Dzień, w którym umarło Catenaccio

Czas czytania: 6 m.
5
(1)

Każda futbolowa kultura wytwarza kontrkulturę, która chce dominujący trend zwalczyć. Poszukując serum na trend aktualnie hegemoniczny w piłce, szkoleniowcy tworzą mniej lub bardziej trwałe filozofie, w swych założeniach mające obnażać wady systemowych suzerenów. Od narodzin piłki nożnej powstały dziesiątki pomysłów na dominację w świecie futbolu. Żadna koncepcja nie przetrwała jednak – pod różnymi modyfikacjami – tak długo jak Futbol Totalny. Koncepcja powstała jako antagonizm dla dogorywającego na początku lat ’70 Catenaccio.

I

Jeśli przyjąć dogmat ustanawiający piękny futbol ponad defensywnym, w tamtym roku zakończyło się na Starym Kontynencie piłkarskie średniowiecze. Era Catenaccio – defensywnej, brutalnej, ocierającej się nieraz o barbarzyństwo gry dla korzystnego wyniku za wszelką cenę, stała się niemiłym, przemijającym wspomnieniem.

Mimo idyllicznego, szczególnie w Polsce – ze względu na Orły Górskiego – obrazu piłki nożnej lat ’70, Ajax był raczej wyjątkiem od reguły. Futbolową mapę zajmowały raczej nieudolne falsyfikaty Interu niż epigony rozkwitającej filozofii Rinusa Michelsa. W Anglii osamotniony był Brian Clough, mawiającym, że gdyby piłkarze mieli kopać wysoko, to Bóg stworzyłby murawę w Niebie. Jego duchowym sojusznikiem dopiero dekadę później miał zostać Bobby Robson i jego „Carpet Football”. Niemcy, nawet te zachodnie, były ilustrowane Gerdem Muellerem, piłkarzem tyleż skutecznym, co pozbawionym jakiejkolwiek lekkości w grze.

Noc jest najciemniejsza przed świtem. Zanim wzeszło holenderskie światło futbolu totalnego, włoski rygiel upadał wyjątkowo haniebnie. Epitafium napisano 43 lata temu, ostatniego dnia maja 1972, w finale Pucharu Europy. W finale, który powinien odbyć się bez udziału Nerazzurrich.

II

W drugiej rundzie, dzisiejszej 1/8 finału, mistrzowie Włoch spotkali się z Borussią Moenchengladbach – najmniej niemieckim z ówczesnych niemieckich zespołów, mającą w składzie Juppa Heynckesa i Gunthera Netzera, dla młodego Kazimierza Deyny niedościgniony kiedyś wzór rozgrywającego. Po 29 minutach zmagań, gdy Źrebaki prowadziły 2-1, z trybun nadleciała ciśnięta przez kibica gospodarzy puszka Coca-Coli. Trafiła ona wicemistrza świata z 1970 roku, sławnego z agresywnej i nieczystej gry Roberto Boninsegnę. 31 lat przed haniebnym zachowaniem Rivaldo podczas azjatyckiego mundialu, Włoch po uderzeniu pustym opakowaniem po napoju zwijał się jak ofiara bombardowania. Ciężko rannego napastnika zastąpił najwyżej przeciętny Gian Piero Ghio. Utrata głównego żądła napadu popchnęła Inter do katastrofy. Jeszcze do przerwy Borussia zdobyła trzy gole, by po wznowieniu gry dołożyć dwa kolejne trafienia. Reprezentanci Calcio kończyli mecz w dziewiątkę, przez zejście kontuzjowanego (tym razem już naprawdę) Jaira oraz wyrzuconego Corso, który frustrację wyładował kopnięciem sędziego.

