Letnie i zimowe okna transferowe to ogrom pracy dla klubów piłkarskich, które muszą szybko ustalić, w jaki sposób najlepiej wzmocnić swoją drużynę. To także czas, kiedy rozpala się wyobraźnia kibiców, którzy do ostatnich godzin mercato odświeżają serwisy sportowe w celu zdobycia najnowszych informacji.
Jak wiadomo, nie da się nigdy przewidzieć, czy dany piłkarz spełni pokładane w nim nadzieje. Kto jednak nie ryzykuje, ten nie pije szampana. O nietrafionych transferach nierzadko mówi się później równie długo, jak o tych hitowych. Dyrektorzy sportowi muszą poradzić sobie z krytyką, gdy okazuje się, że zawodnik kupiony za grube miliony okazał się niewypałem. Zapraszam do zestawienia piłkarzy, którzy zdecydowanie nie spełnili oczekiwań.
Hazard z Chelsea do Realu Madryt
Przejście Edena Hazarda z Chelsea do Realu Madryt było zdecydowanie najgłośniejszym transferem lata 2019 r. Belg został kupiony za 115 milionów euro, a kibice Królewskich byli przekonani, że w ich ukochanej drużynie pojawił się kolejny piłkarz, którego będzie można określić mianem „Galaktycznego”. 28-letni wówczas zawodnik miał przede wszystkim zapełnić lukę, która powstała rok wcześniej po odejściu Cristiano Ronaldo.
Powiedzieć, że Hazard nie spełnił oczekiwań, to jak po prostu skłamać. Transfer Belga okazał się totalną katastrofą. Do dnia dzisiejszego (aż dziw bierze, że napastnik jest dalej piłkarzem Królewskich) namaszczony następcą Ronaldo zawodnik zaliczył łącznie w koszulce Realu 57 meczów, w których czasie zdobył 5 bramek i 6 razy asystował kolegom.
Co ciekawe, gdyby Real zdecydował się zaryzykować i poczekać z transferem Belga jeszcze rok, mógłby go pozyskać za darmo. Obecnie piłkarz zgarnia w Madrycie około 400 tysięcy funtów tygodniowo i łącznie przez całą przygodę w stolicy Hiszpanii zaliczył więcej kontuzji niż bramek i asyst.
Fani Los Blancos byli mocno poirytowani, kiedy Hazard pojawił się na jednym z przedsezonowych przygotowań z siedmiokilową nadwagą. Oliwy do ognia dolało również zachowanie napastnika po rywalizacji Realu z Chelsea w fazie pucharowej Ligi Mistrzów w 2021 r. Królewscy odpadli, ale Hazard miał dobry humor, co było widać, gdy żartował sobie ze swoimi byłymi kolegami z The Blues.
W momencie przejścia na Santiago Bernabeu reprezentant Belgii był wyceniamy przez Transfermarkt na 150 mln euro. Obecnie popularny portal twierdzi, że piłkarz jest wart co najwyżej 18 mln. W ostatnich latach tytuł „Piłkarza mema” w Madrycie dzierżył głównie Gareth Bale. Zdaje się jednak, że Hazard zrobił już wszystko, aby zdetronizować w tej kategorii Walijczyka.
Fernando Torres z Liverpoolu do Chelsea
Zimą 2011 r. Fernando Torresa można było kwalifikować jako jednego z najlepszych napastników na świecie. Hiszpan był postrachem bramkarzy w barwach Liverpoolu, wobec czego pieniądze, które wyłożyła wówczas za niego Chelsea (58,5 mln euro) wydawały się świetnym biznesem. Chociaż wówczas 27-letniemu piłkarzowi na pewno nie brakowało motywacji, nigdy nie zdołał zbliżyć się do osiągnięć w koszulce The Reds.
