Anglia, Argentyna, Brazylia? Pokonane. Francja, Hiszpania, Holandia? Bywały na łopatkach. Portugalia, Rosja, Węgry? W pokonanym polu, a jakże! Niemcy? Niedawny tryumf! I tak dalej, i tak dalej… długo, można wymieniać reprezentacje, naprawdę potężne drużyny, które zostały ograne przez piłkarską reprezentację Polski. Nie ulegajmy jednak manipulacji, należy zaznaczyć też, że takich Niemców udało nam się pokonać dopiero w… 19 spotkaniu. Kto jest za to na drugim biegunie? Z kim nigdy, przenigdy nie wygraliśmy? Naprawdę można się zdziwić. Seria ma charakter ciekawostki, w moim zestawieniu znajdują się bowiem te kadry, z którymi mierzyliśmy się choćby jedynie raz i zwyciężyć się nie udało, bez wyciągania daleko idących wniosków pt. : cholera, z Australią to nigdy nam nie szło!
Australia (1 mecz – porażka)
07.09.2010 Kraków, 1:2, sparing
Kibice głośno skandowali „Franek Smuda czyni cuda!”. Prezes Lato im uwierzył, powierzając mu posadę selekcjonera reprezentacji z oczywistym celem – przygotowania drużyny do najważniejszego turnieju w historii polskiego futbolu. Rok 2010 Polacy rozpoczęli od azjatyckiego tournée, podczas którego najpierw przegrali z Danią, a później pewnie pokonali Tajlandię i Singapur. W marcu w Warszawie odnieśliśmy zwycięstwo 2:0 nad Bułgarią, po którym nastąpiła długa seria meczów bez zwycięstwa – remisowaliśmy z Finlandią, Serbią, następnie ponieśliśmy bolesne porażki z Hiszpanią i Kamerunem, a na początku września kadra dołożyła remis ze współgospodarzem Euro 2012, Ukrainą. Wielu liczyło na to, że przełamanie nastąpi w meczu z Australią. Przeliczyli się. Swój drugi mecz w reprezentacji zaliczył Sebastian Boenisch, który nawet asystował. Był to promyczek nadziei, że znaleźliśmy lewego obrońcę na miarę oczekiwań, ale jak się skończyło… dobrze wiemy. Polacy z Australią zagrali nie najgorzej – potrafili utrzymywać się przy piłce i wypracować okazje strzeleckie, jednak tego dnia mieli duże problemy z oddawaniem celnych strzałów. Czas na przełamanie przyszedł dopiero trzy mecze później – 17 listopada w Poznaniu pokonaliśmy Wybrzeże Kości Słoniowej 3:1.
Polska: Przemysław Tytoń – Łukasz Piszczek, Grzegorz Wojtkowiak, Michał Żewłakow, Sebastian Boenish- Dariusz Pietrasiak (Euzebiusz Smolarek 70′), Rafał Murawski, Sławomir Peszko (Kamil Grosicki 75′) – Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski – Ireneusz Jeleń (Maciej Iwański 83′).
Czarnogóra (2 mecze – 2 remisy)
07.09.2012 Podgorica, 2:2, el. MŚ
Oba dotychczasowe mecze z Czarnogórą rozegraliśmy za kadencji Waldemara Fornalika, w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii. Po słabym występie na mistrzostwach Europy, nikt raczej nie wymagał od piłkarzy cudu w postaci przegonienia Anglików (ta sztuka udała się za to deszczowi, który w Warszawie wypędził obie drużyny z boiska), ale skuteczna rywalizacja z Ukrainą i Czarnogórą była już zadaniem, za które miał być rozliczony eks-trener Ruchu Chorzów. W Podgoricy doświadczyliśmy emocji, gorącej atmosfery, ale niestety także bardzo przeciętnego poziomu piłkarskiego. I ta bezmyślna czerwona kartka Obraniaka, po której wielu nie chciało już go oglądać w reprezentacji. Tym bardziej szkoda, ponieważ wyrównał siły obu drużyn. Wcześniej bowiem Pavicević osłabił kadrę Czarnogóry. Mogliśmy grać przez ostatnie pół godziny w przewadze. No właśnie, mogliśmy…
Polska: Tytoń – Piszczek, Wasilewski, Glik, Wawrzyniak – Borysiuk (68′ Borysiuk), Polański – Błaszczykowski, Grosicki (46′ Mierzejewski), Obraniak – Lewandowski (90′ Saganowski).