Deklasacje na murawie i rozstrzygnięcie rywalizacji dwumeczu nie wystarczyło naszym sąsiadom do awansu. Włosi ze względu na incydent z puszką złożyli wniosek do UEFA o dyskwalifikację Borussii. Europejskim władzom, mimo agresywnego naporu apenińskich mediów, niespieszno było do radykalnych wyroków. Dopiero co kontynentalna centrala wyrzuciła z Pucharu Zdobywców Pucharu ateński Panionis. Ostatecznie stanęło na powtórce meczu na neutralnym terenie najbardziej neutralnego z neutralnych państw w historii świata – Szwajcarii – oraz grzywnie tysiąca funtów. Szkoleniowiec ukaranych, Hannes Weisweiler, oświadczył, że jednym cięciem UEFA pozbawiła milionów jego rodaków radości z triumfu. Niemcy mieli prawo być pokrzywdzeni, tym bardziej że w tamtych czasach nie było prawnie ustalonych przypadków, w jakich może dojść do powtórzenia spotkania. Jedyne, na czym zyskał negocjator klubu z Nadrenii, wiceprezes Helmut Grasshof, było przeniesienie spotkania z Berna do Berlina.

Moralne zwątpienie upadło przed wskrzeszoną nadzieją. Na San Siro, które miast drugiego, stało się areną premierowego starcia w tym dwumeczu, Borussia uległa Włochom 4-2. W rewanżu Inter zachował przewagę. Cudownie ozdrowiały na to spotkanie Boninsegna w 89. minucie ostrym wejściem złamał Ludwikowi Mullerowi kość strzałkową oraz piszczelową, co dało środkowemu obrońcy nieplanowane dziewięć miesięcy urlopu od futbolu.

Później włoski czołg, a właściwie już tankietka, ledwie pamiętająca minioną chwałę, tylko lepszym stosunkiem bramek na wyjeździe przeskoczyła Standard Liege. W półfinale jedynie dzięki rzutom karnym Włosi wyeliminowali Celtic, mszcząc się za zaskakujący i gorzki dla Włochów finał roku 1967.

**

Ajax tymczasem eksponował futbol totalny na kolejnych połaciach Starego Kontynentu. Na rozgrzewkę ograno nrd-owskie Dynamo Drezno, by potem zdemolować marsylskie Olympique. Być może działo się to na oczach 5-letniego wówczas Erica Cantony, który od najmłodszych lat odwiedzał Stade Velodrome. Kto wie, czy jego boiskowa wolność i elegancja nie miała korzeni w duchu Futbolu Totalnego. W ćwierćfinale czekał, pragnący nawiązać do sukcesów United ery Matta Busby’ego, Arsenal, lecz De Godenzonen dwukrotnie minimalnie wygrali. Gwóźdź do trumny w rewanżowym spotkaniu przybił George Graham, który 18 lat później, jako menedżer Kanonierów, odzyska dla nich prymat na krajowym podwórku. Ostatnią przeszkodą przed ostateczną rozprawą z Catenaccio stanowiła Benfica. Powoli ustępujący, acz ciągle diabelnie skuteczny Eusebio ( 28 goli w 35 meczach tamtego sezonu), wsparty utalentowanymi adiutantami, Nene i Jordao, spotkał naprzeciw siebie Johana Cruyffa, dla którego Niderlandy stawały się powoli strefą komfortu, w której zdobył już wszystko, co było do zdobycia. Super Orły, mimo imponującej na papierze sile rażenia, nie były w stanie przeciwstawić się maszynerii Rinusa Michelsa. W starciu doświadczenia z witalnością zwyciężyła młodsza siła, choć o wszystkim zdecydowała tylko jedna bramka autorstwa Sjaaka Swarta.

III

Twarzami Catenaccio i Futbolu Totalnego nie byli jej twórcy, acz najznamienitsi propagatorzy. Hellenio Herrera rozsławił „rygiel” (lub „zasuwkę”, z francuskiego), lecz twórcą pierwszego pierwiastka antyfutbolu był Karl Rappan. Austriak w latach trzydziestych, działając w Szwajcarii, utworzył pozycję stopera, stanowiącego dodatkowy pomost między środkowymi obrońcami a golkiperem. Rappan zastosował to w erze, w której wyniki choćby takie jak 6:5 Brazylii z Polską podczas Mundialu we Francji, nie były niczym wyjątkowym. Później jego filozofię kontynuował Nereo Rocco, a na cały świat rozsławił właśnie argentyński taktyk. Choć trzeba oddać Herrerze, że odszedł od austriackiego dogmatu, wyżej ustawiając bocznych obrońców dla usprawnienia kontrataków. Argentyńczyk nigdy jednak nie zaprzeczał, że sercem jego filozofii jest defensywa.

