Wilfredo Leon i jego siatkarskie losy – wizyta na meczu Asseco Resovia – Bogdanka LUK Lublin

Czas czytania: 7 m.
5
(4)

Na początku stycznia odbyła się Gala Mistrzów Sportu, podczas której nagrodzono najpopularniejszych polskich sportowców odnoszących sukcesy w 2024 roku. W plebiscycie „Przeglądu Sportowego” głosami kibiców wygrała mistrzyni olimpijska we wspinaczce sportowej na czas Aleksandra Mirosław. Trzecie miejsce zajął Wilfredo Leon, który na igrzyskach w Paryżu sięgnął wespół z kolegami z reprezentacji po srebrny medal. Tydzień po wspomnianej gali przyjechał do Rzeszowa, gdzie jego Bogdanka LUK Lublin mierzyła się z Asseco Resovią.

Dla obu drużyn mecz rozegrany 11 stycznia był drugim spotkaniem w 2025 roku. Pierwsze tegoroczne starcia oba zespoły kończyły w pięciu setach, lecz zadowoleni mogli być tylko lublinianie, którzy wygrali na wyjeździe ze PGE GiEK Skrą Bełchatów. Asseco Resovia w Święto Trzech Króli przegrała u siebie z Barkomem Każany Lwów. Do zapowiedzianej rywalizacji wrócimy pod koniec tekstu. Wcześniej opowiemy więcej o wspomnianym we wstępie Leonie – prawdopodobnie największej postaci współczesnej polskiej siatkówki.

Ostatnie piłki w Paryżu

Był 10 sierpnia 2024 roku. W Paryżu dobiegał końca wielki finał turnieju siatkarzy na igrzyskach olimpijskich. Francja prowadziła 2:0 w setach z Polską, w trzeciej partii miała piłki meczowe. Serwis należał do Polaków, a w polu zagrywki pojawił się Wilfredo Leon. Zaliczył serię asów, czym przedłużył nadzieję Biało-czerwonych na odrobienie strat. Ostatecznie nie udało się dogonić gospodarzy, ale srebrny medal również był dużym sukcesem, zwłaszcza że na olimpijskie podium siatkarzy polscy kibice czekali od 1976 roku.

Początkowo reprezentanci Polski czuli niedosyt, ambicja cechuje bowiem największych mistrzów w każdej dyscyplinie. Później ów niedosyt ustąpił radości z drugiego miejsca na podium. Po wspomnianej we wstępie Gali Mistrzów Sportu Leon udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym powrócono do opisywanego wyżej momentu z końcówki olimpijskiego finału:

Nie będę ukrywał, cały czas mnie to boli. W sylwestra i Nowy Rok odtwarzałem sobie fragmenty meczów, również przeciwko USA oraz Francji i niestety znów musiałem przeżyć tamten moment. Wciąż mnie on boli, bo znam swoje możliwości, wiem, jak ciężko pracowałem i przygotowywałem się do igrzysk. Uważam, że tę ostatnią zagrywkę mogłem wykonać lepiej, w końcu miałem bardzo dobrą serię. Wielu graczy w podobnej sytuacji, będąc pod ogromną presją, zepsułoby już pierwszy serwis, a mnie mimo dużego ryzyka udało się utrudnić życie rywalom i ta myśl, że kontynuacja serii mogłaby odmienić losy tej rywalizacji, już na zawsze zostanie w mojej głowie – mówił przyjmujący reprezentacji Polski.

Nasza narodowa drużyna w poprzednich pięciu edycjach igrzysk odpadała w ćwierćfinale siatkarskiego turnieju. Tym razem przełamała tę niemoc, pokonując Słowenię. W półfinale zawodnicy Nikoli Grbicia stoczyli zaś niesamowity bój z Amerykanami. Jednym z głównych bohaterów widowiska, które przeszło do historii polskiej siatkówki, był właśnie Leon. To on skończył atak pieczętujący nasze zwycięstwo.

Nastolatek w reprezentacji

Wilfredo Leon urodził się pod koniec lipca 1993 roku w Santiago de Cuba. Pochodził ze sportowej rodziny. W siatkówkę grała bowiem także jego mama, tata uprawiał zaś zapasy. Bracia poświęcali natomiast czas innym dyscyplinom – koszykówce i baseballowi. Tej ostatniej dyscypliny, podobnie jak boksu, próbował w młodości również bohater naszego teksu, ale ostatecznie postawił na sport, w którym później stał się mistrzem.  