06.09.2013 Warszawa, 1:1, el. MŚ
Rewanż odbywał się w dobrze nam już wtedy znanej atmosferze meczu o wszystko. Jakby tego było mało, jako pierwsi do bramki trafili goście z Bałkanów. Odpowiedział im Robert Lewandowski, który przerwał tym samym bardzo niechlubną serię 1156 minut bez gola z akcji w reprezentacji i… uciszył własnych kibiców. Dziś trudno wyobrazić sobie, że od czasu inauguracyjnego meczu Euro 2012 z Grecją nasz napastnik w narodowych barwach trafiał tylko z rzutów karnych przeciwko San Marino. W Warszawie mieliśmy sporo okazji do zdobycia gola, warto zanotować błąd sędziego, który nie podyktował rzutu karnego po faulu na Waldemarze Sobocie, ale nie za to przyznaje się punkty w walce o mundial. Strata dwóch oczek z Czarnogórą oznaczała zdecydowane (choć jeszcze nie matematycznie – ale kto wierzył w wyjazdowe wygrane nad Ukrainą czy Anglią?) odsunięcie marzeń o mistrzostwach świata na co najmniej cztery lata. Z kolei marzenia o pokonaniu Czarnogórców będą mogły ziścić się już niedługo – o awans na mundial w Rosji powalczymy z nimi 26 marca oraz 8 października. Na długo z ostatniego meczu zapamiętamy też kontrowersyjną, choć prawidłową decyzję o pozycji spalonej Adriana Mierzejewskiego.
Polska: Boruc – Jędrzejczyk, Szukała, Glik, Wawrzyniak (27′ Boenisch) – Krychowiak – Błaszczykowski, Klich, Zieliński (75′ Mierzejewski), Sobota (62′ Wszołek) – Lewandowski.
Egipt (2 mecze – remis i porażka)
Niby ciągle mowa o reprezentowaniu ojczyzny, ale jakoś trudno nam uwierzyć we wzorowe podejście zawodników do dwóch spotkań w Egipcie, w dodatku na koniec roku. Wiadomo, nikt nie pogardzi wyjazdem do ciepłego kraju, gdy nad Wisłą trzaska mróz, ale to chyba jedyny (lub główny) znany nam powód, dla którego w grudniu 1991 roku Andrzej Strejlau przeprowadził takie, a nie inne zgrupowanie. Co ciekawe, spośród rywali, których nigdy w historii nie udało nam się pokonać, to właśnie przeciwko Egiptowi mamy najgorszy bilans – nie tylko nie strzeliliśmy żadnego gola, ale też straciliśmy ich aż 4.
03.12.1991, Kair, 0:4, sparing
Polska: Bobrowicz (67′ Matysek) – Rzepka, Lesiak, Kruszankin, Maciejewski, Skrzypczak, Fedoruk (70′ Węgrzyn), Pisz, Góra (80′ Trzeciak), Podbrożny, Janik (81′ Czerwiec).
05.12.1991, Kair, 0:0, sparing
Polska: Matysek – Węgrzyn, Lesiak, Kruszankin, Góra, Rzepka, Czerwiec (65′ Pisz), Czachowski, Janik (73′ Fedoruk), Podbrożny, Śliwowski.