W całej przygodzie z Chelsea Torres zaliczył łącznie 45 bramek i 35 asyst, ale nigdy nie strzelił więcej niż 8 bramek w jednym sezonie Premier League. Napastnik nie zaimponował kibicom ze Stamfrod Bridge, którzy nie wiedzieli już, czy się śmiać, czy płakać. Dobrym podsumowaniem gry Hiszpana dla Chelsea było pudło, którego zaliczył przeciwko Manchesterowi United. Kompromitujące wideo znajduje się poniżej.
Oczywiście nawet w najgorszej historii da się znaleźć pozytywne epizody. Torres wygrał z Chelsea Ligę Mistrzów w 2012 r. Hiszpan przypieczętował awans The Blues do finału bramką strzeloną Barcelonie na Camp Nou. Po przygodzie w Londynie napastnik występował jeszcze w Milanie, Atletico Madryt i japońskim Sagan Tosu.
Philippe Coutinho z Liverpoolu do Barcelony
Barcelona sprzedała Neymara do PSG latem 2017 r. i szaleńczo pragnęła ściągnąć w jego miejsce kolejnego brazylijskiego czarodzieja. Cel udało się dopiąć już pół roku później, a Liverpool zainkasował za Coutinho 135 mln euro. Wydawało się, że filigranowy technik idealnie wpisze się w filozofię Dumy Katalonii.
Brazylijczyk zaliczył kilka niezłych występów w pierwszych dwóch sezonach na Camp Nou, ale Blaugrana musiała pogodzić się z faktem, że nie pozyskała jednak drugiego Neymara. Coutinho nie mógł znaleźć dla siebie odpowiedniej roli na boisku, co ostatecznie zakończyło się wypożyczeniem do Bayernu Monachium. Jak na ironię, w koszulce Bawaryczków napastnik przyczynił się do wyeliminowania Barcelony z Ligi Mistrzów.
Po powrocie piłkarza działacze Blaugrany kombinowali jak mogli, aby się go pozbyć i odzyskać chociaż część zainwestowanych pieniędzy. Niestety, spore zarobki Coutinho długo komplikowały sprawę. Ostatecznie, zimą tego roku na wypożyczenie Brazylijczyka zdecydowała się Aston Villa.
Ousmane Dembele z Borussi Dortmund do Barcelony
Do dziś wielu kibiców zastanawia się, w jaki sposób Borussia Dortmund zdołała sprzedać Ousmane Dembele do Barcelony za 140 mln euro. Wówczas 20-letniemu Francuzowi nie można było odmówić talentu, ale kosmiczna kwota wzbudzała wiele pytań. Czas pokazał, że Blaugrana zdecydowanie miała czego żałować.
Na Camp Nou Dembele zaliczył tylko kilka przebłysków, a bardziej zapadł w pamięci kibiców przez częste kontuzje. Między 2017 i 2021 r. z powodu urazów Francuz opuścił absurdalną liczbę 85 meczów. Jego reputacja upadała również z powodu problemów z dyscypliną. Dziennikarze informowali, że piłkarz opuścił jeden z treningów po całonocnej grze w gry wideo.
Barcelona ma obecnie ogromne problemy finansowe, które przełożyły się m.in. na odejście Leo Messiego. Podpisanie kontraktu z Dembele to jeden z symboli nieudanej polityki poprzedniego prezydenta klubu Josepa Marii Bartomeu. Niedawno trener Dumy Katalonii Xavi powiedział wprost w jednym z wywiadów, że drogi francuskiego napastnika i Barcelony muszą się po prostu rozejść.
Antoine Griezmann z Atletico Madryt do Barcelony
Pozostajemy w klimatach nieudanych decyzji wspomnianego Bartomeu. W lipcu 2019 r. za 120 mln euro szeregi Barcelony zasilił Antoine Griezmann. Blaugrana musiał wówczas aktywować klauzulę wykupu, którą Francuz miał wpisaną w kontrakcie z Atletico. Los Colchoneros z pewnością nie spodziewali się, że napastnik stosunkowo szybko do nich powróci.
