Shunsuke Nakamura – japoński artysta na szkockiej ziemi

Czas czytania: 10 m.
0
(0)

Kiedy trafiał do Szkocji, narracja wśród kibiców Celticu Glasgow była jasna – próba ekspansji nowego rynku. Miał działać na wyobraźnię japońskich fanów i sprawić, że do klubowej kasy wpłynie pokaźna sumka za sprzedane koszulki z jego nazwiskiem. Chciano, by przyciągał swoich rodaków i rozsławił w Kraju Kwitnącej Wiśni herb z koniczyną wpisaną w zielono-białe kółko. Nikt nie przeczuwał, iż z miejsca zostanie gwiazdą zespołu, która wielokrotnie błyszcząc, doczeka się nawet nominacji do Złotej Piłki. Bohaterem powyższej peryfrazy jest Shunsuke Nakamura, czyli najwspanialsza lewa noga w historii azjatyckiego futbolu.

Shunsuke Nakamura – biogram

  • Pełne Imię i nazwisko: Shunsuke Nakamura
  • Przydomki: Naka, Nakamura Shunsuke, ‘The man from Japan’
  • Data i miejsce urodzenia: 24 czerwca 1978  (Yokohama, Japonia)
  • Pozycja: pomocnik
  • Wzrost: 1,78m

Historia i statystyki kariery

Kariera klubowa

  • Yokohama F. Marinos 1997-2002
    148 meczów, 33 bramki
  • Reggina 2002-2005
    81 meczów, 11 bramek
  • Celtic 2005-2009
    128 meczów, 29 bramek
  • Espanyol 2009-2010
    13 meczów, 0 bramek
  • Yokohama F. Marinos 2010-2017
    190 meczów, 35 bramek
  • Júbilo Iwata 2017-2019
    48 meczów 5 bramek
  • Yokohama FC 2019- 

Kariera reprezentacyjna

  • Japonia U-20 – 1997
    5 meczów, 1 bramka
  • Japonia U-23 – 2000
    4 mecze, 0 bramek
  • Japonia – 2000-2010
    98 meczów, 24 bramki

Wielu kibiców znad Wisły świetnie pamięta czasy, gdy na antenie Polsatu Sport można było oglądać spotkania Celticu Glasgow, w którym grali wówczas Maciej Żurawski i Artur Boruc. Tamten Celtic to ogólnie rzecz biorąc naprawdę niezła paczka. Dwaj wyżej wymienieni Polacy, Jan Vennegoor of Hesselink, Aiden McGeady, Scott Brown czy właśnie Shunsuke Nakamura.

Nałogowy palacz ciągle w grze

Japonia może pochwalić się sportowcami, którzy imponują swoją długowiecznością. Od razu na myśl przychodzi skoczek narciarski Noriaki Kasai, który, mimo iż w tym roku skończy 50 lat, to na razie nie ma zamiaru przejść na zasłużoną emeryturę. Jeszcze lepszym przykładem jest bez wątpienia Kazuyoshi Miura. Ten 54-latek to najstarszy zawodowy piłkarz na świecie oraz najstarszy piłkarz, który strzelił gola w profesjonalnej lidze. Obecnie występuje w ojczyźnie, broniąc barw czwartoligowego Suzuka Point Getters.

Shunsuke Nakamura również nie potrafi zejść ze sceny. 43 wiosny na karku nie przeszkadzają mu w dalszej grze dla klubu Yokohama FC, czyli w jednej z drużyn z jego rodzinnego miasta, Yokohamy. Z zagranicznych wojaży po Europie wrócił w 2010 roku do ekipy, w której się wychował – Yokohama Marinos. Stamtąd ponad trzy lata temu trafił do mniejszej, wyżej wspomnianej Yokohamy FC. Niedawno zanotował minutowy występ w pierwszej kolejce nowego sezonu J2 League.

Czym tak skutecznie legendarny pomocnik zwalnia płynący czas? Trudno jednoznacznie stwierdzić, podobnie zresztą jak w przypadku Kasaiego i Miury. Po części na pewno to cecha wpisana w geny, ponieważ Japonia słynie z dużej liczby bardzo zaawansowanych wiekowo ludzi. Szacuje się, że 10 procent spośród wszystkich stulatków żyje właśnie w tym wyspiarskim państwie położonym na zachodnim Pacyfiku.