Kamerun (3 mecze – 2 remisy i porażka)
19.06.1982, La Coruna, 0:0, MŚ
Mistrzostwa świata w Hiszpanii w 1982 roku zostały poprzedzone bardzo burzliwym czasem dla reprezentacji – najpierw w trakcie eliminacji do dymisji podał się Ryszard Kulesza, a następnie, półtora miesiąca po wywalczeniu awansu, w Polsce wprowadzono stan wojenny. Po bezbramkowym remisie z Włochami na inaugurację turnieju, zawodnicy Antoniego Piechniczka mierzyli się z Kamerunem. Wszyscy oczekiwali zwycięstwa, a tymczasem mecz zakończył się tylko bezbramkowym remisem. Po latach, Antoni Piechniczek, na łamach Przeglądu Sportowego, tak wspominał tamte mistrzostwa:
Mundial w Hiszpanii, delikatnie mówiąc, zaczął się dla nas nie tak, jak sobie wymarzyliśmy. W pierwszych dwóch meczach bezbramkowo zremisowaliśmy z Włochami i Kamerunem, co sprawiało, że w ostatnim grupowy spotkaniu z Peru musieliśmy wygrać. Inaczej jechalibyśmy do domu. Pamiętam, że prasa po dwóch remisach nie miała dla nas litości. Dziennikarze nie zostawiali na nas suchej nitki. Prześcigali się w wymyślaniu epitetów, którymi można byłoby określić naszą reprezentację. Atmosfera gęstniała z dnia na dzień, a media wcale nie ułatwiały nam zadania przed spotkaniem z Peru. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że przecież mundial wcale nie był przegrany, cały czas mieliśmy szanse na wyjście z grupy, a obrywaliśmy tak, jakbyśmy już musieli pakować walizki i wracać do kraju.
Polska: Młynarczyk – Janas, Jałocha, Żmuda, Majewski, Boniek, Buncol, Lato, Smolarek, Pałasz (67′ Kusto), Iwan (27′ Szarmach).
03.11.2001, Poznań, 0:0, sparing
W historii polskiego futbolu, rok 2001 zapisał się pod znakiem znakomitych eliminacji do mistrzostw świata w Korei i Japonii. W boju o azjatycki mundial pokonaliśmy wtedy: Norwegów, Armenię i Walię. W czerwcu wprawdzie tylko zremisowaliśmy w Erywaniu, ale niespełna dwa miesiące później w Chorzowie dopięliśmy swego. 1 września po golach Kryszałowicza, Olisadebe i Marcina Żewłakowa po raz drugi wygraliśmy ze Skandynawami, dzięki czemu zapewniliśmy sobie, jako pierwsza drużyna w Europie, grę na mistrzostwach świata, na których nie gościliśmy od 1986 roku. Po wielkiej fecie na Stadionie Śląskim przyszło jednak rozluźnienie – w ostatnich dwóch meczach eliminacji zostaliśmy rozgromieni przez Białoruś, a właściwie przez Ramana Wasiluka, który strzelił nam 4 gole i zremisowaliśmy 1:1 z Ukrainą. Rok kończyliśmy meczem z Kamerunem. Ci, którzy liczyli na fajerwerki wieńczące dobry rok dla polskiego futbolu, srogo się przeliczyli – był to jedyny mecz kadry w owym roku, w którym nie padła żadna bramka.
Polska: Majdan (46′ Matysek) – Kłos, Bąk, Hajto, Michał Żewłakow (63′ Krzynówek) – Karwan (46′ Kaczorowski), Bąk (82′ Kukiełka), Świerczewski, Koźmiński – Kryszałowicz (46′ Sypniewski), Olisadebe (46′ Wichniarek).
11.08.2010, Szczecin, 0:3, sparing
Po styczniowej wyprawie na turniej o Puchar Króla Tajlandii, na podopiecznych Franciszka Smudy czekali poważniejsi rywale. W marcu, na stadionie Polonii Warszawa, po golach Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego pokonaliśmy Bułgarię, ale w kolejnych spotkaniach nie było już tak różowo – bezbramkowo zremisowaliśmy z Finlandią i Serbią, a także poprawiliśmy humory wyjeżdżającym na mundial do RPA Hiszpanom – późniejsi mistrzowie świata rozbili nas 6:0. W sierpniu, na stadionie im. Floriana Krygiera w Szczecinie, tradycyjną polską gościnnością urzekliśmy Kameruńczyków – kibice stworzyli dobrą atmosferę, a piłkarze nie zawiesili poprzeczki zbyt wysoko. Goście z Afryki odnieśli łatwe zwycięstwo.