Wysoka kwota transferu i wygórowane zarobki mistrza świata przyczyniły się mocno do panującego obecnie w Dumie Katalonii kryzysu finansowego. Podobnie jak Dembele, również transfer Griezmanna wpłynął znacznie na brak możliwości utrzymania w klubie Messiego.
W stolicy Katalonii Francuz nie potrafił odzyskać błysku z czasów gry w Atletico. Co prawda, zdobył przez dwa lata blisko 30 bramek we wszystkich rozgrywkach, ale wszyscy widzieli, że napastnik nie jest szczęśliwy w nowym klubie. Zapadła więc decyzja, aby spróbować zminimalizować straty powstałe na skutek złej decyzji transferowej.
Griezmann jest obecnie wypożyczony do Atletico, które ma możliwość wykupić go za 80 mln euro, a więc kwotę niższą od tej, którą otrzymało od Barcelony w 2019 r. Nieudanej przygodzie Francuza w Barcelonie smaczku dodaje zakończenie sezonu w La Liga 2020/2021. Wówczas mistrzem zostało Atletico, któremu znacznie pomógł wypchnięty z Barcelony Luis Suarez.
Alexis Sanchez z Arsenalu do Manchesteru United
Po Włoszech i Hiszpanii Alex Sanchez postanowił spróbować sił w Premier League. Po grze w Arsenalu Chilijczyk trafił zimą 2018 r. do Manchesteru United. Czerwone Diabły zapłaciły za napastnika 34 mln euro i zagwarantowały mu zarobki na poziomie 500 tysięcy funtów tygodniowo. W walce o podpis 29-letniego wówczas zawodnika klub z Old Trafford pozostawił w pokonanym polu Manchester City.
Owoce gry Sancheza w czerwonej części Manchesteru? W 32 meczach w Premier League Chilijczyk zaliczył 3 bramki i 6 asyst, a wysokość jego kontraktu drażniła całe środowisko Czerwonych Diabłów. Niektórzy dziennikarze na dokładkę sugerowali, że poza fatalną formą sportową, napastnik prowadził również do podziałów w szatni United.
Ratunek przyszedł latem 2019 r., kiedy doszło do wypożyczenia do Interu. Sanchez był już na tyle zdesperowany, że był gotów obniżyć swoje zarobki, aby tylko uciec z Old Trafford. W celu ratowania sytuacji United zgodzili się pokryć część pensji napastnika. Ostatecznie rok później Chilijczyk trafił już na stałe do niebiesko-czarnej części Mediolanu bez kwoty odstępnego.
Jonathan Woodgate z Newcastle United do Realu Madryt
Jonathan Woodgate doznał kontuzji pod koniec sezonu 2003/2004, ale nie zniechęciło to Realu Madryt do kupienia go z Newcastle United za 18,3 mln euro. Nikt w Madrycie nie spodziewał się jednak, że środkowy obrońca będzie kontuzjowany praktycznie przez cały czas.
Po urazie odniesionym w Anglii nastąpiły liczne komplikacje, które sprawiły, że Woodgate nie zadebiutował w Realu przez ponad rok. Jak się okazało, na Anglika i tak nie warto było czekać, ponieważ debiut zawodnika okazał się istnym koszmarem.
Królewscy pokonali wówczas Athletic Bilbao 3:1, ale środkowy obrońca chciał jak najszybciej zapomnieć o tamtym meczu. W 26. minucie Anglik strzelił samobójczą bramkę, a w drugiej połowie musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu drugiej żółtej kartki.
Woodgate wrócił do ojczyzny zaledwie po dziewięciu występach w La Liga. W jednej ze swoich ankiet hiszpański dziennik Marca uznał obrońcę najgorszym transferem XXI-go wieku. Po grze na Santiago Bernabeu Anglik grał jeszcze w Middlesbrough, Tottenhamie i Stoke City.
