Christo Stoiczkow – Bułgarski uczeń Cruyffa

Czas czytania: 11 m.
5
(1)

Bułgaria podobnie jak m.in. Rumunia (nasz niedawny tekst o Gheorghe Hagim) nigdy nie posiadała bogatych tradycji piłkarskich. Jednak podobnie jak oni, wypuścili w swojej historii jednego absolutnego rodzynka i swego czasu uznanego za najlepszego piłkarza świata, Christo Stoiczkowa. I dzisiaj trochę o tej niezwykle barwnej i kontrowersyjnej postaci.

Christo Stoiczkow – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Christo Stoiczkow
  • Data i miejsce urodzenia: 08.02.1966 Płowdiw
  • Wzrost: 178 cm
  • Pozycja: Lewoskrzydłowy

Historia i statystyki kariery

Kariera juniorska

  • Marica Płowdiw (1976-1981)

Kariera klubowa

  • Marica Płowdiw (1981-1982) 1 występ
  • Chebros Charmanli (1982-1984) 32 występy, 14 bramek
  • CSKA Sofia (1984-1990, 1998) 123 występy, 82 bramki
  • FC Barcelona (1990-1995, 1996-1998) 255 występów, 117 bramek
  • AC Parma (1995-1996) 30 występów, 7 bramek
  • An-Nassr (1998) 2 występy, 1 bramka
  • Kashiwa Reysol (1998-1999) 28 występów, 13 bramek
  • Chicago Fire (2000-2002) 65 występów, 22 bramki
  • D.C. United (2003) 23 występy, 5 bramek

Kariera reprezentacyjna

  • Bułgaria (1986-1999) 83 występy, 37 bramek

Kariera trenerska

  • FC Barcelona (2004) – Młodzież
  • Bułgaria (2004-2007)
  • Celta Vigo (2007)
  • Mamelodi Sundowns (2009-2010)
  • Litex Łowecz (2012-2013)
  • CSKA Sofia (2013)

Łobuz jakich mało

Christo urodził się w 1966 roku w Płowdiwie, drugim co do wielkości mieście Bułgarii, uznawanym za naukową stolicę tego państwa. Ale młody Stoiczkow niewiele miał wspólnego z naukowym podejściem. Od małego rozrabiał na potęgę, gryzł kolegów, wdawał się w bijatyki i zawsze w swoim gronie zachowywał się najgorzej. Trzeba było znaleźć mu więc zajęcie. A że jego ojciec był bramkarzem w miejscowym Spartaku, z kolei młodzian sprawiał wrażenie chłopaka, który z piłką przy nodze przenosi się do innego świata, wręcz musiał to być właśnie futbol.

Gdy miał 10 lat ojciec zaprowadził go na pierwszy trening do Maricy Płowdiw, gdzie i tak był jednym z najmłodszych. Szybko swoim charakterem wypracował sobie dobrą pozycję w klubie i czynił niesamowite postępy. Cechował się dobrą techniką użytkową, połączoną z „obunożnością”. Do dziś ciężko stwierdzić, którą nogę miał lepszą, podobnie jak w przypadku Zinedine’a Zidane’a. W Płowdiwie już w wieku 16 lat zadebiutował w pierwszej drużynie. Marica nigdy nie była jednak potentatem nawet miejscowym, dlatego ściany okazały się za ciasne dla Stoiczkowa, który zaczął rozglądać się za innym klubem, który da mu grać regularnie na poziomie seniorskim.

Z pomocą przyszedł Atanas Uzunow, znany bułgarski sędzia międzynarodowy, który swoimi dojściami załatwił mu angaż w Hebrosie Charmanli, wtedy trzecioligowcu, gdzie spędził dwa lata, rozgrywając ponad 30 spotkań i strzelając 14 bramek. Jego ogromny talent nie umknął jednak uwadze najmocniejszych klubów i po dwóch latach przeszedł do CSKA Sofia, największego klubu w Bułgarii, gdzie w pierwszych miesiącach nawet nie powąchał murawy, głównie dostając szanse treningów z najlepszymi piłkarzami, a mecze rozgrywał w ekipie rezerw. Dostawał też pojedyncze szanse w pierwszym zespole. Regularnie występował za to we wszelkich młodzieżowych reprezentacjach.