Na łamach portalu WP Sportowe Fakty przeczytać można opowieść rodziców wybitnego siatkarza. Przyznali oni, że siatkarskie początki ich syna nie  były łatwe. Wilfredo, nim poznał smak zwycięstw, musiał przeżyć pierwsze porażki:

Z pierwszego dziecięcego turnieju nie przywiózł medalu. Płakał, a nam było przykro. Jednak potem zazwyczaj wracał do domu rozradowany. Ze swoich osiągnięć był tak dumny, że po wygranych zawodach nawet do szkoły szedł z medalem na szyi. Każdy taki krążek dodawał mu pewności siebie. Wierzył, że któregoś dnia będzie mistrzem świata.

W siatkarskiej reprezentacji Kuby Wilfredo zadebiutował już w wieku 14 lat! Jako siedemnastolatek został zaś jej kapitanem. Osiągał z kadrą duże sukcesy. W roku 2010 zdobył srebrny medal mistrzostw świata, po finałowej porażce z Brazylią, dwa lata później sięgnął po brązowy medal Ligi Światowej. Do tego były jeszcze medale Mistrzostw Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów, czy Igrzysk Panamerykańskich. Nadszedł jednak czas na opuszczenie ojczyzny.

Wyjazd z Kuby

Kuba to największe państwo Karaibów. W kraju tym panuje socjalizm będący efektem rewolucji kubańskiej, która miała miejsce w 1959 roku. Właśnie wówczas władzę na Kubie objął Fidel Castro. O tym, jak tłamsić potrafi komunizm, przekonał się choćby nasz kraj, który po zakończeniu II wojny światowej musiał przez kilkadziesiąt lat zmagać się ze zbrodniczym systemem.    

Sport miał na Kubie ogromne tradycje i spore sukcesy. Siatkówka, baseball, boks, czy lekkoatletyka to dyscypliny, które rozsławiały ten kraj na sportowych arenach całego świata. Nie było tam jednak sportu zawodowego, a ci, którzy zdobywali medale i puchary, nie mogli liczyć na godne zarobki.

W roku 2012 roku Wilfredo został powołany na półtoramiesięczne szkolenie wojskowe dla sportowców. Wówczas w głowie siatkarza narodził się pomysł, by wyjechać z ojczyzny, zasmakować zawodowego sportu, rozwinąć się, uciec przed panującą w kraju szarzyzną. Musiało się to jednak wiązać z rezygnacją Leona z gry w narodowych barwach. W cytowanej już opowieści jego rodzice wspominali:

Kiedy poprosił o nieuwzględnianie go przy powołaniach do reprezentacji, został ukarany czteroletnią dyskwalifikacją. Wciągnęli go też na listę sportowców o specjalnej wartości dla kraju, czyli takich, którzy nie mogą opuścić Kuby. I chcieli wysłać do normalnej służby wojskowej. Dwuletniej!

Opuszczenie Kuby nie był łatwy. Pojawiło się wiele formalności, spraw związanych z dokumentami, lecz ostatecznie Leonowi udało się wyjechać. Jego pierwszym klubem poza rodzinnym krajem był rosyjski Zenit Kazań. Później Wilfredo wyjechał do Kataru, lecz szybko przeniósł się do Włoch, zostając zawodnikiem Sir Safety Perugia. Lista jego klubowych sukcesów robi ogromne wrażenie. Obecny zawodnik Bogdanki LUK Lublin sięgał po tytuły mistrza Rosji i Włoch, zdobywał puchary tych krajów, czterokrotnie wygrywał Ligę Mistrzów.

Druga ojczyzna

To jednak z Polską Wilfredo postanowił związać swoje życie. W naszym kraju poznał żonę Małgorzatę, a w lipcu 2015 roku w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie otrzymał polskie obywatelstwo. Do naszego kraju siatkarz przyleciał dwa lata wcześniej i to właśnie w stolicy Podkarpacia odbywał pierwsze treningi – z młodzieżową drużyną AKS Resovia. Pojawił się oczywiście temat jego transferu do Asseco Resovii, lecz do niego nie doszło.