Gaizka Mendieta z Valencii do Lazio
Kolejny bohater artykułu błyszczał w barwach Valencii, która wówczas była jedną z najsilniejszych drużyn w Europie. W sezonach 1999/2000 oraz 2000/2001 Nietoperze dwukrotnie dotarły do finału Ligi Mistrzów, gdzie musiały jednak uznać wyższość Realu i Bayernu. Bijącym sercem hiszpańskiego klubu był prawy pomocnik Gaizka Mendieta.
Bo zachęcającym wstępie musimy jednak przejść do transferu, do którego doszło latem 2001 r. Lazio zapłaciło za Hiszpana 48 mln euro, co czyniło go wówczas szóstym najdroższym piłkarzem w historii. Niestety, Mendieta nie zdołał nawiązać do formy prezentowanej na Estadio Mestalla.
Ostatecznie transfer okazał się totalną klapą. W 31 meczach w koszulce Lazio pomocnik zaliczył tylko jedną bramkę i asystę. Zawiedzeni Włosi wysłali piłkarza na wypożyczenie do Barcelony. Później w tej samej formule transferu Mendieta trafił do Middlesbrough. W angielskim klubie zameldował się na stałe w 2004 r. i pozostał tam do końca kariery, która trwała jeszcze przez cztery lata.
Carlos Tevez z Boca Juniors do Shanghai Shenhua
Ostatni przykład wtopy transferowej będzie pochodził z Chin. W 2016 r. skuszony wysokimi zarobkami Carlos Tevez postanowił opuścić ukochane Boca Juniors na rzecz Shanghai Shenhua. Media donosiły, że Argentyńczyk otrzymał wówczas zarobki na poziomie 630 tysięcy funtów tygodniowo. Piłkarz sugerował jednak, że wcale nie zgarniał aż tak dużych pieniędzy.
Całe środowisko Shenhua miała spore nadzieję wobec napastnika, który wcześniej błyszczał w Anglii, Włoszech i Argentynie. Liczono, że piłkarz pomoże klubowi wygrać chińską Super League, czego nie udało się tam osiągnąć od 1995 r. Szybko wyszło jednak na jaw, że Tevez miał w Chinach inne priorytety.
W praktyce okazało się, że Argentyńczyk pełnił jedynie funkcję wizerunkową i wziął udział w zaledwie 20 meczach w barwach Shenhua. Jego dorobek wyniósł 4 bramki, co w skali zarobków dało się przeliczyć na 8 mln funtów za jedno trafienie. Tevez przyznał później otwarcie, że pobyt w Chinach traktował jako wakacje.
Postawa napastnika nie spodobała się oczywiście kibicom Shenhua, którzy wygwizdali Argentyńczyka. Kiedy Tevez powrócił po jednym sezonie do Boca, przyznał, że: „Chińscy piłkarze nie są tak naturalnie wyszkoleni jak gracze z Ameryki Południowej czy Europy. Nie będą również w stanie z nimi konkurować nawet za 50 lat”.
Brutalna rzeczywistość
Każdy z wymienionych w tekście piłkarzy z pewnością zdecydowanie inaczej wyobrażał sobie przygodę w nowym klubie. Rzeczywistość potrafi być jednak brutalna, szczególnie kiedy rywalizacja odbywa się na najwyższym poziomie. Trzeba jednak pamiętać, że sowite wynagrodzenie z pewnością osładzało bohaterom artykułu gorszy moment kariery.
Temat nieudanych transferów można ciągnąć w nieskończoność i aktualizować co pół roku, kiedy przychodzi pierwszy moment podsumowań gry nowych nabytków. Serdecznie zapraszamy Was do dyskusji w komentarzach na Facebooku. Co Waszym zdaniem wpłynęło na to, że wymienieni w tekście piłkarze zawiedli? Być może dołożylibyście jeszcze kogoś do tego zestawienia?
MATEUSZ SZTUKOWSKI