Debiut zanotował 23 lutego 1985 roku w spotkaniu z Trakią Płowdiw. W tym samym, debiutanckim sezonie mógł świętować z kolegami mistrzostwo i Puchar Bułgarii. Już jako 20-latek dostał realną szansę od trenera Dimitara Peneva, który uparcie zaczął stawiać na niego, a ten spłacał się kapitalną grą. Na przełomie czerwca i lipca 1986 roku rozegrał swoje debiutanckie mecze w Pucharze Intertoto, strzelając cztery bramki, w pięciu meczach. W samym debiucie zdobył obydwa gole w spotkaniu z IFK Goteborg.

Bójka z rywalami? Potrzymaj mi piwo

Najciekawiej i tak było w finale krajowego pucharu, w swoim debiutanckim sezonie, gdy CSKA mierzyło się z Lewskim i ostatecznie zwyciężyło 2:1. W jednej z sytuacji gracze Lewskiego czekali na odgwizdanie rzutu karnego po rzekomym zagraniu ręką w polu karnym CSKA. Gwizdek sędziego jednak milczał, a to rozpętało olbrzymią awanturę na boisku. Oczywiście jednym z najbardziej czynnych uczestników był Stoiczkow, którego nie trzeba było zachęcać do „bitki”. Dodatkowo według kilku osób, młodemu zakapiorowi na tyle nudziło się w szatni, że wziął puchar i wparował do szatni rywali, krzycząc „Ten puchar jest nasz”. Został po tym zdyskwalifikowany dożywotnio, jednak ostatecznie wrócił do gry niespełna rok później. W kolejnym sezonie powoli odzyskiwał formę, co zaowocowało również powołaniem do pierwszej reprezentacji.

Pierwszy występ w narodowych barwach zanotował we wrześniu 1987 roku, gdy Hristo Mladenov dał mu wystąpić od początku w meczu eliminacji do mistrzostw Europy z Belgią. Młody napastnik szybko spłacił zaufanie, bo już w 19 minucie pięknie dośrodkował z rzutu wolnego, wprost na głowę Nasko Sirakova, który otworzył wynik. Został zmieniony dopiero w 67 minucie, a Bułgarzy ostatecznie zwyciężyli 2:0. Jeszcze w tym samym roku zagrał w kolejnych dwóch meczach eliminacyjnych. Już dwa lata później „śmigał” w ataku „Lwów” z opaską kapitańską.

W oku mentora

Zanotował świetny sezon 1988/1989, gdy z 23 bramkami na koncie został królem strzelców ligi bułgarskiej. Jednak nie to było w tamtej kampanii dla niego najważniejsze. CSKA fantastycznie spisywało się w Pucharze Zdobywców Pucharów. Najpierw rozbiło Inter Bratysława, następnie w kolejnej rundzie wyeliminowało Panathinaikos Ateny, a w ćwierćfinale Rode Kerkradę. W tych wszystkich meczach liderem swojej drużyny był Stoiczkow, jednak półfinałowy dwumecz to był jego prawdziwy popis, mimo że bułgarski zespół nie miał żadnych szans z wielką Barceloną Johana Cruyffa z Garym Linekerem w składzie. Ostatecznie „Blaugrana” zwyciężyła w dwumeczu 6:3, ale wszystkiego trzy gole dla CSKA strzelił właśnie Stoiczkow, który tym samym zaimponował holenderskiej legendzie i ten zapragnął mięć go u siebie.

Ostatecznie jednak w kolejnym sezonie nasz bohater pozostał w stolicy Bułgarii, gdyż wojskowe władze klubu nie chciały pozwolić na odejście swojej gwiazdy. Ten w swoim dodatkowym sezonie w Bułgarii strzelił w lidze aż 38 bramek. Po roku Cruyff dopiął swego i sprowadził Bułgara na Camp Nou, za 4,5 miliona dolarów. A ten błysnął już w swoim debiucie, gdy wybiegł przeciwko Espanyolowi na Estadio de Sarria w Barcelonie w pierwszym składzie, jako najbardziej wysunięty zawodnik, a za jego plecami m.in. Laudrup, Koeman, czy Bakero. Tuż przed przerwą wyszedł „sam na sam” z bramkarzem i pewnym strzałem pokonał Bixente Biurruna, strzelając — jak się później okazało — jedyną bramkę w derbach Barcelony. Dzięki temu szybko zaskarbił sobie sympatię fanów, szczególnie że w dwóch kolejnych meczach z Valencią i Realem Betis również strzelił po golu. Co ciekawe, zanim przyszła oficjalna oferta z Barcy, nasz bohater dostał też propozycję z Espanyolu.