Debiut Leona w reprezentacji Polski miał miejsce 27 lipca 2019 roku. Biało-czerwoni pokonali wówczas w towarzyskim meczu 3:0 Holandię.  Wspomniane olimpijskie srebro, trzy medale mistrzostw Europy, w tym złoty z 2023 roku, również trzy krążki Ligi Narodów, z czego jeden z najcenniejszego kruszcu, drugie miejsce w Pucharze Świata. Tak przedstawia się dorobek Leona w barwach naszego kraju. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Wilfredo to jeden z najlepszych siatkarzy ostatnich lat.

Graczem Bogdanki LUK Lublin Leon jest od tego sezonu. Na jego mecze przychodzi wielu kibiców. Zespół z Lubelszczyzny zazwyczaj rozgrywa więc nie tylko domowe, ale również wyjazdowe mecze na oczach dużej widowni, o co przyjmujący został zagadnięty przez Katarzynę Paw w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”:

Muszę przyznać, że to, co się dzieje w Polsce, to prawdziwe szaleństwo. Nie spodziewałem się, że nie tylko na meczach domowych, ale także na wyjazdach trybuny będą pełne – odpowiedział reprezentant Polski.   

Na koniec opowieści o tym wyjątkowym zawodniku raz jeszcze zacytujmy jego rodziców, którzy na łamach portalu WP Sportowe Fakty takimi słowami opowiadali o tym, jak ważna dla ich syna stała się Polska:

Bardzo się cieszymy, że na swoją drugą ojczyznę wybrał właśnie Polskę. Czujemy się wyróżnieni, że został jej reprezentantem, bo takich kibiców, jak tu nie miałby nigdzie indziej. Pasja Polaków do siatkówki jest rzeczą spektakularną i absolutnie wyjątkową. Bądźcie pewni, że Polska jest głęboko w sercu Wilfredo. I w naszych też.

Mecz w Rzeszowie

Wracamy do meczu zapowiadanego we wstępie. Jak już wspomniano, występy bohatera tego tekstu przyciągają na trybuny wielu kibiców. Podobnie było w Rzeszowie. Hala na Podpromiu przy okazji spotkania Asseco Resovii z Bogdanką LUK Lublin została wypełniona.

Przed rozpoczęciem gry miała miejsce minuta ciszy poświęcona zmarłemu dzień wcześniej Andrzejowi Kraśnickiemu, działaczowi, który w latach 2006-2021 kierował Związkiem Piłki ręcznej w Polsce. To właśnie w jego czasach polski szczypiorniak odnosił największe sukcesy, do których zaliczyć można między innymi srebrny i dwa brązowe medale mistrzostw świata męskiej reprezentacji.

Urodzony w leżącej w województwie warmińsko-mazurskim Nidzicy działacz był wielkim człowiekiem sportu. W młodości uprawiał piłkę ręczną, później pracował przy tej dyscyplinie jako trener, a w latach 2010-2023 pełnił funkcję prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Krótko przed godziną 18 na oczach grubo ponad czterech tysięcy widzów Wilfredo Leon zdobył pierwszy punkt wielkiego siatkarskiego widowiska. W podstawowej szóste przyjezdnych wyszedł także Marcin Komenda. Reprezentant Polski był w latach 2019-2020 rozgrywającym Asseco Resovii.

Pierwszy set był pod kontrolą gości. Lublinianie niemal przez cały czas mieli kilkupunktową przewagę, gospodarze raz na jakiś czas zbliżali się do nich, w pewnym momencie dochodząc nawet na punkt, ale zawodnicy Bogdanki LUK znów odskoczyli i ostatecznie wygrali premierową partię 25:21.

473045190 9048824028520024 615040995359716647 n
Fot. Grzegorz Zimny

Druga część meczu była bardzo wyrównana, ale końcówkę lepiej rozegrała Asseco Resovia, w dużej mierze dzięki dobrej postawie Bartosza Bednorza. Drużyna Tuomasa Sammelvuo zwyciężyła 25:22, wprawiając w euforię kibiców zgromadzonych na Podpromiu.

