W rozegranym 3 listopada meczu 10. kolejki Orlen Ekstraligi piłkarek Resovia podejmowała Pogoń Tczew. Spotkanie było bardzo ważne dla obu drużyn, gdyż znajdują się one w dolnej części tabeli i bardzo potrzebują punktów. O kulisach tego starcia opowiemy na łamach Retro Futbol, gdyż byliśmy na tej potyczce.
Oba zespoły miały dwutygodniową przerwę od rywalizacji. W połowie października zarówno Resovia, jak i Pogoń rozgrywały mecze w 1/32 finału Pucharu Polski, eliminując z tych rozgrywek niżej notowanych rywali. Rzeszowianki pokonały 2:1 na wyjeździe Hydrotruck Radom, a zawodniczki z Tczewa wygrały, również na wyjeździe, aż 11:0 z Włókniarzem Białystok.
Cztery dni przed pucharowymi potyczkami drużyny z Podkarpacia i Pomorza rozgrywały mecze w lidze. Więcej powodów do radości miała Resovia, która zremisowała 1:1 na wyjeździe z Górnikiem Łęczna, klubem, który od lat cieszy się uznaną marką w polskiej piłce kobiecej. Pogoń natomiast przegrała u siebie 0:3 z GKS Katowice.
Wiara w pierwsze zwycięstwo
Jak pisaliśmy już w poprzednich tekstach o kobiecej drużynie Resovii, zespół ze stolicy województwa podkarpackiego rozgrywa pierwszy sezon w najwyższej lidze. Do tej pory nie udało mu się jeszcze wygrać meczu na tym szczeblu.
W dotychczasowych ośmiu ligowych spotkaniach ekipa ze stolicy województwa podkarpackiego wywalczyła dwa remisy i poniosła sześć porażek. Przed rywalizacją z Pogonią Tczew były jednak duże podstawy do wiary w to, że w końcu uda się zdobyć trzy punkty.
Rywal był przecież jak najbardziej w zasięgu rzeszowianek, a w dodatku remis wywalczony w Łęcznej i awans w Pucharze Polski świadczyły o tym, że drużyna trenera Łukasza Chmury jest w dobrej formie.
Miasto wielkiego sportowca
Argumentem przemawiającym na korzyść zawodniczek Resovii z pewnością była także długa podróż, którą musiały przed meczem odbyć piłkarki występującej trzeci sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej Pogoni. Tczew jest bowiem oddalony od Rzeszowa o ponad 700 kilometrów.
Jakby nie było, jest to dla nas najdalszy wyjazd. Podzieliliśmy sobie go na dwie części, bo trenowaliśmy w Nowym Dworze Mazowieckim, zrobiliśmy sobie tam rozruch, żeby tej podróży aż tak nie odczuć, ale w pierwszej lidze byliśmy tutaj dwukrotnie, więc znamy tę trasę, wiemy mniej więcej, jak ona wygląda – powiedział trener Pogoni Mateusz Sroka, gdy zapytaliśmy go na pomeczowej konferencji prasowej o trudy podróży.
Szkoleniowiec drużyny gości jednocześnie podkreślał, że długa podróż na mecz, chociaż jest męcząca i zabiera dużo sił, nie może nigdy być wymówką w przypadku gorszej gry i niezadowalającego wyniku:
Na pewno taka daleka podróż nie sprzyja temu, żeby się optymalnie przygotować, bo przyjechaliśmy wieczorem, więc były dwie-trzy godziny, kolacja i do spania. Każdy w lidze ma jednak takie podróże i nie można tutaj szukać przyczyn porażek, czy remisów.
Tczew jest czwartym pod względem liczby ludności miastem w województwie pomorskim. W tej miejscowości, w czerwcu 1935 roku, na świat przyszedł Kazimierz Zimny, zmarły przed dwoma laty wybitny polski biegacz długodystansowy, brązowy medalista olimpijski z Rzymu (1960) na 5000 metrów, dwukrotny wicemistrz Europy na tym samym dystansie.
Mecz w jesiennej aurze
Zapowiadany mecz rozpoczął się o godzinie 12 i rozgrywany był w jesiennej aurze. Kibice nie mieli jednak powodu do narzekania na zimno, gdyż tego dnia na stadion przy Wyspiańskiego zaglądało słońce sprawiające, że zimowe kurtki nie były potrzebne.
Piłkarki Pogoni ruszyły od początku do ataku, ale to rzeszowianki objęły prowadzenie już w 9. minucie, gdy piłkę do bramki skierowała Marta Miś. Przyjezdne doprowadziły do remisu w 33. minucie dzięki trafieniu Emilii Sobierajskiej.