Przeprowadzka w swoim stylu

To był fantastyczny sezon „Blaugrany”. Bardzo pewnie, z ogromną przewagą zgarnięte mistrzostwo i dopiero porażka w finale Pucharu Zdobywców Pucharów z Manchesterem United, a wcześniej odprawiony m.in. Juventus. Stoiczkow też znajdował się w wybornej formie i w całym sezonie strzelił 22 bramki w 38 meczach. Jego wynik ograniczyło jednak dwumiesięczne zawieszenie. W pierwszym meczu Superpucharu Hiszpanii przeciwko Barcelonie nadepnął na piętę sędziego Urizara Azpitarte. Początkowo otrzymał pół roku przymusowego urlopu, następnie jego kara została zmniejszona do dwóch miesięcy. Ale to zadziałało na niego jak płachta na byka. W pierwszym meczu po dwóch miesiącach strzelił bramkę Teneryfie, a w kolejnym spotkaniu strzelił aż cztery gole Athleticowi Bilbao.

Tyle samo strzelił również w kolejnym sezonie, wtedy cały zespół do obrony mistrzostwa dorzucił jednak również triumf w Pucharze Europy, pokonując w wielkim finale na Wembley Sampdorię po dogrywce i pamiętnym rzucie wolnym Ronalda Koemana. Nasz bohater został pierwszym bułgarskim piłkarzem, który zgarnął najważniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie.

Po kolejnym świetnym sezonie zajął drugie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki, tracąc 18 punktów do Marco van Bastena. Dla większości piłkarzy byłby to ogromny sukces, jak więc skomentował go Stoiczkow? Sugerując, że powinien zwyciężyć, a zajął drugie miejsce tylko dlatego, że palce w głosowaniu maczał Silvio Berlusconi, właściciel Milanu, w którym grał Holender.

Dążenie do Złotej Piłki

Po rozpoczęciu 1993 roku jego forma strzelecka znacząco jednak spadła. Nie zawodził jednak w reprezentacji, która kapitalnie spisywała się w eliminacjach do mistrzostw świata. Podopieczni Dimitara Peneva dwukrotnie pokonali m.in. Francuzów, z Ericiem Cantoną, Laurentem Blanciem, Didierem Deschampsem, czy Jean-Pierrem Papinem w składzie. Nawet na Parc des Princes Bułgarzy zwyciężyli 2:1. Ostatecznie udało im się w świetnym stylu awansować na mundial do USA, gdzie startowali w roli czarnego konia.

Sam Stoiczkow zaliczył w międzyczasie jednak kolejny dobry sezon w barwach „Dumy Katalonii”. Szczególnie fantastyczna w jego wykonaniu była runda wiosenna. W skrócie. Im bliżej światowego czempionatu, tym bardziej as „Lwów” się rozkręcał. 12 bramek w La Liga wiosną, do tego pięć w Lidze Mistrzów.  Awans do finału tej imprezy i porażka dopiero w ostatnim meczu z wielkim Milanem, a także zdobyte mistrzostwo, po takiej samej ilości punktów jak Deportivo La Coruna. W 1993 roku do stolicy Katalonii Cruyff ściągnął też genialnego Brazylijczyka, Romario, tłumacząc to tym, że Bułgarowi przyda się rywal, by mógł jeszcze bardziej podnieść swoją dyspozycję. A Stoiczkow jak to miał w zwyczaju, wyśmiał ten ruch trenera – To głupota kupować czwartego obcokrajowca. A jeśli klub tak chce, to powinno sprowadzić mojego rodaka, Lubo Peneva. Ten Brazylijczyk ile kosztował? Ja dopłacę i ściągnijmy Peneva – tak skomentował ten ruch Bułgar.

Turniej życia

Najważniejsze w tym roku i tak miało się jednak stać za Oceanem. Złote pokolenie Bułgarów leciało tam w roli czarnego konia, ale w całym kraju po cichu liczyli na sukces. Tak dobrej generacji piłkarzy pewnie nie doczekają się tam przez kolejne kilkadziesiąt lat. Potrafiący sam wygrywać mecze Stoiczkow, do tego Emil Kostadinov z FC Porto, Nasko Sirakov, Krasimir Balakov ze Sportingu Lizbona, świeży nabytek Hamburga Petar Hubchev, czy świetny Borislav Mihaylov w bramce.

