Historia reprezentacji Łotwy

Czas czytania: 4 m.
4
(1)

Gdy w 2004 roku reprezentacja Łotwy awansowała na mistrzostwa Europy, zwyciężając w Szwecji 1:0, wszyscy mieli przed oczami wizję przyszłości w tym zaledwie dwumilionowym kraju. Kilkanaście lat później Łotysze wyrastają na jeden z najsłabszych zespołów na Starym Kontynencie, dla którego niemal każdy rywal jest nie lada problemem.

Historia reprezentacji

Łotwa swoją reprezentację utworzyła tuż po odzyskaniu niepodległości, po rozpadzie Związku Radzieckiego. Już na samym początku zespół budowany przez Janisa Gilisa wyrósł na ekipę, która lubi sprawić niespodziankę. Tak było w meczach z Duńczykami i Hiszpanami, które zakończyły się bezbramkowymi rezultatami.

W kolejnych latach Łotysze grali coraz lepiej, lecz ciągle nie potrafili utrzymać dobrej dyspozycji. Przez dłuższy czas utrzymywali się jako europejski średniak. Przełom nastąpił w 2002 roku.

Mistrzostwa Europy 2002

Tuż po mistrzostwach świata, rozpoczęły się eliminacje do mistrzostw Europy w Portugalii. Łotysze trafili do grupy z Polską, Szwecją, Węgrami i San Marino. Zespół prowadzony przez Aleksandrsa Starkovsa dobrze rozpoczął od remisu z faworytem grupy, Szwecją.

Następnie przyszła wyprawa do Polski na mecz z reprezentacją prowadzoną przez Zbigniewa Bońka. Polscy kibice liczyli, że po awansie na mistrzostwa świata, „Biało-czerwoni” powtórzą sukces i po raz pierwszy wywalczą sobie bilet na europejski czempionat. Ale zespół świeżo objęty przez legendarnego polskiego piłkarza, został sprowadzony na ziemię. Konsekwentnie grający Łotysze szybko strzelili bramkę na 1:0 na stadionie Legii, a następnie dzięki swojej konsekwencji dowieźli wynik do końca.

Później przyszły jeszcze dwa zwycięstwa z San Marino i rozpoczął się mały kryzys. Porażki z Węgrami i w rewanżowym spotkaniu z Polską przerwały dobrą serie, jednak tylko na chwilę. Zwycięstwo w Rydze przeciwko „Madziarzom” dało klarowną sytuację przed ostatnimi meczami. Szwedzi mogli świętować awans, a Łotwa była na drugim miejscu, wyprzedzając o trzy punkty reprezentację Polski.

Polacy udali się do Węgier, a Łotysze do Szwecji, by zagrać z zespołem, który był tuż po zapewnieniu sobie pierwszego miejsca w grupie, premiowanego awansem. Polacy po dwóch bramkach Andrzeja Niedzielana zwyciężyli i czekali na wieści ze Sztokholmu. Tam jednak gospodarze myślami byli już w Portugalii, co wykorzystali przyjezdni. Szybko bramkę strzelił Maris Verpakovskis, a ostatni kwadrans gracze Aleksandrsa Starkovsa grali w osłabieniu po czerwonej kartce Dzintarsa Zirnisa. Ostatecznie trzy punkty udało się dowieźć do końca i największy sukces w historii reprezentacji Łotwy stał się faktem. By był jeszcze większy, trzeba było wygrać dwumecz barażowy.

Tam trzeba było zmierzyć się z Turkami. W pierwszym meczu piękny sen trwał dalej, bowiem Verpakovskis swoim golem zapewnił zwycięstwo. W rewanżu było jednak już dużo ciężej. Turcy od 64 minuty prowadzili już 2:0, jednak Juris Laizans szybko strzelił bramkę i w tamtym momencie na Euro mogli pakować się Łotysze. Tym bardziej, gdy w samej końcówce marzenia gospodarzy rozbił Verpakovskis, jedna z największych gwiazd tamtejszej kadry.

Same mistrzostwa nie wyszły zbyt dobrze, z jednym świetnym akcentem, bezbramkowym remisem z Niemcami.

Siła kolektywu

W tamtym zespole Łotysze mieli kilku bardzo dobrych zawodników: W bramce Aleksandrs Kolinko, świeżo po udanej przygodzie z Crystal Palace, stoper Igors Stepanovs, były rezerwowy Arsenalu, Jurij Laizans z CSKA Moskwa, Marians Pahars z Southampton i przede wszystkim Maris Verpakovskis, piłkarz Dynama Kijów, specjalista od trudnych momentów. Wtedy to on nagle znajdował się w doskonałym miejscu, w doskonałym czasie i strzelał bardzo ważne gole. W kadrze zagrał 102 spotkania i strzelił 29 bramek. Choć jego kariera klubowa w stolicy Ukrainy nie powalała, na kadrę zawsze przyjeżdżał w formie.

Największą siłą był jednak zespół. Grało się z nimi bardzo trudno, ich gra była oparta na zaangażowaniu. Po meczu z Polską, w raczkującym internecie padały hasła „Żeby nasi starali się tak jak Łotysze”. Ale ten piękny sen szybko się skończył.