Można przypuszczać, iż Nakamura jest typem człowieka, który prowadzi się niezwykle zdrowo. Nic bardziej mylnego. Dobrze znany fanom polskiej Ekstraklasy Cillian Sheridan pamięta Shunsuke za czasów wspólnej gry w Celticu i opowiedział o nim kilka ciekawych rzeczy. Między innymi o jego skłonności do nałogowego palenia papierosów.

On gra po dziś dzień. Każdy powie pewnie: no, musiał dbać o swoje ciało. Dobrze się prowadzić, zdrowo jeść, unikać używek. Jest to bzdurą, bo pamiętam go jako nałogowego palacza! Gdybyś zobaczył innego piłkarza, który jeszcze nie ma wyrobionej marki, z papierosem, od razu pomyślałbyś, że brakuje mu profesjonalizmu. Patrzę na Nakamurę i myślę: On nadal gra?! Przecież palił jak smok – opowiadał Sheridan w rozmowie z portalem Weszło.

Kontrakt Nakamury z aktualnym pracodawcą zakończy swój bieg w styczniu 2023 roku. Kilka miesięcy temu podczas wywiadu dla brytyjskiego dziennika Guardian został zapytany o to, jak długo ma zamiar jeszcze grać. Nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale z pełną świadomością mówił o swojej sytuacji:

Moja siła fizyczna jest oczywiście mniejsza niż wtedy, gdy byłem młodszy. Z drugiej strony myślę, że dzięki mojemu doświadczeniu lepiej niż wcześniej kontroluję swoją mentalność. Oczywiście staram się dbać o swoją kondycję fizyczną i teraz zwracam na nią większą uwagę. W moim wieku to szczególnie istotne.

Imię po muzyku i piłkarz roku

Nasz palacz – jak już zostało wspomniane – przyszedł na świat w Yokohamie, czyli drugim co do wielkości mieście w Japonii. Ta arcynowoczesna metropolia stanowi jeden z większych ośrodków przemysłowych w kraju. O dzieciństwie Nakamury trudno znaleźć szczegółowe informacje. Wiadomo jednak, że swoje imię zawdzięcza niejakiemu Kikuchi Shunsuke. To piosenkarz, którego wierną fanką była jego mama. Talentu do muzyki nie wykazywał, natomiast kiedy zobaczył, jak futbolem pasjonuje się rodzony brat, od razu złapał bakcyla.

Gdy dołączył do juniorów Yokohama Marinos, imponował koordynacją ruchową oraz naturalną łatwością dryblingu. Niemożliwym było przeoczyć jego największy atut – niesamowitą lewą nogę. Już na wstępie przygody z futbolem ustawiano go na pozycji kreatywnego pomocnika. Posiadał niezwykłą boiskową wizję. Brakowało mu nieco siły i szybkości, ale nie stanowiło to przeszkody, aby jako lider poprowadzić klub do dwóch mistrzostw juniorskiej ligi z rzędu. W 1995 roku nastąpił przełom w karierze Nakamury. Znalazł się w reprezentacji Japonii do lat 20. Dzięki temu trafił na radar głównego trenera reprezentacji, który bacznie przyglądał się jego poczynaniom.

Dwa lata później jako 17-latek oficjalnie wszedł do pierwszej drużyny. W premierowym sezonie zdobył nagrodę dla najlepszego debiutanta w J1 League. Zaczął odgrywać coraz większą rolę w swoim zespole. Na boisku był wszechstronny, potrafił pracować w defensywie, a prawdziwym znakiem rozpoznawczym stały się egzekwowane przez niego rzuty wolne. Kapitalnym uderzeniem ze stojącej piłki mógł w każdej chwili odmienić losy pojedynku. Futbolówka kopnięta lewą nogą leciała niesamowitą parabolą.

