Dziś zapraszamy Was do zapoznania się z naszą Złotą Jedenastką dwukrotnego Mistrza Polski – ŁKS Łódź. Więcej naszych Złotych Jedenastek możesz znaleźć tutaj.
Bogusław Wyparło
Gdyby wziąć pod uwagę całokształt futbolowych dokonań to miejsce między słupkami drużyny wszechczasów ŁKS-u powinien zająć Jan Tomaszewski, ale to popularny „Bodzio W” zdobył z łódzką drużyną mistrzostwo Polski i rywalizował z Manchesterem United oraz AS Monaco, czego Tomaszewski nigdy grając w Łodzi nie dokonał. Kibice z popularnej „Galery” nazywają Wyparłę żywą legendą i trudno się temu dziwić. „Bodzio W” imponował nie tylko refleksem na linii, ale i wyjątkowym przywiązaniem do barw klubowych.
Ostoja defensywy ŁKS-u lat siedemdziesiątych. To on wraz z Janem Tomaszewskim zatrzymywał najlepszych napastników Stali Mielec, Górnika Zabrze i Legii Warszawa. Zagrał też w legendarnym meczu na Wembley z Anglią w 1973 roku i pojechał na tak udany dla nas mundial w Republice Federalnej Niemiec.
Marek Dziuba
Przez dekadę reprezentował barwy Łódzkiego Klubu Sportowego. Napastnicy nie mieli przy niż łatwego życia, a i pod bramką rywala Dziuba potrafił zaskoczyć rywala, zwłaszcza, że świetnie grał głową. Z reprezentacją w 1982 roku sięgnął po trzecie miejsce na świecie podczas mundialu w Hiszpanii. Po zakończonej karierze zajął się trenerką. To on wraz z Ryszardem Polakiem doprowadził ŁKS w 1998 roku do mistrzowskiego tytułu.
Marek Chojnacki
Przez całą niemal karierę zawodniczą związany z ŁKS-em (z roczną przerwą na występy w lidze greckiej). W łódzkiej drużynie rozegrał aż 452 mecze, co przez wiele lat było rekordem w liczbie występów w polskiej ekstraklasie. Nadal jest na czele listy piłkarzy pod względem ilości meczów dla jednej drużyny. Chojnacki z opaską kapitańską na ramieniu zdobył z ŁKS-em w 1993 roku wicemistrzostwo Polski (odebrane potem przez PZPN), a rok później zajął ze swoim klubem czwarte miejsce i wystąpił w finale pucharu Polski, dzięki czemu zmierzył się potem ze słynnym FC Porto. Obecnie jest pierwszym szkoleniowcem występującej w trzeciej lidzie drużyny ŁKS-u.
Antoni Gałecki
Uznawany za najwybitniejszego w historii obrońcę ŁKS-u. Co ciekawe, zadebiutował w derbowym pojedynku z Widzewem, który ełkaesiacy wygrali aż 13:0! Od 1926 roku aż do wybuchu wojny rozegrał w ŁKS-ie ponad czterysta spotkań będąc filarem linii obronnej i przez wiele lat kapitanem drużyny. Z reprezentacją Polski wziął udział w igrzyskach w Berlinie, a w 1938 roku wystąpił w historycznym, premierowym meczu naszej kadry narodowej na mistrzostwach świata (spotkanie z Brazylią zakończone naszą porażką 6:5). W czasie wojny walczył pod Tobrukiem i Monte Cassino
Robert Grzywocz
Choć w reprezentacji Polski rozegrał tylko dwa mecze, a i w biało-czerwono-białych barwach nie grał długo zapisał się złotymi zgłoskami w historii najstarszego łódzkiego klubu. To on był czołową postacią drużyny, która w 1958 roku sięgnęła po historyczne pierwsze mistrzostwo Polski. Doskonałe wyszkolenie techniczne, smykałka do gry kombinacyjnej i świetne dośrodkowanie sprawiły, że w 1958 roku Grzywocz został laureatem Złotych Butów redakcji „Sportu”. Jego kapitalnie zapowiadającą się karierę przerwała kontuzja.