Łotysze w kolejnych eliminacjach radzili sobie już dużo słabiej. Notowali średnią około jednego punktu na mecz i wygrywali głównie z całkowitymi outsiderami. Blisko było jeszcze w eliminacjach do mistrzostw świata w 2010 roku, gdy do zwycięzców grupy 2, Szwajcarów stracili cztery oczka, a do drugiej Grecji, która zagrała w barażach, trzy. Ale w kluczowym meczu w Atenach, dwie bramki Verpakovskisa nic nie dały, wobec aż pięciu bramek gospodarzy. To był ostatni przejaw dobrej gry.

Dekada pod znakiem kryzysu

Nowe dziesięciolecie okazało się koszmarne. Przedostatnie miejsce w grupie eliminacyjnej do mundialu w RPA, następnie ostatnie miejsce w eliminacjach do mistrzostw Europy, gdzie Łotysze zgromadzili ledwie pięć punktów, tyle samo co Kazachstan. W eliminacjach do czempionatu w Rosji, z kolei lepsze okazały się nawet Wyspy Owcze.

Łotysze popadali w kryzys od dłuższego czasu, ale i generacja piłkarzy, którzy byli w stanie zaznaczyć swoją pozycję w zagranicznych klubach, już dawno się skończyła. Jeszcze niedawno gwiazdą numer jeden był Artjoms Rudnevs, jednak po zakończeniu przez niego kariery, Łotysze pozostali bez prawdziwego lidera.

Nie pomogło nawet zatrudnienie twórcy największego sukcesu w historii reprezentacji Łotwy, Aleksandrsa Starkovsa. Nowy selekcjoner starał się odmłodzić kadrę, jednak problem tamtejszej piłki leży dużo głębiej, o czym słychać było od dłuższego czasu. Łotewskie kluby mają problem z wychowaniem nowych piłkarzy, a problemy samej ligi łotewskiej nadają się już na napisanie książki.

Choć akcje tej ligi nigdy nie stały przesadnie wysoko, potężny kryzys dotyka również reprezentację. W 2016 roku zbankrutował najbardziej utytułowany klub, Skonto Ryga, który w latach 1992-2004 zmonopolizował tamtejsze rozgrywki. Już od sezonu 2015 zaczęły się prawdziwe cyrki. Jeszcze przed startem ligi wycofały się Daugava Daugabspils i Daugava Ryga. Dodatkowo za zamieszanie w korupcję zdegradowano Gulbene, które w nieczysty sposób wywalczyło awans. Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Niższe ligi to z kolei kompletnie amatorska gra, przez co brakuje klubów mogące udźwignąć granie w lidze zawodowej.

Czasy najnowsze

Obecnie kadrę prowadzi Dainis Kazakevics, wieloletni trener młodzieżowej kadry. I nadal ciężko nazwać ten zespół potęga. Gra w najniższej dywizji Ligi Narodów i niestety nadal zdarza się przegrywać z najsłabszymi zespołami. We wrześniu Łotysze zremisowali m.in. z Andorą i przegrali u siebie z Mołdawią. W eliminacjach do mistrzostw świata udało się wygrać tylko z Gibraltarem i choć remisy z Turcją, czy Czarnogórą z pewnością wlewają odrobinę optymizmu, jednak to nadal za mało, by powiedzieć, że Łotwa wychodzi z głębokiego kryzysu.

Obecnie największą gwiazdą i zawodnikiem, na którego patrzy się z największą nadzieją jest Raimonds Krollis, którego niedawno z łotewskiej ligi wykupiła Spezia Calcio. Młody napastnik zdążył już nawet zadebiutować w Serie A. W zeszłym sezonie ligowym strzelił 24 bramki.

Podobnie średnio wygląda sytuacja z młodzieżą. Choć we wrześniu zeszłego roku reprezentacja U-21 zremisowała w towarzyskim meczu z Polską. W ramach eliminacji do mistrzostw Europy U-21 udało się też wygrać m.in. z Izraelem. Niewiele zmienia się na poziomie klubowym. Obecny mistrz, Valmiera w ramach eliminacji do Ligi Konferencji dwukrotnie przegrała z macedońską Shkendiją Tetovo. Ciężko niestety w tej chwili znaleźć punkt zaczepny, by z optymizmem patrzeć na przyszłość.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img

Więcej tego autora

Najnowsze

„Jak (nie) grać w Europie”? Nowa książka Michała Zachodnego już w sierpniu

Dlaczego polskie kluby radzą sobie w europejskich rozgrywkach gorzej od przedstawicieli lig będących na podobnym poziomie? Michał Zachodny, dziennikarz Viaplay oraz autor ciepło przyjętej...

Nandor Hidegkuti – człowiek ze „Stali” Rzeszów

Mało kto wie, że w „tych” latach 70-tych, a dokładnie w 1972 roku trenerem piłkarzy rzeszowskiej Stali był Węgier Nandor Hidegkuti. Dlaczego jest to...

Rapid Wiedeń – historia i teraźniejszość

Rapid Wiedeń to drużyna, która stanowi o historii ligi Austiackiej - w tym artykule przyglądamy się klubowi z Wiednia.