Na przełomie wieków swoją bardzo dobrą dyspozycją przyciągnął uwagę skautów włoskiej Perugii. Nakamura nie był jednak skory do wyjazdu i postanowił dalej budować swoją pozycję w ojczyźnie. W 2000 roku indywidualnie pozamiatał konkurencję. Wybrano go najlepszym piłkarzem roku w Japonii oraz MVP całej ligi. W tym świetnym dla siebie okresie osiągnął kolejny gigantyczny sukces – otrzymał powołanie do dorosłej kadry. Nie załapał się jednak na mistrzostwa świata w 2002 roku rozgrywane przecież (przynajmniej połowicznie) na jego ziemi. Absencję Nakamury na turnieju tłumaczono problemami z kolanem.

Włoska robota, czyli walka o utrzymanie i kibice w supermarkecie

Kilka dni po zakończeniu mundialu Nakamura uległ i przyjął propozycję od Regginy. Po sześciu latach gry w swoim macierzystym zespole postanowił ruszyć na podbój Europy. Tym samym stał się dopiero czwartym Japończykiem w historii calcio. Początkowo obawiano się, że jego postura i siła fizyczna nie podołają wymaganiom niesamowicie silnej wtedy włoskiej ligi. Shunsuke szybko oddalił głosy malkontentów i już w debiutanckim meczu w Pucharze Włoch strzelił gola przeciwko Taranto FC, a Reggina wygrała 3:0. W Serie A również świetnie rozpoczął. Już w drugiej kolejce wykorzystał rzut karny w przegranym 1:2 spotkaniu z Interem Mediolan i umieścił piłkę w siatce rywala jeszcze w dwóch kolejnych starciach ligowych.

Pierwszy rok we Włoszech personalnie miał udany – osiem bramek (drugi najlepszy strzelec drużyny) i jedna asysta, a także osiągnięty cel numer jeden dla małego klubu z południa, czyli rzecz jasna utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sam zainteresowany tak wspominał tamte czasy i presję, jaką kibice nakładali na zawodników w związku z ratowaniem się przed spadkiem:

Naszym zadaniem było utrzymanie. Pamiętam, że gdy zaznaliśmy trzech porażek z rzędu, to fani przyszli na trening i pytali wyraźnie zdenerwowani: „co wy do cholery robicie chłopaki?”. Innego razu, kiedy robiłem zakupy w supermarkecie, podeszło do mnie kilku kibiców, mocno poklepali mnie po plecach i kazali iść trenować.

Nakamura na Stadio Oreste Granillo spędził trzy lata, rozgrywając łącznie 87 meczów. Przez ten okres Amarantowi ani razu nie zasmakowali goryczy ligowej relegacji, a on sam mocno się do tego przyczynił. W międzyczasie wyrósł na przewodnią postać w reprezentacji. W 2004 roku wraz z rodakami zdobył Puchar Azji, notując w finale przeciwko Chinom (3:1) dwie asysty, a zaraz po tym ogłoszono go MVP rozgrywek.

Wkrótce zarząd Regginy zaczął być zasypywany licznymi oznakami zainteresowania Nakamurą. Mówiło się o transferze do La Liga, gdzie chrapkę na niego miały dwa tamtejsze tuzy – Atlético Madryt oraz Deportivo La Coruña. Finalnie, latem 2005 roku 27-letni wówczas Naka wybrał ponurą Szkocję i legendarny Celtic, który wyłożył na stół 4,2 miliona euro. Decyzja ta nie była oczywista, ale okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Shunsuke skłaniał się ku przeprowadzce do słonecznej Hiszpanii, ale dyrektor zarządzający Celticu Peter Lawwell udał się do Italii i ostatecznie przekonał go do innego rozwiązania. Lawwell przyznał niegdyś, iż negocjacje w sprawie Nakamury to najbardziej pracochłonne i skomplikowane zadanie, w jakie kiedykolwiek się zaangażował.

Zjedliśmy lunch. Przy stole siedziało pięciu agentów. To były bardzo trudne negocjacje, ale spotkaliśmy gościa, który okazał się dla nas atutem. Mowa o Robercie Tsukudzie, głównym agencie Nakamury, odznaczającym się inteligencją. Shunsuke marzył o grze w Hiszpanii, ale skusiliśmy go perspektywą udziału w Lidze Mistrzów – sięgał pamięcią Lawwell.

