Fryderyk Scherfke – reprezentant z Wehrmachtu

Czas czytania: 4 m.
4.8
(5)

W Polsce grało wielu znakomitych obcokrajowców, co więcej kilku było reprezentantami Polski. Wcześniej wspominałem o zawodnikach pochodzących z Rosji czy Węgier. Tym razem chcę opisać historię o piłkarzu pochodzenia niemieckiego, który był przedwojenną legendą Warty Poznań. Podczas swojej kariery piłkarskiej wykazywał się instynktem strzeleckim, przebojowością, siłą i szybkością. Przez wielu uważany za zdrajcę – jak Ernest Wilimowski.

Gol, który będzie zapamiętany na zawsze

Popularny „Fryc” , bo taki właśnie pseudonim nosił Scherfke, urodził się w Cesarstwie Niemieckim, a dokładniej w Poznaniu. Przez całą swoją karierę związany był z Wartą Poznań, której był wychowankiem. Już w wieku 17 lat grywał regularnie w pierwszym zespole. Jak przystało na napastnika, grał z numerem 9 na koszulce, jednak w późniejszym czasie trener przesunął go do linii pomocy. Fryderyk wywalczył z Wartą pierwsze w jej historii mistrzostwo Polski w roku 1929, oraz wicemistrzostwo w 1938 roku. W 1932 roku zdobył wraz z Kajetanem Kryszkiewiczem, koronę króla strzelców polskiej ekstraklasy z 15 golami na koncie. Był także jednym z pierwszych piłkarzy, który trafił do „klubu 100”. Do dzisiaj znajduje się na wysokim 10 miejscu w tym rankingu. W 235 meczach, w których reprezentował Wartę, strzelił 134 bramki!

W reprezentacji w ciągu 6 lat rozegrał tylko 12 spotkań, w których strzelił jedną bramkę. Był to jednak gol, na miarę zapisania się w historii piłki nożnej na zawsze. Podczas Mundialu we Francji w 1938 roku (udział w nim przez wiele lat był w czasach PRL pomijany), w meczu z Brazylią sfaulowany w polu karnym został Wilimowski, tym samym sędzia podyktował rzut karny, którego na bramkę zamienił właśnie Scherfke! Była to pierwsza bramka w historii, strzelona przez Polaków na mistrzostwach świata, a na temat samego meczu krążyły legendy. O Brazylijczyku Leonidasie, zwanym „Czarnym Diamentem”, który podobno w trakcie meczu miał powiedzieć , że źle gra mu się w butach, bo na plażach Copacabany przyzwyczaił się do gry w piłkę bez nich, po czym ściągnął je i odtąd strzelał gole bosą stopą. Jednak to był tylko wymysł, który do dzisiaj cieszy uszy kibiców.

Scherfke zagrał również na igrzyskach olimpijskich rozgrywanych w Berlinie, na których reprezentacja zajęła 4 miejsce! Byliśmy wtedy o krok od medalu. Większość spotkań z orłem na piersi, w których wystąpił, było jednak spotkaniami przegranymi. Debiutował w starciu z Łotwą, w 1932 roku, a przygodę z reprezentacją zakończył 6 lat później, wychodząc z opaską kapitana, również z Łotwą.

Mówiono, że we wrześniu 1939 roku zawiesił całkowicie piłkarskie buty na kołku. Nie było to prawdą. W czasie okupacji w dystrykcie poznańskim działało osiem klubów niemieckich. W lipcu 1940 roku zespół 1. FC Posen zajmował pierwsze miejsce. Wtedy drużyna klubów poznańskich wygrała z drużyną klubów berlińskich 4:3.

Mam notatkę z wydania „Kickera z 9 lipca 1940 roku, która informuje o tym, że Scherfke strzelił dla 1. FC Posen jedną bramkę – redaktor Thomas Urban

Scherfke był także kapitanem i napastnikiem drużyny Kraju Warty, która przegrała 1:2 w Poznaniu z drużyną Śląska w pucharze regionów niemieckich (Reichsbundpokal). Strzelił nawet bramkę z rzutu karnego w tym meczu. Zespół Śląska prowadził Kurt Otto, a Fryc wybiegł przeciwko grającym dla Śląska innym byłym reprezentantom Polski, Erwinowi Nycowi i Leonardowi Piątkowi, którzy razem z nim grali z Brazylią w słynnym meczu strasburskim w 1938 r.