Przez większość meczu przewagę miały zawodniczki z Tczewa, Resovię ratowała nawet poprzeczka. W bramce miejscowej drużyny świetnie spisywała się Natalia Pydych, która zaprezentowała sporo efektownych interwencji. Gospodynie też miały kilka okazji, ale więcej goli nie padło. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, co stanowiło niedosyt dla cytowanego już w tym tekście trenera gości Mateusza Sroki:
Na pewno przyjechaliśmy do Rzeszowa po trzy punkty. Nie do końca jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. Możemy być zadowoleni z liczby sytuacji, które stworzyliśmy, bo mieliśmy ich sporo, ale zawiodła skuteczność. Nie uniknęliśmy błędów, bo straciliśmy bramkę na początku meczu, co pewnie też trochę ułatwiło grę Resovii do momentu, w którym doprowadziliśmy do remisu. Potem stwarzaliśmy sytuacje, ale nasza nieskuteczność była rażąca i stąd wynik remisowy.
Łukasz Chmura, szkoleniowiec Resovii, przyjął remis z nieco większym zadowoleniem:
Myślę, że remis jest sprawiedliwy, chociaż drużyna Pogoni miała dużo sytuacji. Dobrze weszliśmy w mecz, rozpoczęliśmy go z animuszem, prowadziliśmy 1:0, być może gdyby dane nam było zdobyć drugą bramkę, zaksięgowalibyśmy trzy punkty, ale myślę, że ten remis powoduje, że na wiosnę będziemy walczyć dalej o utrzymanie. Szanujemy i doceniamy ten punkt.
Zapytaliśmy trenera, czy przełomowym momentem dla jego drużyny był wspomniany na początku tego tekstu remis wywalczony w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Łęczna. Szkoleniowiec odpowiedział:
Tak, zdecydowanie. Myślę, że zagraliśmy tam dużo lepiej niż dzisiaj. Być może wynikało to z tego, że nasze apetyty na pierwsze zwycięstwo były dziś duże, ale myślę też, że trzeba docenić ten remis. Trener Pogoni ma doświadczony zespół, co było widać. Wracając do nas – mamy dobrą passę, łącznie z pucharowym spotkaniem w Radomiu nie przegraliśmy trzeciego meczu, więc jest to pozytywne.
Z Rzeszowa na światowe areny
W drugiej połowie na boisku w drużynie Resovii pojawiła się Emilia Sabuda. Zawodniczka ta niedawno wróciła z Dominikany, gdzie wspólnie z koleżankami z reprezentacji Polski U-17 brała udział w mistrzostwach świata w tej kategorii wiekowej. Drużyna prowadzona przez trenera Marcina Kasprowicza zaprezentowała się bardzo dobrze. Wyszła z grupy, a w ćwierćfinale przegrała nieznacznie z Koreą Północną, która triumfowała w całym turnieju.
Piłkarka Resovii co prawda zagrała tylko w końcówce ostatniego meczu, podczas spotkań grupowych siedziała na ławce rezerwowych, ale z pewnością zebrała cenne doświadczenie i była częścią zespołu, który napisał ważny rozdział w historii polskiej piłki kobiecej. Zapytaliśmy trenera Chmurę o wrażenia jego podopiecznej z udziału w tej wielkiej imprezie.
Wczoraj gdy trenowaliśmy przed meczem, Emilia była już z nami na treningu, ale za nią też, jak za każdą reprezentantką, długa podróż. Przede wszystkim bardzo się cieszymy jako klub, jako SMS, że nasza zawodniczka dostała taką szansę, została wyróżniona w ten sposób, że była w kadrze na mistrzostwa świata. Jest to bardzo duże wyróżnienie i bodziec do dalszego rozwoju dla wszystkich, nie tylko dla Emilii, ale także dla zawodniczek, które na co dzień trenują z Emilią i widzą, że tak naprawdę reprezentacja jest na wyciągnięcie ręki, dzięki dobrej dyspozycji można otrzymać powołanie. Gdy Emilia wróciła, życzyłem jej tego, by na kolejnych mistrzostwach była już podstawową zawodniczką. Na pewno jest to duży sukces całego klubu, zwłaszcza Emilii – odpowiedział szkoleniowiec.
Kolejne pucharowe boje
Jak już wspomniano, Resovia i Pogoń Tczew ciągle rywalizują w rozgrywkach Pucharu Polski. Dzień po ich spotkaniu ligowym odbywało się losowanie 1/16 finału tych rozgrywek. Trener Resovii powiedział na konferencji prasowej, że nie ma wymarzonego rywala w tej fazie rywalizacji:
Chciałbym po prostu, żebyśmy rozegrali dobry mecz. Taki jest cel. Walczymy o awans do kolejnej rundy, a to jaki będzie przeciwnik i czy zagramy u siebie, czy na wyjeździe, zależy wyłącznie od losowania.
W wyniku wspomnianego losowania Resovii przydzielony został drugoligowy rywal, którym będzie Nowy Świt-Górzno. Przeciwnikiem Pogoni będzie natomiast UKS SMS Łódź U-18. Oba zespoły, o których pisaliśmy w tym tekście, zagrają na wyjazdach. Co ciekawe, na tym etapie krajowego pucharu wystąpi również druga drużyna klubu z Tczewa. Podejmie ona zespół Juna-Trans Stare Oborzyska.