Szczyt formy w deszczowym Glasgow

To właśnie w Glasgow Nakamura przeżył apogeum swojej formy i zaprezentował się szerszej publiczności jako jeden z najlepszych azjatyckich piłkarzy wszech czasów. Na Wyspach czarował przez cztery lata, zdobywając między innymi trzy mistrzostwa Szkocji, krajowy puchar i kilka indywidualnych laurów, takich jak najlepszy zawodnik ligi czy też nominacja do Złotej Piłki w 2007 roku. Talent Shunsuke wypatrzył nowy trener Celticu Gordon Strachan, który zachwycił się jego występami w reprezentacji podczas Pucharu Konfederacji.

Nakamura kochał Celtic i sprawił, że szkocki futbol był bardziej artystyczny i przyjemniejszy dla oka. Mogę powiedzieć, że to najlepszy piłkarz, jakiego trenowałem. Jest wspaniały. Za 30 lat wciąż będę o nim myślał – wypalił pewnego razu Strachan.

Nie można pominąć względów marketingowych, które wiązały się z nadejściem azjatyckiego zawodnika. Klub podpisał umowę z Nike, zapewniając sobie dystrybucję swoich produktów w 250 punktach firmy w całej Japonii. Pod koniec przygody Nakamury z Celtikiem obliczono, że sprzedaż koszulek z jego nazwiskiem wyniosła 140 tysięcy sztuk. Zawarto również kontrakty na pokazywanie meczów 51-krotnego mistrza kraju w japońskiej telewizji.

Dwa miesiące po przybyciu do klubu otrzymał owację na stojąco i to nie tylko japońskich reporterów specjalnie przybyłych na premierowy występ. Zaliczył fantastyczny debiut w potyczce przeciwko Dundee United. Strachan na konferencji prasowej rozpływał się nad nim, stwierdzając, że było to najlepsze wejście piłkarza do zespołu, jakie widział na własne oczy. Tak zaczęła pisać się piękna karta historii magicznego samuraja na Celtic Park. Trzeba pamiętać, że paczka, jaka tam się zebrała, robiła wrażenie. To właśnie w opisywanych czasach swój prime przeżywał Artur Boruc. Gdy Naka odbierał nagrodę dla najlepszego zawodnika ligi, przyznał, iż jego zdaniem bardziej należy się ona obecnemu golkiperowi warszawskiej Legii.

Było wiele chwil, w których Nakamura zachwycał swoją grą. Statuetka za gola sezonu, hat-tricki w meczach z St. Mirren i Dundee United oraz dwa niezapominane rzuty wolne przeciwko Manchesterowi United w fazie grupowej Ligi Mistrzów 2006/07. Jeden na Old Trafford, drugi na Celtic Park. Ten strzelony na własnym stadionie okazał się absolutnie wyjątkowy, ponieważ dał Celticowi zwycięstwo 1:0 i tym samym wyjście z grupy.

Te momenty przeszły do historii The Bhoys i dobitnie obrazowały, że lewa noga długowłosej gwiazdy drużyny to prawdziwy skarb. W samym tylko Celticu do siatki rywala ze stałego fragmentu trafiał 15 razy. Był artystą wśród wielu boiskowych wyrobników. Tworzył i budował, gdy wielu skupiało się jedynie na destrukcji i twardej postawie. Dodatkowo cechowała go wszechstronność. Wykształcił się jako ofensywny pomocnik, ale ogromną liczbę gier rozgrywał po obu bokach pomocy w ustawieniu 4-4-2.

Strachan uwielbiał Nakamurę, a Nakamura Strachana. Były selekcjoner kadry Szkocji obdarzył Shunskukę specjalnymi względami, bowiem wiedział, że tego typu gracza należy odpowiednio prowadzić, by jego naturalne atuty nie przepadły gdzieś w topornej i brudnej wyspiarskiej piłce. Japończyk – tak jak Strachan w stosunku do niego – nie szczędził komplementów ekscentrycznemu szkoleniowcowi.

