Miał wszystko, żeby zostać czołowym napastnikiem na świecie przez długie lata. Dziś żyje w faweli, z której się wyrwał, nie stroniąc od alkoholu. Rusza przedsprzedaż autobiografii Adriano „Mój największy strach”, w której brazylijski piłkarz opowiada o swoim życiu: uzależnieniu od alkoholu, depresji i zmarnowanej karierze. Premiera książki, którą polecają m.in. Mateusz Święcicki i Michał Pol, już 23 kwietnia nakładem Wydawnictwa SQN.
Zamów książkę w przedsprzedaży: https://bit.ly/retro-adriano
– zakładka w formie karty piłkarza GRATIS!
– rabat od ceny okładkowej
– atrakcyjne pakiety z kubkiem nawiązującym do postaci Adriano w grze PES6 i innymi książkami
Fragment książki:
Rzut rożny dla nas. Ostatnia akcja meczu. Cholera! Teraz albo nigdy. Seedorf znowu podszedł do piłki. Ja zostałem bliziutko pola bramkowego, przy dalszym słupku. I dostałem idealną piłkę. Seedorf był naprawdę zajebisty. Wydawało się, jakby ręką umieścił mi piłkę na głowie, błogosławiąc mnie. Nie musiałem nawet wyskakiwać. Uderzyłem mocno i… ten sukinsyn znowu obronił!
Na jego nieszczęście tym razem piłka wróciła w pole bramkowe. Obrońca się zagapił, a ja nie zmarnowałem tej okazji. Zamknąłem oczy, strzeliłem z całych swoich sił i… nie-do-o-bro-ny! Gol dla Interu! Trybuny eksplodowały radością. Koniec meczu, wygraliśmy, a ja przedstawiłem się naszym kibicom, teraz na naszym stadionie. W szatni wszyscy podchodzili do mnie z gratulacjami.
Cholera, co za szczęśliwy moment. Takich rzeczy się nie zapomina. Patrzcie, znowu dostałem gęsiej skórki. Ronaldo także przyszedł, żeby cieszyć się razem ze mną. „Gratulacje, bracie! Gdzie będziesz świętował?”, zapytał. „Nie wiem. Chyba wrócę do hotelu i zadzwonię do domu, żeby pochwalić się rodzinie”, odpowiedziałem. „Nie ma mowy. Jedziemy do mnie. Dziś zjesz kolację z nami”.
Kurczę, zaproszenie od Ronaldo. Jak mógłbym odmówić? Nie zastanawiałem się dwa razy. Pojechaliśmy do niego. Oczywiście miał świetne mieszkanie. To był wielki, potrójny apartament niedaleko San Siro. I wszystko było niesamowicie zaaranżowane. „Wow, bracie. Masz na kolację ryż z fasolą?” – nie mogłem uwierzyć. „Tak, stary. Kucharka, niania, kierowca, sami Brazylijczycy”. Ronaldo miał grupę osób, które dla niego pracowały.
W tamtym czasie był żonaty z Milene. Niedawno urodził im się syn, Ronald. „Napijesz się guarany?”, zapytała mnie dziewczyna, która pracowała w domu. „Cholera, nawet guarana?”, zażartowałem. „To pewnie Milene. Ja tego nie piję”, odparł ze śmiechem Ronaldo. Zjedliśmy bardzo dobrą kolację. Byłem już ekspertem od wpraszania się do cudzych domów na posiłki. Kolejny wieczór bez jedzenia tosti. Ojciec w niebie błogosławił.
Oboje już pierwszego wieczoru ugościli mnie jak członka rodziny. Naprawdę czułem się jak u siebie w domu. Byłem chyba tak szczęśliwy, że nie potrafiłem tego ukryć. Ronaldo, który nie jest głupi, zauważył to. „A jak ci w tym hotelu, stary?”, zapytał. „Nie będę kłamał. Jest ciężko”, odpowiedziałem. „Wiem, co masz na myśli. Czujesz się tam samotny, prawda?”, zapytał. Wyjaśniłem, że mój menedżer wyjechał i że na razie mieszkam w hotelu.
Oprócz rozmów z Ronaldo w klubie moją jedyną towarzyszką była Carlota z departamentu komunikacji. Ale oczywiście nie co dzień się z nią widywałem. Opowiedziałem Fenômeno, że każdego wieczoru na kolację jem tosti z coca-colą. „Oszalałeś, stary? Grasz teraz na wysokim poziomie. Nie możesz robić takich rzeczy”. Jadłem już trzeci talerz ryżu z fasolą, kiedy Ronaldo wypalił: „Nie chciałbyś zamieszkać tu z nami?”. Z wrażenia aż się zakrztusiłem.
