„1312” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Pojawiło się w Polsce sporo książek o społecznościach kibicowskich, polskich czy to światowych. Kolejną jest kapitalna książka Jamesa Montague’a pod tajemniczym tytułem „1312”. Ukazała się w lutym tego roku nakładem wydawnictwa SQN.

W kwestii sposobu oglądania meczów piłkarskich zdecydowanie jestem piknikiem. Lubię po prostu obserwować grę, podania, strzały, interwencje zawodników, plan taktyczny, przesuwanie się formacji itp. Doceniam oczywiście świetną atmosferę na trybunach i oprawy, zdecydowanie źle ogląda mi się mecze bez kibiców. Ale generalnie mógłbym się obejść np. bez rac, a cała ta ideologia kibicowska, zgodnie z którą ludzie przychodzą na stadiony wyłącznie dla opraw, do mnie nie trafia. Nie wspomnę już o żenujących scenach „strofowania” piłkarzy po przegranych meczach, często połączonych ze zdzieraniem z nich koszulek. Trybuny zawsze były dla mnie dodatkiem do najważniejszej rzeczy, czyli gry na boisku. Dlatego niezbyt chętnie sięgałem do tej pory po publikacje opisujące kibicowski świat.

Book Sale Instagram Post 60

Po książkę „1312. Incognito wśród najbardziej fanatycznych kibiców na świecie” sięgnąłem z obowiązku recenzenckiego, ale ani trochę nie żałuję. Pod koniec 2020 r. wiele pochwał (zasłużonych!) zebrała książka „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka” i widzę wiele podobieństw między tymi dwoma pozycjami, zresztą obiema od wydawnictwa SQN. Założeniem Anity Werner i Michała Kołodziejczyka była pokazanie, jak futbol przenika się z polityką i historią; oni również pojechali w miejsca, gdzie takie powiązania są najsilniejsze.

Jedno z nich nawet się pokrywa – zarówno Polacy, jak i brytyjski reporter opowiadali o Kosowie, poza tym problemy Bośni i Hercegowiny („Mecz to pretekst”) są mocno powiązane z Serbią („1312”). Różnica jest taka, że Anita Werner i Michał Kołodziejczyk nie ryzykowali życiem (przynajmniej nic nie wspominali o takich sytuacjach); spotykali się w kawiarniach czy restauracjach i spokojnie rozmawiali o badanych sprawach. James Montague wnikał w najgłębiej zakonspirowane struktury kibicowskie i wiele razy bywało niebezpiecznie:

Trzeba było jednak iść. Musieliśmy dostać się do Bajo Flores na spotkanie z Mauro, jedną z najważniejszych figur w La Doce. Ale gdy już mieliśmy wychodzić, Mikael odebrał telefon od człowieka znajdującego się blisko Rafy. Juan, jeden z członków La Doce o najdłuższym stażu, dowiedział się o spotkaniu i z miejsca stał się podejrzliwy. „Powiedział, że nie możemy na nie pójść. Uważa, że to pułapka” – stwierdził Mikael nieco markotnym tonem. Nie samo spotkanie wzbudziło dużą podejrzliwość Juana, ale miejsce, w którym Mauro zgodził się z nami spotkać. Mikael odpisał, że ściska go w żołądku. (s. 64-65)

Takich przykładów jest dużo więcej. James Montague równie świetnie jak Anita Werner i Michał Kołodziejczyk opisuje trudne tematy związane z futbolem, ale można go bardziej porównać do legendy polskiego reportażu, czyli Ryszarda Kapuścińskiego (który o futbolu też pisał – videWojna futbolowa”). Kto czytał Kapuścińskiego ten wie, jak wiele razy kolejna wizyta reporterska w trudnym miejscu na świecie mogła okazać się tą ostatnią.

James Montague jednak zdecydowanie nie boi się takich wyzwań. „1312. Incognito wśród najbardziej fanatycznych kibiców na świecie” to jego czwarta książka w dorobku. 41-letni Anglik debiutował w 2013 r. publikacją “When Friday Comes: Football, War & Revolution in the Middle East” i to już zdradzało jego nieoczywiste zainteresowania. Opublikowana rok później “Thirty One Nil: On The Road With Football’s Outsiders, a World Cup Odyssey” została sportową książką roku 2015 r. w Anglii w kategorii futbol. Z jego trzecią publikacją mogli zapoznać się już polskojęzyczni czytelnicy dzięki wydawnictwu Znak Horyzont („Klub miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną”, 2018). James Montague to więc już znany i ceniony reportażysta, a jego nazwisko gwarantuje jakość.

Na pewno już sam tytuł tej książki jest intrygujący. Konkretne wyjaśnienie jego genezy znajdziemy na stronie Sportowa Książka Roku:

Tak jak Anglia jest kolebką futbolu, tak wyrażenie „All Cops Are Bastards” po raz pierwszy także pojawiło się na Wyspach Brytyjskich. Hasło zrodzone w latach 20. ubiegłego wieku zostało skrócone przez strajkujących robotników dwadzieścia lat później do krótkiego „ACAB”, znanego dziś w środowisku kibiców na całym świecie. Początków popularności ACAB w teraźniejszości doszukiwać można się zaś w latach 80., gdy dzięki subkulturze punkowej zwrot stał się symbolem walki z szeroko pojętym establishmentem. Nieufność do działań władzy, jakiejkolwiek – jest w tym pewna symbolika. Tak jak w tytule książki Jamesa Montague o środowisku piłkarskich ultrasów. 1312 odpowiada zapisowi tego zwrotu w układzie liter angielskiego alfabetu. Nie dziwi zatem, że wybrał tę liczbę na tytuł swojej publikacji.