Gdy w październiku 1940 roku 1. FC Posen zmieniło nazwę na Luftwaffen SV Posen, Fryderyk zrezygnował z gry dla tej drużyny.

Po Poznaniu w mundurze SS?

Paweł Zarzeczny, podczas z jednego ze swych wywodów popisał się niezłą wiedzą twierdząc, iż w okresie II wojny światowej, Fryderyk wcielony do armii niemieckiej przechadzał się po ulicach Poznania w mundurze esesmana.

To nie chodzi o to, że był to Niemiec, Niemców mieliśmy w składzie w tamtym meczu z Brazylią przynajmniej trzech, bo jeszcze Wilimowskiego (4 gole!), i Piontka… Z tym Scherfke problem taki, że nie tyle grał jak tamci w niemieckich zespołach (a co, miał dać się zabić, Górski grał w sowieckich, oj piłkarze to nie byli żołnierze wyklęci), ale wstyd jest taki, że w okupację paradował ponoć po Poznaniu, polskim przecież po jedynym wygranym Powstaniu, w mundurze esesmana. To są zbrodnie, według kodeksu międzynarodowego nawet, nieprzedawnione.

Ciężko do końca zrozumieć stanowisko Zarzecznego. Straszną zbrodnią byłoby to wtedy, gdyby była to prawda. A ową jest, iż należał do Wehrmachtu. Taki mundur zakładały setki Wielkopolan, Ślązaków czy Kaszubów. Dla wielu to była zdrada, dlatego wcześniej wspomniałem o „wymazaniu z archiwów”. Fakt, takie mieliśmy czasy, w Polsce Scherfke przez wiele lat był nikim, w Niemczech zaś uchowały się informację na jego temat. Wiele osób nie wie, że podczas wojny starał się ratować swoich kolegów. Takie informacje podawał Radosław Nawrot w swoim tekście. Czy był zatem aż tak złym essesmanem?

Pewnego razu na ulicy Scherfke spotkał żonę Mariana Fontowicza, z którym grał w Warcie. Dowiedział się od niej, że mąż trafił do niewoli. Wysłuchał, pokiwał głową i odszedł. Jakiś czas potem pociąg wiozący polskich jeńców w stronę Rzeszy zatrzymał się na stacji. Drzwi otworzyły się, był w nim właśnie Marian, który usłyszał słowa wypowiedziane przez znajomy głos „Jesteś w Posen. Nie chcesz iść do domu?” – to był Fryc.

W Warcie grał także bramkarz Zbigniew Szulc. Jego żonę Scherfke wyciągnął z listy na einsatz (wywóz na przymusowe roboty). Uważany przez wszystkich za esesmana i współpracownika gestapo uratował także Bolesława Genderę zatrzymanego na stadionie za grę w piłkę. Innego byłego gracza Warty Michała Fliegera kilkakrotnie ostrzegał przed aresztowaniem i dekonspiracją. Jego praca w gestapo tak naprawdę ograniczyła się do tego, że był tam kierowcą. W 1942 roku wszystko się pozmieniało, w Poznaniu widywano go rzadko, unikał ludzi. Gdy ktoś zaczynał temat o wstawiennictwo na gestapo, urywał go. Prawdą było, iż był śledzony, inwigilowany, wzywany na przesłuchania i podejrzewany o zdradę III Rzeszy i współpracę z Polakami, jednak nie znaleziono na to dowodów. W ostatniej fazie wojny Fryc był podoficerem Wehrmachtu i służył na froncie wschodnim, a potem w Jugosławii. W walkach z jugosłowiańskimi partyzantami w styczniu 1945 roku został ranny. W polskich źródłach nie było żadnych wzmianek na jego temat, jednak w niemieckich zachowało się to, że trafił do brytyjskiej niewoli, z której został zwolniony po 3 miesiącach. Po powrocie osiedlił się w południowej Brandenburgii. Jednak po śmierci żony wraz z synem Michaelem przeniósł się pod Berlin Zachodni, gdzie założył sklep meblowy, który do lat 80-tych przynosił spore zyski. Zmarł w Bad Soden, 15 września 1983 roku.

MARIUSZ ZIĘBA

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4.8 / 5. Licznik głosów 5

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...