Do tego trafiła się grupa z pewnością w zasięgu ekipy z Bałkanów z Argentyną, Nigerią i Grecją. „Albiceleste” wydawali się najtrudniejszym rywalem, ale pozostałe dwie ekipy były „do gry”. Szybko jednak okazało się to mylne. W pierwszym meczu Nigeryjczycy bardzo łatwo zwyciężyli 3:0 i wydawało się, że ambitne plany Bułgarów szybko sprowadzili do parteru. W drugim spotkaniu ekipa Dimitara Peneva odegrała się i pewnie zwyciężyła 4:0, a dwa rzuty karne na gole zamienił ówczesny gracz Barcelony. O wszystkim zdecydować musiało starcie z Argentyną. Alfio Basile mimo pewnego awansu po dwóch zwycięstwach, wystawił najmocniejszy skład z Batistutą i Caniggią. Jednak pewni siebie gracze z Ameryki Południowej dali się ograć drużynie z Europy. Gole Stoiczkowa, a następnie Sirakova przypieczętowały awans do kolejnej fazy, który ostatecznie i tak byłby pewny, gdyż Grecy ulegli również Nigerii, która obok Bułgarii i Argentyny awansowała do 1/8 finału.

W fazie pucharowej na ich drodze stanął Meksyk, gdzie wynik już w siódmej minucie otworzył nie kto inny jak Stoiczkow. Meksykanie dość szybko co prawda wyrównali. Co ciekawe po godzinie gry na boisku było już tylko 20 zawodników. Najpierw drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną zobaczył Emil Kremenliev, a chwilę później Luis Garcia. Ostatecznie o awansie do kolejnej fazy zadecydowały rzuty karne. Najpierw wśród Meksykanów przestrzelił Alberto Garcia Aspe, a strzały Marcelino Bernala i Jorge Rodrigueza obronił Borislav Mihaylov, dając kolegom upragniony awans.

W ćwierćfinale była już jednak inna para kaloszy. Naprzeciw Bułgarii stanęła reprezentacja Niemiec z zabójczym duetem Voller-Klinsmann w ataku. Tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie Niemcy dostali rzut karny, który na bramkę zamienił Lothar Matthaus. Gracze Dimitara Peneva nie złożyli jednak broni i kwadrans przed końcem kapitalną bramkę z rzutu wolnego zdobył Stoiczkow, a trzy minuty później Yordan Lechkov wykorzystał dośrodkowanie Zlatko Yankova. Przybysze z Bałkanów utrzymali prowadzenie do końca i sensacyjnie awansowali do najlepszej czwórki.

Tam na ich drodze stanęli Włosi z przynajmniej tak samo zjawiskowym, jak Stoiczkow, Roberto Baggio. Szybko okazało się, że to głównie pojedynek pomiędzy tymi dwoma futbolowymi geniuszami i to jeszcze w pierwszej połowie. Dwa ciosy wyprowadził Baggio, a as Barcelony odpowiedział tylko jednym trafieniem i to „Squadra Azzurra” zameldowała się w finale.

Winny? Trener

Bułgarzy mieli jednak i tak, o co walczyć. Mimo że osiągnęli olbrzymi sukces, zwieńczenie go brązowym medalem byłoby fantastycznym wyczynem. Szczególnie że naprzeciw stanęli Szwedzi, również nienależący do olbrzymich faworytów. Jednak Bułgarzy wszystkie siły zostawili w dotychczasowych spotkaniach i kompletnie wycieńczeni stanęli do walki. Mecz zakończył się klęską 0:4 i to gracze ze Skandynawii mogli cieszyć się z brązowych krążków. Na pocieszenie jednak genialny Stoiczkow zgarnął koronę króla strzelców mundialu. Jak skomentował niezwykle udany turniej najlepszy gracz swojego zespołu? Krytykując wieloletniego selekcjonera – W naszym sukcesie nie ma jego zasługi. Marny z niego taktyk, jeszcze gorszy psycholog. Po prostu miał dobrych zawodników.

Cel osiągnięty

Całkiem nieźle prezentował się również podczas rundy jesiennej, choć trzeba przyznać, że jego częstotliwość strzelanych bramek zaczynała spadać. Zaczęły doskwierać mu pojedyncze mikrourazy, dodatkowo w nowy rok wszedł z czerwoną kartką w Gran Derbi. Mimo wszystko uznano jego 1994 rok za szalenie udany i został zwycięzcą Złotej Piłki, zostawiając w pokonanym polu ……. Roberto Baggio, tego samego, którego dwie bramki w półfinale mistrzostw świata, wyeliminowały drużynę Stoiczkowa z walki o złoto. Trzeci był z kolei …. Paolo Maldini z Milanu, który zwyciężył z Barceloną w Lidze Mistrzów. Gracz Barcelony nigdy za to nie zawodził w reprezentacji i był absolutnym liderem w eliminacjach do kolejnych mistrzostw Europy. Jego żona wspominała, że nigdy nie widziała go tak szczęśliwego, gdy odbierał tą nagrodę – Gdy byłem mały, zobaczyłem w telewizji Johana Cruyffa, gdy w świetle lamp błyskowych podnosił w górę Złotą Piłkę. Od tamtej pory śniłem, że spotka mnie to samo.