Przed każdym meczem Strachan mówił mi, żebym się bawił. Zaufał mi i pozwolił grać tak, jak chciałem i jak dyktowała mi intuicja. Troszczył się o mnie i moją rodzinę, za co czuję dużą wdzięczność. Nauczył mnie wielu rzeczy. On rozumiał, że jestem typem piłkarza, który gra instynktownie – stwierdził Nakamura.

Prawdziwa pasja. W przypadku Nakamury to nie jest frazes

Oprócz dobrej genetyki, na pewno nieustanna pasja to coś, czym Nakamura karmi się i oddycha. Bez niej niemożliwe byłoby tak długo trwać w wyrzeczeniach i treningach. Przypomnijmy, że w dorosły świat futbolu wchodził w 1997 roku. W karierze rozegrał prawie 750 meczów, z czego 145 dla Celticu. Z puli 130 bramek, jakie zasilają jego konto, 31 zdobył w zielono-białych barwach. Stał się legendą klubu, mimo iż występował w nim zaledwie cztery sezony. Kibice pałali do niego miłością nie tylko za futbolowe piękno, które wnosił na murawę, ale też za mozolną boiskową harówkę. Nie był typem gwiazdora, który człapie przy powrocie i macha rękami, gdy straci piłkę.

Naka nigdy nie opuszczał treningów, nigdy nie opuszczał też meczów. Był dobrze zbudowany, umięśniony, sprawny fizycznie. Zawsze pokonywał najdłuższy dystans podczas spotkań spośród wszystkich. Około 13 kilometrów – Tak opisywał go Paul Hartley, kumpel z Celticu.

Cóż… widocznie wypalane papierosy, o których mówił Sheridan, nie przeszkadzały mu zupełnie w niczym. Mnóstwo razy podawano w wątpliwość jego fizyczność i posturę, ale ten pod pewnymi względami objawiał się jako fenomen. Jeden z lekarzy Celticu rzekł kiedyś, że kłopoty z więzadłem przyśrodkowym, z którymi zmagał się  Nakamura, wymuszają miesięczną pauzę. Shunsuke do pełnej sprawności wrócił w tydzień, bowiem zdolności regeneracyjne, które posiadał, zdumiewały.

Jego pasję i ambicję pokazuje także pewna historia opowiedziana przez jednego z japońskich dziennikarzy. Celtic w 2007 roku wyeliminował Spartak Moskwa w ostatniej rundzie kwalifikacji do Champions League i tym samym zagwarantował sobie miejsce w tych elitarnych rozgrywkach. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był konkurs rzutów karnych. Bohaterem tych słynnych już jedenastek został Boruc, który wybronił dwie z nich. Polak w ekstazie rzucił się do celebracji, a za nim kordon kolegów z zespołu.

Nikt jednak nie zauważył, jak Nakamura po cichu wymyka się z zielonej murawy i udaje się do tunelu. W trakcie spotkania zmarnował kilka dogodnych szans na gola, a w serii karnych przestrzelił swoją próbę, uderzając jedynie w poprzeczkę. Czuł, że bardzo zawiódł i nie ma prawa świętować. Gdy wkrótce potem wzmiankowany żurnalista zobaczył Nakamurę w jednym z korytarzy stadionu, ten stał i płakał.

Wróćmy do słynnych dwóch batalii z Manchesterem United w sezonie 2006/2007. Rzeczony już w tekście gol z rzutu wolnego w rewanżowym pojedynku grupy F przeciwko Czerwonym Diabłom zapadł w pamięć każdemu kibicowi Celticu. Tuż po zakończeniu rywalizacji Nakamura zamiast świętować awans do 1/8 finału tych zmagań, poszedł na siłownię, by jeszcze potrenować. Nawet w najwspanialszą noc życia zawodowego nie chciał iść na kompromis w swojej rutynie. O tym, że jego bramka zagwarantowała szkockiemu gigantowi pierwszy, historyczny awans z grupy Ligi Mistrzów, dowiedział się, gdy zobaczył na telewizorze w siłowni pasek Sky Sports News z taką informacją.

