Wisła Kraków Sen o potędze – recenzja

Czas czytania: 3 m.
5
(1)

Wznowione po 10 latach wydanie książki „Wisła Kraków Sen o potędze” opowiadającej o erze rządów Bogusława Cupiała w Wiśle Kraków to powrót do przeszłości, która nie ma prawa zaistnieć. Takich klubów, jakim w latach rządów Bogusława Cupiała była Wisła, jest obecnie kilka. Sama podróż wstecz jest wyborna i dla tych, którzy nie czytali dekadę temu publikacji, może być ciekawa.

Pamiętam lata 90, kiedy w NBA przez wiele czasu królowała drużyna Chicago Bulls. Kibice w Polsce wiedzieli o niej tyle, ile przekazywały papierowe magazyny koszykarskie i transmisje telewizyjne z meczów. Nie znaliśmy kulis, relacji między zawodnikami, nawet tego, że Michael Jordan nie był takim świętym, jak się wydawało. To wszystko okazywało się dopiero w erze internetu, a najbardziej wybrzmiało – przynajmniej dla mnie, który jest przeciętnym kibicem – dopiero za sprawą serialu „Last Dance”.

Trochę podobnie było z Wisłą Kraków przejętej pod koniec lat 90 przez Bogusława Cupiała. Siermiężne w polskiej piłce lata 90 – mimo sukcesów w postaci awansów do LM Legii i Widzewa nie nastrajały kibiców optymizmem. Zwłaszcza że piłka reprezentacyjna była na dnie. W pewnym momencie powiało wielką piłką, którą zafundował nie tylko kibicom w Krakowie, ale wszystkim trzymającym kciuki za polską piłkę właściciel firmy Tele-Fonika.

I wielu patrzyło na boisko i na to, co piłkarze wyrabiali na murawie. A trzeba powiedzieć, że dostarczyli kibicom – zwłaszcza na przełomie wieków – sporo emocji i pozytywnych wrażeń. Mecze z Parmą, Schalke Lazio czy Realem Saragossa to dziś wspomina się jako złote czasy polskiej piłki. Do tego granie z Barceloną i natarczywe, choć nieskuteczne pukanie do bram Ligi Mistrzów. To wszystko napędzało emocje kibiców w całej Polsce. Wisła w pewnym momencie, za rządów Henryka Kasperczaka „odjechała” całej Polsce – była hegemonem, która na polskim podwórku robiła, co chciała.

Książka Mateusza Migi to zapis burzliwych rządów Bogusława Cupiała w Wiśle zza kulis. Całość skrzy się od anegdot, relacji z szatni, ciekawostek, o których przeciętny kibic w latach, kiedy Wisła była na topie z pewnością nie wiedział. Działo się sporo. Cupiał – jak wynika z książki, roztaczał aurę niedostępne, który zmieniał trenerów jak rękawiczki, wydawał lekką ręką pieniądze na nowych zawodników, cały czas marzył o upragnionej Lidze Mistrzów. W klubie huczało, nie było spokoju, ale z pewnością było barwnie, z idealnym materiałem dla kogoś, kto chciałby opisać dzieje klubu z Reymonta w erze Cupiała.

Siłą publikacji jest ukazanie w pełni tego, co działo się za kurtyną. Nie sposób zliczyć, ile anegdot zawarł w niej Mateusz Miga – ciekawych, czasem kontrowersyjnych, a na pewno odzierających piłkarzy i działaczy z nimbu wyjątkowości. Za czasów wielkiej Wisły sporo kibiców patrzyło na takich graczy jak Kamil Kosowski, czy Maciej Żurawski z podziwem graniczącym z uwielbieniem. Autor pokazuje, że oni oraz inni gracze to także byli ludzie, którzy mieli swoje kaprysy, zachcianki. I choć byli gwiazdami – to nie do końca spełnionymi, ponieważ bramy Ligi Mistrzów nigdy nie zostały otwarte.

Na to liczył Bogusław Cupiał, żonglując także działaczami i trenerami. Dość przypomnieć, że przez Wisłę przewinęły się takie postacie jak Bogdan i Janusz Basałaj, Grzegorz Mielcarski, czy Jacek Bednarz, a z trenerów oprócz Henryka Kasperczaka, także Maciej Skorża, Franciszek Smuda, Dan Petrescu, czy Robert Maskaant – wszyscy podporządkowani bossowi pragnącemu rządzić nie tylko w Polsce, ale zaistnieć w Europie. Tylko że do tego potrzebna była cierpliwość, a książki wyłania się obraz klubu, który chciał dostać się do LM szybko, bez odpowiednich podwalin w postaci ośrodka szkoleniowego, odpowiedniej infrastruktury, z całkowitym pominięciem klubowej młodzieży. Ta praktycznie w Wiśle nie zaistniała, czego przykładem są historie piłkarzy z młodych roczników, którzy w swoich rozgrywkach na samym początku ery Cupiała radzili sobie całkiem nieźle.

Całość czyta się naprawdę dobrze i szybko. Książka jest ułożona chronologicznie, ale autor trzyma odpowiednie tempo i dynamikę, by nie zanudzić czytelnika, a opowieść nie stała się zwykłą historią. W nowym wydaniu pojawia się jeden dodatkowy rozdział, w którym w telegraficznym skrócie pojawia się opowieść o dalszych losach klubu po 2015 roku.

Mimo to, że książka to wznowienie, być może powtórnie kibiców Wisły atrakcyjną lekturą,. Zwłaszcza po tym, jak w 2015 roku Bogusław Cupiał oddał klub w ręce Jakuba Meresińskiego nie zaznali oczekiwanego spokoju i do teraz demony związane z takimi postaciami jak Vanna Ly krążą po Reymonta. I choć Jarosław Królewski robi co może, by trafić z Wisłą do ekstraklasy, to wciąż mu się to nie udaje.

7/10

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Historyczne spotkanie w blasku jupiterów – wizyta na meczu Wisłoka Wiśniowa z Błażowianką Błażowa

Na naszych łamach rzadko piszemy o piątej klasie rozgrywkowej. Tym razem była jednak ku temu okazja, gdyż gościliśmy na meczu IV ligi podkarpackiej. Mecz...

Polska Liga Boksu w hali ROSiR – wizyta na meczu Wisłoka 1995 Rzeszów z WKB Rushh Kielce

Po wakacyjnej przerwie zmagania wznowiła Polska Liga Boksu. Na łamach Retro Futbol wracamy zatem do relacjonowania potyczek RKB Wisłoka 1995 Rzeszów. Pięściarze ze stolicy...

Przedsmak ligowego basketu – wizyta na mistrzostwach Podkarpacia w koszykówce

Wielkimi krokami zbliża się rozpoczęcie koszykarskich rozgrywek ligowych w naszym kraju. Ich przedsmak mogli poczuć kibice, którzy od 12 do 14 września w hali...