Cały sezon po mistrzostwach świata był jednak słaby dla Barcelony, która odpadła już w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z PSG, a w lidze zajęła dopiero czwarte miejsce. Choć ściągnięto Gheorghe Hagiego, z drużyną pożegnał się Michael Laudrup, Romario, Jon Andoni Gokioetxea, czy Andoni Zubizarreta. Po tym sezonie z drużyną pożegnał się również Stoiczkow. Przyjął ogromną ofertę z włoskiego gwiazdozbioru z Parmy, która zapłaciła za niego ponad dziesięć milionów dolarów. Sam był zresztą do tego nakłaniany, gdyż zarzucał Cruyffowi forsowanie swojego syna i nielogiczne transfery.

Nieudana przeprowadzka

Na włoskiej ziemi nie odnalazł się jednak szczególnie. Mimo że przywitał się po swojemu, strzelając bramkę na wagę remisu w meczu otwarcia z Atalantą, w całym sezonie Serie A tylko pięciokrotnie cieszył się ze strzelonych bramek. Ostatecznie Parma skończyła rozgrywki na szóstym miejscu, odpadła też w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów z Paris Saint-Germain.

Dla Stoiczkowa najważniejsze i tak wydarzyło się po sezonie, gdy razem z reprezentacją Bułgarii wybrał się na mistrzostwa Europy. Tam jednak Lwy zremisowały z Hiszpanią, wygrali z Rumunią i zanotował porażkę z Francją, odpadając po rozgrywkach grupowych. W tych trzech meczach strzelili trzy bramki, a wszystkie były autorstwa naszego bohatera.

Nie po drodze ze wszystkimi

Nieudany rok na Półwyspie Apenińskim musiał się jednak skończyć przeprowadzką. Za dużo mniejszą kwotę wykupiła go więc …… FC Barcelona. Powrót na Camp Nou był jednak średnio udany. Vicemistrzostwo Hiszpanii, wygrany Puchar Króla i przede wszystkim zwycięstwo w Pucharze Zdobywców Pucharów, po wygranej z …… PSG. Ale sama forma Stoiczkowa nie powalała. Dodatkowo w momencie powrotu na Camp Nou w ataku świecił Ronaldo. Dodatkowo w kolejnym sezonie popadł w konflikt z Louisem Van Gaalem, o którym nigdy nie miał pozytywnej opinii. Sam powtarzał, że wszystkiego nauczył się od Cruyffa. Wtedy ciągle wypadał przez mniejsze czy większe urazy, przez co w lidze tylko raz zagrał pełne 90 minut. Jeszcze gorzej było w kolejnym sezonie, gdy zaliczył tylko dwa krótkie epizody i w styczniu 1998 roku na chwilkę wrócił do CSKA Sofia, a następnie dwa miesiące później trafił do Al-Nassr, by przeprowadzić się w końcu do Japonii i wzmocnił Kashiwę Reysol. Kraju kwitnącej wiśni jednak nie podbił i w marcu 2000 roku przeszedł do Chicago Fire.

Wcześniej razem z kadrą Bułgarii zaliczył kolejny wielki turniej w postaci mistrzostw świata. Tam jednak trzeba powiedzieć jasno, że złote pokolenie się skończyło. Bezbramkowy remis z Paragwajem, porażka z Nigerią i klęska z Hiszpanią 1:6 posłały Bułgarów do domu. Stoiczkow jeszcze przez rok grał w bułgarskiej kadrze, aż w 1999 roku postanowił zakończyć swoją przygodę. Choć i tam były „kwiatki”. W 1996 roku ogłosił, że jeżeli nie zmieni się zarząd krajowego związku, odejdzie z reprezentacji. Rok później oficjalnie przeprosił za swoje słowa i wrócił do narodowego zespołu. Po powrocie i tak pokłócił się z zawodnikami, którzy pod jego nieobecność stali się liderami.