Glasgow opuścił latem 2009 roku, kiedy to podpisał kontrakt z hiszpańskim Espanyolem. Swój wybór tłumaczył chęcią podjęcia kolejnego wyzwania i pragnieniem gry w lidze hiszpańskiej. Na nowym stadionie klubu z Barcelony nazwanym Cornella-El Prat przywitało go około sześciu tysięcy fanów, a także ponad 200 dziennikarzy. Wybrał trykot z numerem siedem. Jego przygoda w Katalonii okazała się całkowitą katastrofą. Nakamura miał trudności z przystosowaniem się do tamtejszej kultury, nękały go kontuzje, a brak umiejętności językowych stał się problemem nie do zaakceptowania dla rozwijającego młodego menedżera klubu, dobrze znanego dzisiaj Mauricio Pochettino. Skarżył się, że Nakamura nie jest w stanie komunikować się ze swoimi kolegami z drużyny i z tego powodu trudno mu na niego stawiać. Co ciekawe, języka angielskiego również nigdy się nie nauczył. W Celticu przemawiał czymś znacznie ważniejszym – ponadprzeciętną sportową dyspozycją. Resztę załatwiał osobisty tłumacz i krajanie będący z nim na miejscu.

A gdyby tak rzucić wszystko i zacząć uprawiać pomidory?

Zaledwie osiem miesięcy po złożeniu podpisu na kontrakcie w Espanyolu, wrócił do Kraju Kwitnącej Wiśni i tam swoją karierę toczy po dziś dzień. Jeśli chodzi o jego przygodę w kadrze, to była ona bez wątpienia słodko-gorzka. Wygrał wraz z Niebieskimi Samurajami choćby Puchar Azji, ale zaliczył też dwa nieudane mistrzostwa świata – w 2006 i 2010 roku. Na pierwszym z tych mundiali Japończycy nie wyszli z grupy, choć on sam zdołał zdobyć dość kuriozalną bramkę w rywalizacji z Australią. W 2010 roku pełnił jedynie rolę rezerwowego, zaliczył tylko 25 minut przeciwko Holandii, a Japonia odpadła w 1/8 finału. Miejsce w składzie stracił na rzecz Keisuke Hondy. Jeden z jego najbliższych przyjaciół wyznał w prasie, że było to bardzo trudne przeżycie dla Nakamury. Łącznie dla reprezentacji rozegrał 98 meczów, strzelając 24 gole.

Przemijanie wkrótce dotkliwie da o sobie znać Nakamurze, nawet jeśli tak sprytnie do tej pory mu się wymyka. W tym roku kończy 44 lata i lada moment trzeba będzie ostatecznie przestać. Odpuścić. Wydaje się, że to pomysłowy gość i na emeryturze nudzić się nie będzie. Kiedyś zapytany o życie po karierze odpowiedział:

Może zajmę się uprawą pomidorów. To wymaga naprawdę bardzo dokładnej i wybiórczej selekcji gleby.

Jeżeli w życiu osiągnęło się tyle, co on, to można rano wstać i po prostu iść uprawiać pomidory.

Osiągnięcia

Osiągnięcia klubowe:

Celtic

  • Mistrzostwo (3x) – 2005–06, 2006–07, 2007–08
  • Puchar Szkocji– 2006/2007
  • Puchar Ligi (2x) – 2005-06, 2008-09

Yokohama F. Marinos

  • Puchar Ligi (J.League Cup) – 2001
  • Puchar Cesarza Japonii- 2013

Osiągnięcia Reprezentacyjne:

  • Puchar Azji – 2000, 2004

Osiągnięcia Indywidualne:

  • MVP J.League: 2000,2013
  • Jedenastka J.League: 1999,2000,2013
  • Piłkarz roku w Japonii: 2000,2013
  • MVP Pucharu Azji: 2004
  • Jedenastka Pucharu Azji: 2000, 2004,2007
  • Najlepszy zawodnik Ligi Szkockiej SPFA Players’ Player of the Year: 2006–07
  • Piłkarz sezonu w Szkocji: 2006–07
  • Piłkarz sezonu ligi szkockiej : 2006–07
  • Piłkarz sezonu Celticu: 2006–07
  • Zawodnik najlepszej drużyny ligi szkockiej: 2006–07
  • Najlepszy gol sezonu ligi szkockiej: 2006–07

FILIP BRZEZIŃSKI

[/su_spoiler]

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...