Dokładnie 4 kwietnia 1969 r. rozpoczynał się kolejny, trzydziesty pierwszy już, sezon radzieckiej ekstraklasy (rozgrywki w systemie wiosna – jesień). Uzbecki Pachtakor Taszkent, finalista ostatniej edycji rozgrywek o Puchar ZSRR, podejmował na swoim stadionie w pierwszym meczu rundy zasadniczej Dynamo Mińsk…
„Bawełniani” zdobyli pierwsi bramkę, ale sędzia gola nie uznał, a że potem strzeliło Dynamo, mecz zakończył się porażką gospodarzy 0:1. Kibice miejscowych nie mogli się jednak pogodzić z wynikiem. Na trybunach zawrzało już po nieuznanej bramce, a złość przeniosła się później na ulice. Uzbeccy kibice wylali się na Prospekt Nawoi – główną promenadę Taszkentu i zaczęli polować na ubrane z „europejska” dziewczyny.
Kiedy którąś dopadli, rozbierali do naga. A gdy z okna pobliskiego akademika ktoś wykrzyknął po rosyjsku „co wyprawiacie swołocze?”, przez tłum rozległo się złowrogie Ur Urus – „bić Rosjan”, „wyjeżdżajcie do swojej Rosji”, „wysmarujemy waszą krwią nasze dachy”. Miejscowa milicja nie kwapiła się specjalnie, by pacyfikować chuliganów. A zamieszki, zamiast wygasnąć, nasilały się. Po mieście zaczynają krążyć ulotki antyrosyjskie, miejscowi szepczą, że już woleliby tu Chińczyków od Rosjan. Tymczasem 8 kwietnia na kolejny mecz przyjechał 8-krotny mistrz kraju – Spartak Moskwa i też wygrał 2:1.
Bramkę samobójczą strzelił wtedy gracz Pachtakora – Pietuchow, Rosjanin… Cztery dni później przyjechało Torpedo Moskwa i też wygrało… Niepokoje nie ustawały. Miejscowi Rosjanie i Słowianie zaczęli dostawać pogróżki. Sytuacja uspokoiła się latem, ale gdy 27 września do Taszkentu przylecieli gracze klubu Krylia Sowietow Samara, wszystko znów odżyło. Po meczu Uzbecy urządzili „korytarz”, w ruch poszły noże…
Gazety długo milczały na temat wstydliwych zdarzeń. Trudno się dziwić. Tak runął przecież mit o radzieckiej „przyjaźni narodów”. Uzbecka młodzież pokazała, co myśli o „starszym rosyjskim bracie”. A tyle się mówiło o wspaniałym kowalu Szamuchamedowie, który podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej adoptował czternaścioro dzieci ewakuowanych z europejskiej części ZSRR!
A gdy w 1966 r. Taszkent nawiedziło silne trzęsienie ziemi, z pomocą ruszył przecież cały kraj! A ilu przyjechało rosyjskich inżynierów, architektów, lekarzy… No właśnie, chyba za dużo… Uzbecy od jakiegoś czasu czuli się u siebie coraz pewniej. Stała za nimi demografia, a handel owocami i warzywami z działek przyzagrodowych czynił ich bogatszymi. W pracy coraz częściej patrzyli spode łba na słowiańskich kolegów.
Pytanie tylko czy w państwie sowieckim Anno domini 1966 możliwy był jakikolwiek spontaniczny wybuch niechęci na tle etnicznym. Trudno to raczej sobie wyobrazić. A zatem: kto za tym stał? Mówiło się, że to prowokacja jednej z frakcji w miejscowym aparacie partyjnym, która w ten sposób chciała się pozbyć I sekretarza Szarofa Raszydowa. Nie udało jej się. A przynajmniej wtedy.
Moskwa zarządziła tylko czystkę w miejscowej milicji, a po licznych petycjach miejscowych Rosjan, wysłała na miejsce – ale dopiero w 1974 r. – specjalną komisję pod kierownictwem Zastępcy Prokuratora Generalnego ZSRR Gusiewa. Komisja zidentyfikował „wrogą grupę” w KC KP Uzbeckiej SRR i Prezydium Rady Najwyższej Republiki. Śledztwo wykazało też, że niektórzy uzbeccy towarzysze brali łapówki i że widywano ich w domach publicznych… Raszydow poległ dopiero na „aferze bawełnianej” w 1983 r., kiedy po śmierci Breżniewa, Andropow postanowił wyplenić z Kraju Rad korupcję. Ale to już zupełnie inna historia…
A z piłkarskiego punktu widzenia? Cóż… Mistrzostwo zdobył w tym sezonie Spartak Moskwa. W sezonie następnym Pachtakor spadł z ekstraklasy, ale po roku do niej powrócił. Pod koniec lat 70. miał całkiem niezłą jedenastkę, ale 11 sierpnia 1979 r. wydarzyła się ogromna tragedia: cała drużyna zginęła w katastrofie lotniczej. I tu radziecka drużba narodow zdała test. Pachtakor zasilono graczami z innych klubów, a do regulaminu rozgrywek wprowadzono dodatkowy punkt: bez względu na rezultaty drużyna z Taszkentu nie spada z ligi. Dzięki temu uratowała się przed spadkiem w 1981 r., kiedy zajęła ostatnie miejsce.
JERZY ROHOZIŃSKI