Amerykański sen

Szaleć zaczął znów po wyjeździe za ocean, gdzie strzelał sporo goli przez dwa sezony. W pierwszym sezonie zdobył z zespołem US Open Cup. Trzeci rok w Chicago był jednak dość kiepski i następny spędził w D.C. United, stając się też członkiem sztabu szkoleniowego. Ostatecznie wraz z końcem 2003 roku zawiesił buty na kołku. W 2003 roku złamał nogę rywalowi w towarzyskim meczu, za co został podany do sądu, aż doszedł do porozumienia i zawarł ugodę z poszkodowanym. Zakończenie kariery ogłosił pod koniec roku w Barcelonie przy obecności Joana Laporty i Johana Cruyffa.

Skłócony nawet z podopiecznymi

W 2004 roku został trenerem młodzieży w Blaugranie, a kilka miesięcy później został selekcjonerem reprezentacji Bułgarii. Jak to miał w zwyczaju, szybko zaczęły się konflikty. Po nieudanych eliminacjach do mistrzostw świata 2006 oskarżył Lennarta Johanssona, szefa europejskiej federacji o wpływanie na wyniki spotkań Szwedów. Rok później popadł w konflikt z własnymi podopiecznymi. Kapitan zespołu, Stilian Petrow zapowiedział, że nie wystąpi więcej w kadrze, dopóki Stoiczkow będzie selekcjonerem, podobnie jak kilku innych kolegów. Ostatecznie po roku, panowie pogodzili się, ale Stoiczkow podał się do dymisji, by przyjąć ofertę Celty Vigo. Tam ostatecznie „spuścił” zespół z ligi, a planując powrót do La Liga, odszedł już po kilku meczach na zapleczu, tłumacząc się rozłąką z rodziną.

Niedługo później wyjechał do Republiki Południowej Afryki, by przejąć Mamelodi Sundowns. Następnie był dyrektorem sportowym FK Rostów i trenerem Litexu Łowecz. Następnie przejął swoje ukochane CSKA, został też prezydentem klubu, by po miesiącu zrezygnować, gdyż nie wierzył we właścicieli. Od 2016 roku sam jest właścicielem klubu.

Przez lata Stoiczkow był ogromnie kontrowersyjną postacią, ale był też wybitnym piłkarzem. Prawdopodobnie jedynym trenerem, którego poważał i uważał za swojego mentora, był Johan Cruyff, który również darzył go olbrzymią sympatią. Jak sam Holender powtarzał, wolał mieć takiego trudnego zawodnika, ale w pełni oddanego i zawsze dającego z siebie wszystko, niż geniusza futbolu bez charakteru. Cruyff, czyli jeden z najlepszych piłkarzy w historii zawsze zresztą był fanem piłkarzy z charakterem. Nawet trudnym, ale charakterem. Stoiczkow jest wielbiony w stolicy Katalonii, ale to miłość z odwzajemnieniem. On sam wiele razy wspominał, że Barcelona to jego ukochany drugi dom i jest największym fanem tego klubu, a także samej Katalonii, którą wielokrotnie wspierał w dążeniu do niepodległości. No i szczerze nienawidził Realu.

Statystyki i osiągnięcia:

Osiągnięcia zespołowe:

CSKA Sofia

  • 3x mistrzostwo Bułgarii (1987, 1989, 1990)
  • 4x Puchar Bułgarii (1985, 1987, 1988, 1989)

FC Barcelona

  • 1x Puchar Europy (1992)
  • 5x mistrzostwo Hiszpanii (1991, 1992, 1993, 1994, 1998)
  • 3x Superpuchar UEFA (1992, 1993, 1998)
  • 1x Puchar Zdobywców Pucharów (1997)
  • 2x Puchar Hiszpanii (1997, 1998)
  • 6x Superpuchar Hiszpanii (1992, 1993, 1994, 1995, 1996, 1997)

Kashiwa Reysol

  • 1x Puchar Ligi Japońskiej (1999)

Chicago Fire

  • 1x US Open Cup (2000)

Reprezentacja:

  • Czwarte miejsce na mistrzostwach świata (1994)

Osiągnięcia indywidualne:

  • Złota Piłka (1994)
  • Drugie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki (1992)
  • 5x Piłkarz Roku w Bułgarii (1989, 1990, 1991, 1992, 1994)
  • 2x Król strzelców ligi bułgarskiej (1989, 1990)
  • Król strzelców mistrzostw świata (1994)
  • Król strzelców Pucharu Zdobywców Pucharów (1997)

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...