Po latach mawiał:

Problemem moich naśladowców było to, że źle powielali moje koncepcje. Zapominali o wartości ataku, dla nich liczyła się wyłącznie defensywa. Owszem, miałem Picchiego jako stopera, ale równocześnie dysponowałem Facchettim, pierwszym bocznym defensorem, który strzelał równie dużo goli co napastnicy.

Gdy mówisz Futbol Totalny, myślisz: Rinus Michels, Johan Cruyff, Pep Guardiola. Nim jednak cały piłkarski świat poznał moc Totaalvoetbalu, do Niderlandów podwaliny pod przyszłą siłę Mechanicznej Pomarańczy sprowadzili Anglicy. Ojczyzna Futbolu wysyłała swoich emisariuszy do wszystkich części świata, by krzewić popularność jej autorskiej dyscypliny sportu. Na szczęście dla Holendrów, pewnego dnia do Amsterdamu zawitał Jack Reynolds. Kierował reprezentacją Oranje, prowadził Ajax, a przede wszystkim – zaszczepił nad rzeką Amstel piękną, ofensywną grę, subtelniejszą odmianę systemu WM, w którym większy nacisk kładło się na zdobywaniu i kontrolowaniu przestrzeni na murawie. A jednym z jego podopiecznych był rosły napastnik, wychowanek Ajaxu, Rinus Michels.

Szkoda, że w tamtym finale złudzeń zwolenników Cattenacio nie stanęli naprzeciw sobie dwaj jego najwięksi teoretycy: Rinus Michels i Helenio Herrera. Pierwszy był w Katalonii, krzewiąc na podatnym gruncie idee Futbolu Totalnego, Argentyńczyk zaś od dwóch lat pozostawał bezrobotny, po tym, jak dogorywającym systemem „ryglu” wyszarpał z AS Romą jedynie Puchar Włoch. Ajax prowadził Stefan Kovacs, żywy dowód na ówczesny świetny research holenderskich włodarzy, którzy potrafili dostrzec rumuńską wersję Michelsa schowaną daleko za Żelazną Kurtyną. Zawodników Internazionale na murawę delegował Giovanni Invernizzi, twardogłowy zwolennik pierwotnych założeń Catenaccio. Nie było więc herrerowskich półskrzydłowych, lecz rozpaczliwa, głęboka defensywa. Dziewięciu graczy, jedynie z wysuniętym Robertem Boninasegną, miało powstrzymać niderlandzkie tornado. Plan Nerazzurrich był prosty: przetrwać. Przetrwać napór Holendrów, oddać im przestrzeń, wyczekać na moment znużenia bezowocnymi atakami i wbicie morderczego ciosu w ostatniej fazie meczu.

Inter wyczekiwał błędu perfekcyjnie naoliwionej Mechanicznej Pomarańczy, lecz to ich pierwsze zagapienie spowodowało zniszczenie domku z kart zbudowanego na wyczekiwanym łucie szczęścia. Centrę Wima Suurbiera starali się przeciąć golkiper Ivano Bordon oraz defensor Tarcisio Burgnich, lecz w efekcie zderzyli się, a futbolówka trafiła pod nogi osamotnionego przed bramką Cruyffa.

Włosi ledwie wierzyli w zdobycie jednego gola, zatem odrobienie strat przeciw najlepszej ówczesnej drużynie świata równałoby się z cudem. Dzieła upadku Catenaccio dokonał Johan Cruyff, wykorzystując centrę z rzutu rożnego kapitana Ajaxu, Pieta Keizera.