Bez żartów. Cholera, jak to? Mieszkać w domu mojego idola? „Słuchaj, jeśli to dla was nie problem… Tylko nie chciałbym przeszkadzać”, odpowiedziałem nieco zawstydzony. „Żaden problem, stary. Pokojów jest tu pod dostatkiem. Ty będziesz tu na dole. My śpimy z dzieckiem na górze. Nie będziesz przeszkadzał, spokojnie. Poza tym musisz porządnie jeść, a tutaj będziesz miał to zapewnione. Nie możesz dłużej siedzieć sam w hotelu – powiedział. – Zrobimy tak: pomieszkasz tu trochę ze mną i przedstawię ci osoby, które pomogą ci znaleźć dom. Musisz też kupić sobie samochód. Kiedy to wszystko zostanie załatwione, wtedy wprowadzisz się do siebie”.
Kurczę, nie mogłem uwierzyć. Ile osób mi pomagało, odkąd zacząłem grać w piłkę. A teraz wspierał mnie najlepszy zawodnik na świecie. To sprawka Boga czy nie? „Tylko najpierw porozmawiam z ludźmi z klubu, żeby nie narobić problemów. Ale jestem pewien, że nikt nie będzie się sprzeciwiał, wręcz przeciwnie”, dodał. I tak przeprowadziłem się do domu Fenômeno. Żegnaj, Grand Hotel Brun, dziękuję za wszystko.
O książce:
Czy wiesz, jak to jest, gdy ludzie wiążą z tobą wielkie nadzieje? Ja wiem. I wiem, co to znaczy ich nie spełnić. Bo w dziejach futbolu nie było piłkarza, który tak spektakularnie zmarnowałby swój potencjał i talent.
Podoba mi się to słowo: marnotrawstwo. Nie tylko ze względu na brzmienie, ale również dlatego, że mam obsesję na punkcie marnowania życia. Dobrze się czuję w tym szaleńczym marnotrawstwie…
Piję każdego dnia, na co dzień i od święta. Dlaczego ktoś taki jak ja niemal codziennie się zachlewa? Bo niełatwo żyć ze świadomością, że zawiodłeś wszystkie nadzieje, które kiedyś budziłeś. Zwłaszcza w moim wieku.
Nazywają mnie Imperatorem. Wyobraź to sobie: chłopak z faweli zostaje cesarzem futbolu, a potem stacza się na dno. Kto może wyjaśnić, jak do tego doszło? Ja nie zrozumiałem tego aż do dzisiaj.
Książka jest dostępna na: https://bit.ly/retro-adriano
Książkę polecają:
Bez przeczytania tej biografii nie zrozumiesz, co się stało z Adriano. Wgniatająca w fotel, wciągająca, do bólu autentyczna. Jedna z najbardziej oczekiwanych książek piłkarskich ostatnich lat.
Mateusz Święcicki, Eleven Sports
Zlatan Ibrahimović mawia, że Adriano to jeden z najlepszych piłkarzy, z jakimi grał – zwierz nie do zatrzymania. Javier Zanetti uważa za swą największą porażkę w karierze to, że nie potrafił pomóc Adriano okiełznać swoich demonów. Zapewne gdyby Brazylijczyk potrafił skoncentrować się tylko na piłce, dziś stawialibyśmy go w jednym rzędzie z Ronaldo – Il Fenomeno. A tak wspominamy z nostalgią dwa świetne sezony w Interze i największego wymiatacza w PES6 – jedynego z Shot Power 99!
Michał Pol, Kanał Sportowy
Stanowił na murawie antytezę brazylijskiej gwiazdy – zachowywał się bez krzty aktorstwa. Jeśli rywal chciał odebrać mu piłkę, musiał uciekać się do brutalnego i równie bezczelnego łamania przepisów. Gigant, który w momencie, gdy światła reflektorów świeciły mu coraz mocniej w twarz, odwrócił głowę w kierunku mroku. I poza boiskiem sam wybrał upadek.
Filip Kapica, Eleven Sports
Jeśli pamiętasz choć trochę, co Adriano wyrabiał na boisku, do dziś na pewno przecierasz oczy ze zdumienia, widząc go chodzącego po faweli bez koszulki i z puszką piwa w ręku. Miał być mistrzem świata, następcą wielkiego Ronaldo. Atomową lewą nogą rozrywał siatki bramek od Rio aż po Mediolan. Karierę na strzępy rozerwała Brazylijczykowi własna głowa. Podaj mu papierosa, zapalniczkę i posłuchaj niesamowitej opowieści człowieka, którego za piłkarskiego życia okrzyknięto Imperatorem.
Dominik Guziak, Eleven Sports