Atmosfera na stadionie była niesamowita. Nie czuło się, że to mecz towarzyski, tylko jakieś bardzo ważne spotkanie. Dziękuję polskim kibicom za tak wspaniałe przyjęcie. To, że strzeliłem dwa gole nie oznacza, że polscy obrońcy są słabi. To jest drużyna w budowie i trzeba czasu, by się ograła. Poza tym są to reprezentanci Polski i należy się im szacunek.
Tak mówił po meczu Samuel Eto’o, ale chyba nikogo nie przekonał – po trzeciej straconej bramce część kibiców zaczęła opuszczać stadion, a inni głośno skandowali: „jeszcze jeden, jeszcze jeden!”.
Polska: Fabiański (46′ Tytoń) – Wojtkowiak (38′ Kowalczyk), Michał Żewłakow, Glik, Sadlok – Błaszczykowski, Dudka (72′ Matuszczyk), Murawski (58′ Mierzejewski), Obraniak (78′ Peszko), Lewandowski, Brożek (46′ Rybus).
Korea Południowa (2 mecze – remis i jakże pamiętna porażka)
04.06.2002, Pusan, 0:2, MŚ
Jeden z tych meczów, który w świadomości kibiców pozostanie jeszcze przez naprawdę długi czas. Miało być tak pięknie, trener Engel mówił, że na azjatycki mundial jedziemy po złoto… O tym, że coś jednak może być nie tak, można było myśleć już podczas śpiewania hymnu, który Edyta Górniak wykonała tak, jakby myślami ciągle była przy „Dumce na dwa serca”, a przy niej znajdował się Mietek Szcześniak, zamiast tysięcy skonsternowanych kibiców. Pierwszy kwadrans wyglądał jeszcze dobrze w wykonaniu naszych piłkarzy. Po nim jednak stało się to, na co chyba nikt w kraju nie był gotowy. Dostaliśmy dwie bramki, zostaliśmy zabiegani i zdominowani, nawet w powietrzu (!) przez Koreańczyków. Balonik oczekiwań pękł z olbrzymim hukiem. Jeszcze pół roku wcześniej, prezes PZPN, Michał Listkiewicz, tak komentował losowanie turniejowych grup:
Losowanie było bardzo dobre. Jesteśmy w stanie wygrać z każdą z tych drużyn, a więc możemy zakończyć mecze grupowe na pierwszym miejscu. Mam nadzieję, że tak się stanie. Z trzech względów cieszę się, że gramy w Korei. Po pierwsze, Korea jest jednak słabsza od Japonii, po drugie, Koreańczycy znajdą się pod wyjątkową presją. Będą musieli wygrywać, tego będzie się od nich żądać. W warunkach stresu gra się dużo trudniej. To jest dobra sytuacja dla ich przeciwników. Po trzecie, jako prezes Związku, muszę patrzeć na finanse. A pobyt ekipy w Korei będzie tańszy niż w Japonii.(źródło: Rzeczpospolita)
Najwidoczniej piłkarze również zechcieli zadbać o finanse związku i nie przedłużyli swojego pobytu w Azji.
