Jak łatwo zapomnieć?
Znamiennym dla czasów PRL było łatwe zapominanie o przedwojennych sportowcach. W tym okresie więcej pisano o sportowcach radzieckich czy czechosłowackich niż o polskich. W większości książek, które nawiązują do tamtych czasów, Albański figuruje jedynie jako jeszcze jedno nazwisko.
Spirydion zmarł w 1992 roku w wieku 84 lat. Dziewięć miesięcy później odeszła jego żona Eustachia.
Tak wygląda grób jednego z najbardziej zasłużonych polskich piłkarzy. Dziesięć lat temu bramkarz Spirydion Albański został pochowany na cmentarzu przy ulicy Francuskiej w Katowicach, ale dziś zdaje się już nikt o tym nie pamięta. A przecież to jedna z najciekawszych postaci naszego futbolu. Lwowiak, wychowanek tamtejszej Pogoni, 18 razy zagrał w reprezentacji Polski, wystąpił na olimpiadzie w Berlinie. Obdarzony świetnym refleksem był trochę zbyt szczupły (jak pisze encyklopedia FUJI, trzykrotnie stawał przed komisją poborową i trzykrotnie był zwalniany z powodu niedowagi. Był nawet okres, kiedy ważył mniej niż 50 kg!). Na Śląsk przyjechał z jednym kuferkiem w 1945 roku i został tu już do końca życia. Przez rok bronił w katowickiej Pogoni. Potem został trenerem. – Paweł Czado, dziennikarz Gazety Wyborczej Katowice, wydanie z 06.07.2002.
Przez wiele lat grób Albańskich był zaniedbany – nikt się nim nie opiekował. Postanowili to zmienić członkowie Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Katowicach i Zabrzu. Z pomocą przyszedł Zbigniew Boniek i wiele innych osób. Po renowacji grobu, przy okazji turnieju Ernesta Pohla, młodzi piłkarze reaktywowanej w 2009 roku Pogoni Lwów złożyli kwiaty i proporczyk na grobie Spirydiona. Piękny gest. Bo przecież o takich sportowcach jak on nie można zapomnieć.
MARIUSZ ZIĘBA