Leszek Jezierski
Kluczowa postać drużyny ŁKS-u we wspomnianym wyżej sezonie mistrzowskim. Popularny „Napoleon” zdobył z łódzką drużyną nie tylko krajowy czempionat, ale rok wcześniej sięgnął z nią także po puchar Polski. Nienaganna technika, doskonałe czytanie gry oraz ambicja sprawiły, że Jezierski stał się jednym z bohaterów epoki „Rycerzy Wiosny”. Po zakończonej karierze został trenerem, prowadził zarówno ŁKS jak i Widzew, ale ponoć to w tym pierwszym klubie zostawił swoje serce.
Władysław Król
Uważany za najwybitniejszego w historii piłkarza ŁKS-u, choć o dynamicznym lewoskrzydłowym przypomina się dziś nader rzadko. Wszechstronnie utalentowany – z powodzeniem uprawiał skoki do wody, grał w tenis ziemny i hokeja, ale najwięcej sławy przyniosły mu występy na boisku piłkarskim. Jako piłkarz rozegrał ponad 500 oficjalnych i nieoficjalnych spotkań w ŁKS. Jest rekordzistą pod względem liczby zdobytych bramek dla łódzkiego klubu. Ma ich na koncie 295 (z czego w lidze zdobył 96 lub jak podają inne źródła 104). Został ulubieńcem kibiców, a po jednym z wygranych meczów (6:0 z Ruchem Hajduki Wielkie) fani ŁKS-u wynieśli go na rękach ze stadionu. Jako trener wraz z „Rycerzami Wiosny” sięgnął po Puchar Polski w 1957 roku i mistrzostwo kraju w 1958 roku.
Władysław Soporek
Chociaż na miejsce w ataku jedenastki wszechczasów ŁKS-u zasługują i Mirosław Trzeciak, i Marek Saganowski, i Jacek Ziober to ostatecznie nieco wyżej oceniliśmy Władysława Soporka. „Sęp pola karnego”, jak nazywali go koledzy oraz dziennikarze, został królem strzelców w jakże udanym dla łodzian sezonie zakończonym pierwszym w historii klubu mistrzostwem. Rok wcześniej wraz z m.in. Leszkiem Jezierskim należał do drużyny, która zdobyła puchar Polski. I on był ulubieńcem łódzkich kibiców, na ulicach bez przerwy spotykały go wyrazu sympatii, ale on do końca życia pozostał skromnym człowiekiem.
Stanisław Baran
O atutach polskiego Stanleya Matthewsa – szybkości i piekielnie silnym (a do tego precyzyjnym) uderzeniu wiedzieli wszyscy bramkarze i obrońcy polskiej ligi lat pięćdziesiątych. Dla ŁKS-u zdobył 66 bramek, wiele z nich było niezwykłej urody, na przykład w meczu z Garbarnią Kraków pokonał golkipera rywali strzałem z połowy boiska („Piłka leciała łukiem, jak dysk wyrzucony ręką mistrza (…). Leciała długo… w górny róg bramki”). Z powodzeniem występował potem także w defensywie, choć to o jego popisach strzeleckich mówiło się najwięcej. W 1957 roku Baran zdobył aż cztery gole w meczu z Górnikiem w Zabrzu (ŁKS wygrał 5:1) i to po tym spotkaniu dziennikarz „Przeglądu Sportowego” redaktor Jerzy Zmarzlik nazwał łodzian „Rycerzami Wiosny”. Baran karierę piłkarską zakończył po mistrzowskim sezonie w 1958 roku.
Jerzy Sadek
Niesłychany „ciąg na bramkę”, do tego świetna gra głową i podobnie jak w przypadku Stanisława Barana – nieprawdopodobna siła uderzenia były największymi atutami słynnego „bombardiera ŁKS-u” lat sześćdziesiątych. Dla klubu z aleja Unii zdobył 102 gole i jest nadal najlepszym snajperem ŁKS w historii ligowych rozgrywek. A strzelał bramki także dla kadry. Poza słynnym golem w meczu z Anglikami w 1966 roku (mecz zakończył się remisem 1:1), Sadek na listę strzelców wpisał się również w swoim pierwszym meczu w kadrze w rywalizacji ze Szkocją w Glasgow. Piłka po jego uderzeniu przerwała siatkę bramki, a dzięki temu Polacy przy 108 tysiącach widzów pokonali „Waleczne serca” 2:1. Po wspomnianym meczu z Anglią zawodnikiem ŁKS-u zainteresował się Everton, ale z transferu nic nie wyszło, bo na przeszkodzie stanęła „żelazna kurtyna”.