Głośna i dość liczna była także grupa fanów z Lublina. Tego dnia ciekawie było nie tylko na boisku, ale również na trybunach, gdzie poziom decybeli robił duże wrażenie. Po zakończeniu trzeciej partii powody do zadowolenia mieli sympatycy zespołu gości. Podopieczni trenera Massimo Bottiego prowadzili już nawet czterema punktami, lecz gospodarze odrobili straty i wyszli na prowadzenie 19:18. Chwilę później goście znów zbudowali dwupunktową zaliczkę. Resoviacy walczyli do końca, ale nie uratowali seta, przegrywając 23:25.

W czwartej części spotkania oglądaliśmy już zdecydowaną dominację rzeszowian, którzy wygrali nadspodziewanie gładko. Od samego początku uzyskali dużą przewagę, a problemy z przedarciem się przez ich blok miał nawet Leon. Świetnie spisywali się Bartosz Bednorz, Karol Kłos i Stephen Boyer. W końcówce zapas Asseco Resovii wynosił aż dziesięć oczek i właśnie taką różnicą zakończył się cały set.

472392655 1152867893209950 5403385495476158095 n
Fot. Grzegorz Zimny

Tie-break również zaczął się znakomicie dla zespołu ze stolicy Podkarpacia. Przed zmianą stron gospodarze prowadzili 8:3, między innymi dzięki asom serwisowym posyłanym przez Boyera i Bednorza. Wydawało się, że miejscowa drużyna pewnie zmierza po zwycięstwo. Gdy miała ona bowiem na koncie dwanaście punktów, jej rywale posiadali dorobek mniejszy o połowę, lecz właśnie wówczas przyjezdni ruszyli do odrabiania strat, zbliżywszy się na dwa oczka. W końcówce zrobiło się gorąco od emocji, gdyż lublinianie doprowadzili do remisu 13:13. Chwilę później Komenda przekroczył podczas zagrywki linię końcową, co dało ekipie z Rzeszowa piłkę meczową. Wykorzystał ją Boyer, który poczęstował rywali asem serwisowym, postawiwszy pieczęć na wyniku tego szalonego widowiska.

Tytuł MVP otrzymał wracający po kontuzji Bartosz Bednorz, zdobywca 27 punktów. Rzeszowscy kibice jeszcze na długo pozostali w hali i oklaskiwali zwycięzców. Dla Asseco Resovii była to niezwykle ważna wygrana w kontekście walki o wejście do fazy play-off. Zespół znad Wisłoka po tym spotkaniu awansował na siódme miejsce w tabeli, Bogdanka LUK zajmowała zaś czwartą pozycję.

Asseco Resovia – Bogdanka LUK Lublin 3:2 (21:25, 25:22, 23:25, 25:15, 15:13)

Źródła, z których korzystałem:

Urodził się dla siatkówki. Dziecko uporu – artykuł opublikowany na portalu WP Sportowe Fakty – https://sportowefakty.wp.pl/siatkowka/1068277/urodzil-sie-dla-siatkowki-dziecko-uporu

Wilfredo Leon w Rzeszowie – czyli powrót do szczególnego miejsca w jego karierze – artykuł opublikowany na stronie PlusLigi – https://www.plusliga.pl/news,wilfredo-leon-w-rzeszowie-czyli-powrot-do-szczegolnego-miejsca-w-jego-karierze.html?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR0ABVEtJgiP_murgh1VqXqVl_vkS24-UYxhgyxfXUdlzt9N9G5hT4dZwy8_aem_pFTJSr8vaIDdVok64vvfIQ

To jest jakieś szaleństwo – wywiad Katarzyny Paw z Wilfredo Leonem opublikowany na łamach „Przeglądu Sportowego”

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 4

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Remanent 5. Mecz to jest poezja” – recenzja

Piąta część „Remanentu” wybitnego dziennikarza sportowego Jerzego Chromika to publikacja, która – jak poprzednie – utrzymuje najwyższy poziom dziennikarskiego rzemiosła. W tomie piątym znajdują...

Piłkarze w plebiscycie Przeglądu Sportowego

Oto statystyczne zestawienie laureatów plebiscytu Przeglądu Sportowego. Skupiliśmy się na najlepszej 10 w historii plebiscytu oraz wszystkich piłkarzach.

O krajowe trofeum poza ojczyzną – mecze Superpucharu Francji za granicą

Aż trzynaście z ostatnich piętnastu meczów o Superpuchar Francji zostało rozegranych poza granicami kraju leżącego nad Sekwaną i Loarą. Najbliższe spotkanie o to trofeum...