzymana przez rozwijające się rozgrywki Copa America. Do tradycyjnych spotkań nie dochodziło już regularnie. Z czasem były one organizowane coraz rzadziej. Od 1937 do 1976 roku rozegrano tylko osiem meczów.
Później rywalizację o trofeum stoczono tylko raz, w 1992 roku. Podobnie jak w premierowej potyczce, tak i w ostatniej nie padły gole. Puchar trafił jednak w ręce Argentyńczyków, gdyż tym razem to oni wystąpili w roli gości. Trofeum ogólnie padło ich łupem siedemnaście razy. Urugwajczycy wygrywali dwunastokrotnie. Obecnie mało kto pamięta o Pucharze Liptona. Kibiców w Ameryce Południowej rozgrzewają rozgrywki Copa America, gdzie o prymat walczą wszystkie drużyny z kontynentu.
Zakończenie
W tekście przedstawione zostały cztery puchary, po których zostały tylko wspomnienia. Tak jest przynajmniej w przypadku Pucharu Zdobywców Pucharów i Pucharu Intertoto. Jeśli chodzi o Puchar Mitropa oraz Puchar Liptona, pewnie nawet wspomnienia są wyblakłe. O tych dwóch ostatnich rozgrywkach mało kto pamięta.
Kiedyś mecze rozgrywane w ramach tych zawodów rozgrzewały kibiców w Europie i, jak w przypadku Pucharu Liptona, w Ameryce Południowej. Zmieniają się czasy, zmienia się futbol. Obecnie opisane tu rozgrywki pewnie nie miałyby racji bytu. Przy współczesnym formacie trudno byłoby przebić się pucharom rozgrywanym na takich zasadach.
Warto jednak o tych rozgrywkach pamiętać. To ważna część piłki nożnej. Piłkarze, którzy zdobywali te trofea na zawsze zapisali się w historii futbolu i powinni zajmować też istotne miejsce w pamięci kibiców. Bez tych rozgrywek nie byłoby tego, co teraz – rywalizacji futbolowych gigantów w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Warto zatem zanurzyć się w historię tego, co przed laty budziło wielkie emocje.
GRZEGORZ ZIMNY