Krótko mówiąc, sprzeciw wobec systemu i uosabianej z nią policji łączy ultrasów na całym świecie. Opowieść zaczyna się od Ameryki Południowej i wizycie w Urugwaju, Argentynie oraz Brazylii. Swoją drogą, autor wspomina, że legalizacja marihuany w Urugwaju zupełnie rozwiązała tam problem narkotykowego podziemia (przynajmniej jeśli chodzi o „trawkę”). Niby taki prosty sposób, a tak mało państw się na to zdecydowało.

Dalej przemierzamy z Jamesem Montaguem prawie cały świat. Są Bałkany i konflikt grecko-macedoński, jest też Turcja, Ukraina, Szwecja i Niemcy, a nawet tak egzotyczne z punktu widzenia piłki nożnej i sceny kibicowskiej kraje, jak Stany Zjednoczone czy Indonezja. Pojawia się też wątek polski, choć autor przyznał we wstępie, że nie udało mu się u nas wniknąć w struktury kibicowskie, przez co nie mógł powstać osobny rozdział. Jednak w przypadku rozdziału „niemieckiego” pojawia się ciekawy fragment:

Miał rację. Kilka miesięcy wcześniej odwiedziłem Kraków. Polski ruch ultras był jednym z najbardziej tętniących życiem i najbardziej brutalnych wśród scen kibicowskich w Europie. Derby Krakowa między Cracovią a Wisłą nazywane są „świętą wojną”. W niższych ligach polskich ryzyko pojawienia się przemocy było tak duże, że nawet drużyny z wiosek miały specjalnie skonstruowane klatki dla przyjezdnych fanatyków. Długo funkcjonowało też porozumienie dotyczące nieużywania sprzętu, tak zwany pakt poznański. W 2011 roku lider kiboli Cracovii został w biały dzień zarąbany na śmierć przez przynajmniej kilkunastu ludzi z nożami i maczetami. Paru oskarżonych za ten czyn miało na sobie koszulki Sharksów, głównej grupy ultrasów Wisły. Wyszło też na jaw, że kilka polskich grup było zamieszanych w handel narkotykami, a także handel ludźmi. Członkowie Sharks zdołali nawet przejąć klub pogrążony w kryzysie finansowym i użyć go jako przykrywki dla swojej działalności. (s. 366-367)

Historia bałaganu w Wiśle Kraków stała się sławna poza Polską, a głównym informatorem Montague’a w tej sprawie był Szymon Jadczak, autor książki „Wisła w ogniu. Jak bandyci ukradli Wisłę Kraków”. Autor napisał też o przymierzu Wisły z Lazio Rzym, klubem jawnie odwołującym się do faszyzmu. Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy scena kibicowska w Krakowie jest obiektem zainteresowania zagranicznych dziennikarzy – zdjęcie z derbów Krakowa trafiło przecież na okładkę książki „Europe United” Matta Walkera z 2019 r.

Nie ma sensu streszczać wszystkich opowieści z tej książki – musicie to wszystko sprawdzić osobiście. James Montague opisuje wątki kibicowskie z wielu stron świata, wszystkie z pogłębionym tłem historycznym, społecznym i politycznym. Nie jest to opis na podstawie książek, prasy lub wywiadów z naukowcami czy innymi specjalistami od tematu; autor wnika w świat, w który teoretycznie przeciętny człowiek nie powinien wniknąć, a już na pewno nie dziennikarz.

Choćby podczas spotkania z wysoko postawionymi kibicami Boca Juniors w Buenos Aires przewodnik Montague’a uczulał go, aby nie wspominał, że jest Brytyjczykiem. Musiał udawać Szweda, bo pamięć o wojnie o Falklandy/Malwiny jest wciąż w Argentynie niezabliźnioną raną. Zasługą autora jest nie tylko świetny opis tego wszystkiego, ale przede wszystkim dotarcie do ludzi i miejsc, do których mało kto mógłby dotrzeć.

NASZA OCENA: 9/10

„1312. Incognito wśród najbardziej fanatycznych kibiców na świecie” to świetna książka, którą osoby chcące wiedzieć więcej o piłce nożnej powinny zdecydowanie przeczytać. Masa unikalnej wiedzy, kapitalny reportażowy styl, trzymająca w napięciu akcja przez pełne 500 stron. Polecam i gorąco zachęcam do lektury.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

*Korzystałem z egzemplarza próbnego książki, więc podane strony cytatów mogą się nieznacznie różnić.

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka 1312 oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Narcoball” – książka o tym, jak kartele zawłaszczyły kolumbijski futbol

Pablo Escobar kochał trzy rzeczy: władzę, pieniądze i futbol. Dwie pierwsze z jego pasji zostały bardzo dokładnie przedstawione w książkach i filmach. Nikt jednak...

Skradziona Złota Piłka – dlaczego Raul nie wygrał plebiscytu „France Football” w 2001 r.?

W Madrycie nieprzyznaniu Viniciusowi Juniorowi Złotej Piłki towarzyszą szok i niedowierzanie. Podobne reakcje w stolicy Hiszpanii miały miejsce 23 lata temu, gdy plebiscytu magazynu...

Wspomnienie dawnej potęgi – wizyta na meczu Asseco Resovia – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

W ostatnich latach sportowym skojarzeniem z Częstochową jest piłka nożna. Dzieje się tak za sprawą Rakowa, który jest czołową drużyną futbolowej Ekstraklasy i mistrzem...