„Cristiano i Leo” – recenzja

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Ileż to już książek powstało na temat dwóch najlepszych piłkarzy na świecie… Kolejni autorzy muszą więc wymyślać coś nowego i Jimmy Burns wpadł na pomysł napisania żywotów równoległych. „Cristiano i Leo. Historia rywalizacji Ronaldo i Messiego” to oryginalne spojrzenie na historię dwóch wybitnych piłkarzy, którzy mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa SQN w listopadzie 2018 r.

Jimmy Burns to syn Hiszpanki i Brytyjczyka, który wychowywał się w Madrycie. Najbardziej jest znany ze swojej świetnej biografii Diego Maradony („Ręka Boga. Życie Diero Maradony”, Zysk i S-ka, Poznań 2004), ale pisze także na tematy niezwiązane z piłką nożną (jest autorem książek o wojnie o Falklandy oraz biografii papieża Franciszka). W Polsce ukazały się także: „Barça. Życie, pasja, ludzie” (2014) oraz „Piłkarska furia. Podróż przez hiszpański futbol” (2017) – obie nakładem wydawnictwa SQN. Publikuje swoje artykuły w najbardziej cenionych angielskich i hiszpańskich tytułach prasowych. Jest to jeden z tych pisarzy, do którego książek prawa wydawnicze można kupować niemal w ciemno.

Book Sale Instagram Post 78

Pomysł żywotów równoległych nie jest niczym nowym, nieodłącznie kojarzy się ze starożytnym greckim pisarzem Plutarchem z Cheronei, który na przełomie I i II w. n.e. napisał 22 pary takich żywotów. Cristiano Ronaldo i Leo Messi to niemal samoistnie nasuwająca się para: dzieli ich zaledwie dwa lata, obydwaj w bardzo młodym wieku musieli opuścić rodzinne strony i podążyć na trudną wyprawę za marzeniami. Obydwaj mieli wiele ciężkich momentów w młodości, ale jednocześnie też na tyle determinacji, że pokonali wszystkie przeciwności i stali się gwiazdami futbolu największej wielkości. Wiele ich jednak różni – CR7 to wysoki, przystojny i idealnie wyrzeźbiony sportowiec, uwielbiający wrzawę wokół siebie i błysk fleszów; LM10 sprawia wrażenie nieśmiałego i nieco zagubionego „chłopaka z sąsiedztwa”, niski i nawet trochę zgarbiony, który dopiero na boisku przemienia się w piłkarza z innej planety. Ronaldo już trzy razy zmieniał klub, aby w każdym kolejnym być liderem, Messi od lat jest szczęśliwy w Barcelonie, z której odejdzie dopiero na emeryturę do Newell’s Old Boys w Rosario. Z drugiej strony – obaj byli przez niemal dekadę głównymi bohaterami niesamowitej rywalizacji dwóch wspaniałych drużyn: Realu Madryt i FC Barcelony. Czy autorowi udało się ciekawie i komplementarnie opisać te dwie niesamowicie fascynujące postaci?

Na pewno książka Jimmy’ego Burnsa jest poprzedzona głębokim researchem, autorowi udało się nawet dotrzeć do samego wszechwładnego prezesa Realu Madryt Florentino Péreza. Jednak jeśli ktoś przeczytał dokładnie monumentalne biografie CR7 i LM10 autorstwa Guillema Balagué’a, to nie znajdzie u Burnsa zbyt wielu nowych informacji. Jedyną znaczącą różnicą jest to, że książka „Cristiano i Leo” nie jest autoryzowana przez żadnego z głównych bohaterów, więc mogła się np. pojawić wzmianka o starszym bracie Leo:

Wyglądało na to, że rolę czarnej owcy w rodzinie Messich odegra wciąż mieszkający w Rosario Matías. Urodził się w 1982 roku, pięć lat i jeden dzień przed Leo, którego twarz wytatuuje sobie później na lewym ramieniu. Nadzieje Matíasa na piłkarską karierę rozwiały się, gdy po jednym sezonie wyrzucono go ze szkółki Newell’s Old Boys. Następnie imał się różnych prac, a najbardziej zwrócił na siebie uwagę poprzez rzekome powiązania z grupą radykalnych kibiców z Rosario, brutalnym lokalnym odłamem barras bravas, których zorganizowana działalność przestępcza odcisnęła piętno na całym argentyńskim futbolu.

Pierwszy odnotowany przykład rzekomego konfliktu z prawem Matíasa datuje się na rok 2000, kiedy miał brać udział w napadzie. Rok później wysunięto wobec niego oskarżenie o napaść, a w 2002 roku – o zastraszanie. W każdej z tych spraw zarzuty ostatecznie wycofano, ale Matías nie przestał wpadać w kłopoty. (s. 124)