Inter ani razu poważnie nie zagroził bramce Heinza Stuya.

De Telegraaf poświęcił temu meczowi dziewięć stron specjalnego wydania. Algemeen Dagblad oznajmił: defensywny futbol został zniszczony.

IV

Dlaczego Futbol Totalny przygniótł Catenaccio? Czy włoski rygiel mógł przetrwać napór ofensywnej energii z Niderlandów?

Piłkarska filozofia zasuwki była zbyt hermetyczna, by mogła przetrwać dłużej niż dekadę. Catenaccio żyło zmasowaną obroną i sztywnym, indywidualnym krycie. Zminimalizowano odległość między formacjami w celu zagęszczenia obrony. Wystawiano stopera, ulokowanego jeszcze za środkowymi obrońcami. Takie ustawienie, pełne zasieków i minimalizujące ataki skrzydłami, do jej obalenia wymagało zasiania zamętu w zazwyczaj perfekcyjnie przygotowanych taktycznie Włochów.

W połowie lat ’60 Rinus Michels znalazł sposób na rozszyfrowanie kodu apenińskiego zamku. Futbol Totalny zakładał, że wszyscy gracze w takim samym stopniu atakują, co bronią dostępu do własnej bramki. Piłkarski socjalizm, wskrzeszony przez Holendrów w swojej ostatecznej wersji dążyć miał – o czym dziś marzy choćby Pep Guardiola – do zatarcia różnic między pozycjami. Wzorcowy, doktrynalny zespół Totaalvoetbal składałby się z bramkarza oraz 10 pomocników. Do takiego stopnia nie udało się Michelsowi zrewolucjonizować gry, jednak właśnie uniwersalność jego zawodników była kluczem do destrukcji Catenaccio. Boski Johan, chociaż na papierze okupował pozycję środkowego napastnika, w rzeczywistości miał swoje królestwo na całej długości i szerokości boiska. Podobnie jak Johan Neeskens, Piet Kaizer czy Sjaak Swart. Brak sztywnego przywiązania do papierowej roli utrudniał działania obronne zespołom nastawionym na indywidualne krycie. To, wraz z perfekcyjną umiejętnością rozgrywania oraz przyspieszenia tempa, spowodowało morderstwo koronnej włoskiej koncepcji futbolu.

V

Dzisiaj Catenaccio jest martwe i tylko w nielicznych przypadkach na moment wraca do łask. Jej założenia tymczasowo świetnie pokrywały się z dwiema okolicznościami, jakie napotkał Jose Mourinho w magicznym dla niego roku 2010.

a) Inter, jak każdy jego zespół, miał zakodowaną „zasadę trzech sekund”, określającą czas, po jakim drużyna w kontrataku powinna przenieść się od swojego pola karnego pod bramkę rywala,

b) naprzeciw sobie być może najmocniejszy klubowy zespół w historii futbolu – FC Barcelonę oraz Pepa Guardiolę – adepta i wiernego trenerskiego naśladowcę Johana Cruyffa.

Defensywna maestria rewanżowego spotkania Interu z Dumą Katalonii był ostatnim znaczącym podrygiem zardzewiałego rygla. Dwa lata wcześniej brzydką i nieco szczęśliwą grą do finału Pucharu UEFA doszli Rangersi. Ich styl, od nazwiska menedżera Waltera Smitha, media nazwały „Watenaccio”, był osobliwą hybrydą Catenaccio oraz tylko nieco bardziej subtelnego kick and rush.

Nikt, kto obecnie liczy na sukces, już nie chce grać jak Inter. Futbolowe tuzy dążą do kolejnych hybryd Futbolu Totalnego, szczególnie w iberyjskim wydaniu – walka o posiadanie piłki, zanikanie określonych ról na boisku, ofensywny angaż formacji pierwotnie defensywnych.

Dla piłki nożnej to lepiej. Przynajmniej do momentu, aż ktoś nie wymyśli skutecznego serum na Futbol Totalny.

TOMASZ GADAJ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...