Polska: Dudek – Bąk (51′ Kłos), Tomasz Wałdoch, Hajto, Michał Żewłakow – Krzynówek, Świerczewski, Kałużny (65′ Marcin Żewłakow), Koźmiński – Olisadebe, Żurawski (46′ Kryszałowicz)
07.10.2011, Seul, 2:2, sparing
Okazja do rewanżu nadarzyła się niespełna 10 lat później, na etapie przygotowań do mistrzostw Europy. Mecz jak mecz, chciałoby się powiedzieć, ale jednak nie do końca. Dlaczego w środku sezonu reprezentacja poleciała na drugi koniec świata, żeby rozegrać sparing z przeciętną drużyną? Dlaczego tuż przed zgrupowaniem kontuzję zgłosiło nagle wielu podstawowych piłkarzy i czy aby na pewno nie wiązało się to przypadkiem z wielogodzinnym lotem? Wreszcie, czego nie dowiemy się chyba nigdy – jaki był status tego spotkania? Termin FIFA, powołani piłkarze z zagranicznych klubów, a tutaj trener gospodarzy dokonuje 7 zmian. Co ciekawe, wynik nie został przez to zweryfikowany jako walkower dla Polski, za to próżno szukać samego spotkania na stronach internetowych FIFA. Tyle zachodu o nic?
Polska: Fabiański – Wasilewski, Wojtkowiak, Perquis, Wawrzyniak – Błaszczykowski (86′ Komorowski), Dudka (79′ Peszko), Polanski (63′ Matuszczyk), Murawski (90′ Jodłowiec), Rybus (71′ Mierzejewski) – Lewandowski (68′ Brożek).
Kuba (1 mecz – remis)
18.07.1976, Montreal, 0:0, IO
Ostatnie miesiące Kazimierza Górskiego w roli selekcjonera nie należały do najlepszych. W 1976 roku jego reprezentacja przegrała pięć pierwszych spotkań – z Argentyną (0:1), Francją (0:2), Grecją (0:1), Szwajcarią (1:2) oraz Irlandią (0:2), przez co wielu mogło mieć poważne wątpliwości, czy w Kanadzie uda się powtórzyć sukces sprzed czterech lat. Ostatecznie Polacy wywalczyli „tylko” drugie miejsce, które uznano za tak dotkliwą porażkę, że Trener Tysiąclecia został zmuszony do dymisji. Po drodze do finału z NRD, jego podopieczni mierzyli się z przeciętnymi rywalami, z którymi nie zawsze grali porywający futbol. Ot, żaden z meczów, aż do finału, nie odcisnął piętna na historii polskiej piłki, począwszy od bezbramkowego remisu z Kubą, z którą graliśmy na inaugurację igrzysk.
Polska: Tomaszewski – Szymanowski, Gorgoń, Żmuda, Wawrowski, Kasperczak (51′ Maszczyk , Deyna, Ćmikiewicz, Lato, Szarmach, Kmiecik
Paragwaj (1 mecz – porażka)
08.02.1998, Asuncion, 0:4, sparing
5 miesięcy wcześniej stery reprezentacji przejął Janusz Wójcik, który po dwuletniej pracy z Legią Warszawa, kolejne lata spędził na Bliskim Wschodzie. Przygodę z kadrą rozpoczął od trzech wygranych spotkań – z Węgrami (1:0), Litwą (2:0) oraz Mołdawią (3:0), jednak rok 1997 zakończył bolesną porażką z Gruzją – w Tbilisi przegraliśmy aż 0:3. Niestety, nowy rok zainaugurowaliśmy jeszcze gorzej, bo od kompletnie nieudanej wyprawy do Ameryki Południowej. W stolicy Paragwaju przegraliśmy aż 0:4, a postawę naszej drużyny doskonale spuentował niewykorzystany przez Mariusza Piekarskiego rzut karny, a także jego zmarnowana dobitka. To jest podsumowanie występu naszej reprezentacji w tym meczu”– ocenił telewizyjny komentator.
Polska: Szamotulski – Szymkowiak (63′ Zając), Łapiński, Kłos, Michalski, Bukalski, Nowak (58′ Czereszewski), Kałużny, Sokołowski (77′ Gęsior), Kucharski (41′ Bąk), Saganowski (71′ Piekarski).
BARTŁOMIEJ KRAWCZYK
Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE