Demetrio Albertini – Grandi Calciatori e Allenatori

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Każdy zespół na świecie posiada w swoim składzie wielkie gwiazdy, które są na świeczniku. Są jednak również i tacy piłkarze, którzy niekoniecznie rzucają się w oczy prezencją, lecz robią to poprzez solidną grę. Takim piłkarzem był między innymi Demetrio Albertini. Zawodnik wielkiego Milanu, który natrafił na złoty czas trzech wielkich Holendrów, jest pierwszym bohaterem cyklu Grandi Calciatori e Allenatori.

Demetrio Albertini – skąd się wziął?

Albertini urodził się 23 sierpnia 1971 roku w miejscowości Besana in Brianza. Od początku swojej przygody z piłką był związany z Lombardią, w której żył. Okazało się, że lepiej nie mógł trafić. Milan, do którego w końcówce lat osiemdziesiątych trafił Demetrio, był wówczas największym marzeniem każdego chłopca z samego Mediolanu i okolic tego pięknego miasta.

Mimo iż dane mu było spełnić marzenie stosunkowo szybko, bo w wieku 15 lat, to wcale nie było mu łatwo w klubie z San Siro. Spowodowane było to olbrzymią konkurencją w linii pomocy. W końcu wówczas w pierwszej drużynie było spore grono wielkich pomocników na czele z Rijkaardem, Gullitem, Ancelottim, czy Donadonim. Jasne było zatem, że nie będzie mu łatwo się przebić. Na genialny pomysł wpadł wówczas Berlusconi i Sacchi. Wysłali go bowiem na wypożyczenie do Padovy, by ograł się wśród dorosłych piłkarzy. Okazało się to strzałem w dziesiątkę.

Złoty czas w Milanie

Milan przygarnął w końcu Albertiniego. W 1991 roku późniejszy znakomity pomocnik tej drużyny wrócił z wypożyczenia z Padwy, by stać się następcą wyżej wymienionych pomocników. Pierwszy sezon Demetrio przypadł jeszcze na końcówkę przygody Ancelottiego w Milanie, jednak już wtedy zaczynał być wiodącą postacią zespołu „Rossonerich”. Przełomem okazało się również zatrudnienie Fabio Capello. Milan w pierwszym sezonie Demetrio i Fabio zdobyli mistrzostwo Włoch bez porażki. Później było równie dobrze.

Kiedy byłem juniorem, podążałem za Ancelottim i Rijkaardem, próbując ich naśladować w meczu – Albertini

Sam Albertini w Milanie szybko dorobił się statusu kluczowego gracza. Wzorował się na swoich bardziej doświadczonych kolegach, co potem przekładał na współpracę z nimi. Z czasem do klubu przybywali nowi zawodnicy, którzy byli świetnymi partnerami Albertiniego. To wszystko przekładało się na znakomitą postawę Milanu w latach dziewięćdziesiątych. Największym jednak sukcesem Demetrio w Milanie był mecz finałowy Ligi Mistrzów w 1994 roku. Starcie z równie mocną wówczas Barceloną Johanna Cruyffa miało być spotkaniem, w którym to „Duma Katalonii” uważana była za faworyta. Okazało się, że to był mecz, który przeszedł do historii klubu z San Siro. Milan z Albertinim w składzie wygrał wówczas 4:0, co zostało uznane za najlepsze spotkanie w stuletniej historii klubu.

Później było ciut gorzej, ponieważ na sukces w Europie Milan czekał aż do 2003 roku. W lidze było nieco lepiej, ponieważ sam Albertini zdobył jeszcze jedno scudetto w sezonie 1995/1996. Powoli jednak wielkość Milanu zaczęła słabnąć na rzecz wielkiego wówczas Juventusu, czy rosnącego w siłę Lazio. Demetrio, co prawda grał długo w Milanie, bo do 2002 roku, ale nie był to czas pełen sukcesów. Ostatecznie dane mu było rozegrać w koszulce „Rossonerich” 291 spotkań, w których zdobył 21 goli.

Później było gorzej

Milan dla Albertiniego okazał się rajem. Nigdzie indziej nie szło mu już tak dobrze, jak w Mediolanie, ponieważ w każdym klubie, w którym grał miał kłopoty z walką o pierwszy skład. Nie pomagały mu w tym kontuzje, przez które nie mógł pojechać z kadrą Włoch na mundial w Korei i Japonii. Albertini był również emocjonalnym człowiekiem, co pokazał moment odejścia z Milanu. Po tym, jak jego mentor z czasów młodości, Carlo Ancelotti, który został trenerem Milanu i postawił śmiało na Pirlo, Demetrio nie mógł tego znieść i postanowił, że odejdzie do Hiszpanii.

W swojej karierze miał dwa hiszpańskie przystanki. Pierwszym był Madryt, ale nie jego biała część. Trafił bowiem do Atletico, gdzie szkoleniowcem zespołu był wówczas legendarny dla „Los Colchoneros” Luis Aragones. Atletico, które wróciło do Primera Division po dwóch sezonach w drugiej lidze, miało za zadanie po prostu utrzymać się, co w obecnych czasach brzmi przynajmniej dziwnie. Na początku XXI wieku jednak Atletico było cyrkiem na kółkach prowadzonym przez Jesusa Gila i jednym z będących w jego trupie miał być również Albertini. Kontuzje jednak spowodowały, że Demetrio zagrał ledwie 28 spotkań przez rok. Mimo to w pewien sposób pomógł drużynie utrzymać się w lidze.

Kolejne lata były jeszcze trudniejsze. Po powrocie do Włoch trafił do Rzymu, gdzie ponownie spędził tylko jeden sezon. Albertini powoli szykował się do końca kariery. Sezon 2004/2005 spędził w Bergamo, by w 2005 roku trafić na krótko do Barcelony, gdyż tam były spore problemy z kontuzjami. Pech chciał, że Frank Rijkaard, który prowadził wówczas Barcę i znał Albertiniego z gry w Milanie, zapomniał, że sam Demetrio miał wówczas spore problemy z urazami.

Albertini i reprezentacja

Demetrio Albertini zadebiutował w reprezentacji Włoch 21 grudnia 1991 roku w rozgrywanym w Foggii meczu „Squadra Azzurra” z Cyprem. Włosi wygrali wówczas 2:0. Albertini zyskał uznanie u selekcjonera kadry, którym był wówczas ten sam Arrigo Sacchi, który odesłał go na wypożyczenie do Padovy. Szkoleniowiec postawił na Demetrio w kadrze. Był ważną postacią w kwalifikacjach do pamiętnego mundialu w 1994 roku, w którym zdobył z reprezentacją srebrny medal.

Później Włosi z Albertinim w składzie zawiedli na EURO 1996 i mundialu we Francji, by już na dwa lata później z Dino Zoffem na ławce trenerskiej zagrać na EURO w Belgii i Holandii. Albertini, powołany do kadry, zaliczył wówczas ostatni wielki turniej międzynarodowy. Zdobył tytuł wicemistrza Europy, po czym trapiony kontuzjami został zmuszony zakończyć karierę.

Czytaj także:

WOJCIECH ANYSZEK

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Powiązane

Advertismentspot_img

Najnowsze

Sonda w stylu Retro #40 Maciej Murawski

Sonda w stylu Retro to cykl, w którym byli i obecni piłkarze będą odpowiadać nam na pytania dotyczące swojej kariery. W tym odcinku opowiada o sobie Maciej Murawski.

Djalma Santos – legenda Canarinhos

Gdy mówimy o Canarinhos mamy w pamięci Pele. W czasach O Rei reprezentacja miała jednak jeszcze jedną legendę. Poznajcie historię Djalmy Santosa.

„Veikkausliiga 2023. Przewodnik kibica” – recenzja

Recenzja przewodnika po lidze fińskiej w sezonie 2023. Autorem jest specjalista i pasjonat fińskiego futbolu Mateusz Dubiczeńko.