Guillem Balagué w swojej niezwykle szczegółowej i erudycyjnej biografii LM10 jakoś nie znalazł miejsca, aby choć wspomnieć o kłopotach z prawem Matíasa Messiego. To jest kolejny argument za tym, że biografie autoryzowane są jedynie elementem polityki marketingowej głównego bohatera (a właściwie sztabu pracujących dla niego ludzi), służącym do kreowania idealnego wizerunku. Oczywiście nie zmienia to faktu, że taka autoryzowana biografia może być porządną i ciekawą książką (jak to jest w przypadku biografii Leo Messiego), ale trudno autorowi być zupełnie szczerym. Problemy z prawem starszego brata LM10 może nie są jakoś specjalnie istotne dla jego kariery; inaczej ma się sprawa ze słynnym oskarżeniem o unikanie płacenia podatków, które Jimmy Burns opisał w mniej przychylnym świetle dla Messich niż Guillem Balagué. No i w autoryzowanej biografii pewnie nie pojawiłby się poniższy fragment:

Argentyńczyk na miano Adonisa raczej nie zasługuje. Jest niski i niezbyt schludny, ma długi nos i się garbi. Jakby tego było mało, ma w zwyczaju często oczyszczać sobie gardło poprzez plucie, a jeśli ma akurat zły dzień zdarza mu się wyglądać przy tym tak, jak gdyby wymiotował. Nie porywa także wówczas, gdy wypowiada się tym charakterystycznym piskliwym akcentem z Rosario, zdecydowanie mniej melodyjnym niż ten z Buenos Aires – choć to w sumie nie jest wielki problem, bo Messi zwykle ma niewiele do powiedzenia. (s. 374)

Także z pewnością wielki plus dla Jimmy’ego Burnsa, że nie musiał zważać na autoryzację LM10 i mógł pisać, co myśli naprawdę, bez przykrywania niekorzystnych faktów. Oczywiście podobnie jest w przypadku CR7, więc nie ma mowy o książce będącej produktem PR. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy ta książka wnosi coś znacząco nowego do historii Ronaldo i Messiego? Raczej nie. Jimmy Burns świetnie opisuje ich dzieciństwo i wyboistą drogę do profesjonalnej piłki; na początku książki rozdziały idą „na przemian” – jeden o Ronaldo, kolejny o Messim. Potem to się bardziej pląta, aż w końcu dochodzimy do przełomowego roku 2009, kiedy to Ronaldo został piłkarzem Realu Madryt. Od tej pory książka „Cristiano i Leo” to bardziej historia kolejnych Clásicos między „Królewskimi” i „Dumą Katalonii”, przerywana jedynie relacjami z występów głównych bohaterów na turniejach reprezentacyjnych. Książka Jimmy’ego Burnsa nie wnosi wiele nowego do dotychczasowej „nauki” o CR7 i LM10, ale mimo tego warto po nią sięgnąć. Jest dobrze napisana, przez autora z wielkim warsztatem i doświadczeniem. Jeśli ktoś ceni sobie czas, na pewno lepiej wziąć do ręki „Cristiano i Leo” niż przedzierać się przez sążniste biografie obydwu panów autorstwa Guillema Balagué’a. No i zawsze może się trafić ciekawostka, o której inni autorzy do tej pory nie pisali, interesująca zwłaszcza z polskiego punktu widzenia:

Crackòvia powstała w 2008 roku jako spin-off wcześniejszego programu pod tytułem Polònia, w którym obiektami ostrej satyry byli czołowi hiszpańscy politycy, portretowani przez ucharakteryzowanych aktorów. Korzystając z tej samej formuły, nowy serial koncentrował się na La Lidze, a zwłaszcza FC Barcelonie i Realu Madryt, obierając za cel opromienionych wielką sławą zawodników tych klubów. Odwołania do Polaków zwyczajowo służyły hiszpańskim kibicom za metodę prowokowania Katalończyków ze względu na „obcość” ich języka i kultury. (s. 284)

Mamy wytłumaczenie, dlaczego Katalończycy są w Hiszpanii nazywani „Polakami”. Skąd się jednak wzięła nazwa odnosząca się do Krakowa? Jeśli dobra książka powinna inspirować do dalszych poszukiwań, to w tym przypadku z pewnością tak się dzieje. Bardzo dobrze również, że autor zdecydował się zamieścić na końcu bibliografię, w której znajduje się kilka ciekawych pozycji do dalszego zgłębiania tematu.

„Cristiano i Leo. Historia rywalizacji Ronaldo i Messiego” to z pewnością nie jest jakaś przełomowa książka, którą każdy miłośnik futbolu powinien mieć. W hierarchii dzieł Jimmy’ego Burnsa wciąż wyżej stoi biografia Diego Maradony. Na pewno jednak warto sięgnąć po jego „żywoty równoległe” CR7 i LM10, choćby ze względu na sam oryginalny pomysł podwójnej biografii. Jest to po prostu rzetelna i solidnie napisana książka, która przybliży nam w znacznym stopniu historie dwóch wspaniałych piłkarzy.

BARTOSZ BOLESŁAWSKI

Nasz partner Sendsport przygotował dla Was zniżki! Książka Cristiano i Leo. Historia rywalizacji Ronaldo i Messiego oraz wiele innych tytułów taniej o co najmniej 10%.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Psychofan i zaoczny bramkarz KS Włókniarz Rakszawa. Miłośnik niesamowitych historii futbolowych, jak mistrzostwo Europy Greków w 2004 r. Zwolennik tezy, że piłka nożna to najpoważniejsza spośród tych niepoważnych rzeczy na świecie.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...